Prawdę mówiąc, mam ochotę przyznać autorowi rację.
Mnie także wychowano w duchu niezachwianej nieufności i krytycyzmu do USA. Są również ich obiektywne przyczyny. Ale to nie koniec obrazu rzeczywistości.
W szerszej perspektywie czasowej widać rozwijające się światowe zło na przestrzeni wieków, a jego apogeum miało miejsce w XXw. (dwie najbardziej krwawe wojny światowe, liczne wojny lokalne i zbrodnie przeciwko ludzkości. Zakwitał faszyzm, rasizm, komunizm, terroryzm. Jako antidotum powstały organizacje o zasięgo światowym ONZ oraz NATO z największą potęgą militarną na świecie USA.
Polska stała się członkiem Sojuszu NATO ku uciesze Polaków w 1999, w dwa lata przed rozpoczęciem wojny w Afganistanie, po terrorystycznym ataku Al Kaidy na Nowy Jork w 2001. Nowy wiek XXI zapowiadał się na wiek terroryzmu i walki z nim.
Nietrudno się domyślić dlaczego Prezydent RP A.Kwaśniewski podpisał się pod udziałem Polski w tych działaniach.
Nie było wtedy widać w tym nic haniebnego. Polska wystąpiła w roli chętnego pomocnika szeryfa, który zebrał grupę sojuszników do walki z bandami terrorystów.
W trudnych czasach, potrzebny jest silny szeryf. Nie znaczy to, że on i sojusznicy załatwi wszystko bezbłędnie.
Dlatego radzę wstrzemięźliwość w używaniu przymiotnika haniebny w odniesieniu do działań WP w ramach sojuszu NATO i ówczesnych decyzji władz polskich.
Prawdę mówiąc, Łukaszenko wykonuje za nas to, co powinniśmy robić sami - wszelkimi kanałami sprowadzać do Polski i Europy ludzi, którzy nam zaufali. Niestety mają nieodpowiedni kolor skóry, a Łukaszenki nie lubimy...
Dzisiejsi Afgańczycy z sentymentem wspominają lata 1978-92 rządy LDPA a zwłaszcza okres rządów Nadżibullaha. Po wycofaniu wojsk ZSRR Ludowa Armia Afganistanu jeszcze przez 3 lata się broniła dopiero zdrada Jelcyna spowodowała upadek postępowych, lewicowych rządów