Składki ZUS powinny być ewidencjonowane na Emerytalnym Funduszu Pożyczkowym, corocznie rewaloryzowane o stopę inflacji + 1% więcej na pokrycie ewentualnego niedoszacowania deficytu
Każdy odprowadzający powinien mieć swoje dwa konta, jedno w ZUS, ile wpłacił z doliczoną rewaloryzacją i drugie w Funduszu, z wyliczaniem. ile z jego konta przekazano na pożyczkę dla Skarbu Państwa. Nie ma znaczenia przy tym, czy te pieniądze wróciły do ZUS na spłacenie bieżących emerytur, innych wydatków, czy też zostały przez fiskusa zainwestowane. Podwójna ewidencja, wraz z corocznym poinformowaniem właściciela konta zapobiegnie machlojkom i znikaniu naliczeń.
Po prostu, naliczenia emerytur pożyczmy Skarbowi Państwa, a po przejściu na emeryturę, według przyjętych wyliczeń przewidywanego korzystania, otrzymujemy jako emeryturę. Inne szczegóły do dyskusji, włącznie z naliczeniami dla kobiet i mężczyzn, przy dalszym nierównomiernym przewidywanym czasie korzystania.
Zaleta, każdy wie, ile będzie miał do dyspozycji. Wada. Brak oferty dla tych, którzy nie płacili stawek, albo zbyt niskie wyliczenie. Oczywiście trzeba przyjąć również inne rozwiązania dla osób, które przez cale życie są niepełnosprawne, albo utraciły zdolność w trakcie wykonywanej pracy. Jednak nie zmienia to prostego założenia, pożyczam i dostaję z tego dywidendę w formie emerytury.
Proponuję 10 stawek emerytalnych, warunkowanych progiem zgromadzonych środków emerytalnych, czasem pracy i ewentualnie szkodliwością pracy w pewnych warunkach.
I powiedzmy, że te wielkości emerytur wyniosłyby:
1600 zł (dla 10% mających najmniej wyliczonych środków-punktów)- 2000 zł (10-20% najniższych środków-punktów)- 2500 zł - 3000 zł - 3500 zł - 4000 zł -4500 zł - 5000 zł - 5600 zł - 6200 zł (dla 10% mających wyliczonych największą liczbę środków-punktów). Czyli 10 stawek dla 10 grup decylowych.
I powiedzmy, że dzielimy liczbę emerytów na 10 grup wg podanych wyżej czynników i otrzymują oni którąś z podanych 10 wielkości emerytur.
System znacznie prostszy niż obecny czy jakikolwiek proponowany, poza tym włączamy w ten system mundurówkę, sędziów i rolników - na podstawie powyższych czynników załapią się do jakiejś tam wielkości emerytury. Problem oczywiście byłby dla urzędników ZUS - mieliby znacznie mniej roboty, a w polskiej kulturze "zapier.olu" ci wyżej z hierarchii przystąpiliby od razu do czystek, pardon, redukcji etatów.