zielone mieszczaństwo trudno nazwać lewicą np. w Niemczech popierają zbrojenia, ekspansję NATO. Nic dziwnego że część zielonych przeszła do Die Linke.
A ten sojusz trudno nazwać inaczej niż pragmatycznym z jednej strony Francuska Partia Komunistyczna z antyimperializmem, antymilitaryzmem, Niepokonana Francja z antymilitaryzmem i krytyką USA z drugiej zieloni gdzie obok pacyfistów, alterglobalistów jest systemowe mieszczaństwo, no i socjaliści czyli totalni centrolewicowcy systemowi.
przede wszystkim dający szansę na zwycięstwo, choć obawiam się bardzo przybliżonych wyników tego bloku w stosunku do prezydenckiego ruchu En Marche i Zgromadzenia Narodowego Marine Le Pen
To słowo "mieszczaństwo" nie jest do końca fortunne. Mieszczanie czy mieszkańcy dużych miast są wewnętrznie zróżnicowani i mają różnorodne poglądy. Współczesna lewica socjaldemokratyczna czy wręcz socjalistyczna, z hasłami obrony czy odbudowy państwa dobrobytu, też nosi w sobie elementy mieszczańskie czy wręcz quasikonserwatywne (z ideami takimi jak np. stabilność socjalno-płacowa, bezpieczeństwo socjalne itd.). Różne nurty ideologiczne i polityczne się przenikają. Poza tym źródeł socjalizmu państwowego, współczesnego, a inaczej socjaldemokracji należy upatrywać raczej w myśli Lassalle'a, ew. Bernsteina, a nie - chętnie nieraz przywoływanego wśród części lewicy - Marksa. Ten był ostrym krytykiem państwa kapitalistycznego, jego instytucji i prób stopniowych, częściowych, reform dokonywanych w ramach kapitalizmu, wzywając raczej do rewolucji i tzw. dyktatury proletariatu. Rozsadzania kapitalizmu od środka, a nie jego reformowania. Później już Engels zaczął iść na pewne w tej kwestii ustępstwa. Generalnie, to już nie te czasy, kiedy - tak jak w koncepcjach społecznych Marksa - dominował wielkoprzemysłowy proletariat kontra reszta świata. Dziś mamy i pracowników tymczasowych, tzw.prekariat, i więcej pracowników biurowo-umysłowych oraz usługowych etc. Skądinąd nawet Marks pisał o "idiotyzmie życia wiejskiego", wzywając do większej urbanizacji i industrializacji społeczeństwa (dziś to drugie pewnie nie bardzo by się spodobało eko-lewicy, wtedy nie przewidywano widma katastrofy ekologicznej). Niemniej, tak życie w mieście, jak i na wsi czy w małym miasteczku ma swoje uciążliwości, a etykietowanie wszystkich jako mieszczan lub, przeciwnie, prowincjuszy, rzekomo spójnych lub zbliżonych ideologicznie, to zbyt duże i daleko idące uproszczenie. Faktycznie, zazwyczaj w miastach dominują tendencje liberalno-lewicujące, a na wsiach i w miasteczkach - bardziej konserwatywne, ale to nie jest żadna reguła. Poza tym duża część mieszkańców miast to przybysze i osadnicy z tzw. prowincji. Standard życia w dużym mieście też wcale nie zawsze przewyższa ten na tzw.prowincji. Rzeczywistość jest znacznie bardziej złożona i skomplikowana.
Jest wprawdzie takie obiegowe określenie mieszczaństwo/filisterstwo, bardzo jednak ogólnikowe. Przecież także o Melenchonie można by w jakimś szerokim sensie powiedzieć, że jest "mieszczaninem", a może i nawet w porywach "salonowcem" ;). Choć na barykadach też oczywiście bywa.. Co nie zmienia faktu, że jego program jest 100 razy bardziej prosocjalny niż np. polskiej lewicy.
Chyba że mieszczaństwo jako odpowiednik burżuazji czy drobnej burżuazji, ale ta występuje chyba w prawie każdym ugrupowaniu, nawet ideolog komunistyczny Engels był synem fabrykanta i czerpał profity z działalności burżuazyjnej.
"Faktycznie, zazwyczaj w miastach dominują tendencje liberalno-lewicujące, a na wsiach i w miasteczkach - bardziej konserwatywne"
Pisze pan liberalno-lewicujące i konserwatywne, ale czy w wielu przypadkach nie są to postawy konserwatywno/tradycjonalistyczno-lewicujące. Zwolennicy Komunistycznej Partii Francji którzy przeszli do Le Pen w sferze społeczno-ekonomicznej pozostali lewicowi, natomiast w sferze społeczno-kulturowej/obyczajowej są tradycjonalistami. Podobnie na wschodzie Niemiec ci którzy przeszli z Die Linke do głosowania na AfD.
