Pilawski: Czy SLD ma przyszłość?

[2006-03-26 20:52:47]

Sojusz Lewicy Demokratycznej stoi przed wyborem jednej z trzech dróg. Pierwsza: integracja z bliskimi obecnemu kierownictwu SLD ugrupowaniami, na czele z Socjaldemokracją Polską oraz środowiskami - przede wszystkim tymi - które są kojarzone z Partią Demokratyczną. Celem integracji, której mógłby sprzyjać patronat Aleksandra Kwaśniewskiego, byłaby koalicja, a nawet wspólna centrolewicowa (socjalliberalna) partia. Druga droga: dokonanie radykalnego zwrotu antyliberalnego, połączonego z nawiązaniem do tradycji polskiego ruchu robotniczego i rewolucyjnego oraz dokonań Polski Ludowej. Integracja z rozproszonymi odłamami zaangażowanej lewicy społecznej.

Trzecia droga, według mnie, najwłaściwsza - to połączenie dwóch wymienionych - budowa w oparciu o SLD dwóch odrębnych partii: socjalliberalnej i lewicowej. Podział musiałby się dokonać według czytelnych kryteriów programowych a nie personalnych (np. stosunku do Aleksandra Kwaśniewskiego) czy koniunkturalnych (przechodzę do tej partii, która zapewni mi lepszą karierę). SLD przeżywa najgorszy okres od wyłonienia - na bazie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej - Socjaldemokracji Rzeczypospolitej Polskiej. Przy tym perspektywy rozwoju tej formacji wydają się dziś dużo gorsze niż wówczas. Najcięższy w III RP kryzys lewicy ma charakter strukturalny i totalny - dotyka tożsamości, ideologii, etyki, struktur organizacyjnych, kadr. Wyniki jesiennych wyborów były dla SLD klęską bez precedensu. Reprezentacja parlamentarna lewicy jest skromniejsza niż po wyborach w 1991 roku. Lewica - po raz pierwszy - zajęła w wyborach czwarte miejsce (do tej pory najgorsze było drugie). Po przegranych wyborach SLD - po raz pierwszy - nie jest główną siłą opozycyjną. SLD - po raz pierwszy - nie wygrał w żadnym z 41 okręgów wyborczych. SLD - po raz pierwszy - nie zdobył ani jednego miejsca w Senacie. W 2001 roku koalicja SLD-UP obsadziła w Senacie 75 miejsc na sto.

W 2001 roku na koalicję SLD-UP w wyborach do Sejmu głosowało 5,342 mln obywateli. Jesienią ubiegłego roku SLD i jego odprysk - Socjaldemokracja Polska - uzyskały razem poparcie 1,794 mln wyborców. Przy tym nie sprawdziła się dotychczasowa tendencja, że postpezetpeerowskiej lewicy sprzyja niska frekwencja, bo jej elektorat jest bardziej niż inne zdyscyplinowany. Dyscyplinie, co niezwykle istotne, nie sprzyjały nawet zapowiedzi prawicy historycznych rozliczeń, z dobraniem się do emerytur mundurowych, które były zagrożeniem przede wszystkim dla tzw. żelaznego elektoratu SLD. Wielu wyborców uznało, że Sojusz przestał być partią chcącą i zdolną do reprezentowania ich interesów. Lewica w ostatnich wyborach poniosła klęskę większą niż prawica w 2001 roku. Choć wówczas rządzące od 1997 roku prawicowe siły: Akcja Wyborcza Solidarność oraz Unia Wolności nie weszły do Sejmu, to jednak wywodzące się ze środowisk prawicowych (w tym AWS i UW) Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość otrzymały w sumie ponad 22 procent poparcia. Do Sejmu weszła poza nimi jeszcze jedna prawicowa partia - Liga Polskich Rodzin, którą poparło prawie 8 procent wyborców. Łącznie z tymi, które do Sejmu nie weszły, prawicowe partie uzyskały w 2001 roku 40-procentowe poparcie. Łączne poparcie dla partii lewicowych wywodzących się z PZPR: SLD i SdPl wyniosło w ostatnich wyborach parlamentarnych 15,2 proc. To znacznie mniej niż wynosiły najskromniejsze nawet szacunki lewicowego elektoratu w Polsce.

