... od ponad 3 m-cy obywatele w obronie demokracji protestuja przeciwko opresjom faszystow z Beijing
ten fakt jakosc nie znalazl sie na lewica.pl
w tym że Hiszpania tak naprawdę nie przeszła defrankizacji, wiele instytucji jest głęboko postfrankistowskich
No ale przecież Hiszpania jest podobno demokratyczna w podobno demokratycznej Unii Europejskiej. To, że ChRL nie ma demokracji to my dobrze wiemy, o niczym innym się nie mówi w kontekście Chin. Zaskakuje natomiast to, że takie same praktyki widzimy w demokratycznym euro-raju
"Problem w tym że Hiszpania tak naprawdę nie przeszła defrankizacji, wiele instytucji jest głęboko postfrankistowskich"
Nie podajesz żadnych przykładów. To podobne niczym naszych "solidarnościowców" twierdzenia, tyle że dotyczące "dekomunizacji".
Zatem, jeśli chcesz ciągłej defrankizacji w Hiszpanii 44 lata od końca rządów Franco, to szykuj się do dalszej antykomunistycznej histerii w Polsce.
Te tendencje do rozliczania w drugim pokoleniu czy dalej, to reinkwizycja. Hiszpania za Franco i Hiszpania teraz to niemal dwa inne kraje. Zmiany, które tam zaszły są o wiele głębsze niż te, które w ostatnich 30 latach zaszły w Polsce.
brawo madryt brawo hiszpania niech się cieszą że dostali 13 a nie 30 lat albo nie kulę w łeb.
z takiego obrotu sprawy
Hiszpania to projekt polityczny (by rzec tak dzisiejszym językiem) sięgający średniowiecza, precyzyjniej mówiąc jego schyłku czy przejścia w epokę nowożytną. Hiszpania powstała z połączenia Kastylii i Aragonii. Żadna Katalonia wtedy (ani kiedykolwiek indziej) nie istniała, stanowiła część Królestwa Aragonii (sama zaś Barcelona była zaledwie i jedynie hrabstwem). Słowem historyczne nie ma żadnych podstaw do niepodległości Katalonii. A różnice językowe też wcale nie da takie duże, o ile w ogóle można o nich na poważnie mówić, kataloński to nic innego jak ludowa zubożona niedorozwinięta forma hiszpańskiego (kastylijskiego). Ot coś mniej więcej jak "język śląski" względem polskiego. Poza tym, o czym vtu już kiedyś mówiłem, ten cały nacjonalizm kataloński to typowy nacjonalizm bogatych. Burżuazji. Klasy średniej. Tzw. wielkiego miasta (tj. tutaj Barcelony). I tym podobnego barachła. Interesujące że po katalońsku mówi także sąsiedni Kraj Walencki oraz Baleary, a oba te regiony nie chcą nawet słyszeć o ewentualnym związku z niepodległa Katalonia. To naprawdę nie jest sprawa lewicy. Chyba że takiej jak np. strajk.eu czy partyjka Razem.
lewicowej Barcelony i Katalonii. Ciekawe jest też to, że tamtejsi imigranci, mówię tu o tych wewnętrznych, z innych części Hiszpanii, tkwią tam na najniższych szczeblach drabiny społecznej, nawet w trzecim czy czwartym pokoleniu. Dlaczego? Jak myślicie? Tym bardziej to ciekawe, że przecież są oni wciąż w swoim kraju, w Hiszpanii. To też bardzo wiele mówi o katalońskim nacjonalizmie. Doprawdy nie pojmuję co z tym może mieć wspólnego lewica. Pomijam tu oczywiście bajeczki z czasów 1936-1939. Bo pytam na poważnie.
czy tak samo leży ci na sercu dekomunizacja u nas?
Katalonia już wiele wywalczyła, i dobrze. Gratuluję jej, bo wpłynęła naprawdę na jakiś bardziej sensowny obraz autonomiczności, który udzielił się też biednej Andaluzji. Ale tak naprawdę nie potrzeba jej żadnej niepodległości. Rynek zbytu dla bogatej Katalonii to reszta Hiszpanii i UE, może po troszę Ameryka Łacińska. Czasem dany kraj musi zbiednieć, żeby zauważyć, że ślepa odrębność bywa błędem. Popieram zdanie motyla, że jeśli Katalonia, to czego nie Baleary i Wspólnota Walencji, również "kraje katalońskie". Jeśli budować nowy byt polityczny, to sensowny i mocniejszy.
A poza tym uważam, że jeśli do wyboru mamy Katalonię i Kraj Basków, to ten drugi powinien szybciej otrzymać niepodległość, m.in. ze względu na różnice językowe i kulturowe (choć i tak niepełne, bo 70% Basków nie wyduka bardziej skomplikowanego zdania po baskijsku).
moim zdaniem nie ma tu nic to specjalnego wywalczania, te sprawy reguluje hiszpańskie prawo, na dodatek bardzo precyzyjne, na czele z hiszpańską konstytucją, i dotyczy to nie tylko katalonii, bo ona tutaj żadnego wyjątku nie stanowi, wbrew samomniemaniu o sobie, lecz także innych regionów. poza tym nie przeceniaj roli tych wewnątrzhiszpańskch odrębności językowych. one w praktyce nie mają żadniutkiego znaczenia, i to także w przypadku baskonii, stanowią tylko wygodną fasadę dla politykierów, w separatyzmie widzących szansę na swe istnienie. są na te tematy świetne opracowania, już także po polsku (tłumaczone na polski), wolne od różnych mitów i stereotypów (tj. wolne od lewicowych w tej kwestii wyobrażeń).
czy tak samo leży ci na sercu dekomunizacja u nas?
autor: motyl, data nadania: 2019-10-21 19:57:32
Takie pytanie może zadać jedynie naprawdę zagorzały symetrysta.
de-nazyfikacja de-frankizacja de-komunizacja. przyjdzie też pora na de-demokratyzację.
Katalonczycy lubią pleść o dyskryminacji przez franco ich regionu także na płaszczyźnie ekonomicznej. Hm. Dobrym przykładem tej dyskryminacji jest uruchomienie w tamtych czasach właśnie w Barcelonie gigantycznej fabryki Seat. Symbolu hiszpańskiego cudu gospodarczego. Tak to dyskryminowano wtedy barnę i Katalonię. Spotkalem się też z opiniami, że to Hiszpania jest gospodarczą kolonią Katalonii.