... by nie tracić...aby tak było to podrzucam główny temat przeciętnej rodziny = to skąd brać pieniądze na: mieszkanie,studia,dojazdy do pracy.. opiekę nad coraz starszymi rodzicami.... i takie tam różne "głupstwa" którymi ci "najznakomitsi i najmądrzejsi" się nie zajmują.. bo niezależnie kto u władzy nie muszą bo to władza się nimi zajmuje jak najlepsza opiekunka i realnie nie zrobi nic by im się narazić.
to kwestie bardzo ogólne. Tak czy owak, trzeba się czymś wyróżnić i zaskoczyć, a to oznacza, że nie dziwić już tym, czym kiedyś można było zdziwić, ale dziwić czymś nowym, choć oczywiście nie totalnie odjechanym ...
Ubieganie się o prezydenturę to w większości demokracji taki konkurs na "miss" polityki. Prezydent nie ma wielu kompetencji, więc powinien dobrze wyglądać, dobrze się wypowiadać itp. Kandydat/ka inny niż gładki, ładny itp. ma małe szanse, choć nie musi być młody. Eksperyment pt. Wałęsa był swoisty, był elementem przejścia z systemu do systemu, miał znaczenie symboliczne. Wybory 1995 wszystko zmieniły i odtąd, jak wszędzie, prezydentura to na ogół estetyka i walka o nią w polityce, czasem bardziej brudna, ale na tle innych aspektów polityki, raczej nie krwawa.
W przypadku Biedronia, dobrze wiemy, że nie tyle o samego Biedronia chodzi, ale o to, czy coś zwane "lewicą parlamentarną", obojętnie jak postrzegane, ma szansę jakkolwiek się zakorzenić.
Na wstępie trzeba zacząć, że należy mieć własne media, a jeśli nie to, to w obecnych czasach chociaż "silny front zwolenników", w szczególności w internecie, zwłaszcza na FB.
Tak grać, żeby wygrać. Tyle że wyniki na pozycjach 1 i 2 często niejako są ustawione potwierdzającymi ten fakt lub go kreującymi sondażami. A tu wracamy do punktu "kto ma media, ten ma władzę". Dlatego w Czechach do władzy mógł się dopchać łatwo Babisz, a we Włoszech niegdyś Berlusconi. Kukiz liczący na internet (plus z pomocą Wojewódzkiego, żeby nikt tego nie zapomniał) dał radę dojść do 20-21%. To są fakty z ostatnich lat.
Paradoksalnie nasuwa się wniosek, że w obliczu braku silnie wspierających mediów Biedroń musi częściowo pójść drogą Kukiza ...
że zadaniem Biedronia na chwilę obecną nie jest zwycięstwo w pierwszej turze, tylko wejście do drugiej.
A jeżeli tak to sprawa jest trudna ale nie beznadziejna. Realną kontrkandydatką do zajęcia 2 miejsca i przejścia do drugiej tury jest Kidawa-Błońska. Czyli kandydatka partii będącej nie tylko w defensywie, ale po prostu w rozsypce. W dodatku działaczka ze starej, dobrej szkoły Unii Wolności, czyli leniwa, nieporadna, arogancka i zadufana w sobie, patrząca na wyborców z góry "bo jej się wygrana po prostu należy".
Wymarzona konkurentka. Nic tylko lać i patrzeć czy równo puchnie.
A gdyby się udało przegonić Błońską, to sytuacja uległaby radykalnej zmianie. W wariancie minimum - Biedroń drugi, Duda wygrywa w I turze - no cóż, dobre i to, mamy lidera opozycji. Jeżeli zaś dojdzie do drugiej tury - jest spora szansa na pojedynek 'PiS kontra reszta świata". Jak pokazały wybory do senatu, a także liczna głosów na kandydatów opozycyjnych do sejmu - zwycięstwo Dudy wcale nie jest oczywiste.
To jest przekleństwo polskiej lewicy ostatnich lat - kombinowanie, liczenie, czy trzy procent czy pięć, a co da dziesięć...Gra się żeby wygrać. Kropka.
A że się da - potwierdza przykład Kwaśniewskiego. A na skalę lokalną chociażby Majchrowskiego, Ferenca czy Matyjaszczyka.
z parlamentarnej nicości do I-go miejsca miejsca - to tylko chichot losu.
Prawdziwe zwycięstwo to przekonanie tych dotychczas obojętnych
na wysiłek aprobaty "moich przekonań".
Jest też wybór "negatywny" by uwalić gorsze zło i taki będzie wybór większości.
to nie rok 93 (sld). ani nie 95 (ole ole olek). a propos ole ole olek czy wyobrażacie sobie coś podobnego w odniesieniu do biedronia zandberga (by już o demianowicz-bąk czy jak jej tam ganz zu schweigen).
https://www.youtube.com/watch?v=UoR5ApJQU7s
Oczywiście ole Olek jest niemal niewykonalne, bo Olek, trochę Miller, a przede wszystkim tacy działacze jak Oleksy czy Dyduch mieli nimb prowincjonalnych działaczy partyjnych, którzy lubią napić się wódki (dużo było w tym prawdy). Tymczasem, Biedroń czy Zandberg kojarzą się raczej z wielkimi miastami i piciem raczej wina. Czarzasty - kojarzy mi się z whisky, nie wiem dlaczego, może z uwagi na żółty sweter ...
Czasy się zmieniły, dziś ole Olek to byłoby raczej ole Jarek, Andrzej itp. Dzisiaj disco polo to narzędzie obecnej władzy ...
z Biedroniem jako ikoną przystępuje do wyborów prezydenckich nie z myślą o ustanowieniu na urząd przedstawiciela lewicy, tylko o ugryzieniu Prezydenta Dudy w kostkę, żeby nie miał łatwej drogi i nie wygrał w pierwszej turze. Niech kosztuje co chce.
miał zniesmaczony niszczycielsko-złodziejską transformacją " żelazny elektorat" który wspomagany resztą poszkodowanych "prywatyzacją" mieli nadzieję na ucywilizowanie tej wolnoamerykanki...
Dzisiaj już niewielu wierzy w Sprawiedliwe i dobrze zarządzane państwo, ale wybory traktują jak ruletkę.. Wyborcy mają nadzieję na jakąś wygraną... Wygrywa ten który ma bardziej prawdopodobne wykonawcze projekty na lepsze życie dla większości..
nie wiem, nie znam się na tym, czy, precyzyjniej mówiąc, nie patrzę na świat w ten sposób, tzn. wedle jakiejś dychotomii na linii "prowincja" vs. "wielkie miasta", bez różnicy czy rzeczywistej, czy wyimaginowanej; z tego jednakże co wiem olo nie był żadnym lokalnym działaczem, i tym samym chyba trudno o taką u niego, jak to nazwałeś, charyzmę; raczej, jeśli już o tym mowa, był typem, jeśli nie światowca, oczywiście na miarę tego kraju jako też tamtych czasów, to salonowca (nb. tak też się go postrzega i tym mianem określa np. w książce pt. kwaśniewski jestem, pewnie niejednej na jego temat wtedy powstałej, ja akurat ją wonczas czytałem, nie pamiętam teraz jej autora, zdaje się jakaś dziennikarka). podobnie z tym twoim alkoholem (tzn. nie znam się na tym).
Kwaśniewskiego pozycja była paradoksalna, zwłaszcza na tle Wałęsy, który politycznie też był zawsze paradoksem ...Paradoksalna bywała również wtedy geografia wyborcza i podziały socjopolityczne polskiego społeczeństwa.
Na tle Wałęsy Kwaśniewski uchodził za przewidywalnego, światowego, opanowanego, ale też za człowieka starych czasów, choć nie tak jak Jaruzel czy powiedzmy Oleksy. W wielu aspektach był dla ówczesnych młodych (w 1995 roku) człowiekiem nowych czasów, trochę traktowano go jak Kukiza w 2015 roku, albo Tymińskiego w 1990 roku.
Wałęsa wiadomo jaki był. Manierami nigdy nie grzeszył, ba zwykle nie wiedział czym one są. Z jednej strony był reprezentantem najbardziej zacofanej części chłopstwa, z drugiej symbolem krzykliwego stawiającego się władzy związkowca (którego jednak do biznesu stosunek był przychylny, bo wiele razy Wałęsa od tego biznesu pieniądze brał), z trzeciej zgarniał głosy w największych miastach oprócz Łodzi, bo "on nie komuna/wschód, więc z nim wypada/trzeba iść na zachód".
I tak Wałęsa znacząco wygrywał w wiejskiej, rozdrobnionej Polsce południowo-wschodniej, ale i w kilku największych miastach, i na Górnym Śląsku (Wujek!), Kaszubach, dużych częściach Mazowsza i Podlasia. Kwaśniewski wygrywał przede wszystkim na północnym zachodzie (szczególnie na terenach po PGR-ach: pomimo bliskości stereotypu pracownika PGR do osobowości Wałęsy, dostawał on tam słabe wyniki, poza okolicami Wrocławia) oraz w wielu miastach małych, średnich i dużych (ale nie największych, z wyjątkiem Łodzi). Oczywiście największe poparcie miał w okolicach Sosnowca - Zagłębie Dąbrowskie.