pokazuje że mamy do czynienia z prawicowym produktem "polityki historycznej".
Ciekawe czy ci którzy krytykują tandem Jaruzelski-Kiszczak zastanawiali się że ZSRR nie musiało wcale interweniować, mogli postawić na ludzi skupionych wokół generała Milewskiego, jak wtedy wyglądał by stan wojenny.
Owszem. Tytuł może być trochę odstręczający. Jednak treść niekoniecznie. Poza tym, nie tylko prawicowcy negatywnie oceniają jego rolę w dziejach Polski: http://www.lewica.pl/index.php?id=31447
jak myślisz jak wyglądałaby realizacja przeprowadzenia stanu wojennego gdyby na czele tej akcji stał np. generał Milewski.
W wielu kwestiach Jaruzelski w okresie PRL kierował się ku posunięciom charakterystycznym raczej dla autorytatywna historia konserwatów. Co do polityki gospodarczej, była ona bardzo niestabilna, pod tym względem był jak Piłsudski. Kult państwa i wojska, ale słabość pod względem wizji gospodarczej. Poza tym ta sama wysiadka z czerwonegao tramwaju. Tylko że Piłsudski porzucił PPS i zasady socjalizmu demokratycznego, Jaruzelski zaś socjalistyczną politykę państwa. Ponadto jest Jaruzelski jednym z decydentów w skali Polski, którzy firmowali przejście do kapitalizmu. A zaczęło się od spotkań z amerykańskim wiceprezydenten Rockefellerem. Za nieudolność gospodarczą i bardziej łagodną spłatę długów, późny Jaruzelski, jak i cała Solidarności, przystało na reintrodukcję kapitalizmu
Zadziwiające i znamienne. Wszyscy spuszczają zasłonę milczenia nad przypadkową wojna domową rozpętaną przez ambitnego Piłsudskiego, któremu niemal w przeddzień zamachu Sejm RP oferował stanowisko premiera. Ale on je chciał uzyskać po wojskowej pokojowej demonstracji na własnych warunkach.
Stan wojenny wymuszony celową falą strajków przez wzmacnianą finansowo zza granicy zorganizowaną grupę mącicieli, uprzedził tylko kolejną wersję Budapesztu. Nikt nie przewidywał powtórki z Czechosłowacji. Ludowe Wojsko Polskie nie pozostałoby w koszarach na wypadek bratniej pomocy, wspartej przez przyjaciół zza Odry i Nysy. Stanowisko takie prezentowało w prywatnych rozmowach wielu oficerów.
Wystarczyło poczekać na zwołany w centrum stolicy przez Bujaka, czytaj Solidarność wiec, a zbrojne walki zaczęłyby się w sposób przewidywalny. Osobiście uważam, że wojna bratobójcza była celem najbardziej zakamuflowanej grupy w łonie Solidarności. Nie sposob zapomnieć roli owego bohaterskiego księdza z kopalni Wujek, o którym dziś nikt nie śmie pisnąć. Zachęcił do oporu i poszedł do codziennych obowiązków?
Nie ma co eksploatować antysemickiego wątku z 1968 roku. Warto sprawdzić, że co najmniej dwóch usuniętych wtedy generałów w 1981 roku pełniło funkcje komisarzy wojennych, w tym jeden w turystyce.
Postać tragiczna, jak losy wielu Polaków, którym przyszło żyć w czasie wojny. Potrafił wprowadzić stan wojenny i uniknąć wojny domowej. Dzisiejsi patrioci z wielu stron mają mu za złe, że nie doszło do powszechnego rozlewu krwi, najlepiej w fabrykach, bo tam miała się polać. Oczywiście lament mieli demonstrować ci prawdziwi, do tej pory poprzebierani kolorowo i głoszący patriotyczne hasła. Nadal w cenie jest szukanie szlacheckich korzeni, nawet u wrogów, przy dyskretnym podkreśleniu własnego pochodzenia. Jak mawiał imć Zagłoba, cham chamem. Tylko czy faktycznie podrobiony szlachcic jest szlachcicem dla podobnie podrasowanego. Nie każda Musca lata.