lewica.pl

Machalica: Życie niewyreżyserowane

[2007-01-23 19:42:58]

Siergiej Eisenstein, twórca klasycznych obrazów filmowych "Pancernik Patiomkin" oraz "Październik", był nie tylko wielkim reżyserem, ale także zadeklarowanym komunistą. Jako taki, marzył o rewolucji artystycznej, która, nieskrępowana żadnymi ograniczeniami, miał stanowić integralny element rewolucji społecznej. Jego nadzieje okazały się jednak płonne. Pomimo wielu wspaniałych osiągnięć doznał bowiem wielu krzywd i upokorzeń ze strony aparatu stalinowskiej biurokracji, która na wszystkich płaszczyznach odeszła od idei jakiejkolwiek rewolucji czy rewolucyjności. W życiorysie Eisensteina, jak w pryzmacie skupił się dramat rozbudzonych nadziei europejskiej lewicowej inteligencji, zmiażdżonych przez stalinowską dyktaturę.

Po stronie rewolucji

Siergiej Michaiłowicz Eisenstein urodził się 23 stycznia 1898 roku w carskiej Rydze. Jego matka była Rosjanką, ojciec zaś Żydem związanym w niemiecką tradycją rodzinnego miasta. Michaił Eisenstein – z zawodu architekt – wywarł spory wpływ na intelektualny rozwój swojego syna. Młody Siergiej mówił płynnie po francusku, niemiecku i angielsku. Pod wpływem rodziców zdecydował się także na studia architektoniczne w petersburskim Instytucie Inżynierii – alma mater swojego ojca. Studia nie sprawiały mu zresztą trudności, gdyż już w dzieciństwie ujawnił się jego duży talent plastyczny. Wtedy jednak w życie Eisensteina wkroczyła historia. Siergiej, będąc na trzecim roku architektury, zdecydował się przerwać studia i wstąpić w szeregi Armii Czerwonej. Wybór ten oznaczał zerwanie z ojcem, który stanął po stronie białych i ostatecznie zdecydował się na emigrację. Syn, bez reszty zafascynowany ideą rewolucji, zaangażował wszystkie swoje talenty w jej obronę. Jeszcze w czasach studenckich publikował w bolszewickich gazetach rysunki propagandowe, które miały wpłynąć na pozyskanie nowych zwolenników dla obozu rewolucyjnego. Po wstąpieniu do Armii Czerwonej Eisenstein odkrył swoją kolejną wielką pasję – teatr – która to fascynacja miała stanowić preludium do późniejszej twórczości filmowej.

Teatr rewolucji

Po opuszczeniu wojska przyszły reżyser udał się do Moskwy, gdzie podjął studia w Akademii Sztabu Generalnego. Eisenstein zgłębiał wówczas przede wszystkim tajniki języka japońskiego, poznając również kulturę tego odległego kraju. W tym okresie zapoznał się z tradycyjnym japońskim teatrem kabuki, i ta fascynacja miała wywrzeć spory wspływ na jego późniejsza twórczość. Eisenstein z przyczyn finansowych po raz drugi zrezygnował wówczas ze studiów i związał się z teatrem Proletkultu, radzieckiego ruchu artystycznego, pozostającego pod wpływem konstruktywizmu i futuryzmu, dążącego do stworzenia na ich bazie sztuki prawdziwie proletariackiej. W tym czasie późniejszy reżyser zajmował tworzeniem scenografii i kostiumów, zdobywając spory rozgłos podczas pracy nad wystawieniem sztuki "Meksykanin' wg Jacka Londona.

Następnie młody adept teatru wstąpił do prowadzonej przez Wsiewołoda Meyerholda Państwowej Wyższej Pracowni Reżyserii, w której lansowana była doktryna "biomechaniki". Była ona zaprzeczeniem psychologicznej metody Stanisławskiego, odnosiła się bowiem do tradycji wspomnianego już japońskiego teatru kabuki. Meyerhold blisko współpracujący z Włodzimierzem Majakowskim i był jednym z czołowych przedstawicieli radzieckiej awangardy, podobnie jak wielki poeta zafascynowanym ideami konstruktywizmu. U Meyerholda aktor musiał być przede wszystkim sprawny fizycznie, jego ruchy zaś mechaniczne - w ten sposób wyobrażał nadrzędną myśl. Pod wpływem swojego mistrza Eisenstein zrealizował w teatrze Proletkultu swój najbardziej głośny spektakl – sztukę "Mędrzec", która okazała się wielkim sukcesem nie tylko artystycznym, ale również frekwencyjnym. Po raz pierwszy zastosował w tym przedstawieniu jedną ze swoich najważniejszych koncepcji, czyli "montaż atrakcji", polegającą na takim zestawienie elementów scenograficznych, które owocuje wyrażaniem idei przewodniej danego spektaklu.

