Nie zniżajcie się do poziomu Krypola.
Grety się nie będę czepiał, bo na poziomie haseł ogólnych ma wiele racji, choć za dużo jak zwykle o gazach cieplarnianych, a za mało o zaśmieceniu planety. Ale to kwestia czegoś innego - certyfikatami na CO2 można jak najbardziej spekulować, na śmieci nie ma jeszcze certyfikatów - po prostu wywozi się je za granicę, do krajów mniej rozwiniętych. Brawo dla Grety, że podejmuje tę tematykę. Niestety, musi grać ona znaczonymi kartami.
Zaśmiecenie planety - to jest kluczowy problem dla bioróżnorodności na Ziemi. Pływające po oceanach, zatykające otwory gębowe różnym organizmom, rozkładające się i powodujące kolejne choroby, zwłaszcza związane z rakiem, tworzywa sztuczne i ich mikrocząstki. Śmieci - wszechobecne, produkowane w nadmiarze, konsumowane także w nadmiarze, jako część sprzętu elektronicznego, samochodów i innych urządzeń. I tu należy bić po łapach kapitalistyczny przemysł, że produkuje on tak, aby coś pochodziło pewien czas i za chwilę było do wymiany na nowy sprzęt. Cierpimy na brak bardziej długotrwałych fabrykatów, często z celowym ograniczeniem funkcjonalności, po to, aby dystrybutorom i producentom tych rzeczy zapewnić zysk.
Przez to niepokojące jest hasło "reindustrializacji" w takich krajach jak Polska oraz pokrewne temu hasło nawrotu do zawodówek. Jeżeli na serio się na nie godzimy, oznacza to jednak coraz większą produkcję śmieci. To, że chcemy ograniczenia np. usług finansowych w gospodarce, bo tworzą pętle zadłużenia, każą płacić za nic, nie oznacza, że mamy cofać się jakby do poprzednich stadiów gospodarczych i produkować coraz więcej rzeczy. Zresztą, rzeczy i tak możemy jako Polska produkować głównie na eksport, u nas populacja nie rośnie, więc wzrost potrzeb jest coraz wolniejszy, wraz z przybliżaniem się do poziomu tzw. "zachodu", co jeszcze następuje.
Hasło nawrotu do zawodówek (bardzo na rękę prywatnemu biznesowi, który chce mieć mało uświadomionych np. pod względem prawa pracy pracowników) jest także śmieszne przez to, że i tak 40-45 procent mężczyzn jest pracownikami fizycznymi, a więc związanymi pośrednio lub bezpośrednio z produkcją przemysłową i branżami pokrewnymi (budownictwo, transport). Wśród kobiet jest to tylko 25%. To jedna z przyczyn, dla których społeczeństwa kapitalistyczne, te wyżej rozwinięte, powodują masowe strukturalne ekonomicznie niedopasowania płciowo-kulturowe (gender!), a efektem tego jest masowa bezdzietność i niskie oficjalne wskaźniki dzietności. Dla wiedzy: utrzymanie jednego samochodu to jak utrzymanie jednego dziecka.
Wnioski: ruchom takim, jak przewodzone przez Gretę, doradzałbym nacisk bardziej za zaśmiecenie planety, powodowane przez masową (nad)produkcję rzeczy, której tylko niewielką pochodną jest zanieczyszczenie powietrza. A ekonomistom i społeczeństwom proponowałbym model krótszego czasu pracy (skoro mniejsza produkcja)!, bardziej minimalistycznego podejścia do kwestii posiadania rzeczy i rozprzestrzenie modelu życia bardziej opartego na przyjaźni, książkach czy podróżach (niech nie straszą tymi emisjami z samolotów lub krowich odchodów, bo są naprawdę nikłe wobec emisji w trakcie produkcji rzeczy, i ośmieszają słuszną ideę poprawy stanu środowiska naturalnego).
ta panieneczka to niech lepiej weźmie się za likwidację już relatywnie mocno zarysowującego się u niej double chin. być może choć trochę poprawi to jej z (północnej) natury nieszczególnie interesujący wizerunek.
Pippi Langstrumpf? Boże, jak dobrze, że udało nam się to przepędzić w 17. wieku.
Świetnie Pan podsumował.
Ja postawiłbym jeszcze kropkę nad "i":
te wystąpienia publiczne Grety, to demagogia w najczystszej postaci i bynajmniej nie przekupiła ochroniarzy żeby się dostać na mównicę.
...dobrze wykonane - zatrudnij specjalistę...
Czy świat juź zdziecinniał w takim stopniu że wysługuje sie dzieckiem -nastolatką?To po są parlamenty, rządy, ministerstwa te griynpisy i inne fundacje nierobów? Smietnik z roku na rok większy a wielcy "prezynadęci " sobie gaworzą o następnych wojenkach żeby pokazać bezsilność tej niby demokracji.
Bajka o klimacie jest równie fascynująca jak o dziurze ozonowej.. Można budować sobie doeolne teorie i zawsze znajdzie grono zwolenników, przeciwników, neutralnych, ale sprzątanie śmietnika należy do śmieciarza... czyli do nas. Co nam jako obywatelom UNII wypada zrobić? PORZĄDEK.. Jak? stop na granicy dla nieuzasadnionego handlu niebezpiecznymi towarami. Latwo poszło z foliówkami ? więc nie widzę problemu ze zniesieniem 24 miesięcznej gwarancji + 3-rękojmii na 10-letnią ..Z praktyki wiemy że sprzęt AGD ma nawet większą trwałość po wymianie drobnych elementów. Nie było by wtedy zblokowanych - zaplastikowanych kilku podzespołów by biedny posiadacz nowego samochodu czy pralki musiał je w połowie wyrzucić by wymienić element przymocowany na trzy śrubki . Można by wymieniać wiele innych sposobów którymi można zastopować tę obłędną chęć zysku za cenę przyrody którą niszczymy. Chcieć to móc.. Po to Was wybieramy by ście wywiązywali się ze swoich obietnic a jak nie ,to na jeszcze zieloną trawkę..
Jest tylko problem kieszeni które trzeba decydentom zaszyć na czas pełnienia obowiązków...
tak i to chyba najlepsze jego podsumowanie.
wysłany około 6-7 rano? nie doszedł?...
Dokładnie tak. I znów 100 procent racji. Przemysł to ładnie wygląda w lewicowej (gł. komunistycznej) mitologii. A także na kartach podręczników czy atlasów do geografii. Fajnie jest sobie o nim poczytać, poznać te jego podziały, na gałęzie i podgałęzie. Fajnie też pooglądać korowe mapy przemysłu. Nie wiem jak teraz, ale kiedyś np. w atlasach oznaczano na niebiesko przemysł lekki, te różne tam włókiennictwa czy bawełnictwa, stąd też okolice Łodzi niebieściły się; zaś na czerwono oznaczano przemysł metalowy, stąd też Kielce-Radom czerwieniły się). Ładnie na to popatrzeć. Natomiast w rzeczywistości przemysł to: brud, smród, wypadki, okaleczenia, choroby zawodowe, ciągłe zagrożenie zdrowia i życia. Z ludzkiego punktu widzenia najgorsze miejsca pracy. Cokolwiek by nie powiedzieć o liberalizmie to dobrze że postanowił on z tym jakiś skończyć. Choćby poprzez eksport przemysłu do krajów Trzeciego Świata. Usługi choć rzecz jasna uciążliwe są jednak lepsze i przede wszystkim bezpieczniejsze (co oczywiście nie oznacza że w ogóle dobre i bezpieczne). Zatem ta cała postulowana tu i ówdzie reindustrializacja to cofka cywilizacyjna.
"Zatem ta cała postulowana tu i ówdzie reindustrializacja to cofka cywilizacyjna."
Dlatego popierana przeważnie przede wszystkim przez obecne partie nacjonalistyczno-tradycjonalistyczne. Dlatego tak rozpłakiwana w Radio Maryja. Dobra gra dla sentymentów, dla wzbudzania u emerytów tęsknoty za życiem w młodości. Nie spapranym jeszcze m.in. przez te choroby zawodowe, na które choruje gros obecnych emerytów. Przemysł, zwłaszcza ten cięższy, górnictwo, hutnictwo itp. zresztą już przeżywa od paru dekad schyłek, który wcześniej objął rolnictwo.
"Przemysł to ładnie wygląda w lewicowej (gł. komunistycznej) mitologii."
Dla modelu typu radzieckiego mogło to mieć sens w rywalizacji z kapitalizmem (z każdą dekadą sens ten jednak malał). Dziś w realizacji, ciągle lewicowego, postulatu obrony praw pracowniczych, nie powinno być dzielenia pracowników na jakichś bardziej ciężko-przemysłowych i pozostałych. PRL-owski błąd premiowania stoczni i górnictwa obrócił się wniwecz, przeciwko PZPR, gdyż to właśnie te gałęzie były bastionem solidarnościowej opozycji.
"Choćby poprzez eksport przemysłu do krajów Trzeciego Świata." Tyle, że to niestety pozorne rozwiązanie problemu, zwłaszcza w sensie ekologicznym, bo z punktu widzenia taniości produkcji wiadomo - tania siła robocza. Z eko-punktu widzenia, to coraz więcej śmieci w oceanach lub palonych na ulicach. Wniosek: "mleko i tak się gdzieś rozlało", więc trzeba rozpowszechnienić w tych krajach nowocz. spalarnie śmieci, a nie bajdurzyć tylko mesjanistycznie o katastrofie klimatycznej i likwidacji krowich stad w celu redukcji poziomu metanu.
>Cierpimy na brak bardziej długotrwałych fabrykatów, często z celowym ograniczeniem funkcjonalności, po to, aby dystrybutorom i producentom tych rzeczy zapewnić zysk.<
To fakt, podaż wyrobów przemysłowych przybrała niepokojące wymiary. Zachodzi pytanie kto to kupi? Przemysł ratuje się wprowadzaniem wyrobów innowacyjnych, ale ilość ciągle rośnie. Czy ludzie w ogóle są w stanie to wykorzystać. Nie da się ukryć, że to wszystko w końcu wyląduje na wysypisku śmieci. Planeta ziemia może stać się w końcu takim wysypiskiem.
Mówiło się o certyfikatach utylizacyjnych, że każdy wyrób niebiologiczny powinien mieć zabezpieczoną przez producenta ścieżkę utylizacji, ale jakoś ucichło.
>Przez to niepokojące jest hasło "reindustrializacji" w takich krajach jak Polska oraz pokrewne temu hasło nawrotu do zawodówek.<
Niepokojąca była najpierw deindustrializacja którą tak ochoczo lansowano w okresie transformacji ustrojowej. (Po co produkować coś jeśli tuż za granicą produkują dużo i dobrze. Będziemy utrzymywać się z usług (bankowych, komputerowych, naukowych, analitycznych, showbiznesowych, administracyjnych itp.). W efekcie setki tysięcy absolwentów szkół wyższych wylądowało za granicą do prac bynajmniej nie związanych z ich wykształceniem.
