czy ten kraj jest ojczyzną nienawiści? zależy jak w tym przypadku rozumieć ową ojczyznę. jeśli jako synonim jakieś powiedzmy kolebki to może nią nie jest (a może i jest). fakt jednak faktem niezaprzeczalnym iż nienawiść to jeden z komponentów tutejszego oglądu świata.
i rozmaite jej derywaty. np. zwyczajna nieuprzejmość. porównajcie pod tym względem pl i eu. ktoś powie że tamtejsza uprzejmość jest sztuczna. pewnie tak. ale imho sztuczna uprzejmość lepsza od szczerej nieuprzejmości. szczerego chamstwa.
Maciej Wiśniowski ,,Szkodę robimy naszemu dialogowi sprowadzając pojęcie nienawiści do różnych mniejszości. Nienawiść w Polsce dzieli bowiem społeczeństwo w gruncie rzeczy na pół, (…) a źródło tej nienawiści jest w podziale na biednych i bogatych"
W każdym kraju jest podział na biednych i bogatych. W zależności od kraju, jego typu gospodarki, i innych czynników, także wywodzących się z podziałów etnicznych czy religijnych. Nienawiść typu polskiego nie jest więc funkcją podziału na biednych i bogatych, choć oczywiście wszelkie nierówności są zawsze podstawą do zazdrości. Polski typ nienawiści nie wynika z nierówności, bo wiele bardziej nierównościowych krajów, np. Chile czy Argentyna, nie ma tak widocznego nienawiściowego czy (jak mówi motyl) nieuprzejmego "elementu", który w dodatku jest jeszcze dumny ze swojego buractwa.
Czy Polska jest ojczyzną nienawiści ? Moim zdaniem nie, bo nie wszystko co do nienawiści się wykorzystuje, tu powstało. Jest natomiast gruntem, na którym posiana nienawiść dobrze plonuje
oczywiście nie ma potrzeby dodawać iż tym społecznym forumo-wymieniaczom myśli nie chodzi o nienawiść o której mówi motyl czy rysz. im idzie o taką wielką. tzn. przykładowo do lbgt. i szerszej tą którą wprowadził pis (he he). polityczną. no taką właśnie wielką.
To hasło sugeruje, że Polacy w ogóle są nienawistni z natury, i w związku z tym panuje tam nienawiść. Nic bardziej głupiego już od dawna nie czytałem.
Na szczęście z dyskusji wynika, że na lewicy jednak nie wszyscy jeszcze zbałwanieli.
https://www.onet.pl/informacje/onetwarszawa/kozienice-samobojstwo-12-latki-miala-byc-przesladowana-na-tle-orientacji-seksualnej/jtcxmc9,79cfc278?fbclid=IwAR210lTPICtuT6hGc2Lb49Zr7ZnblkSijgxrX_VAZ9c7b-AMaMSYQjxWyGE
Strasznie na tym cierpi współczesna lewica: na pochopnych wnioskach i na żerowaniu na wszelkiego rodzaju ludzkich tragediach.
wątpię. po pierwsze. aha, siódma klasa to lat nie 12, lecz 13 (chyba że wcześniej do szkoły o rok, no, albo jakieś tam reformy, szkoła nie od lat 7 lecz 6). zatem pierwsze. 12-13.latka rzeczywiście ma jakąś orientację seksualną? taką w każdym razie świadomą, a jeśli tak i jeśli jest ona odmienna od tzw. normy, to się z nią obnosi, wyjawia ją? ludzie w tym wieku są bardzo ale tao bardzo stadni, bardziej niż później, zależy im na przynależności do stada, która to warunkowa jest oczywiście nie odmiennością lecz jednakowością. druga rzecz. jaką odmienną orientację może mieć f? (tzw.) lesb? trzecie. prześladowcami zwykle są m (f też, ale chyba w nieco inny sposób). a dla m orientacja lesb u f nie stanowi (z tego przynajmniej co wiem) niczego nazwijmy to tak niemiłego. często nawet wręcz odwrotnie. zdaje się przyciąga. ps. w przypadku m homo jest rzecz jasna inaczej. lewica ("lewica") oczywiście będzie tym grać (tj. owym przesladowana-na-tle-orientacji-seksualnej). czy raczej próbować grać.