Po raz pierwszy głównym zabezpieczeniem przed realizacją radykalnych pomysłów prawicy w Sejmie nie jest lewica, lecz odłam prawicy - Platforma Obywatelska. To ona, a nie lewica, jest postrzegana jako główna przeciwwaga dla Prawa i Sprawiedliwości. Klub poselski SLD znajduje się w cieniu Platformy Obywatelskiej. Wyrażane po wyborach w sondażach poparcie dla Sojuszu jest mniejsze niż uzyskany wynik 25 września (11,31 proc.). Czas po wyborach należy uznać za stracony dla SLD. Partia nie dokonała poważnej analizy źródeł i przyczyn klęski, by w oparciu o nią zmodyfikować swą linię programową, ustalić strategię opozycyjności. Jedynie Jacek Pużuk, szef SLD na Mazowszu, w ogłoszonym 13 grudnia 2005 r. "Liście otwartym do partii" zażądał zwołania konferencji programowej. Ma do niej dojść w czerwcu. To bardzo późno ze względu na zbliżające się wybory samorządowe, ale nie za późno na debatę na temat kwestii rzeczywiście dla SLD istotnych. Dlatego warto już dziś się do niej przygotowywać.

Chciałbym usłyszeć odpowiedź na pytanie, czy partia zgadza się z linią polityczną kierownictwa SLD bardzo bliską poglądom Aleksandra Kwaśniewskiego: budowy tzw. nowoczesnej lewicy łączącej liberalne poglądy na gospodarkę z liberalizmem światopoglądowym. Przewodniczący SLD Wojciech Olejniczak kontynuuje dzieło Aleksandra Kwaśniewskiego budowy drzewka oliwnego - koalicji socjalliberalnej, złożonej z SLD, innych ugrupowań lewicowych oraz środowisk związanych z Partią Demokratyczną. Socjalliberalną koalicję mają przybliżyć wybory samorządowe i zapowiedziany po nich przez przewodniczącego SLD kongres lewicy polskiej. Być może na nim ma zapaść jakaś ważna dla nowej organizacji politycznej decyzja?

Polska scena polityczna przeżywa burzliwy okres. W większości partii dochodzi do konfliktów programowych, personalnych, rozłamów, spektakularnych odejść. Szuka się nowych rozwiązań i sojuszy. Obecny system partyjny ulegnie kolejnym poważnym zmianom. Tym bardziej nie ma powodu, by rozdzierać szaty nad nowymi rozdaniami na lewicy. Nie należy się bać zmian.

Rozumiem intencje, jakimi kierują się obecni liderzy SLD. Chcą być członkami partii demokratycznej, proeuropejskiej, wiarygodnej dla rynków finansowych. Chcą być postrzegani jako przeciwieństwo radykalnej, nieodpowiedzialnej, nieprzewidywalnej, ksenofobicznej, konserwatywnej, zaściankowej, kołtuńskiej prawicy. Taka partia ma wyraźną grupę docelową: ludzi, którzy na przemianach ustrojowych po 1989 roku zyskali, osoby o wyższym statusie finansowym i społecznym, inteligencję, wykształconą młodzież. Część społeczeństwa, której bliski jest liberalizm światopoglądowy, która chce przestrzegania wolności i swobód obywatelskich, uznania prawa kobiet do aborcji i równego traktowania z mężczyznami, poszanowania gejów i lesbijek, wolności dla twórców, ograniczenia roli Kościoła katolickiego. Młodzi liderzy SLD oraz członkowie kierownictwa klubu poselskiego Sojuszu świetnie do takiej partii pasują. Sądzę, że gdyby doszło do szerokiej koalicji, mieściliby się w obecnym umiarkowanym skrzydle środowiska unijno-wolnościowego. Na pewno w feminizmie nie przebiliby Kazimiery Szczuki czy Magdaleny Środy, ale byliby w podejściu do Kościoła bardziej liberalni od Anny Radziwiłł. Moim zdaniem, taka siła socjalliberalna, mająca w swych szeregach wiele znanych postaci (choćby Wojciech Olejniczak, Jerzy Szmajdziński, Ryszard Kalisz, Marek Belka, Jerzy Hausner, Izabela Jaruga-Nowacka, Marek Borowski, Andrzej Celiński, Jolanta Banach, Tadeusz Mazowiecki, Władysław Frasyniuk, Bronisław Geremek), ma spore szanse na uznanie wymienionej wyżej grupy docelowej i odebranie poparcia Platformie Obywatelskiej tych wyborców, którzy sądzili, że to partia bardziej liberalna światopoglądowo i proeuropejska. Koalicja socjalliberalna wymaga jednak odcięcia się od PRL-owskiego ogona, który ciągnie się za SLD. Nieprzypadkowo w "Manifeście nowej lewicy" opublikowanym w listopadzie 2005 roku w gazecie "Fakt" Wojciech Olejniczak napisał: "To dla nas wyzwanie na najbliższe lata, by z naszej formacji zdjąć piętno postkomuny". I w tym odcięciu tkwi największy problem. Kierownictwo SLD i klubu poselskiego Sojuszu nie pasuje do postkomuny - wciąż podstawowej części wyborców.