Pogardzany absolwent zawodówki wyemigrował także *za chlebem* więc wymiana rurki przy zlewie, może wkrótce kosztować więcej niż opracowanie programu na grę komputerową.
Nawrót do zawodówek to próba powrotu do normalności i równowagi, której pragniemy.
"Niepokojąca była najpierw deindustrializacja którą tak ochoczo lansowano w okresie transformacji ustrojowej."
---> Taki był warunek łatwiejszego spłacenia pożyczek z lat 70. i braku części spłat zadłużenia w latach 80, postawiony przez zachodnie banki i rządy.
---> Takie były również warunki w niektórych dziedzinach gospodarki związane z procesem negocjacyjnym wejścia do Unii Europejskiej. Spełniane nie tylko przez Polskę.
---> W Hiszpanii w latach 80. zamykano stalownie zbudowane za czasów Franco, więc to nie tylko EŚW musiała coś poświęcić w zamian np. za pełne dopłaty rolne czy inne środki unijne otrzymywane później.
---> Deindustrializacja miała miejsce w Polsce do 2002/03. Od tego czasu (to związane z wejściem do UE) ma miejsce trend przeciwny, powolniejszy. Tyle że reindustrializacja ta odbywa się głównie w drodze powiązania procesu produkcji z rynkiem zachodniej Europy. Firmy zagraniczne lub polscy poddostawcy pracują masowo i taniej na rynki krajów najbogatszych. Zarówno trend dezindustrializacji, a potem pewnej reindustrializacji był w dużej mierze związany z integracją gosp. Polski w ramach UE.
"W efekcie setki tysięcy absolwentów szkół wyższych wylądowało za granicą do prac bynajmniej nie związanych z ich wykształceniem.
Pogardzany absolwent zawodówki wyemigrował także *za chlebem* więc wymiana rurki przy zlewie, może wkrótce kosztować więcej niż opracowanie programu na grę komputerową."
---> To bardziej efekt łagodnego ustawodawstwa w tworzeniu prywatnych szkół wyższych, gdzie popadnie, zgodny zresztą z ideologią wolnego rynku, oraz oczywiście zapchaj-dziura w sytuacji, gdy politycy i społeczeństwo musiało/chciało (?) przejść procesy reorientacji: w handlu globalnym ze wschodu na zachód, prywatyzacji (zwiększenie zysku nielicznych zawsze wyrzuca za burtę licznych), procesu integracji gosp. z ówczesnymi krajami UE.
"Nawrót do zawodówek to próba powrotu do normalności i równowagi, której pragniemy."
---> Powiedz to polskim dziewczynom i kobietom, bo polscy mężczyźni, mający o wiele gorsze wykształcenie formalnie, nie tylko po zawodówkach i technikach, ale nawet ci z wyższym wykształceniem, o wiele częściej pracują w przemyśle niż płeć przeciwna. Jak pogodzić reindustrializację z powszechną pracą dla kobiet. Jak wreszcie pogodzić to z uśmieciowieniem czy zanieczyszczeniem planety. Nawet jeśli globalne ocieplenie będzie tylko tymczasowe i niezawinione przez ludzki konsumeryzm, to przez ów konsumeryzm jest zawiniony określony zły stan czystości Ziemi. Industrializacja była kiedyś elementem walki z przeludnieniem agrarnym. Jaki ma mieć sens w coraz liczniejszych regionach depopulacyjnych? Jeśli więc gdzieś industrializacja, to tylko w Afryce i najbiedniejszych regionach Azji. Europa, USA czy wschodnia Azja powinny obrać przeciwny kierunek.
Pisze pan Rysz:
" Jeśli więc gdzieś industrializacja, to tylko w Afryce i najbiedniejszych regionach Azji. Europa, USA czy wschodnia Azja powinny obrać przeciwny kierunek. "
*
Jeśli na ziemiach polskich zlikwidujemy przemysł, to także ten z kapitałem obcym a wówczas z sytuacji braku rąk do pracy
przejdziemy nagle do powszechnego bezrobocia a ponieważ nie posiadamy żadnych znaczących zasobów surowcowych ( oprócz węgla),
to nastąpi rozkład państwa z powodu braku wpływów budżetowych.
A nie wspominam tu już o dalszej pauperyzacji szerokich mas ludowych.
W innych sprawach w tym wpisie ma pan Rysz wiele racji ale tu poszedł o wiele za daleko.
Kapitalizm ma wzloty i upadki cykliczne...Podrzucono młodym temat..."ocieplenie globalne = emisja gazów cieplarnianych".
Nadal twierdzę, jako fizyk z wykształcenia
a także interesujący się astrofizyką.
Ziemia musiałaby być planetą typu Wenus, aby spełniła warunki istotnego działania, CO2 jako gazu cieplarnianego czy innych gazów wywołujących taki efekt a występujących w atmosferze Ziemi.
Efekt cieplarniany na Ziemi nie występuje. To jest ściema dla młodych a także nie znających dobrze fizyki i astrofizyki.
To co nam grozi istotnie to smog, za który głównie odpowiedzialne moim zdaniem są silniki samochodów różnej maści a także pyły przemysłowe a także niepodlegające biodegradacji śmieci.
Po co ta ściema? Po to by odwrócić uwagę od przyczyn smogu a także od problemu śmieci nie rozkładających się w sposób naturalny ( recykling kosztuje).
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/jeszcze-raz-o-nie-z-imieslowami;9173.html
Te klimatyczne dywagacje to opdwracanie uwagi mniej wykształconych czy źle wykształconych od problemów smogu oraz śmieci.
Problemów kóre to powinny być przez Ludzkość rozwiązane globalnie
Nawiązuję tu do Twojego postu
***Jest tylko problem kieszeni które trzeba decydentom zaszyć na czas pełnienia obowiązków...
autor: bambosz0, data nadania: 2019-09-27 20:23:49, suma postów tego autora: 1676
***
W takich Stanach Zjednoczonych wysunięta przez republikanów idea reindustrializacji oznacza po prostu nacisk na przenoszenie z powrotem do USA produkcji przemysłowej "wyeksportowanej" wcześniej do krajów z tańszą siłą roboczą. Chodzi więc po prostu o powrót do kraju wysokopłatnych miejsc pracy. No i o kontrolę nad technologiami.
U nas są to fantazje o "milionie samochodów elektrycznych" itp. bajki dla niewykształconego elektoratu.
"Niepokojąca była najpierw deindustrializacja którą tak ochoczo lansowano w okresie transformacji ustrojowej."
---> Taki był warunek łatwiejszego spłacenia pożyczek z lat 70. i braku części spłat zadłużenia w latach 80, postawiony przez zachodnie banki i rządy.
---> Takie były również warunki w niektórych dziedzinach gospodarki związane z procesem negocjacyjnym wejścia do Unii Europejskiej. Spełniane nie tylko przez Polskę.
Konsensus waszyngtoński narzucał pewne ramy i kierunki, ale problem tkwi w sposobie przeprowadzenia zmian. Podobnie z wymogami UE, które nie nakazywały jednak niszczenia substancji gospodarczej kraju w sposób katastrofalny jak to miało miejsce w Polsce.
Nikt rozsądny nie zaprzecza potrzeby transformacji gospodarczej, która miała spowodować prywatyzację i urynkowienie gospodarki.
Błędy, które popełniono w okresie przed przystąpieniem do UE spowodowały katastrofę społeczno gospodarczą. Jest tego wiele opisów, jak np. tutaj:
https://forsal.pl/artykuly/888899,soroka-polska-po-1989-r-doswiadczyla-katastrofy-przemyslowej-musimy-odbudowac-nasz-potencjal.html
---> Deindustrializacja miała miejsce w Polsce do 2002/03. Od tego czasu (to związane z wejściem do UE) ma miejsce trend przeciwny, powolniejszy. Tyle że reindustrializacja ta odbywa się głównie w drodze powiązania procesu produkcji z rynkiem zachodniej Europy. Firmy zagraniczne lub polscy poddostawcy pracują masowo i taniej na rynki krajów najbogatszych. Zarówno trend dezindustrializacji, a potem pewnej reindustrializacji był w dużej mierze związany z integracją gosp. Polski w ramach UE.
*Polscy poddostawcy* są to najczęściej producenci w zakładach należących do kapitału zagranicznego. Polscy producenci finalni to pewnie zakłady meblarskie, i jakieś inne, które mi trudno teraz podać, bo dzisiaj nawet kiełbasa z Polski jest produkowana w zakładach należących do kapitału niemieckiego. To niby bez różnicy, ale ekonomicznie jest różnica.
Określenie *reindustrializacja* jako nazwa późniejszych zmian w Polsce jest nietrafna. To co miało, ma i będzie miało miejsce to pewien rozwój tych dziedzin przemysłu gdzie Polacy znajdą i wykorzystają warunki do skutecznej konkurencji na rynku.
To proces długotrwały, a stracone miejsce na rynku w wielu dziedzinach jest już nie do odzyskania, gdyż zmarnotrawiono kapitał ludzki, najważniejszy czynnik rozwoju gospodarczego.
Łatwo zniszczyć trudno odzyskać.
Polska ma znaczące złoża nie tylko węgla:
https://regiony.rp.pl/archiwum/3778-najwieksze-zloza-miedzi-w-europie
https://www.bankier.pl/wiadomosc/KGHM-ujawnil-posiadane-zasoby-miedzi-i-srebra-3367928.html
Oprócz tego istnieją w Polsce także dwa znaczące złoża rud żelaza.
Ad Tarak
Dezindustrializację (celową) rozumiem jako politykę nie tyle (nie tylko) państwa, co organizmów takich jak UE czy NAFTA, które zrzeszają liczne kraje na ogół uprzemysłowione, bardzo uprzemysłowione. Chodzi nie o jakąś totalną rozpierduchę krajowych przemysłów, ale o postawienie sobie celu i jego realizację w postaci albo zatrzymania wzrostu produkcji przemysłowej w sytuacji wzrostu liczby ludności w państwie rozwiniętym lub jego powolnego ograniczania (np. 1% rocznie) gdy dany kraj przeżywa recesję demograficzną. Chodzi o przejście do państwa ekologicznego, w dużym stopniu post-materialistycznego. Takie ograniczenie rozwoju przemysłu powinno następować wraz ze skrócaniem czasu pracy, zarówno w przemyśle, jak i w reszcie gospodarki. Takie zmiany gospodarcze nie muszą produkować bezrobocia, nie bądźmy więźniami anachronicznego 8-godzinnego czasu pracy, którego utrzymanie oczywiście by to spowodowało.