Nie chodzi tyle o to, czy dziewczyna tą orientację ma czy nie ma. Ba, częściej grupa najbardziej agresywnych osobników, zwykle płci męskiej, choć czasem też żeńskiej, wyszukuje sobie "nienormalną" ofiarę, dodaje jej przymiotników i robi nagonkę, czasami łącząc to z nagonkami obecnymi w życiu politycznym. Dziewczyna jest ofiarą i może jej alternatywny imaż, łączony słusznie lub niesłusznie z jakąś wersją seksualności mniej typowej, był powodem jej psychicznego załamania się. Trzeba to wziąć pod uwagę.
Tak jak nie należy topić młodych kotów na wsi, tak nie należy pozwalać na tępienie indywidualności z byle powodu. Młodzież oczywiście wewnątrz swojej społeczeństwi bywa bardzo konformistyczna, pomimo wykazywania wielu objawów nonkonformizmu wobec nauczycieli i rodziców. Podobnie nauczyciele to środowisko silnie konformistyczne (jak każda duża grupa zespolona interesami i charakterem swej pracy - bardzo sformalizowanym), więc w sumie nie dziwię się, że nauczyciele zauważyli kłopoty nastolatki tuż po fakcie tj. po samobójstwie. Dla wielu z nich zapewne była za bardzo nonkoformistyczna pod jakimś względem, tak przypuszczam ...
racja. miałem coś podobne też dodać. btw. ciarki przechodzą po plecach na myśl co ten podły naród musiał wyrabiać podczas okupacji hitlerowskiej kiedy okazało się że "teraz już można". taki jan tomasz gross (bo te sprawy mam tu teraz na myśli) głośny jakąś dekadę temu i jemu podobni pewnie wiele z przytaczanych w swych pracach rzeczy sobie zwyczajnie wymyślili albo przynajmniej dodali ale ogólnie nie mam wątpliwości że tak to właśnie wtedy wyglądało.
Wystarczy inne niż topowe ubranie,brak"chłopaka"a przestrzeń wokół niej robi się pustynią.
Nie wszystkie nastolatki wytrzymują presję klasowych demagogów.Internet rządzi opiniami i modą na poziomie neandertalczyków i gdy brak 'powiernika" ( powierniczki)z pomocnym w takiej sytuacji zrozumieniem i oparciem,do tragedii tylko krok.
Gdy budzą się hormony bombardowanie medialne seksem przy każdej okazji sprzedaży czegokolwiek działa na niedojrzałe umysły jak narkotyk który i tak jest dostępny w postaci rzeczywistych używek prawie w każdym środowisku.
Społeczeństwo gdy ma za mało kłopotów ze zdobywaniem pożywienia i organizacją życia zaczyna wymyślać sobie problemy...np. LGBT..W Europie w której co kilkadziesiąt lat wybuchały międzynarodowe zbrojne konflikty widocznie brakuje już upustu"krwi" na polach bitewnych i szuka wojen zastępczych...
..oczywiście.
racja. a propos seksu. prec. tego całego seksu. on sam w sobie jest imho przeceniany. i to zdecydowanie. w obecnym systemie jest on natomiast stale obecny. polecany. reklamowany. rekomendowany. zalecany. na każdym kroku. ukazywany jako nie wiadomo co. jako atrakcja niebywała. to też moim zdaniem interesujące. to taki narkotyk dla kierowania ludzkiej energii w innym kierunku. ot by np. nie przyszło im na myśl zwrócić jej przeciwko systemowi. tak mi się wydaje. i nie sadzę bym tutaj był w pomyłce.
