ale k. komedia. nie śledzę tego bo i co mnie to może obchodzić ale tak spojrzeć całościowo.
to Biedroń (jakkolwiek niedoskonałym jest on kandydatem dla części lewicowców) powinien wziąć w tych "wyborach" udział, nawet jeśli te 5-6% to znacznie mniej niż średnio 9-10%, które miał przed wybuchem koronapaniki. To i tak więcej niż suma głosów na Palikota i Ogórek w 2015 roku (wtedy 4%).
Mnie w tych wyborach korespondencyjnych wzburza to, że rządzący nie chcą respektować składów komisji wyborczych tam, gdzie się one wyłoniły. Głupotą jest to, żeby w skali gminy głosy miało liczyć 9 osób, a w skali wielkiego miasta - tylko 45 osób. To będzie trwało 2 tygodnie i będzie kompromitacją większą niż wybory samorządowe w 2014 roku.
Jakie jest wyjście? Po odrzuceniu przez Sejm senackich poprawek, jeśli MSW zabierze się do organizacji wyborów, to niech przynajmniej uchwali przywrócenie ukonstytuowanych komisji wyborczych, nakaz przeprowadzenia szkoleń dla członków tych komisji, co najmniej współorganizację wyborów przez PKW - bez niej poleganie na Poczcie jest bardzo śmiesznawe. No i rozszerzenie liczby członków zgromadzeń - niech kandydaci wywieszą przynajmniej plakaty, które zamówili i opłacili. Wybory mogą być realne najszybciej 17 lub 23 maja, a to i tak w atmosferze czarnej komedii. Ja nawet w pseudo-wyborach wezmę udział, bo prawo do ich podważania ma tylko ten, co widzi co się dzieje i jakie błędy się popełnia. Zaś PO i MKB od tego uciekają ...
Jeśli będzie tyle to dobrze bo to znaczy że są szanse na szersze zaistnienie w następnym boju o Parlament. Każdy głos to przypomnienie Polakom że Lewica jest poważną odpowiedzialną Partią i walczy o prawa pracowników i wykluczonych.
Dość długo czekaliśmy na własną reprezentację i te wybory dają nam duże możliwości zaprezentowania dobrego programu na szerszym forum.
...a na wybory idę bo to mój obywatelski obowiązek bo od 18-tego roku życia byłam na wszystkich i nie dam sie dobrowolnie z nich wyeliminować.