Komentarze czytelników portalu lewica.pl
Komentarze czytelników portalu lewica.pl
"Wreszcie, po latach pozornych waśni, dojrzeliśmy do małżeństwa POPis'u. Bo mało co tak łączy, jak wspólne budżetowe koryto.
Podzieliliśmy się żarciem i władzą. Wasz prezydent, a nasz premier. Albo odwrotnie... bo to jeden penis.
Ku radości obywateli.
Kościół nas poprze; a biskupi pobłogosławią to katolickie małżeństwo. Ślubujemy sobie wierność, aż do śmierci (Polski).
Alleluja i Amen!"
(z oświadczenia powyborczego; imperatora PoPiS-u, oj. Muchomora Sromotnikowego, Toruń, 2022 r.)
(abangel666; w roli nieomylnej Kasandry)
ale muszę powiedzieć, że logika uzależniająca wynagrodzenie od zarządzania większym lub mniejszym obszarem kraju, regionu, danej sfery czy dziedziny, przemawia do mnie
innymi słowy, zgadzam się, że premier powinien zarabiać co najmniej tyle samo, co prezes sądu najwyższego czy marszałek sejmu i senatu, a pewnie i więcej, bo tamci kontrolują tylko takie sfery jak sejm, senat czy sąd najwyższy, podczas gdy premier to naczelny zarządzający RP
pierwsza dama RP - raczej jestem za dodatkiem reprezentacyjnym niż tworzeniem dla niej specjalnego wysokiego wynagrodzenia
posłowie czy samorządowcy - powinni zarabiać tyle, ile zarabiali do 2018 roku, kiedy prezes kaczyński dogmatycznie i demagogicznie rozkazał swoim, a ci wykonali, obniżenie swoich płac - kwestią czasu okazało się tylko to, kiedy powstanie resentyment wobec tej obniżki, wreszcie nastał, ale senatorowie opozycji wystraszyli się opinii publicznej i za radą Tuska podjęli decyzje, że jeszcze tego nie chcą, bo kraj w kryzysie ekon. - teraz posłowie chowają głowy w piasek i wycofują się ze swoich głosów odnośnie podwyżek
cóż, podwyżki były społecznie zbyt wysokie, ale czy jest sens trwać przy niskich poborach (w porównaniu z parlamentarzystami innych krajów), co dla tych ludzi (poseł, samorządowiec itp. to też człowiek) jest frustrujące
dla mnie w tym wszystkim żenujące jest nie to że sobie przyznają te podwyżki nie tychże wysokość i nie że podczas tej tzw. pandemii. lecz coś zupełnie innego. mianowicie kasa dla tzw. pierwszej damy (he he). i znów nie jej wysokość. bo czy mają jej dawać 18 złotych, czy 18 tys. złotych to mi dynda i powiewa. nie mój wóz nie mój przewóz. lecz samo tym samym jakby umocowanie prawne takiej figury jak "pierwsza dama". w prl czegoś takiego tzn. tak imho obrzydliwie burżuzyjnego nie było. ok. nie było tez prezydenta (nie licząc bieruta na samym początku i generała parę miesięcy u końca). ale czymś na kształt prezydenta był przecież pierwszy sekretarz. jego żona nie była żadną osobą tzw. publiczną. w sumie to nawet nie było wiele widamo o ich istnieniu. i słusznie. bo i niby dlaczego miałaby i miałoby być. rachela mussolini też żadną "pierwsza damą" nie była.
btw. porozmawiajcie z pierwszymi z brzegu kobietami na jakiś temat, gdzie przewija się ta cała pierwsza dama, albo, co pewnie prostsze, posłuchajcie, co mają tutaj do powiedzenia. dla sporej część z nich (f) owa pierwsza dama to nie tylko pierwsza dama, tj. pierwsza wśród innych dam, ale zdaje się w ogóle pierwsza osoba w państwie. sorry, wiem że na lewicy to grzech więcej niż śmiertelny, ale ja czasami, nawet coraz częściej, naprawdę łapę się na rozmyślaniach, czy one (f) powinny mieć prawa polityczne. rzecz jasna, najjaśniejsza z najjaśniejszych, rozważania owe nie dotyczą wszystkich (trudno by dotyczyły powiedzmy moich wykładowczyń na uw, tzn. tych od historii, bo np. odnośnie tych od czegoś takiego jak socjologia to już chyba miałbym wątpliwości). z tego co wiem niektóre państwa szwajcarskie dały im (f) te prawa dopiero przełomem lat 80. i 90.
wy studentki uniwersytetów
wy robotnice huty warszawa
(...)
pociągi spychacze i statki
dla dziewcząt z kas dworcowych
kiedyś to była muzyka. dziś nawet tego nie ma.
róże europy. stańcie przed lustrami.
https://www.youtube.com/watch?v=-LP6E_wcyx4