Zadziwiające i znamienne podnoszenie od ponad stu lat prawa mniejszości, bez prostej refleksji, ze taka dyskusja stała sie możliwa dopiero w Polsce po wybiciu sie na niepodległość. Do takiej dyskusji szykowano sie jednak w czasie pierwszej wojny. Ciekawe i nieznane reperkusje przyniosla napisana jeszcze w 1925 roku książka Jerzego Jana Sosnowskiego "Prawda dziejowa 1914-1917" o walce i naglośnienie sprawy niepodległości w USA, czego pokłosiem było orędzie prezydenta Wilsona. Już wtedy podnoszono, że wolna Polska będzie zagrożeniem dla mniejszości. Oczywiście, Polacy w niewoli nikomu nie przeszkadzali. Co kolejne pokolenie podpuszczone do partyzantki wybijano. A tu nagle dwadzieścia parę milionow, może pociagnąć i pociagnęło sąsiadow. Rozpadmonarchi Austro-Węgierskiej, upadek caratu i nowe państwa Estonia, Łotwa i Litwa, epizodycznie bialoruś i Ukraina, ale też Czechosłowacja, Jugoslawia łącząca Słowian południowych. Okrojone ponad miarę Węgry, ale Austria w miarę. To zachwianie Europy ukształtowanej po wojnach Napoleona przez reakcyjne Święte Przymierze. Polska w okresie miedzywojennym była pieszczochem Ligi Narodów w sprawie mniejszości. Wypowiedzenie dwóch istotnych punktów owe traktatu o mniejszościach z zapowiedzią gotowości ponownego przywrócenia, jeśli wszyscy członkowie ligi podobne przyjmą zakończyło sprawę formalnie. Odżyła ona w czasie drugiej wojny światowej i trwa po dziś dzień. Ulubionym tematem jest wartościowanie ofiar wojny. Jedne ofiary są bardziej cenione, a inne widać sobie zasłużyły. Nawet czytanie Mein Kampf, z jasną zapowiedzią, że ziemie na Wschodzie, po Ural, zajmą prawdziwi tylko niemieccy gospodarze, jest traktowana jako hasło. A przecież od samego rozpoczęcia agresji Niemcy wkraczali do Polski i przy każdym pułku co najmniej był Sonderfahdungsbuch Polen, czyli Specjalna Księga Gończa dla Polski przez niemieckie urzędy. Zbombardowany bezbronny Wieluń, Bydgoszcz, mord obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku to tylko zapowiedź. Pierwsze łapanki i Wawer, rugi z Wielkopolski. I na Kresach tragiczny luty 1940 r. A w tle rozmowy w Zakopanem delegacji obu zaborców. po wojnie puszczono to w niepamięć, bo jeden agresor stał się sojusznikiem. Ale milionowe ofiary mieszkańców, będących obywatelami Polski, zaczęto weryfikować. i ta dyskusja rozpala po dziś dzien. Żaden polski prezydent do tej pory nie ośmielił się publicznie, na spotkaniu międzynarodowym przypomnieć, dla kogo to wiosną 1940 r. budowano pierwszy obóz w Oświęcimiu i skąd przyjechał pierwszy transport. W Gdańsku pierwszy września miał być dniem radości i przyjaźni? Czy na cmentarzu, na grobach oddajemy cześć zmarłym i zamordowanym tańcami i radosnym śpiewem? I to jeden aspekt.
A drugi. To świadome podsycanie konfliktów, udane prowokacje, jak tego jeżdżącego z tabliczkami. Fakt, pada na podatny grunt. tyle, że prowokatorzy dobrze o tym wiedzą. Tak było z owym incydentem w Lublinie, kiedy policjantowi przewodniczka powiedziała co innego, ale w Berlinie sprawa urosła do skali Himalajów.
W skali europejskiej przepiękne wyjaśnianie, że o zagłodzeniu to tylko Węgry, ale nie Polska. Danke. I z tego mamy sie cieszyć?
W Polsce nie ma klimatu na pojednanie. Przypadkowo brałem udział swego czasu w dyskusji na UW na temat badań nad mową nienawiści. W dyskusji zaproponowałem, aby część tej energii i zasobów badawczych skierować na poszukanie dróg porozumienia. Odpowiedzią było kulturalne przemilczenie tematu. Profesor, prześladowany przez Prezydenta RP, odpowiedział zdawkowo, że taka sprawa go nie interesuje. Oczywiście. nikt nie zarobi na żadną wierszówke, czy tytuł choćby magistra pisząc o Polsce wsi spokojna, wsi wesoła?
Przedstawiony problem to oczywiście jedna strona. o drugiej wystarczająco opisano w artykule i komentarzach. Jednak dla rozwiązania problemu obie strony powinny pamiętać o owym audiatur et altera pars. Konsensus to porozumienie, a nie powalenie przeciwnika. Na razie nie widać woli porozumienia znikąd.
o co tobie chodzi? tak w treści jak formie. a także nawiązaniu do newsa czy choćby komentarzy (dyskusji). bo cały dzień się nad tym zastanawiałem. bez efektu.
Dialog i poszanowanie poglądów, a nie szukanie haków i napuszczanie na siebie naiwnej młodzieży. Dziś rozbudowano wyszukiwarki mowy nienawiści, a opracowania są mile widziane, subsydiowane. Nie ma żadnej chęci na porozumienie. W dodatku jedne narody, nawet w dzisiejszej dyskusji w UE są lepsze, a drugie z zasady gorsze. Oczywiście, obywa się to przy nieudanej i prymitywnej obronie ze strony oficjeli obozu rządzącego i lejącej łzy krokodyle za granicą opozycji. Jednak wszystkim to widać odpowiada. Obawiam się, że na wiosnę sama rozmowa z kimś z przeciwnej strony w miejscu publicznym będzie sekowana. Głosu rozsądku znikąd. I o to chodzi.
