Jeśli młodzi się nie spiszą sami, ale zrobią to za nich rodzice, to nie będzie żadnej rosnącej niewiary (w ujęciu statystycznym), a bastion narodowego klerykalizmu (z coraz większą śladowością katolicyzmu w nim) wciąż będzie trwał - zwłaszcza politycznie, mając za sobą statystyki na podstawie opinii średnio-starszego pokolenia
Przeczytałem ten tekst wprowadzający do książki Piotra Szumlewicza pt: Bezbożnik.
Widać, że autor opisał swoje przekonania. Są one dość jednostronne. Autor nie wspomina ani słowem o dobrych stronach wiary katolickiej, miesza zło wynikające z ludzkich słabości ze złem wynikającym z wiary w istnienie Boga.
Widać, że brak mu chęci do głębszej refleksji na temat roli wiary religijnej w życiu człowieka dotąd i w najbliższej przyszłości.
Dlatego wydaje się, że książka zadowolić może ludzi o przekonaniach identycznych z przekonaniami autora. Ludzi naprawdę poszukujących dobra lub przynajmniej optimum ona nie przekona.
Przeczytam tę książkę jeśli będzie dostępna w księgarni w Polsce w czerwcu, przynajmniej po to żeby sprawdzić czy moje wstępne wrażenie było prawdziwe.
Jednak Autor wyraźnie pisze że właśnie o refleksję mu chodzi,
nie jest misjonarzem i nie chce nikogo nawracać. Deklaruje że jego książeczka ma zachęcać do przemyśleń a nie prezentować prawdę objawioną.
A bezrefleksyjność to chyba największa zmora "katolicyzmu realnego".
>Jednak Autor wyraźnie pisze że właśnie o refleksję mu chodzi.<
Jednak nietrudno domyślić się (choćby po tym wprowadzeniu) jaki *zbożny cel* przyświeca autorowi tej książki i o jaką refleksję mu chodzi.
Mój szef z którym byłem kilka lat opowiadał okolicznościowo taką anegdotkę.
*Jak byłem młody, spacerowałem na wsi, zobaczyłem na płocie z desek napis DUPA. Podszedłem, pogłaskałem i co, drzazga weszła mi w palec.*
>nie jest misjonarzem i nie chce nikogo nawracać.<
Różni nawiedzeni duchem antyklerykalizmu także tak mówią.
>Deklaruje że jego książeczka ma zachęcać do przemyśleń a nie prezentować prawdę objawioną.
Deklaracje, proklamacje, deklamacje, to tylko słowa. Przemyślenia wymaga idea przewodnia autora.
>A bezrefleksyjność to chyba największa zmora "katolicyzmu realnego".<
Nie sądzę, *katolicyzm realny* opiera się na wierze, a ta nie potrzebuje szczególnej refleksji.
Są większe zmory katolicyzmu realnego.