Jednym z najpięknięjszych numerów wykręconych przez Głowickiego był felieton, w którym proponuje by Kmicica w "Potopie" zagrał Stanisław Mikulski.
Toczyła się wtedy ogólnonarodowa dyskusja, czy Olbrychski może zagrać Kmicica, skoro w "Wołodyjowskim" wbili go na pal jako Azję tuhajbejowicza. No i Głowacki znalazł rozwiązanie: Kmicica powinien zagrać Mikulski. Najlepsze jest to, że wielu czytelników potraktowało to poważnie i poparło "pomysł" Głowackiego, choć felieton na wszelki wypadek zatytułowany był "Od tyłu" (proszę wybaczyć jeśli pokręciłem - polegam tylko na własnej pamięci). Cóż było robić - w następnym felietonie, zatytułowanym tym razem "Od przodu" Głowacki... oczywyście powtórzył propozycję i podziękował czytelnikom za poparcie dając niewymowną frajdę tym wszystkim, którzy skumali.
Dziś, kiedy czytam teksty niektórch ludzi uważanych powszechnie za lewicę, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że chyba czegoś nie kumam. Czyżby znów ktoś pisał "od tyłu"?
Kogo z lewicy masz na myśli?
Znakomicie oddany klimat. I ta przeklęta komuna. Pisarzy do Obór, filmowców do Ścieku. a Tyrmanda wepchnięto do chrześcijańskiej Imki /YMCA/. Obok ubek z pożyczoną "Kulturą", a w tle obrońcy :Dziadów". Zabrakło tylko partyjnych bonzów z KC, którzy po kryjomu wydawali zgodę na "Stodołę, "Dziady", stypendia i zaliczki na scenariusze przeznaczone do odrzucenia, ale z pozostawieniem twórcy zaliczki. Na szczęście mecenat partyjny i państwowy ponoć się skończył, a reżimowi artyści, o opozycji nie mówiąc, wlasnym talentem ściągają publiczność. W końcu kupić bilet do teatru na jeden spektakl za cenę sześciu tomikow poezji to prawdziwa nobilitacja dla sceny. I do takich przewrotności prowadzi pogodny Józef Hen, którego warto czytać w każdej postaci. Nikt jak On nie ma w sobie tyle ciepła dla znanych. Tym bardziej,że ich znał