Ruch "przyspawanych do stołków" zatacza coraz szersze kręgi, vide -
https://wiadomosci.wp.pl/tusk-apeluje-odwolajcie-te-niemadra-decyzje-pis-u-7215059151788704a
A PSL "odgraża się" wyjściem z kolejnym ew. projektem dotyczącym wprowadzenia dwukadencyjności także w parlamencie (tak właściwie - czemu by nie?, a chyba jeszcze bardziej przydałoby się to w Polsce na stanowiskach szefów partii...). Ale i tak tego rodzaju ew. zmiany prawne mogą zostać zawetowane przez p. Nawrockiego. Obecna koalicja - poza wydawaniem rozporządzeń, zarządzeń, wytycznych itp. - wydaje się "bezsilna"...
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2025-10-23/lewica-dostanie-marszalka-psl-koryto-wrze-wokol-dwukadencyjnosci/
https://dorzeczy.pl/opinie/796071/szok-w-lewicy-po-deklaracji-czarzastego-chodzi-o-dwukadencyjnosc.html
dajcie wyborcom zdecydować
Demokracja przedstawicielska ma, a przynajmniej powinna mieć swoje ograniczenia i instytucjonalne mechanizmy samoregulacji. Jeśli ją poważnie traktujemy, to w ustroju republikańskim - a nie np. monarchicznym lub autorytarnym - powinna obowiązywać kadencyjność pełnionych, wysokich, funkcji (szczególnie przywódczych). W innym wypadku, demokracja parlamentarna może przerodzić się właśnie w autorytaryzm/dyktaturę. Dotyczy to także "mikroskali" demokracji na poziomie samorządu.
To wprawdzie skrajny przykład, ale Hitler i jego otoczenie doszło do władzy w Niemczech w rezultacie powszechnych wyborów - procedur demokratycznych, którym jednak wówczas z drugiej strony zabrakło mechanizmów zabezpieczających przed przerodzeniem się w dyktaturę (np. właśnie kadencyjności i innych).