Ten tekst jest zupełny w swoim temacie i należy do tych głosów rozsądku na Lewicy, których oczekuję od dawna i przyjmuję z należną estymą.
Mam nadzieję, że rysuje się początek zdroworozsądkowej, racjonalnej lewicowej narracji, ludzi którzy chcą współuczestniczyć w ulepszaniu rzeczywistości życia obywateli i obrazu Polski.
Dzięki redakcji za ten tekst, na strony Przeglądu zaglądam rzadko.
„No i kwestia dzieci – ponieważ posiadam jedno" Przecież liczbę dzieci można zwiększyć, jeśli nie można już mieć własnego, to można zaadaptować. Być może krańcowa użyteczność takiego działania będzie wyższe niż jak widać frustrująca działalność gospodarcza.
Notabene, cechą i problemem jest wysoka neurotyczna, czyli w terminologii porównywania kultur organizacyjnych/ grupowych Hofstede przewaga "restraint" nad "indulgence". Taki obrót sprawia, że posiadający firmy zazdroszczą zasiłków biedakom, którzy śmieją się korzystać z życia choć do tej pory mieli ciężko, często ciężej. Warto naszej "klasie średniej" uświadomić, że można korzystać z życia niekoniecznie wykładając na to wielkie pieniądze. Zresztą "klasom niższym" też, bo panuje tu raczej stosunkowa narodowa jedność. Ku.wa, bawcie się chociaż w lecie, eksperymentujcie, Brazylijczycy potrafią, a przedstawiciele melancholijnych i zimnych kultur mogą się czegoś tutaj nauczyć. Nie zwalać wszystkiego na brak słońca ;-)
„Rozmnoży się roszczeniowe bydło na wiecznym socjalu uzależnione od państwowego cyca”
Czyli co, lepiej narzekać aniżeli się bawić. Paniusia woli robić sobie źle niż dobrze...
"Gdy nie było 500+, nasze tygodniowe zakupy mieściły się w kwocie 300 zł – stwierdza druga. – Za 450 zł brałam z półek wszystko, jak leciało. Teraz podstawowe zakupy kosztują 550 zł."
To nie tylko efekt inflacji. To także efekt przyzwyczajenia do wyższych standardów zakupowych. Apetyt rośnie w miarę jedzenie, zaś 500 plus nie rośnie
"Źle o 500+ wypowiadają się także niektórzy przedsiębiorcy, przekonani, że to ich kosztem państwo wypłaca świadczenie, bo np. składki ZUS wzrosły przez ostatnią dekadę z 839 do 1457 zł."
Jeśli Pan biznesmen zatrudnia mnóstwo ludzi to pikuś. Odnośnie firm zatrudniających do 9-10 to składki rzeczywiście powinny być mniejsze, ale dla samych przedsiębiorców, nie dla ich pracowników, bo ci mają prawo do emerytury na tych samych zasadach, co pracownicy w większych firmach.
Natomiast samozatrudnieni powinni płacić składki zależne od dochodów (zysków) ich przedsiębiorstwa, by zmniejszyć skalę nadużyć i ich zaniżania, część składki może być uzależniona również od przychodów. Generalnie, im większe dochody, tym proporcjonalnie wyższa składka. Fryzjerka na działalności gosp. w małym mieście nie powinna płacić 1457 zł składek miesięcznie. To złodziejstwo i brak sprawiedliwości społecznej ze strony urzędów państwa.
"W 2017 został przywrócony niższy wiek emerytalny kobiet (60 lat)"
Co za idiotyzm, należy natychmiast zrównać wiek emerytalny kobiet i mężczyzn.
Jeśli nadal kobiety będą mieć o 5 lat mniejszy wiek emerytalny, to ciągle będziemy mieć 8-letnią nadwyżkę długości życia kobiet nad mężczyznami.
Rzut oka na mapę każe stwierdzić, że nierówności w długości życia są największe tam, gdzie najdłużej utrzymywał się i utrzymuje duża różnica wieku emerytalnego dla płci.
Skandaliczne jest to, że system socjalistyczny zamiast kłaść nacisk na równość, spowodował duże nierówności między kobietami i mężczyznami i to na niekorzyść bardziej proletariackich zawodowo mężczyzn.
Skandaliczne jest to, że przeciwnicy socjalizmu i antyfeminiści w jednym dzisiaj premiują nadal te różnice. Często maskulinistyczna retoryka przyciąga jedynie głosy wyborcze, natomiast nie pomaga w zmniejszeniu różnic długości życia.
Wiem, że ważnym czynnikiem różnic w długości życia w naszym regionie Europy i na terenie byłego ZSRR jest również wódka i inne alkohole, a przede wszystkim brak kultury jej picia. Tu również można osiągnąć postęp w wydłużeniu życia mężczyzn, ale przypuszczam, że opór społeczny w tej materii byłby większy niż przy zrównaniu wieku emertyalnego np. do poziomu 63 lat.
"500+ okazało się nieskutecznym lekiem na demograficzną katastrofę."
Niestety, ale przy braku sensu życia na terenach z wielkoobszarowym czy z drugiej strony, z rozdrobnionym rolnictwem, maleje pula kobiet, które realizowałyby tradycyjną wielodzietność. Kobiety wiejskie w dużej mierze zostają studentkami i potem osiadają w dużych miastach lub na terenach podmiejskich. Wieś pełna jest zaś kawalerów. Kto te dzieci ma robić ? W warunkach nowoczesnej gospodarki jak pokazuje doświadczenie świata może to być udziałem przede wszystkim dzietnych imigrantów z biednych regionów świata, z kultur pozaeuropejskich (bo europejskie kraje biedne, np Ukraina, Mołdawia, a nawet częściowo muzułmańskie Albania czy Bośnia nie są już dzietne).
Tymczasem, uchodźców się nie wpuszcza, zaś obcokrajowy mają przeważnie pozwolenia na pracę na pół roku. To są więc głównie gastarbeiterzy, którzy w większości się nie osiedlają, nie zapuszczają więzi. Dzieci więc z tego nie ma dla Polski, a byłyby, gdyby większy był udział cudzoziemców spoza Europy, a tryby procedur zatrudniania i legalizacji pobytu były łatwiejsze i dedykowany na okresy dłuższe, np. co najmniej kilku lat.