Jak czytam, że leśnicy wywożą z lasu butwiejące pnie to odbieram wiarygodność profesorską L. Tomiałociowi. To nie profesor tylko zgorzkniały, stary i zdesperowany "profesór".
Guru polskiej ekologi? Żałosne przedstawienie, Panie Tomiałojć.
Oszust i manipulant! Co akapit to propaganda, manipulacja i kłamstwo.
Zgodny jestem z tym, że im większy obszar tym większa różnorodność gatunkowa. Ale ten truizm wskazuje, że jej bogactwo nie jest skończone, Panie Profesórze - bo nie uwzględnia Pan nieskończoności otaczającego nas Kosmosu.
Różnorodność myśli też jest większa we dwóch łbach niż w jednym.
Porównanie Jana Szyszki z T. Łysenką to istny majstersztyk. Jeszcze nie tak dawno, gdy J.Szyszko tworzył sieć Natura2000 lub widział lasy przez pryzmat bielika, ekotonów i ksylobiontów to był "swój chłop". Dziś, gdy poświecił się budowaniu zasobnika węglowego i przeistoczył w bojowca antykornikowego stał się naśladowcą Łysenki.
Oczywiście i Natura2000, i bieliki czy węglowość to manipulacje - tak jak dzieciął trójpalczasty czy kornik. Prędzej czy później zdechną. Tak jak neologizmy: ochrona bierna czy ochrona rezerwatowa. Ochrona ze swej definicji wiąże się z aktywnością a nie biernościa. Mają "chronić" nasze umysły przed zdrowym rozsądkiem.
Oburzony na dzisiejszą rzeczywistość głos L.Tomiałojcia jest sam w sobie znaczącym cassusem. Jest głosem mizerii akademickiej do kości przeżartej ideologią w sprawie ochrony Puszczy, a nie wiedzą i interesem publicznym. Nawet nie udaje, że idzie o dobro przyrody. - Trzeba zniszczyć przeciwnika.
Frazesy o kompromisie: - Na jakiej podstawie prawnej Profesór śmie proponować kompromisy?
"W przyrodoznawstwie casus Ministra prof. J. Szyszki to nowy przykład nadużycia wysokiej pozycji naukowo-politycznej wspartej bezkrytycznie przez autorytarną władzę, następny po historycznym przypadku T. Łysenki, wylansowanego niegdyś na czołowego biologa przez władze ZSRR. Uzyskawszy pozycję polityczną poza kontrolą i krytyką społeczności naukowej T. Łysenko zatrzymał na dziesięciolecia rozwój rosyjskiej genetyki, odrzucając jako „burżuazyjne wymysły” wielkie odkrycia roli chromosomów i genów w dziedziczeniu. Dziś podobnie szkodliwa jest działalność Ministra prof. J. Szyszki, który uzyskawszy bezgraniczne poparcie rządu znalazł się poza zasięgiem fachowej oceny naukowej, nie dopuszczonej do publicznego głosu w kwestii prawdy w wystąpieniach władzy i w mediach."