Zapewne tak, państwa bloku wschodniego/republiki radzieckiej też miały w sobie pewien rys konserwatywny. W ogóle koncepcja silnego i mocno zinstytucjonalizowanego państwa, jakie by ono nie było, ma taki rys - związany z utrwalaniem pewnej struktury i ochroną tworzącej go społeczności. Konserwatyzm polityczny sensu stricto, choć kojarzony na ogół z prawicą, ma równiezż takie odmiany jak np. tzw. współczujący czy paternalistyxzny konserwatyzm, które mogą mieć charakter częściowo socjalny. Co do spraw obyczajowo-swiatopoglądowych to generalnie nie powinny mieć one i w praktyce nie mają pierwszorzędnego znaczenia, styl życia prywatnego na ogół nie jest wprost współzależny od ideologii politycznej. Trzeba zgodzić się ze st
Zapewne tak, sprawy światopoglądowo-obyczajowe nie powinny być i zwykle w praktyce nie są decydujące dla wyborów politycznych. Styl życia czy zespół przekonań leżą zwykle w sferze prywatnej, a nie publicznej i władza polityczna powinna gwarantować przede wszystkim w tym zakresie wolność i pluralizm (to już postulat taki trochę centrolewicowy ;) ).. Różne np. praktyki obyczajowe czy przekonania (filozoficzne, religijne) występują zarówno wśród osób identyfikujących się zarówno z prawicą, jak i lewicą - i nie ma w tym względzie reguły. Np. w Wielkiej Brytanii to konserwatywny rząd torysów premiera Corbyna wprowadził małżeństwa homoseksualne (także przy wsparciu labourzystów), argumentując m.in., że małżeństwo jest instytucją konserwatywną.
Skądinąd nawet także dawne kraje bloku wschodniego czy republiki radzieckie, nie licząc anarchizującego komunizmu wojennego 1917-1921, miały w sobie wyraźny rys konserwatywny. W ogóle silne i mocno zinstytucjonalizowane państwo, jakie by ono nie było, w jakiś sposób wiąże się z szeroko rozumianym konserwatyzmem/utrwalaniem pewnej struktury oraz ochroną tworzącej jej społeczności. Współcześnie w odniesieniu do konserwatyzmu politycznego sensu stricto - kojarzonego zwykle z prawicą - wyróżnia się np. konserwatyzm tzw. współczujący czy paternalistyczny, który także może mieć charakter częściowo socjalny. Także te wątki konserwatywne są widoczne w różnych nurtach politycznych.
Państwo jednak nie jest oczywiście tworem statycznym, lecz areną ciągłych walk, wpływów i nacisków.
PS: Jeśli powyższy komentarz poszedł ew.dwukrotnie (we dwóch różnych wersjach), to przez awarię urządzenia.
I poprawka - premiera Camerona, Corbyn jest z Partii Pracy ;).
wyraźniej widać np. w Azji, Afryce czy Ameryce łać. zwłaszcza w Nikaragui, Peru , Boliwii. podobnie Komunistyczna Partia Chin czy Komunistyczna Partia Federacji, pan arabska Partia Odrodzenia Arabskiego też jest bardzo konserwatywna np. w sprawach homoseksualizmu kieruję się naukami islamu, tak jak np. sandiniści podejściem chrześcijańskim/katolickim.
Były węgierski europoseł Fideszu - József Szájer - publicznie obrońca tzw.tradycyjnego modelu rodziny, a prywatnie uczestnik gejowskich orgii w Brukseli, był w pewien sposób symptomatyczny dla tych środowisk zajmujących się "umacnianiem" tzw. wartości chrześcijańskich w kwestii homoseksualizmu. Lewica nie powinna się tym jakoś przesadnie zajmować, koncentrując się raczej na kwestiach społeczno-pracowniczych. Związki partnerskie itp. - oczywiście tak, ale nie na pierwszym planie. Jednak nie powinna też przyłączać się do narzucania jednego wzorca, heteroseksualnego, w życiu seksualnym. Tym bardziej, że współcześnie nawet większość zachodniej prawicy (nie licząc może właśnie Węgier, Polski, Słowacji czy niektórych innych krajów z Europy środkowo-wschodniej) jest na ogół przynajmniej umiarkowanie za pewnymi uprawnieniami dla związków nieheteroseksualnych/LGBT.
Chrześcijańskim czy islamskim podejściem do spraw prywatnych można kierować się w życiu prywatnym. Jednak nie powinno się dać do narzucenia tego innym. Skądinąd, kultura społeczna islamu też bywa zakłamana, równie lub może nawet bardziej niż katolicka.