...temat.
Ale myli się - na razie obserwujemy co innego.
Ludzie przychodzą na spotkania Biedronia i czynnie w nich uczestniczą.
To nie nazywa się alienacją ale przeciwnie - zaangażowaniem.
Błędnie Autorka antycypuje przyszły rozwój tego ruchu biorąc za podstawę Ruch Palikota ( głównie, i Petru jako ofiary własnego programu). To bardzo zły punkt wyjścia, bo ani jeden ani drugi nie miał w programie rozwiązań prospołecznych i jedyne co mogłoby ich łączyć z Biedroniem, to krytyka państwa wyznaniowego. Wszystko inne ( głównie akceptacja neoliberalizmu, jako drogi rozwoju) ich dzieli i dlatego opowiadanie o alienacji Biedronia to jakieś grube nieporozumienie.
Czy Biedroniowi uda się zbudować partię i uzyskać powszechną aprobatę, to zależy od ludzi którymi się otoczy, bo istotnie, sam Biedroń to dużo za mało!
Jeszcze dobrze nie wszedł w "dużą politykę" a już korci innych aby poobcinać Mu skrzydełka,rzucić kłodę,obsypać brzydko i pokazać że ma wrócić do karnego szeregu polityków bez własnej twarzy by nie wprowadzał czegoś co burzyło by spokój TRWANIA.
Biedroń mówi:
*Ja zrobię to, czego opozycja nie jest w stanie dzisiaj zrobić. Mam autentyczność i wiarygodność, przyciągam świeżość do polityki. Wszyscy powinni mi kibicować i mnie wspierać*
To kojarzy się z Kukizem, ale Kukiz już jest, a Biedroń dopiero chce być.
Autentyczność ma raczej Kukiz, o wiarygodność walczy się wiele lat, to nie jest kwestia deklaracji.
I dalej deklaruje Biedroń:
*Korupcja, nepotyzm, afery - to przylepiło się do PO. Nie mogę pozwolić, żeby to samo stało się z moim ruchem.*
Łatwo powiedzieć, gorzej zrealizować, to się chyba zadnemu liderowi nie udało, może oprócz Kukiza, ale oni nie rządzili. Uczciwość to ważne dla wiarygodności, ale co właściwie chce zrobić Biedroń mówiąc *ja to zrobię* i do kogo ta mowa, bo przecież nie do wszystkich.
Wydaje się, że Biedroń może skupić wokół siebie środowisko antyklerykalne, tą część przynajmniej , do której wartości socjalne, ogólnospołeczne niespecjalnie przemawiają.
Jego neoliberalne odchylenie jest prawdopodobne. Pisał o tym Przemysław Prekiel na swoim blogu.
http://lewica.pl/blog/prekiel/31862/
Dla lewicy Biedroń nie jest dobrą wiadomością. Antyklerykalne hasła są magnesem dla sporej części lewicy, przynajmniej do czasu gdy wyjdzie z tego fiasko.
miasta, zwłaszcza duże, silnie się odprzemysłowiły i dzisiaj (procentowo) więcej jest robotników na wsiach wokół średniego miasta, lokalnego ośrodka przemysłowego niż w mieście. To robotnicy, których korzenie są w silnym stopniu chłopskie. Stąd też ciąg robotników do polityków, którzy zaproponują proste rozwiązania, po chłopsku powiedzą, że się da, krzykną, oskarżą o złodziejstwo lub zdradę, powiedzą coś o historii i tradycjach ...
Miasta, zwłaszcza większe, skupiają natomiast specjalistów, kadrę menedżerską, większe przedsiębiorstwa, budżetówkę, czyli mówiąc starym socjalistycznym językiem: burżuazję, inteligencję i drobnomieszczaństwo. Te grupy społeczne z kolei preferują spokojniejszy język debaty politycznej, popierają bardziej umiarkowane ugrupowania, częściej deklaratywnie opowiadają się za trendami przychodzącymi z zachodu, ale i występują często z pozycji "panów" wobec "chamów-postchłopów-klasy zwykłych pracowników", często uznając czyjeś niepowodzenia za rodzaj lenistwa.
Mamy więc podział w Polsce głównie między dość socjalnym, tradycjonalistycznym i krzykliwym ludem prowincji czy wsi, a umiarkowanym ludem o nieco bardziej elitarnym składzie, miejskim, konserwatywno-liberalnym i okcydentalistycznym.
Rozepchanie tego podziału byłoby początkiem silniejszej lewicy. Próbował go rozepchać Kukiz, jednak jego ruch jest mariażem nieco mniej zideologizowanych przedstawicieli klas ludowych z (mniejszościową grupą będącą) drobnymi przedsiębiorcami na poziomie młodszych wyborców, aniżeli wykopaniem czegoś nowego między światem a la PO, a światem a la PiS.
Lewica powinna pomyśleć o byciem centrum i alternatywą w jednym, w realiach polskiej polityki. Najpierw należy jednak zacząć spotykać się z ludźmi i na nowo zdefiniować język ludzkich pojęć. Eliminować pojęcia "lewactwa" itp., promować "płacodawcę" i "płacobiorcę", zadbać o to, by nowa diagnoza przenikała do społeczeństwa ...