Ad Jacek
Cholernie ciekawe te Twoje spostrzeżenia, muszę na ten temat więcej poczytać. Jacku bardzo się cieszę, że piszesz wreszcie o czymś nowym. Poruszyłeś mnie tym bardzo: "Ziemia musiałaby być planetą typu Wenus, aby spełniła warunki istotnego działania, CO2 jako gazu cieplarnianego czy innych gazów wywołujących taki efekt a występujących w atmosferze Ziemi. Efekt cieplarniany na Ziemi nie występuje. To jest ściema dla młodych a także nie znających dobrze fizyki i astrofizyki."
Kilka dni temu dowiedziałem się o wielkim wpływie starożytnej religii egipskiej na kluczowe składniki wczesnego chrześcijaństwa i Nw. Testamentu. Ogólnie z tego powodu a także z powodu nw. pracy, akurat fizycznej, kiedy mam czas na głębsze pół-świadome przetrawianie tego, co czytam) przeżywam wielki ferment intelektualny, porównywalny chyba z zakochaniem ;-)
Jacku: "To co nam grozi istotnie to smog, za który głównie odpowiedzialne moim zdaniem są silniki samochodów różnej maści a także pyły przemysłowe a także niepodlegające biodegradacji śmieci." - Tak, w dużym stopniu się z tym zgadzam.
west
"W takich Stanach Zjednoczonych wysunięta przez republikanów idea reindustrializacji oznacza po prostu nacisk na przenoszenie z powrotem do USA produkcji przemysłowej "wyeksportowanej" wcześniej do krajów z tańszą siłą roboczą. Chodzi więc po prostu o powrót do kraju wysokopłatnych miejsc pracy. No i o kontrolę nad technologiami."
Nie mam nic przeciwko temu, by Detroit, okolice Chicago czy Pensylwania znów święciły triumfy, a nie były zdegradowanym kołem u wozu. Nie oznacza to jednak, że znowu trzeba stawiać na brudny przemysł ciężki czy samochodowy. Są lżejsze gałęzie przemysłu, a przede wszystkim są inne gałęzie gospodarki. Niech kwitną. Ale, powtarzam, nie ma sensu rozwijać gospodarki śmieciodajnej, szczególnie w kluczowym kraju imperialistycznym, który (m.in. zyskom z efektów wywoływanych wojen) ma środki na to, żeby zapewnić przyzwoity byt niemal wszystkim swoim mieszkańcom (z wyjątkiem tych, którzy tego nie chcą ;-)).
adrem
"problem tkwi w sposobie przeprowadzenia zmian"
To znaczy ? O co tu chodzi ? Pewne szokowe zmiany mogły być zgodne z hasłem np. nie wtrącania się polityki do gospodarki, ale polscy politycy lat 1989-2004 niemal wszystkich opcji polit. (może z wyjątkiem Samoobrony, części PSL i nieliczących się środowisk endokatolickich, oraz jeszcze mniej liczących się grupek lewic. publicystów-antyglobalistów) robili i tak to, czego żądali wierzyciele, Komisja Eur.itp. Zbyt wiele dobrego im i społeczeństwu obiecano. Szczególnie dopłaty do rolnictwa, dofinansowanie budowy dróg i autostrad, lepsze pieniądze w pracy za granicą (dla polityków również - np. w Parlamencie Eur.).
"Podobnie z wymogami UE, które nie nakazywały jednak niszczenia substancji gospodarczej kraju w sposób katastrofalny jak to miało miejsce w Polsce."
Katastrofalne zmiany to nastąpiły np. w Wałbrzychu, Radomiu, Łodzi, Bytomiu, w wielu gminach post-PGR-owskich, jednak polemizowałbym z katastrofalnym zniszczeniem substancji gospodarczej w kraju jako całości. Takie katastrofalne zniszczenie nastapiło, ale w Rosji, i przede wszystkim, na Ukrainie.
Powtórzę, były katastrofy lokalne, a nawet można powiedzieć regionalne, ale nie krajowe. Jedyną katastrofą niemal w całości ogólnokrajową, był poziom bezrobocia w okresie całej transformacji (rzeczywiście spowodowany redukcjami zatrudnienia w przemyśle, ale też w budownictwie, a także odpływem ludności z zajmowania się rolnictwem plus oczywiście potężny wyż demograficzny, który wszedł w życie zawodowe "na przełomie wieków"). I tu po łapach należy bić wielu polityków, a nie tylko Balcerowicza, który miał istotny wpływ przez około sześć lat w dwóch podokresach.
W tej swoistej reindustrializacji, o której piszę, chodzi mi przede wszystkim o takie coś: kiedy kapitał zachodnioeur. przejął niektóre dziedziny przemysłu (w Polsce i in. krajach regionu), to nie musiał już zwalczać polskiej tańszej konkurencji, bo miał udziały w tej polskiej "konkurencji", a dalsze ograniczanie polskiego przemysłu byłoby zarzynaniem złotej kury, która daje zyski (poprzez udziały w pol. przemyśle). Dlatego np. niem. przemysłowi nie przeszkadza szybszy rozwój pol. przemysłu po wstąpieniu Polski do UE, bo jest on (pol. kapitał) niejako jego częścią.
Dziekuję za informacje ale wg. mojej wiedzy na ten temat, zasoby miedzi nie starczą na długo a złoża rudy żelaza na Suwalszczyźnie nie nadają się do eksploatacji ze względu na głębokie położenie.
Generalnie zgadzam się z Panem że coś tam mamy ale na utrzymanie państwa jest to daleko za mało.
Pozdrawiam
Wpadł mi ostatnio w oko reklamowy spot ING Banku...
Kliniczny przykład bezczelności kapitału. Tudzież umiejętności upupiania młodzieżowego protestu klimatycznego. Oraz oczywiście nabijania sobie tym kosztem kabzy.
W rzeczonym spocie jakieś dzieciaki oklejają plakatami kopcący, a jakże, samochód, przywiązują komuś do nogi plastikowe butelki i jakieś śmieci, świecą lusterkiem po oczach tatusiowi koszącemu trawnik elektryczną kosiarką. Ot, takie dziecinne psikusy... Na koniec, były aktor, a obecnie już wątpliwej urody twarz ING Banku z bardzo poważną miną namawia nas "Weź ekokredyt"...
Otóż, panowie w baaardzo drogich garniturach... To jest właśnie cała wasza filozofia.
Obserwuję od pewnego już czasu proceder indywidualizacji odpowiedzialności, czyli, mówiąc prostym językiem, zrzucania tejże na konsumentów. To MY jesteśmy odpowiedzialni za stan środowiska, to NASZE wybory szkodzą ekosystemowi... To MY mamy się ograniczać.
Ani słowa w mediach o tym jaką odpowiedzialność za zaistniały stan rzeczy ponoszą wielcy gracze, korporacje, armie, finansjera...
A przecież nie od dziś znany jest, na przykład nagminnie stosowany przez przemysł proceder tzw "planned obsolescence", celowego postarzania produktu, co czyni go po upływie stosunkowo krótkiego czasu bądź to w ogóle nienaprawialnym, bądź też jego naprawę nieopłacalną. Dotyczy to w zasadzie wszystkiego, od smartfonów, komputerów, poprzez sprzęt AGD, na samochodach skończywszy. Rachunek za to płacimy wszyscy.
Ani słowa w mediach nie uświadczy się o śladzie węglowym armii zwłaszcza tych dużych, takich jak US Army, Armia Rosyjska, Armia Chin... To wielkości rzędu śladu węglowego sporych państw.
Ani słowa o kosztach ekologicznych konfliktów zbrojnych. A te są wielkie, zważywszy że jeden wybuch pocisku czy bomby uwalnia do atmosfery sporą ilość dwutlenku węgla oraz tlenki azotu, nie mówiąc już o bezpośrednich szkodach wywołanych falą uderzeniową, pożarami itd...
Ani słowa o działaniach reklamy napędzającej zakupoholizm, wartościującej ludzi według stanu posiadania ("kup to czy tamto, a będziesz lepszy niż ten, który tego nie ma").
Ani słowa o tym, że w handlu DOMINUJĄ plastikowe opakowania jednorazowego użytku, a ich biodegradowalność jest po prostu mitem. Owszem rozpadają się - na mikrocząsteczki... Opakowania szklane, poza butelkami do z alkoholem czy perfumami w zasadzie nie są używane...
Lecz nic to... Tłuściutcy panowie w drogich garniturach znaleźli dla Was P. T. Konsumenci idealne rozwiązanie... "Weź ekokredyt"... Voila...
Nie ma razie modelu takiego państwa.
Bo zresztą na czym miałoby polegać? - ktoś przecież te samochody
( wszystko jedno czy na prąd czy na wodór) musi produkować i dużo lepiej jest dla państwa, gdy produkuje się u siebie. Nie muszę tu chyba tłumaczyć dlaczego, ale dopowiem - wartość dodana zostaje w kraju i może wspierać usługi publiczne).
Nie cofniemy już tego co stało się w rozwoju naukowym przeniesionym do produkcji. Nikt z własnej woli nie wyrzuci smartfonów po to, by zmniejszyć zanieczyszczenie środowiska - to jeden z absurdalnych pomysłów lewicy.
Prawdę mówiąc nie mamy pomysłu jak uratować nasz glob, z którym jesteśmy wszakże w symbiotycznym związku.
To zresztą jest obecnie zasadnicza kwestia światopoglądowa:
nie jesteśmy jednostkami autonomicznymi lecz symbiotycznymi i z tego musimy wyciągnąć wnioski na przyszłość ale wydaje mi się, że większość ludzi nie jest gotowa na taki światopoglądowy przewrót kopernikański.
*problem tkwi w sposobie przeprowadzenia zmian*
>To znaczy ? O co tu chodzi ? Pewne szokowe zmiany mogły być zgodne z hasłem np. nie wtrącania się polityki do gospodarki,<
Chyba jednak inaczej, szokowe zmiany były jak najbardziej polityką gospodarczą, chodziło prawdopodobnie o jak najszybszą prywatyzację przedsiębiorstw państwowych, zgodnie z przyjętym paradygmatem. Zatem należało jak najszybciej doprowadzić je do zapaści finansowej żeby uzasadnić pospieszną sprzedaż w prywatne ręce.
Do doprowadzenia do plajty tysięcy przedsiębiorstw posłużyły Balcerowiczowi różnego rodzaju machinacje finansowe obciążające finanse przedsiębiorstw.