Według mnie, szeroko pojęta postkomuna pozostaje największą wartością SLD. W 1991, 1993, 1997, 2001, a nawet 2005 roku poparcie dla Sojuszu wynikało z dobrego kojarzenia Polski Ludowej przez znaczną część obywateli. Tylko 24 proc. ankietowanych w sierpniu 2005 roku, w sondażu wykonanym na zlecenie "Rzeczpospolitej", uznało, że dzięki "Solidarności" ich życie zmieniło się na lepsze. Aż 31 proc. sądziło, że na gorsze. 45 proc. nie odczuwało zmian. W badaniach, wykonanych wiosną 2005 roku pytanie brzmiało: "Czy zmiany zachodzące w Polsce po 1989 r. przyniosły Panu osobiście i Pańskiemu gospodarstwu domowemu: same korzyści / więcej korzyści niż strat / tyle samo korzyści co strat / więcej strat niż korzyści / czy same straty?". Okazało się, że w latach 1997-2002 grupa osób przekonanych o ponoszeniu strat wzrosła z 26,4 proc. do 41,5 proc. Równocześnie zmniejszył się odsetek respondentów dostrzegających w zmianie ustroju więcej korzyści niż strat - z 28,4 do 16,5 proc.

Przypuszczam, że decydując się na tworzenie nowej siły politycznej, jej zwolennicy w SLD muszą... odciąć się od SLD. Pod szyldem Sojuszu nie będą bowiem wiarygodnymi partnerami. Przecież, mimo radykalnego odmłodzenia liderów, SLD miał w wyborach najstarszy elektorat. Pozbycie się szyldu SLD byłoby korzystne dla koalicji socjalliberalnej. To uwiarygodni nową siłę jako tę, której więzy z SLD są tylko historyczne i w dodatku dotyczą jedynie części jej członków. Elektorat "postkomunistyczny" pozostałby przy tej części partii, która zdecydowałaby się na reprezentowanie wartości charakterystycznych dla lewicy społecznej i nie wstydziłaby się "postkomuny". Przeciwnie - podkreślałaby swoje związki z Polską Ludową, która dała szanse awansu społecznego znacznie większej rzeszy obywateli niż III RP, Polską Ludową, która dokonała rewolucji cywilizacyjnej, kulturalnej, oświatowej. W której nie było bezrobocia, rzesz głodnych i bezdomnych. Nie było drastycznych podziałów społecznych. Gdyby Polska Ludowa kojarzyła się wyłącznie z policyjnym terrorem i radziecką okupacją, to czyż lewica po 1989 roku wyrosłaby i tak pięknie rozkwitła na PZPR-owskim pniu? Przecież środowiska solidarnościowe też podejmowały się próby stworzenia lewicy, ale bez większych i trwałych sukcesów. Podstawową, obok nieprzestrzegania zasad sprawiedliwości społecznej przez rządy Leszka Millera i Marka Belki, przyczyną upadku SLD w jesiennych wyborach było odcinanie się od PRL. I przypinanie do nieswoich, solidarnościowych tradycji.

Partia, która pozostałaby przy szyldzie SLD, przede wszystkim przeciwstawiłaby neoliberalnej polityce gospodarczej program sprawiedliwości społecznej, zasypywania grożącej żywiołowym buntem przepaści między najbogatszymi i najbiedniejszymi. W centrum uwagi tej partii znalazłaby się nie obrona III RP, demokracja, społeczeństwo obywatelskie, tolerancja, wolność słowa, lecz walka z bezrobociem, nędzą, zapaścią cywilizacyjną wielu miejscowości i rejonów kraju. Tę partię uwiarygadniałoby powoływanie się na PRL - wskazanie, że podobną politykę lewica już prowadziła - w Polsce Ludowej. Obie partie miałyby inny elektorat. Socjalliberalna adresowałaby swój program do bogatszych i lepiej wykształconych liberalnych inteligentów, "postkomunistyczna" - do ofiar kapitalizmu. Nie broniłaby jak niepodległości III RP, która przyniosła milionom Polaków bezrobocie, nędzę, wyzysk, upokorzenia.

Na pytanie, czy SLD ma przyszłość odpowiadam: w obecnej postaci nie ma przyszłości. Jednak wciąż wierzę w wariant optymistyczny: Sojusz może mieć dwie przyszłości.

Krzysztof Pilawski


Artykuł pochodzi z dziennika "Trybuna".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku