Lewica jest ciężko chora. Na głowę niestety.
"Zasiądzie w nim 11 kobiet i tyle samo mężczyzn. Przewidziano cztery stanowiska dla wicepremierów, z czego aż trzy przypadły kobietom."
boże... a jak to było w rządzie dajmy na to leona kozłowskiego?
http://disfiguredpraise.blogspot.com/2017/06/women-destroy-entire-civilization-sort.html
https://3.bp.blogspot.com/-PNt93DiKWhE/WTx5bnMvUuI/AAAAAAAAGlw/SgjzOV0Xg40nbzEE8pH5O3itMd4WIReFgCLcB/s640/k3ois0.jpg
Od parytetów istotniejszy mógłby się wydawać profil społeczno-ekonomniczny (by nie rzec staromodnie - klasowy) rządu, czy poszczególni ministrowie wywodzą się z klas pracujących, czy raczej rentierskich...? Obejmując wysoko płatne stanowiska w rządzie, w pewnym sensie zmieniają bądź ew. utrwalają także swoją pozycję klasową (na zbliżoną do rentierskiej), jednak istotne wydają się również dotychczasowe doświadczenia życiowe i zawodowe poszczególnych członków i członkiń rządu. Bo kto nie zaznał biedy, wyzysku czy poddaństwa, to niekiedy może nie wiedzieć o czym mówi (jeśli o tym - jako przedstawiciel tzw. radykalnej lewicy - mówi).
Oczywiście, są także wyjątki (np. ktoś z bezpośredniej obserwacji może znać mechanizmy wyzysku, ale pytanie także jak się do nich ustosunkowuje).