*Polska ,,ojczyzną nienawiści”?*
Dosłownie rzecz biorąc znaczyłoby to, że w Polsce urodziła się nienawiść, która doświadczała narody europejskie na przestrzeni wieków.
Na tak postawioną tezę w tytule zorganizowanej dyskusji właściwie wystarczyłoby pokazanie organizatorom znaczącego Puk, Puk w czoło. Postawienie znaku zapytania niewiele zmienia, teza poszła w świat.
Z jakiej pozycji i w czyim interesie takie ustawienie dyskusji ? Dla mnie jest to prowokacyjnie antypolskie. Polska, pomijając nieliczne incydenty występujące taakże w innych krajach europejskich jest daleka od nienawiści.
Tematem opisywanej dyskusji były społeczne podziały i animozje wewnątrz kraju. Motywem przewodnim jak można sądzić po tytule było omówienie panującej rzekomo w Polsce nienawiści i prześladowaniu mniejszości, atakowaniu ich przez władzę i rządzących.
* audiatur et altera pars* napisał qaduc.
Nie zauważyłem, żeby zaproszono do dyskusji przedstawicieli „niesłusznej” strony sporu tzn władze i rządzących czyli prawą stronę sceny politycznej.
Poza tym qaduc, opisując sytuację historycznie, zwrócił moją uwagę na fakt że dzisiaj na arenie europejskiej to właśnie Polacy i Węgrzy są mniejszościami w społeczeństwie europejskim. Mniejszościami które są atakowane i upokarzane przez większość za swoją odrębność i suwerenność narodową. I to trzeba wskazywać na forum PE.
Tym dla których słowo Lewica jeszcze coś pozytywnego znaczy radzę trzymać się krytycznie wobec antypolskich elementów w publicznym dialogu.
Od dziesiecioleci nie mieszkam w Polsce ale z tego co pamietam do polowy lat '80 i co czytam w prasie internetowej to uwazam ze w Polsce nadal panuje duza nietolerancja.
Nietolerancja do wszystkiego co inne, co nie jest"postawnym zdrowym katolikiem"
Kaleka - kuternoga,kustyk
garbaty - Hefajstos, konik garbusek
Mormon - kocia wiara
Niemiec - szwab
LGBT - wiadomo co
Rosjanin - kalmuk
itd itd
Czy jest to nienawisc?
Jezeli to co wy nazywacie nienawiscia to ja nie wiem co jest w USA
W zwiazku z wolnoscia slowa nie mozna sie przyznac np. ze popiera sie Trumpa, mo mozna byc pobitym, zastrzelonym, wyrzuconym zpracy czy ze szkoly
Trump zalapal sie na Kung - Flu i Facebook musial blokowc wszystkie wpisy zyczace mu smierci
Myslec i posac mozna tylko to co Demokraci akceptuja
I to jest nienawisc!
Nic śmieszniejszego (i głupszego) dziś rano nie przeczytałem. Ale fakt. Amerykanie są we wszystkim najlepsi. Także w nienawiści. Bo w jakim innym kraju regułą jest załatwianie swoich osobistych porachunków czy domniemanych krzywd poprzez dokonywanie masakr przypadkowych ludzi?
dokładnie tak. niechęć do wszystkiego co inne. do każdej inności. każdej odmienności. bez różnicy czego dotyczącej. KAŻDEJ. ps. z tym że ja bym CHYBA nie łączył tego z katolicyzmem. chyba bo pewności tutaj nie mam.
No właśnie. Wszak Polacy do dziś chełpią się tolerancją religijną, jaka panowała u nas za czasów Jagiellonów. I ponoć homoseksualizm w Polsce też nie był nigdy prawnie zakazany.
1. "Polacy do dziś chełpią się"
wiesz, jak ktoś nie ma się czym poszczycić indywidualnie, jako jednostka ludzka, to nawiązuje do jakichś tam odniesień grupowych, stadnych, kolektywnych. to oczywiście pewne uproszczenie. ale jednak dość często tak to właśnie z tym bywa.
