To powinien być czynnik pobudzający nie tylko rząd, ale wszystkich polskich europosłów do poparcia programu naszych przyjaciół z Francji i Luksemburga, w sposób dla nich zaskakujący, ale zgodny z głoszonymi hasłami. To żądanie od przyszłego roku jednakowych dopłat do rolnictwa, zgodnie z zasadą, że na podobnych stanowiskach podobne wynagrodzenie. Nieszczęściem Polski było wprowadzanie do UE przez dwóch polityków lewicy, którzy wprawdzie wiedzą co to jest rolnictwo i nawet rozróżniają zboża, ale nie czują jego specyfiki i nie doceniają roli. Przy Duńskim rozmówcy byli jak piłkarze trzeciej ligi na sparringu z drużyna ekstraklasy. Rasmussen zrobił co chciał, a skutki tych negocjacji trwają do dziś. Pora ruszyć do ofensywy.