Podniesiono także urzędowo i szokowo ceny energii : węgla czterokrotnie, energii i paliw trzykrotnie. W samym styczniu 1990 ceny konsumpcyjne wzrosły o 79,6%.
Nastąpił szok, chaos i zadyma z którego wyłoniły się zgliszcza w postaci:
*utraty kapitału (sprzedany głównie w obce ręce za ok 10% wartości)
*masowej utraty miejsc pracy i bezrobocia na poziomie realnie ok. 30%
*ilościowego i jakościowego wzrostu przestępczości
*masowej emigracji
W tej sytuacji polscy politycy poczuli się bezradni i dlatego możliwość przyjęcia do UE i osiągnięcia pewnych profitów została wykorzystana z tak zwanym pocałowaniem ręki.
>Katastrofalne zmiany to nastąpiły np. w Wałbrzychu, Radomiu, Łodzi, Bytomiu, w wielu gminach post-PGR-owskich, jednak polemizowałbym z katastrofalnym zniszczeniem substancji gospodarczej w kraju jako całości.<
Można się spierać o słownictwo, ale dla mnie utrata dorobku narodowego efektu wielu lat pracy jest tragedią. W moim Toruniu zniknęły wspaniałe zakłady produkcyjne Elana, Czesanka, TORPO (zakłady produkcji konfekcji) i wiele innych. To był dorobek dziesiątków lat ciężkiej pracy w trudnych warunkach społecznych.
Możesz tego nie czuć jeśli jesteś młodym człowiekiem.
kolejne figurki w parlamentach krajowych i oczywiście tym Wielkim Europejskim jeśli jedynym sposobem na zatrzymanie "zmian klimatycznych" mają okładanie karami kwotowymi nieuległych ale biedniejszych w zasoby państw a nie potrafią/nie chcą ukrócić do minimum wybitnie śmieciogennej produkcji tak jak "narkotyczne leki" ?
Ci Europejscy wybrańcy powinni być mądrzejsi siłą wielu przedstawicieli i sporządzić protokół produkcji niepotrzebnej i jednocześnie trudnej do utylizacji bez szkody dla środowiska.
Wszelkie urządzenia typu samochody,sprzęt AGD wyposażyć w długoletnią gwarancję i możliwość wieloletniej używalności z rozbudowanymi usługami naprawczymi.
WSZYSTKO można naprawić oprócz utuczonych partyjnych polityków i wrośniętych w krzesła ( fotele) urzędników ... ale próbować nieustannie trzeba.Zróbmy to sami i nie wysługujmy się małćlatami bo to nie uchodzi...oni gdy dorosną będą mieli co robić.
kiedy samochody zaczynały się same rozpadać jeszcze na placu fabrycznym, a w 3-4 lata polski fiat ulegał biodegradacji.
Aby wypowiadać się o klimacie trzeba mieć specjalistyczną wiedzę, fizyka, biologia, geografia.... a tu dziecko-"ekspert" od tego, jak należy dyskutować o klimacie. Imperialiści nie są oczywiście tak głupi, nie przypadkowo wyprodukowali ten teatrzyk.
Biodegradacji? Nawet zabawne określenie rdzewienia ;) Dziwne w takim razie, że niektóre dotrwały w dobrym stanie aż do dzisiejszych czasów.
Dziewczynę wykorzystuje się w kampanii mającej na celu przyspieszenie działań zmniejszających emisję dwutlenku węgla do atmosfery, co niektórym biznesmenom wydaje się niezłym źródłem dochodów w handlu różnymi dopuszczeniami, certyfikatami itp. papierami wartościowymi.
*W łeb* mają dostać te kraje, w których w energetyce używa się spalania, czyli głównie beneficjenci węgla jako źródła energii. Może także trzeba będzie podnieść opłaty za użytkowanie samochodów z silnikami spalinowymi.
Cechą naszych czasów jest finansjeryzacja, więc nie należy się dziwić, że głowy myślą jak tu *zarobić żeby się nie narobić*.
Ogólnie, przejście na odnawialne, a raczej niespalinowe źródła energii wydaje się słusznym kierunkiem. Słońce, wiatr, woda, powinny być coraz lepiej wykorzystywane, a rozwój nauki w tym kierunku popierany odpowiednią polityką.
dokładnie tak. oczywiste że to ustawka. jak zresztą chyba wszystko bądź wszystko w dzisiejszym świecie. nic tym samym dziwnego że lewica ("lewica") spod znaku różnych tam markiewek bierze w tym udział. ona jest tegoż częścią. i to immanentną.
stwórzmy na tym forum grupę nazwijmy to normalnych ludzi racjonalnych i zdroworozsądkowych ponad podziałami wolną od sporów ("sporów") politycznych ze stałych tutaj bywalców widziałbym w niej między innymi takich użytkowników jak rysz hyjdla west.
Wymienieni przez Ciebie użytkownicy (obejmujący mnie i ciebie) są widoczni, aktywni itp. Napisałeś "stwórzmy taką grupę ...". A ja się pytam, jak to widzisz ? Może "ruchomy" blog, na którym udzielałyby się wymienione osoby ? Może co innego. Czekam na twoje zdanie. Jeśli tu nie zechcesz mi odpisać, możesz napisać mi na fb. Łatwo mnie znaleźć, bo i tam biorę czasem udział w dyskusjach politycznych i podobnych
Rozumiem tę społeczna nostalgię za miejscami pracy, z których osiągało się dochody, wiodło przewidywalne życie itd. Na pewno była też taka droga, która mogła doprowadzić do takiej przemiany tych zakładów, żeby z czysto przemysłowych stała się np. przemysłowo-usługowa, co dałoby im siłę w nowej rzeczywistości.
Polemizuję natomiast z twoim ostrym dzieleniem czasu transformacji na 1989-1992 i 1992-reszta (ty chyba jej koniec umiejscowiłbyś w 2015 roku, tak ?).
Słowacja nie miała oficjalnej terapii szokowej (m.in. z tego powodu, że nie miała problemów z zadłużeniem i inflacją - za inflację i braki towarów wcześniejsze powinniśmy "podziękować" Wujkowi Samowi - embargo, jak i doradztwo wierzycielskie), ale miała podobnie wysokie jak Polska bezrobocie (które owszem rdzenni Słowacy przechodzili nieco łagodniej niż średnio Polacy - a za to Romowie dostali bezrobocie horrendalne), a we wsch. Słowacji niesamowicie dużo upadłych zakładów i rolnictwo wyglądające jak pustki. Widzisz, adremie, nie trzeba ogłaszać terapii szokowej, by przechodzić szok.
Zgadzam się z Tobą, że do miejsc pracy (jakichkolwiek, gdziekolwiek) należało podejść dużo bardziej łagodnie. Natomiast inflację i zadłużenie należało zmniejszyć jak najbardziej, by nie utrudniać sobie powrotu do wzrostu. Piszesz tu o pewnych podatkach wprowadzonych za Balcerowicza, ale pamiętaj, że ta walka z inflacją nie była taka ostra jak się może wydawać: w Polsce spadła z 600% w 1990 roku do poniżej 10% w latach 1999/2000, m.in. że stopniowo różne uciążliwości np. związane ze wstrzymanym wzrostem wynagrodzeń łagodzono. Niektóre kraje Ameryki Pd. zbijały inflację z ponad 1000 czy 2000 % do poziomu 5% w 3-4 lata. Na ich tle program ograniczenia inflacji nie był ostry.
Ostrzejszy był program prywatyzacji, jednak pod tym względem większość krajów EŚW przeszła podobną drogą, różniąc się tylko zakresem powstania kapitalizmu zdominowanego przez bądź to kapitał zagr. bądź krajowych "oligarchów".
Osobiście, wolę ogólnie socjalizm (mam jego nową uwspółcześnioną wizję) niż kapitalizm. Jednak nie można być głuchym na to, jakie mamy otoczenie geopolityczne. Czasami zmusza ono całe kraje do polityki trudno akceptowalnej społecznie (Polska lat 80. i 90., Grecja, i wiele in. krajów). Jesteśmy w nią uwikłani i nawet retoryczne zwroty na temat własnej drogi gospodarowania, jak w Wenezueli (niemożliwe z powodu uzależnienia w 80% od ceny eksportu ropy), niewiele znaczą, jeśli jest się małym krajem na tle największych (USA, Chiny).
grupa w sensie przenośnym. fb. już dawno cię tam znalazłem. najpierw ciebie właściwego. potem sądziłem że ty to ten co biega. ale teraz znów ty to ten pierw (m.in. po lewicowych znajomych oraz podjęciu pracy 25 sept o czym i ty tu wspominałeś a takze zdaje się po jakimś wpisie czy cytacie po hiszpańsku czy portugalsku ty chyba je znasz albo przynajmniej jako i ja czujesz wiez z naszym latyńskim światem).
>Rozumiem tę społeczna nostalgię za miejscami pracy, z których osiągało się dochody, wiodło przewidywalne życie itd.<
Nostalgia nostalgią, ale już nawet omijając bezrobocie i biedę klasy robotniczej, w jaką wpędziła ją cała ta egzekucja gospodarki narodowej (bo to nie tylko przemysł padał), w ten sposób odebrano Polakom szansę na jakieś podmiotowe zaistnienie, konkurencję na otwierającym się rynku światowym skazując ich na rolę usłużnych pomocników pracujących za marne płace.
To nie była twórcza destrukcja, eliminacja słabszych, żaden pragmatyzm, czasami myślę, że to była zemsta klasy rządzącej PRLem na narodzie, który *nie dorósł do słusznej idei Komunizmu*.
Za taką wersją przemawia między innymi fakt zniszczenia kolebki Solidarności Stoczni Gdańskiej. Alternatywą mogła być chęć uwłaszczenia się na fragmentach tuszy gospodarki narodowej którą jak rąbankę sprzedawano jak leci za cenę, którą ktoś oferował.
>polemizuję natomiast z twoim ostrym dzieleniem czasu transformacji na 1989-1992 i 1992-reszta (ty chyba jej koniec umiejscowiłbyś w 2015 roku, tak ?).<
Nie miałem takiej intencji, ale chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że PO z PSLem sprzedawało jeszcze co się dało w ręce * zagranicznych inwestorów*, a gdyby utrzymało się przy władzy w 2015 mogłoby dojść do sprzedaży ostatnich *sreber rodowych* czy inaczej zarzynania kur znoszących złote jaja.
Tusk czy jego następcy mogli przecież zawsze coś tam, coś tam z poważną miną na uzasadnienie takich sprzedaży ciemnemu ludowi powiedzieć, a media (*są nasze*) ogłosiłyby sukces :).
>Słowacja nie miała oficjalnej terapii szokowej (…), a we wsch. Słowacji niesamowicie dużo upadłych zakładów i rolnictwo wyglądające jak pustki<
Nie wiem, nie trafiłem na żadną analizę porównawczą, ale każdy kraj ma swoją specyfikę, warunki i różne żródła takiego, czy innego rozwoju. To trudno porównywać.
>Widzisz, adremie, nie trzeba ogłaszać terapii szokowej, by przechodzić szok.<
Ale przecież nie chodzi o ogłaszanie, chodzi o fakty.
>Zgadzam się z Tobą, że do miejsc pracy (jakichkolwiek, gdziekolwiek) należało podejść dużo bardziej łagodnie.<
Dobrze, że chociaż tutaj się zgadzamy, ale myślę, że i tak nie doceniasz wagi problemu i nie widzisz wszystkich aspektów tego problemu.
>Natomiast inflację i zadłużenie należało zmniejszyć jak najbardziej, by nie utrudniać sobie powrotu do wzrostu.<
Na inflację są inne sposoby niż podnoszenie cen energii, wprowadzanie przedsiębiorstw w warunki doprowadzające do upadłości i w konsekwencji obniżenie podaży na rynku.
>Osobiście, wolę ogólnie socjalizm (mam jego nową uwspółcześnioną wizję) niż kapitalizm.<
Bardzo jestem ciekawy, bo ja myślę podobnie, chociaż w szczegółach pewnie się różnimy. Może opublikujesz swoje idee ?
>Jednak nie można być głuchym na to, jakie mamy otoczenie geopolityczne. <
No właśnie...
60 kóz nie będzie już sr.ć na wiślanej wysepce i zanieczyszczać powietrza. Zdechły, pewnie od trawy, którą miały wyżerać.
Olbrzymi sukces ratuszowych ekologów: połowa stada (30 szt.) przeżyła, chociaż 18 w złej kondycji. Niektórzy twierdzą, że ulokowano je w schronisku dla psów, filmik mówi co innego.
Koniecznie obejrzyjcie, tylko 3 min.
https://www.youtube.com/watch?v=0lAhKeB6xe0
Lepsze niż kabaret TEY.
.
To co na pewno możemy i powinniśmy zrobić to walka z zanieczyszczaniem środowiska, przez różne śmieci, odpady i inne świństwa, które lądują bezkarnie na łonie natury.
Tutaj trzeba uruchomić wrażliwość społeczną, politykę i wychowanie dla środowiska.
Pamiętam jak w latach 70 wybrałem się z rodziną na Podlasie by spędzić tam dwa tygodnie urlopu. Miejscowość miała przepiękne lasy i jezioro. Niestety już pierwszy spacer w lesie ujawnił, że ktoś wyrzuca śmieci i odpady do lasu, leżały tam kupami co kawałek. Bez komentarza.
W 1996 byliśmy w Norwegii, w czasie wycieczki mieliśmy śniadanie na trawie, a nasi gospodarze po śniadaniu pokazali nam jak należy dbać o środowisko, zbierając śmieci i odpady nie tyko te po śniadaniu, ale i te które zostawili inni turyści w pobliżu.
Bardzo podobają mi się inicjatywy młodych ludzi wolontariuszy i ich akcje zbierania śmieci z wód i lasów. W parkach jeśli służby nie dają rady, powinni pomagać ludzie, nie wstydzić się podnieść śmieć z podłoża i wrzucić do kosza. Praca wychowawcza i media mogą tu pomóc. Jest bardzo wiele możliwych inicjatyw, które mogłoby państwo wspierać z udziałem mediów, niekoniecznie tak krzykliwie jak inicjatywę Jerzego Osiaka.
W Polsce jeszcze panuje znieczulica chociaż i w Niemczech wiele miejsc jest mocno zaśmieconych z powodu m.in. dość wysokich opłat za wywóz śmieci.
Dlatego wkurza mnie, pomijając już cały kontekst tej Czajki, bagatelizowanie zrzutu ścieków w Warszawie do Wisły z haslem: Nic to, dawniej też ścieki płynęły do Wisły i ludzie żyli.
Warto przycisnąć polityków żeby ruszyli głowami i wprowadzili politykę antyzanieczyszczeniową jako jeden z obowiązków służby publicznej.
Są różne drogi obrony przed śmieciami, utylizacja, kontrolowane spalanie, zastępowanie materiałów trudnych do utylizacji łatwymi obciążenie producenta kosztami, nakładanie obowiązku projektowania zgodnie z zasadą łatwej utylizacji po okresie użytkowania i pewnie wiele innych.
trochę popolemizuję:
1) "wojna PRL/PZPR czy post-PZPR z narodem"
Jeśli jesteś byłym działaczem "Solidarności", a może nawet wciąż obecnym, to poniekąd to rozumiem. Z perspektywy wielu członków "S" mogłoby to tak wyglądać. Wiadomo, jak wyglądał główny dwupodział polityczny w Polsce od r.1980 do 2005 roku. To poniekąd symboliczne, że ten podział, zwany "postkomunistycznym" skończył się wraz ze śmiercią Jana Pawła II, a zaczął dwa lata po tym, gdy został on wybrany "do tronu piotrowego".
Zauważ też, że to nie takie proste mówić w Polsce na tle innych krajów EWŚ nawet o biznesie wyrosłym na bazie byłych członków byłej wiodącej partii. O ile na Ukrainie czy w Rosji biznes rodził się wręcz "w partii", to im dalej na zachód, tym bardziej liczyły się "kontakty" - dlatego nasi biznes-oligarchowie: Kulczyk, Gudzowaty, Solorz do PZPR nie należeli, ale np. współpracowali ze służbami, wywiadem - wszystko to rodziło się gdzieś pomiędzy byłą partią a Zachodem. A w ogóle wlk. ewenementem polskim na tle innych państw bloku jest szybkie powstanie nomenklatury post-solidarnościowej: początkowo mającej postać takich osób jak Jamroży czy Wieczerzak, potem zaś wydającej się jakimś przekupstwem rodziców radykalnych odłamów "S", co wydaje się potrwierdzać kariera Mat. Morawieckiego czy Jerzego Podsiadły. Tym samym nie odbiega to od karier bogatszych SLD-owców. Też jest jakaś renta rodzinno-polityczna, ale bez zostania oligarchą, którym najłatwiej było wyrosnąć w Polsce między wywiadem, zarabianiu na sprowadzaniu zagr. aut, mediami czy wojskiem ...
2) moja wizja socjalizmu to temat na artykuł conajmniej, lecz zdradzę ci jego niektóre elementy:
- zrównoważenie kultu biznesmena promowaniem pracownika, zwłaszcza walczącego o prawa pracownicze związkowca czy społecznika
- objęcie z mocy ustawy wszystkich prywatnych przedsiębiorstw 10-procentowym akcjonariatem państwa; w sektorze finansowym i energetycznym co najmniej 51-procentowym; objęcie to nie m.in. usuwa innych akcjonariuszy ze spółek, ale proporcjonalnie zmniejsza ich wartości procentowe
- realizacja celowych planów (zgodnych z kadencją parlamentu) - a więc czteroletnich, krajowych i wojewódzkich, w odniesieniu do większości dziedzin życia
- niewielkie różnice w wysokości dochódów, maksymalnie 12-krotne różnice w firmach prywatnych notowanych na giełdzie; wprowadzenie zasad łagodzenia hoss i bess na giełdzie; zmniejszenie głównych wygranych w loteriach - upowszechnianie wygranych zamiast promowania nielicznych milionerów
- merytokracja realizowana poprzez to, że co najmniej 1/3 czynności wykonywanych przez pracownika powinna byc związana z jego wykształceniem lub zadeklarowanymi pisemnie upodobaniami; 4 możliwości uzyskiwania większego wynagrodzenia: wiedza poświadczona testem, umiejętności (również okresowo sprawdzane), staż pracy, zaangażowanie w pracę (również przełożone na mierzalne podczynniki)
- zasada kompensacji demograficznej: planowana imigracja na rok następny winna być równa nadwyżce zgonów nad urodzeniami i/lub nadwyżce emigracji nad imigracją w roku poprzednim
- zmniejszenie różnic zawodowych, edukacyjnych i pozostałych między stolicą kraju i jej okolicami, a resztą Polski; przejęcie części funkcji stołecznych przez pozostałe miasta wojewódzkie
- likwidacja wszelkiego bezrobocia, które nie ma charakteru dobrowolnego; dobrowolnie będzie można nie pracować, ale warunkiem uzyskania świadczeń ze strony państwa będzie praca na jego rzecz w ciągu 1/3 roku; wszyscy bezrobotni, którzy podejmą pracę przez ten okres będą mogli korzystać z gwarantowanych zasiłków; zasiłek ten będzie mogł zostać podwyższony do płacy minimalnej lub płacy średniej, gdy taka jednostka, oficjalnie bezrobotna, będzie czynnie działać na polu postaw lub twórczości ekologicznej, obywatelskiej, artystycznej, naukowej, wynalazczej.
- będzie się dążyć do wprowadzenie zunifikowanego dochodu podstawowego, który w pierwszej kolejności zastąpi tzw. świadczenia rodzinne, świadczenia dla niepełnosprawnych, świadczenia dla bezrobotnych, a z czasem obejmie wszystkich obywateli. Dochód podstawowy będzie dochodem powszechnym, ale niższym niż dochody z pracy.
- progresywny charakter podatków dochodowych, zmniejszenie wysokości gł. stawki VAT, utrzymanie akcyzy, wprowadzenie opodatkowania dla rolników otrzymujących finansowanie z Unii Eur., połączenie ZUS, KRUS oraz jednolity system emerytalny dla wszystkich obywateli
Innymi słowy, nowy socjalizm to zwiększenie roli pracownika i jego podmiotowości, ograniczenie tworzenia nierówności poprzez podatki i zmniejszenie wahań w gospodarce i np. na giełdzie, zmniejszenie różnic między sektorem publicznym i prywatnym, dochody powszechne, uwzględnienie potrzeb jednostek twórczych, merytokracja, planowanie centralne i regionalne, decentralizacja, powszechne dochody, opodatkowanie i system emerytalny.
pewnie poczujesz się skonfundowany ale podobne rzeczy postulowała realizowała a częściowo zrealizowała nsdap oczywiście przy uwzględnieniu ówczesnych realiów.
To co przeczytałem w Twoim poście stawia Ciebie w mojej ocenie jako socjalistę naiwnego ***autor: tomasz_rysz, data nadania: 2019-10-04 19:16:26, suma postów tego autora: 1133***.
Przepraszam tego co napisałem nie traktuj jako zarzut . Rozumiem Ciebie też zaczynałem jako socjalista naiwny.
Na dziś bliska mi jest postawa kato lewaka...ale sądzę jednak, że przyszlość należy do kapitalizmu państwowego . Czy w kaptalizmie państwowym bym się jako kato lewak mógł realizować tego nie wiem?...
Nie widzę szans najmniejszych na renesans w Świecie ... na renesans socjalizmu przynajmnie w perspektywie 100 - 200 lat.
Dobra, mówisz, że mnie to skonfunduje, bo znaczna część pasuje do NSDAP. Zobaczmy, pomyślmy, przeanalizujmy (Na koniec napiszę na temat tego, co kontrowersyjne w NSDAP, bo nawet w tak kontrowersyjnej partii nie wszystko było kontrowersyjne)
1. ... zrównoważenie kultu biznesmena promowaniem pracownika, zwłaszcza walczącego o prawa pracownicze związkowca czy społecznika... (rzeczywiście NSDAP głosiło całkiem coś podobnego, tyle że z większymi ograniczeniami: głoszono solidaryzm pracobiorców i pracodawców pod przewodem głównej partii; ponadto głoszono podniesienie poziomu niemieckiego robotnika, względem żydowskiego kapitalisty, jednak w odniesieniu do niemieckiego kapitalisty nie podnoszono już tak rangi niem. pracownika).
2. Objęcie z mocy ustawy wszystkich prywatnych przedsiębiorstw 10-procentowym akcjonariatem państwa; w sektorze finansowym i energetycznym co najmniej 51-procentowym; objęcie to nie m.in. usuwa innych akcjonariuszy ze spółek, ale proporcjonalnie zmniejsza ich wartości procentowe
(Mój postulat w tej mierze jest jakimś kompromisem między dość liberalną socjaldemokracją a socjalizmem historycznym; tak - NSDAP stosowała również nacjonalizację - wybiórczą - ale w stosunku do przeciwników Hitlera i własności pożydowskiej)
3. Realizacja celowych planów (zgodnych z kadencją parlamentu) - a więc czteroletnich, krajowych i wojewódzkich, w odniesieniu do większości dziedzin życia
(NSDAP planowała i dobrze; poza tym przygotowywano się do wojny w sensie agresji zbrojnej, a tego bez dobrych planów nie sposób dobrze wykonać; planowanie łączy tak wiele organizacji, że łączenie tego z NSDAp bywa śmieszne - wielkie korporacje również planują i to do najdrobniejszych szczegółów).
4.Niewielkie różnice w wysokości dochódów, maksymalnie 12-krotne różnice w firmach prywatnych notowanych na giełdzie; wprowadzenie zasad łagodzenia hoss i bess na giełdzie; zmniejszenie głównych wygranych w loteriach - upowszechnianie wygranych zamiast promowania nielicznych milionerów
(Nie znam tu stanowiska NSDAP, ale po rozwarstwieniu, jakie pozostawiła po sobie Rep. Weimarska nie zdziwiłbym się, gdyby je zmniejszono. NSDAP musiał jakoś przekonać elektorat do siebie)
5. Merytokracja realizowana poprzez to, że co najmniej 1/3 czynności wykonywanych przez pracownika powinna byc związana z jego wykształceniem lub zadeklarowanymi pisemnie upodobaniami; 4 możliwości uzyskiwania większego wynagrodzenia: wiedza poświadczona testem, umiejętności (również okresowo sprawdzane), staż pracy, zaangażowanie w pracę (również przełożone na mierzalne podczynniki)
(Tego NSDAp nie realizowała, to dość nowatorska próba zmniejszenia siły oddziaływań np. rodzinnych, a zwiększenia angażu ludzi wedle kompetencji, ale i własnych preferencji - myślę, że jako indywidualista powinieneś taki punkt popierać, choć rozumiem, że słowo "testy" może Cię jakoś drażnić)
6. Zasada kompensacji demograficznej: planowana imigracja na rok następny winna być równa nadwyżce zgonów nad urodzeniami i/lub nadwyżce emigracji nad imigracją w roku poprzednim
(NSDAP skupiało się tylko na walce z podziemiem aborcyjnym i zwiększeniem liczby urodzeń, a po pewnym czasie na rosnące słupki trupów nawet i to nie było lekarstwem; NSDAP nie popierałoby imigracji z zewnątrz, chyba że ludności niemieckiej, która wyemigrowała niegdyś dość daleko lub podległa dotychczas semi-germanizacji).
7. Zmniejszenie różnic zawodowych, edukacyjnych i pozostałych między stolicą kraju i jej okolicami, a resztą Polski; przejęcie części funkcji stołecznych przez pozostałe miasta wojewódzkie
(Daj przykład decentralizacji wg NSDAP ?)
8. Likwidacja wszelkiego bezrobocia, które nie ma charakteru dobrowolnego; dobrowolnie będzie można nie pracować, ale warunkiem uzyskania świadczeń ze strony państwa będzie praca na jego rzecz w ciągu 1/3 roku; wszyscy bezrobotni, którzy podejmą pracę przez ten okres będą mogli korzystać z gwarantowanych zasiłków; zasiłek ten będzie mogł zostać podwyższony do płacy minimalnej lub płacy średniej, gdy taka jednostka, oficjalnie bezrobotna, będzie czynnie działać na polu postaw lub twórczości ekologicznej, obywatelskiej, artystycznej, naukowej, wynalazczej.
(NSDAP zlikwidowało bezrobocie głównie poprzez wycofanie kobiet do domów i przeniesienie wielu mężczyzn do produkcji militarnej lub na front. Hitler nie proponował tolerancji bezrobocia, które w mojej koncepcji może być odskocznią do samorealizacji nagradzaną finansowo przez państwo czy samorządy - wydaje mi się to bliższe Twojej koncepcji rozwoju indywidualności niż koncepcjom NSDAP. Jedyny wielki problem w tym punkcie jest taki, że partie rządzące najpewniej blokowałyby pewne wizje artyst. czy nauk.z powodu "niezgody ideologicznej", bo dzieje się to nawet w demokracjach.
9. Będzie się dążyć do wprowadzenie zunifikowanego dochodu podstawowego, który w pierwszej kolejności zastąpi tzw. świadczenia rodzinne, świadczenia dla niepełnosprawnych, świadczenia dla bezrobotnych, a z czasem obejmie wszystkich obywateli. Dochód podstawowy będzie dochodem powszechnym, ale niższym niż dochody z pracy.
(W czasach NSDAP nie było programu dochodu podstawowego)
10. Progresywny charakter podatków dochodowych, zmniejszenie wysokości gł. stawki VAT, utrzymanie akcyzy, wprowadzenie opodatkowania dla rolników otrzymujących finansowanie z Unii Eur., połączenie ZUS, KRUS oraz jednolity system emerytalny dla wszystkich obywateli
(Większość partii zawsze proponowała, przynajmniej formalnie, progresywny system podatkowy; nie dotyczy to tylko tych stronnictw, które kojarzymy ze słowem "lewica". Masowa partia nacjonalistyczna musiała również takie podejście zaprezentować, by zdobyć poparcie, zresztą jak wiadomo słowo "socjalistyczna" w NSDAP było istotnym wabikiem na robotników, jednak tylko otoczenie braci Strasserów słowo "socjalizm" traktowało poważnie).
Czyli podobieństwo jakieś do NSDAP jest, ale tylko w około połowie przypadków. Nie ma postulatów i realizacji walk i czystek rasowo-etnicznych, które w całej historii NSDAP okazały się podstawowym punktem jej kontrowersyjności.
naprawde myslicie ze dziewczyna z aspergerem, ktora mowi cos tylko wtedy kiedy wydaje sie to konieczne do powiedzenia zabiera glos w sprawie globalnego ocieplenia i jego skutkow ktore bedzie odczuwac jej pokolenie (i wszystkie pokolenia potem przez conajmniej tysiac lat) poniewaz ktos ja wykorzystuje?:)
nazwac was cynikami byloby pochlebstwem:) zwyczajne z was trole i kretyny
>trochę popolemizuję:
1) "wojna PRL/PZPR czy post-PZPR z narodem"
Jeśli jesteś byłym działaczem "Solidarności", a może nawet wciąż obecnym, to poniekąd to rozumiem. Z perspektywy wielu członków "S" mogłoby to tak wyglądać. Wiadomo, jak wyglądał główny dwupodział polityczny w Polsce od r.1980 do 2005 roku.<
To był podział na władzę PZPR z przyległościami kontra opozycja Solidarnościowa z przyległościami (w tym KK).
>To poniekąd symboliczne, że ten podział, zwany "postkomunistycznym" skończył się wraz ze śmiercią Jana Pawła II, a zaczął dwa lata po tym, gdy został on wybrany "do tronu piotrowego".<
PO części masz rację, wybór Karola Wojtyły na papieża dał wiatru w żagle opozycji, ale nie jest to tak, że bez niego nie byłoby tego podziału. Zgodnie z tym poglądem Wojtyła wychodziłby tutaj na jakiegoś demiurga przemiany czy walki z komunizmem i jego pozostałościami.
Podział w sferze mentalnej istniał od dawna tylko jego proporcje zmieniały się na korzyść ruchu oporu. Wojtyła uchodził wprawdzie wcześniej za zaciętego antykomunistę, a KK w ogóle był przeciwnikiem komunizmu, ale jako JPII w 1994 wyraził się ciekawie w wywiadzie dla La Stampy:
"Zwolennicy kapitalizmu w jego skrajnej postaci mają skłonność do zamykania się na to, co komunizm zrobił dobrego - na jego wysiłki dla zapobiegania bezrobociu, troskę o ubogich".
Ten podział wcale nie skończył się w 2005 ze śmiercią papieża tylko wejście do UE (SLD 1 maja 2004) przy poparciu KK jakoś ten podział stonowało. Ale on istnieje nadal, historia i pamięć trzyma go przy życiu.
W 2005 zaistniał nowy podział, który zepchnął tamten na plan dalszy. To podział na PIS i Antypis.
>Zauważ też, że to nie takie proste mówić w Polsce na tle innych krajów EWŚ nawet o biznesie wyrosłym na bazie byłych członków byłej wiodącej partii.<
Dla wielu jest to nadal problemem, ale pragmatycznie rzecz biorąc było to zjawisko konieczne. Polska zmierzała do nędznej formy kapitalizmu bez kapitału, bo w czasie PRL nikt się nie dorobił znaczącego kapitału. Ktoś musiał przejąć przynajmniej część kapitału i ona została w rękach obywateli RP. Że to zrobili członkowie zarządów przedsiębiorstw, a nawet nomenklatury partyjnej
(chyba raczej rzadko) to nie ma w tym nic dziwnego, byli bliżej i mieli jakieś predyspozycje.
Mówiło się o uwłaszczeniu wszystkich obywateli, była próba, ale jakoś nie wyszło, nie znam szczegółów.
>A w ogóle wlk. ewenementem polskim na tle innych państw bloku jest szybkie powstanie nomenklatury post-solidarnościowej: początkowo mającej postać takich osób jak Jamroży czy Wieczerzak, potem zaś wydającej się jakimś przekupstwem rodziców radykalnych odłamów "S", co wydaje się potrwierdzać kariera Mat. Morawieckiego czy Jerzego Podsiadły.<
Nomenklatura post solidarnościowa to jest określenie trochę pejoratywne moim zdaniem niezasłużenie (nomenklatura postkomunistyczna ma już nieco inne zabarwienie). W końcu Solidarność jako ruch społeczny przestał istnieć, a ludziom otworzyły się wrota na zachód na studia, do awansu. Jedni skorzystali drudzy nie, ale załapali się korzystając z różnych układów, samo życie. Nie widzę tutaj jakiegoś celowego tworzenia elity biznesowej, prawnej, intelektualnej z określonymi przywilejami.
>Tym samym nie odbiega to od karier bogatszych SLD-owców. Też jest jakaś renta rodzinno-polityczna, ale bez zostania oligarchą, którym najłatwiej było wyrosnąć w Polsce między wywiadem, zarabianiu na sprowadzaniu zagr. aut, mediami czy wojskiem ...<
Tak to można też widzieć, ale to nie powinno dziwić, że ktoś się wybił, nawet jeśli miał jakieś poparcie, (które nie było związane z przestępstwem), a innym się nie udało lub wcale nie próbowali.
...planu do programu NSDAP.
*
Zasadnicza różnica polega przecież na celu, któremu miał służyć plan hitlerowski i Pański.
Hitleryzm chciał poprzez rozwiązania socjalne, wykreować nowy naród panów, mordując inne narody a głównie Żydów, uchodzących wówczas, i ponownie teraz, za prawdziwy naród wybrany.
To kolosalna różnica, bo jak rozumiem, zakłada Pan koegzystencję z innymi etosami na tych samych prawach ( planowane uzupełnienie rynku pracy migrantami).
Trochę jednak, proszę o wybaczenie, jest ten plan naiwny w swej prostocie a jak wiadomo kręte są ścieżki rozwoju społecznego.
"To kolosalna różnica, bo jak rozumiem, zakłada Pan koegzystencję z innymi etosami na tych samych prawach ( planowane uzupełnienie rynku pracy migrantami)."
Myślę, że to widać w komentarzu-szkicu programu. Nie zakładam rozpowszechniania tarć etnicznych, nie zakładam zresztą ograniczoności tego zarysu jedynie do Polski. Motyl chyba poczuł się urażony tym, że nie podzieliłem jego tezy, iż w czasie II wś formacje nacjonalist. walczyły z Niemcami bardziej niż formacje socjalist. oraz pewną interpretacją regulaminu w stos. do jego komentarza. Stąd, jak myślę, ten dziwny wpis związany z NSDAP.
"Trochę jednak, proszę o wybaczenie, jest ten plan naiwny w swej prostocie a jak wiadomo kręte są ścieżki rozwoju społecznego."
To jest szkic programu, więc ma być prosty i "naiwny". Życie jak zwykle zweryfikowałoby ten program "znacznie" lub "trochę". A jego rozbudowa - jak najbardziej, bo życie nie jest tak proste jak każdy program polit. czy doktryna.
Jeżeli rozumieć nomenklaturę nie tak jak to miało miejsce w PRL, czyli nie jako system obsadzania stanowisk, tylko jako partyjny zasób kadrowy - to chyba tylko PiS to w jakiejś mierze realizuje, chyba z nędznym skutkiem. W innych partiach/środowiskach tego nie ma.
przesadzasz. i przeceniasz. siebie (sorry). mnie. dyskusje on line. nie poczułem się ani urażony, ani obrażony, ani zrażony. w moim wokabularzu nie ma takich słów. nie traktuj mych tu wypowiedzi zawsze serio. owszem. często. ale nie zawsze. dla mnie to całe "komentowanie" to właściwie coś na kształt zabawy. nsdap. to trochę tutaj jak prowokacja (no ale tylko trochę). przy okazji. nie chce mi się komentować tych tarakowo-peerelowskich głupot o "mordowaniu żydów jako celu niemieckiego narodowego socjalizmu. moze tylko jedno pytanie. to już nie "żydów i słowian"?
To dobrze. Nie znam Cię spoza komentowania, więc mogę tylko hipotetyzować na temat twoich reakcji na to czy na tamto. Dlatego poddałem Cię uśrednieniu ;-) do tzw. typowego Polaka, który "lubi" się obrażać, czasem nawet o byle co
***nazwac was cynikami byloby pochlebstwem:) zwyczajne z was trole i kretyny
autor: nikyty, data nadania: 2019-10-05 13:48:56, suma postów tego autora: 356***
To ty jesteś pseudonaukowy troll...nikyty tylko się nie popłacz...bo to jest tylko moje wet za wet .
Ta dziewczyna to nie jest Joanna Dark ekologicznej krucjaty to jest wykorzystywana nastolatka przez starych chcąc ugrać kasę na ściemie tzw. "globalnym ociepleniu" czy lepiej na tzw. "efekcie cieplarnianym". Globalnego ocieplenia nie było, nie ma i nie będzie nigdy na Ziemi.
To jest tzw. bełkot pseudonaukowy...w sam raz dla nie znających fizyki i astrofizyki a ta dziewczynka też jest analfabetką w obszarze przedmiotów przyrodniczych i ścisłych...
Dajecie się robić w balona przez zarabiających na ściemie globalnego ocieplenia a także poprzez Jankesów, którzy używają tej ściemy do własnych gospodarczo-ekonomicznych i politycznych celów ... Ja tu tylko widzę na lewica.pl bambosz0 zdroworozsądkową komentatorkę. I ja się z jej postami całkowicie zgadzam.
...celu niemieckiego narodowego socjalizmu. moze tylko jedno pytanie. to już nie "żydów i słowian"? "
*
Panie motyl, staram się unikać z Panem wszelkiej dyskusji, bo nie dość, że nie potrafi Pan czytać ze zrozumieniem, to jeszcze czyni Pan z tego powód do chwały zadając , w Pańskim mniemaniu, dociekliwo-złośliwe pytania.
Gdyby nawet Pan zrozumiał treść mojego wpisu, to i tak nie polemizowałbym z Panem, bo co można usłyszeć od kogoś, kto tak jawnie jak Pan, pogardza własnym narodem, co wielokrotni Pan tu ujawnił.
" Miejsce siedzenie określa sposób widzenia", co w Pana wypadku wskazuje na to, że żyje Pan wśród szumowin, których nie brak w żadnym najporządniejszym nawet narodzie.
Mogę Panu współczuć ale nie muszę!
"Dajecie się robić w balona przez zarabiających na ściemie globalnego ocieplenia a także poprzez Jankesów, którzy używają tej ściemy do własnych gospodarczo-ekonomicznych i politycznych celów ."
Poniewaz twoja definicja "Jankesow" jest conajmniej niejasna czy moglbys przyblizyc ktorzy to Jankesi z pominieciem lewicowego pupilka, noblisty i milionera Al'a Gore wykorzstuja globalne ocipienie (pisownia zamierzona) "do własnych gospodarczo-ekonomicznych i politycznych celów"
Z gory dziekuje za konkretna odpowiedz
>moja wizja socjalizmu to temat na artykuł conajmniej, lecz zdradzę ci jego niektóre elementy:<
Po przeczytaniu twoich postulatów widzę, że duży nacisk kładziesz na człowieka pracownika, to ważne, ale to tylko część całego spektrum. Skomentuję krótko po kolei wszystkie punkty tego dekalogu:
Ad 1. *Promowanie pracownika* kojarzy mi się z pewnym rodzajem socjotechniki, ale niech będzie. Ja bym raczej promował solidaryzm i jakiś paternalizm zakładowy jako wzór stosunków pracownik pracodawca, oparty na wzajemnym zaufaniu i zrozumieniu oraz świadomości wspólnoty interesu. Kult biznesmena już raczej sam odchodzi do lamusa socjotechniki więcej kultów chyba nie potrzeba, może najwyżej poza kultem dobrej, perfekcyjnej roboty.
Ad 2. Szczerze mówiąc trudno mi to sobie wyobrazić jeśli chodzi o prywatny sektor, natomiast co do obszarów strategicznych i ważnych dla państwa to mam podobne zdanie.
Ad 3. Planowanie jest już dawno stosowane, a związanie go z kadencyjnością w realizacji jest postulatywnie dobra, ale może spowodować cykliczność, która osłabia rozwój.
Ad 4. Co do ograniczenia wysokich dochodów (kominy płacowe) mam objekcje, one mają już być ograniczane poprzez progresję podatkową, bez przesady. Popieram natomiast pozostałe postulaty w tym punkcie. Jeden z nich może umożliwić zwiększenie udziału pracowników w finansowaniu rozwoju firm, to ciekawa propozycja. W Norwegii dość powszechna praktyka, oparta na zaufaniu do instytucji finansowych i narodowych firm umożliwiała pracownikom powiększać swoje dochody. Niektóre norweskie spółki przynosiły regularnie wzrosty nawet ponad 10% rocznie. Krach finansowy 2008 dotknął ich oczywiście także, ale podobno mieli jakieś zabezpieczenia więc zwykli uczestnicy (inwestorzy) nie stracili zbyt wiele.
Ad 5. Nie bardzo mogę tego sobie wyobrazić jako realnej pożytecznej praktyki.
Ad 6. W Polsce dość bojaźliwie podchodzi się do problemu imigracji, a problem demograficzny jakoś nie znika. Może trzeba się trochę otworzyć? Ogólnie Polacy nie są ksenofobami.
Ad 7. Popieram, jest to także już podjęte centralnie inicjatywą zrównoważonego rozwoju, wyrównywania szans i warunków życia w różnych miejscach kraju.
Ad 8. W zasadzie zgadzam się, najlepiej zwalcza się bezrobocie prowadząc prorozwojową politykę społeczno gospodarczą.
Ad 9. Nie analizowałem specjalnie tego tematu, myślę że jest coś *na rzeczy*, ale byłbym bardzo ostrożny w realizacji.
Ad 10. Chyba trzeba opodatkować duże gospodarstwa rolne prowadzące działalność produkcyjną w odpowiedniej skali. Opodatkowanie dopłat unijnych uważam za chybione.
Podkreślmy najpierw, że pojęcie *nowy socjalizm* dotyczy stosunków społecznych w obrębie społeczeństwa, państwa gdzie zasadą ustrojową jest gospodarka rynkowa z wyraźnym rysem socjalnym. Czyli mówimy o socjalizmie w kapitalizmie co staje się chyba już powszechne obserwując zmiany i oczekiwania społeczne w krajach europejskich.
Udział socjalizmu w kapitalizmie (w gospodarce rynkowej) powinien być optymalny, tzn. taki który sprzyja rozwojowi.
Trwa walka pomiędzy tymi siłami (ostatnio Francja), co przyczynia się do osiągania równowagi. Główny atak kapitalizmu w formie neoliberalizmu już przeżyliśmy ze stratami, ale z korzyścią nauki, że walka nie jest skończona.
W tym układzie i wobec przemian demograficznych rola człowieka (pracy) zwiększa się, zwiększa się także siła i rola kapitału. Problemem do rozwiązania jest jak wykorzystać ten kapitał w celach korzystnych dla człowieka zmian ( poprawę stanu środowiska, zagospodarowanie rejonów świata słabo rozwiniętych, likwidacja nędzy i głodu, zabezpieczenie przed skutkami zmian klimatycznych)
ponieważ pozostawiony bez użytecznego zastosowania może spowodować katastrofę dla ludzkości.
Warto więc rozważać te scenariusze rozwoju społecznego mając na uwadze również trendy i zagrożenia światowe.
zmiana klimatu jest faktem ustalonym przez nauke, dyskusja jest juz dawno zamknieta w tym temacie
Krótko, nasze postulaty nie różnią się znacząco. Można je określić chyba kapitalizmem przechodzącym w socjalizm.
W każdym razie kładę nacisk na to, aby mechanizm pieniądza i zysku był jednym z wielu czynników kształtujących życie społeczne i gospodarcze, a nie wiodącym i niemal jedynym.
Stąd obok zasad ekonomicznych, winny istnieć zasady "niematerialistyczne", czyli np. zasady merytokracji, egalitaryzmu czy ekologiczności.
nie kolego, nie żyję wśród szumowin, ale też i nie wśród nieszumowin, żyję sam, na pewnym też jakby odludziu, co zresztą już kiedyś, przy jakieś okazji albo i bez niej, tu nakreślałem, a także z czym, tak nawiasem mówiąc, jest mi coraz gorzej (cóż, może przeceniłem kiedyś swój indywidualizm). zresztą nie wiem co ty określasz mianem owych szumowim; wg sjp są to osoby zdegenerowane moralne, żyjące z przestępstw (https://sjp.pwn.pl/sjp/szumowina;2527360.html). ja osobiście nie znam takiej ani jednej. a poza tym. właściwie przede wszystkim. dyskusja, ta czy inna, pal licho zgodna z newsem czy nie, nie dotyczy mojej osoby, bo niby i dlaczego miałaby.
- pisze pan Nikyty.
*
Nie tak dawno, na tym portalu, udowodniłem Panu czarno na białym,
że to nieprawda. Jeśli nie pamięta Pan, to przypomnę, że udział w tej dyskusji mieli panowie West i lemski albo lewicowiec (?).
A teraz dodatkowo czytam w prasie, że 500 naukowców z całego świata złożyło swoje votum separatum odnośnie tezy jakoby obserwowane zmiany klimatu wywołał człowiek swoją działalnością.
Czas zweryfikować ten wyświechtany a nieprawdziwy argument, panie Nikyty.
Tak, taraku, jest faktem ustalonym, nawet jeśli Tobie to nie odpowiada. A owych 500 naukowców to śmiech na sali (zresztą nawet
oni przyznają, że ocieplenie jednak następuje). Poczytaj sobie o nich: https://www.kwantowo.pl/2019/10/06/500-autorow-przeciwko-klimatologii/?fbclid=IwAR0S7LGoCERGgU7WRq2CtIzdhluOHe704nAKt5kNi_pw3a4aUgYrE5Wz_IQ
Za długo byłoby tłumaczenie Panu o co chodzi, więc proszę zapoznać się z dyskusją na ten temat:
http://lewica.pl/?id=32000&tytul=Wroc%B3aw:-Lewica-o-ekologicznych-zagro%BFeniach
Nie chodzi zresztą o to czy jest ocieplenie czy nie ale o to czy trwa na ten temat dyskusja.
kto się śmieje ostatni...Koledzy proszę chcecie prawdy o klimacie to poczytajcie co Astrofizyka sądzi o klimatach Planet naszego Układu Planetarnego.
Nie powtarzajcie bzdur pseudklimatologów będących na pasku Wielkiego Biznesu...Klimatologia często operuje na za małych zbiorach statystycznych potwierdzających zmiany...klimatu.
Minimalne zbiory statystyczne w eksperymenie fizycznym to jest o ile pamiętam dobrze 100 ? (powtórzeń eksperymentu ). Powtarzam istotna jest więc ilość eksperymentów potwierdzających jakieś zjawisko.
***Wielkość próbki.
Nie od dziś wiadomo, że rozmiar ma znaczenie. Można to odnieść również do statystyki. Jeżeli rzucimy 5 razy monetą i wypadnie nam tylko jeden orzeł możemy uznać, że nie jest to niczym zaskakującym, mogło się tak zdarzyć, prawda? A co jeżeli rzucimy monetą 500 razy i orzeł wypadnie 100 razy? Czy wtedy też możemy uznać, że nasza moneta jest zwyczajna i mogło tak wypaść? Im nasza próba badawcza jest większa tym możemy mieć większą pewność co do nieprzypadkowości naszych wyników. Łatwiej też dla dużych próbek wykazać istotność statystyczną. Dobrze jest więc w miarę możliwości starać się, żeby nasza próba była w duża. Słowo „duża” nie oznacza tutaj konkretnej wielkości. Nie zawsze bowiem możemy znaleźć dostatecznie duże próby.*** http://statystycznie-istotne.pl/blog/kilka-slow-o-istotnosci-statystycznej/
...zmiana klimatu jest udowodniona.? nie ma zgodności co do sprawcy tych zmian. Większość "niezależnych od "grantów" zajmujących się takimi zjawiskami określa ten problem jako cykliczne dość trudne do przetrwania i niezależne od działalności człowieka a jeśli to jako znikomy przy całości zjawiska .
Myślę ze akurat ten nieszczęsny węgiel obrywa za polityczne roszady w dwóch największych Państwach W,Brytanii i byłego NRF.
Jedni i drudzy wygaszali wydobycie bo strajki w GB rodziła sie proletariacka niezgoda na wyzysk a NRF kończyły sie zasoby węgla wyższej klasy i co ważne wyższe koszty wydobycia.
Elektrownie atomowa to odsuwanie w czasie problemu z odpadami na miliony lat , energia solarna w stopniu wystarczającym to tylko dla strefy miedzy zwrotnikami i to też nie dotyczy wszystkich obszarów. Wiatrowa ma na razie 50/50 % opłacalności bo nie zawsze pracują a i tak muszą być obsługiwane przez niezależną produkcje prądu. Elektrownie wodne może najmniej kosztowne ale uzależnione od zasobów . Nie zawsze można cieki wodne do tych celów wykorzystać ale chyba jest to najbardziej ekologiczna "siła" ale z kolei ile i co można bezkarnie"zabetonować " by utrzymać jakąś równowagę jeśli nie ma się takiego ukształtowania terenów i takich zasobów wody zdatnych do produkcji opłacalnej energii. Jako mieszkańcy określonego miejsca nie mamy wielkiego wyboru .. życie na bezdechu nie kojarzy sie z komfortem a my jeszcze nie oddychamy,a już mamy się zanurzyć...
Co z ociepleniem klimatu robić to inna sprawa. Na razie próbuje się miłośników węgla dyscyplinować bijąc ich po kieszeni, ale opornie to idzie.
..poszło by szybciej gdybyś znalazł odpowiednich wykonawców "zmiany klimatu w Polsce "na taki jak np. dawniejsza Jugosławia( w skrócie) zima króciutka i najczęściej bez mroźna a lato długie i zawsze słoneczne czyli "Solary "pracują nawet przez 10-12 miesięcy ( też różnie) to i węgiel do ogrzewania potrzebny jak rybie parasol...
West syty głodnego nie zrozumie a bogacz zamiast "serca ma kasę tylko dla siebie" ,ale zawsze możesz komuś w ramach EKO kupić nowy system grzewczy i paliwo na 10? ? ,5 ? lat..by nie zamarzł przy tm nieczynnym urządzeniu.
Większość wypowiadających się krytycznie o tych "palaczach" węgla myślą pewnie że oni CHCĄ tylko tym węglem palić i robią to ze zwykłej złośliwości...a nie dlatego że tylko na taki , bo najtańszy (a często nawet na to nie mogą sobie pozwolić) opał ich stać.
Nawet w pochmurne dni fotowoltaika dobrze radzi sobie z produkcją prądu.
http://www.fwinstal.pl/blog/7-mitow-na-temat-oplacalnosci-fotowoltaiki.html
a nie indywidualnych użytkowników.
Jestem za tym, by dzieci na forum międzynarodowym wzięły się za wszystkie nonsensy współczesnego kapitalizmu. Podsuwam pomysł: dlaczego jedno państwo na świecie może żyć sobie na pierdylionowy już kredyt (i nieprzytomnie się zbroić) tylko dlatego, że jego waluta jest honorowana we wszystkich pozostałych państwach? Do dzieła, dziewczynki i chłopcy, trybuna w ONZ czeka :)
Tak, tylko takie rzeczy należy robić po kryjomu, albo pod osłoną innych spraw lub w szerokim sojuszu. Inaczej, Imperium Americanum będzie trwało i wymyślało konferencje-parodie na temat tego, jak się samo ogranicza (innymi słowy, to jest bardzo podobne do wielu konferencji i prezentacji organizowanych przez molochy przemysłowe na temat tego, jak bardzo dbają o ochronę środowiska).
" Inaczej, Imperium Americanum będzie trwało i wymyślało konferencje-parodie "
Imperium Americanum dawno juz przestalo nie tylko organizowac ale nawet brac udzial w konferencjach parodiach
Od dawna eurokolchoz jest czolowym propagatorem tej histerii
dla Greci. On nas, barany, oświeci i da do myślenia...
.
Ciekawe czy autor Przemysław Pyclik posiada u siebie instalacje i cxy zamontowal ja w 100% na swoj koszt
V.C. powinien poczytac cos wiecej na ten temat bo zachwycil sie tylko najprostszym, najtabszym ale i najmniej logicznym systemem "ON GRID"
A co z systemem "OFF GRID" czy "HYBRYD"
http://www.fwinstal.pl/blog/system-pv-z-akumulatorami-czy-bez.html
V.C. zycze czytania ze zrozumieniem
Czarny Pan dostał Nobla na zachętę to czemu nie Grecia?