2. "chełpią się tolerancją religijną"
nie jedyna to takowa (tj. z arsenału historycznego) rzecz, którą ONI się chełpią. zwykle niemająca wiele wspólnego z historią jako nauką.
to IMHO złe słowo. znaczy ono czy może raczej jego odcień znaczeniowy jest mniej więcej taki: znosić coś, cierpliwie, coś nieprzyjemnego, przykrego. taki zdaje się jest (był) pierwotny sens tego słowa. moim zdaniem bliskie jest ono niem. leiden. np. das kann ich nicht leiden (nie mogę tego znieść, ścierpieć). pewności oczywiście tutaj nie mam. a szperać teraz za tym nie mam ochoty. w takim układzie np. ja tolerancyjny nie jestem. bo wcale (cierpliwie) nie znoszę tego czy owego. w ogóle "nie znoszę". jest mi obojętne. wcale mi nie przeszkadza. jak najbardziej nie mam nic przeciwko innościom czy odmiennościom. każdej. z każdego spektrum. a nawet wręcz przeciwnie. jak najwięcej odmienności. inności. indywidualizmu (choć nie w dzisiejszym tego znaczeniu vel nieporozumieniu). natomiast smiert kolektywistam. da smiert. bo to kolektywizm vel stadność jest tutaj prawdopodobnie fundamentem niechęci od inności. "nietolerancji" względem niej.
u mnie na historii jak ktoś tj. jakiś student wyskoczył na zajęciach z jakimś patriotyzmem czy czymś o niego zahaczającym ot jakimś jedenastym listopada trzecim majem czy jakąś polską tolerancją albo inną niepokonaną husarią to prowadzący zajęcia patrzył na niego tak jak w ogrodzie zoologicznym patrzy się na jakieś egzotyczne zwierzę.
Katolik odnosil sie do czasow sprzed mojego wyjazdu.
Dzisiaj moze jest inaczej, nie wiem
"Amerykanie są we wszystkim najlepsi. Także w nienawiści."
Ci "nalepsi z najlepszych" to w znakomitej wiekszosci elektorat Sandersa i Beidena czy tzw Demokratow.
ANTIFA i BLM
CNN, NBC itd
te słowa nie są jednoznaczne cechują się całą gamą odcieni znaczeniowych. Również pod wzlędem kwantytatywnym trudno o jednoznaczność. Zwykle występuje skłonność do uogólniania.
Używane epitety w języku ulicznym lub jakiejś części społeczeństwa nie stanowią jeszcze o cechach całej populacji. Gdzie jest ta granica kiedy można uogólniać ? Nie wiem, może 50%.
Ja na przykład dość rzadko trafiałem na ludzi używających takiego języka, zresztą mam do niego awersję podobnie jak wiele osób których znałem. Można powiedzieć nawet, że nie toleruję go.
Co to znaczy nie toleruję ? W tym wypadku, że nie lubię słuchać jak go używają i kończę szybko taką rozmowę.
Ale toleruję człowieka, który tej mowy używa, bo tak został wychowany i w takim środowisku zwykle przebywa.
Nie toleruje się zwykle przestępców, jest kodeks karny i stosuje się kary.
Tolerancja, nietolerancja to według SJP szacunek dla odmienności rasowej, obyczajowej, kulturowej, światopoglądowej lub brak tego szacunku. Nie wiem czy słowo szacunek jest tutaj adekwatne. Może lepsze byłoby słowo akceptacja, albo przyzwolenie.
Nienawiść jest raczej skrajną formą nietolerancji. Wywodzi się zwykle z wyrządzonej krzywdy i często przybiera form czynną.
Obydwa słowa mają w obiegu publicznym dość silne zabarwienie pejoratywne a nawet piętnujące.
Problem w tym, że toczy się na świecie wojna kulturowa w której te słowa między innymi używane są jako środki masowego rażenia (Polacy są nietolerancyjni, nienawistni, ksenofobiczni, homofobiczni, antysemici itp.) kiedy uogólnia się przypadki i skrajności do całego społeczeństwa. Polacy nie powinni dawać narzucać sobie takiej narracji.
adasz identycznie jak Trump. Wasze poglądy są identyczne.
Jasne. Przecież znanym Demokratą był np. Timothy McVeigh, którego krwawy zamach w Oklahoma City ustępuje tylko atakowi na WTC (też pewnie przeprowadzony przez Demokratów?)
Ileż to masakr dopuścili się członkowie BLM i Antify? Ile niewinnych kobiet i dzieci zamordowali, strzelając na oślep?
Sorry. Dla trumpoidów i tym podobnych prawaków pobazgranie elewacji czy obalenie pomnika należy do najpotworniejszych zbrodni przeciwko ludzkości (?), nadających się do osądzenia przez Międzynarodowy Trybunał w Hadze.
Upsss. Światowa ojczyzna wszelakich wolności nie uznaje przecież jurysdykcji tego trybunału...
PS Pozdrów dzielnych chłopców z Proud Boys.
racja. pełna tutaj zgoda. żadnych wątpliwości. nikt nie powinien dawać sobie cokolwiek wmawiać. tak kolektyw (np. jw. naród). jak też każdy z osobna (co nb. dla mnie jako indywidualisty ważniejsze). und lass dir niemals einreden dass du (...). tutaj więc raz jeszcze racja. niemniej jednak polacy NA OGÓŁ są konserwatystami, ksenofobami itp. a to że takich uświadczy pewnie wszędzie i w solurze i w wisconsin nic w tej kwestii nie zmienia.
To że piszesz dużymi literami NA OGÓł świadczy, że przywiązujesz jednak znaczenie do pisowni z małej lub dużej litery.
W takim razie zastanawiam się dlaczego piszesz *polacy* małą literą. W języku polskim Polak, Polka, Polacy tak samo jak Niemiec, Francuz, Rosjanin itd. pisze się dużą literą. Jeśli piszesz z małej to albo błędnie, albo celowo. Wyjaśnij proszę tę kwestię.
Poza tym przytoczyłeś część mojego zdania w cudzysłowie, ale słowo Polacy napisałeś małą literą, czyli zmieniłeś moją pisownię na błędną.
Po co to robisz ? :(
??? ty to serio pytasz? no nie mogę. ja często o ile nie przeważnie piszę CAŁY (ten cały) komentarz małymi literami. czyli także takie słowa jak polacy niemcy włosi itd. "poprawia" mi to czasami jakiś tam systemik i czasami owe "poprawki" uwzględniam (gdy nie chce mi się przywracać owej małej litery). wot i tyle. nie ma tutaj żadnego z mej strony celowego nazwijmy to tak deprecjonowania (polski czy czegokolwiek innego, właśnie, zdaje się nawet w tej dyskusji napisałem małą literą jakąś tam przyszłą mi w tamtym momencie na myśl solurę czy inny wisconsin, mógłby więc zapytać ciebie, dlaczego to zwróciłeś uwagę na polskę vel polaków, a nie na te dwa). a NA OGÓŁ to podkreślenie, zaakcentowanie.
>ja często o ile nie przeważnie piszę CAŁY (ten cały) komentarz małymi literami. czyli także takie słowa jak polacy niemcy włosi itd.<
Nie o to pytałem. Przecież widzę jak piszesz. Nie przeszkadza mi to specjalnie. Jeśli uważasz, że zasad pisowni nie trzeba przestrzegać to powinieneś konsekwentnie także nie przestrzegać zasad ortografii.
Coś w tym rodzaju: na gurze rosną rurze, na OGUŁ karzdy pisze jak morze.:)
>napisałem małą literą jakąś tam przyszłą mi w tamtym momencie na myśl solurę czy inny wisconsin, mógłby więc zapytać ciebie, dlaczego to zwróciłeś uwagę na polskę vel polaków, a nie na te dwa).<
Nie zwróciłem uwagi na *solurę czy inny wisconsin*, bo wkurzyłem się że zmieniłeś fragment mojego tekstu pisząc *polacy* z małej literki czyli zmieniłeś moją pisownię na błędną. I o to mi chodziło.
sorry ale czy ty za przeproszeniem masz jakiś period? co się czepiasz? i to o bzdury. a bzdury nie dlatego że ortografia lecz dlatego że to forum internetowe. tylko tyle. i nic a nic poza tym. nb. ja ortografię znam doskonale. zresztą polska jest wyjątkowo prosta. nic w tym dziwnego. cóż język to generalnie mało wyrobiony. nie? no to spróbuj coś przetłumaczyć nań z jakiegoś języka zachodniego w sumie bez różnicy czy z języków germańskich czy wyżej od nich stojących romańskich. ale tak by oddać nie tylko samą treść lecz i a właściwie przede wszystkim ducha. interpunkcję też znam doskonale. nawet te jej tajniki które dziś są poza intelektualnym horyzontem sporej części dzisiejszych polonistów.