Najważniejsza ze sztuk

Jednak przeznaczeniem Eisensteina było kino, które, jako najważniejsza ze sztuk, otwierało nowe możliwości realizacji jego teoretycznych koncepcji artystycznych. W 1924 roku zrealizował na zamówienie partii komunistycznej swój debiutancki obraz "Strajk", w którym to zastosował swoją, znaną już z teatru, koncepcję "montażu atrakcji". Film okazał się sporym sukcesem artystycznym, niosącym również bardzo wyraźne przesłanie ideologiczne. Szczególnie wielki ładunek propagandowy zawierała scena, w której reżyser zestawił obrazy robotniczej masakry z ujęciami z rzeźni. Przekaz był piorunujący.

Kolejny film Eisensteina, "Pancernik Potiomkin", nakręcony w roku 1925, okazał się jeszcze większym sukcesem. W obrazie tym reżyserowi udało się odnaleźć idealną równowagę pomiędzy awangardowymi i tradycyjnymi formami narracji. Scena masakry cywilów na schodach odesskich przeszła do nieśmiertelnej klasyki kina, zaś cały film okazał się wielkim artystycznym i ideologicznym sukcesem. Do tego stopnia, że w krajach kapitalistycznych, w których rozpowszechniono ten film, dochodziło po zakończeniu seansów, do starć pomiędzy wychodzącymi z kina robotnikami, a strzegącą starego ładu policją. Również w tym przypadku skutek był piorunujący i to w znaczeniu dosłownym.

"Grzechy formalizmu"

Trzecim obrazem zrealizowanym przez Eisensteina był film nakręcony z okazji 10. rocznicy rewolucji październikowej, noszący rzecz jasna tytuł "Październik". W filmie tym, podobnie, jak w poprzednich obrazach nie wystąpili zawodowi aktorzy. Wszystkie role zostały powierzone amatorom, zaś główną rolę w przedstawieniu rewolucji odgrywały nie jednostki, lecz rewolucyjne masy robotnicze i żołnierskie. "Październik" był również przykładem nowej koncepcji Eisensteina tzw. montażu intelektualnego, w którym to "ze zderzenia dwóch kontrastujących kadrów powstaje trzecia idea, w kadrze nie istniejąca". Dzieło to spotkało się jednak z bardzo negatywnym przyjęciem partyjnej krytyki. Należy łączyć ten fakt z coraz bardziej dominującą rola, jaką zaczął odgrywać w ZSRR Stalin, w filmie zaprezentowany, zgodnie z prawdą historyczną, w stopniu bardzo znikomym. Eisensteinowi, który miał podczas kręcenia filmu "zagubić się w ślepym korytarzu Pałacu Zimowego", zarzucono "grzechy formalizmu", co było widomym znakiem zbliżania się socrealizmu.

Niezrażony Eisenstein podjął się jednak nakręcenia nowego filmu zatytułowanego "Stare i nowe", przedstawiającego zalety kolektywnej pracy na wsi. W trakcie prac nad tym obrazem doszło jednak do zmiany partyjnej polityki w kwestii wsi, co spowodowało nieprzychylne przyjęcie ze strony Stalina. Atakowano również stronę formalną dzieła – surrealistyczne obrazy oraz eksperymentalny montaż. Stalin domagał się radykalnych zmian, jednak reżyser wraz ze swoim współpracownikiem Grigorijem Aleksandrowem dokonali tylko niewielkich poprawek. Jak łatwo się domyślić, film również został poddany ostrej krytyce. W Związku Radzieckiem nadchodził czas filmów "prostych z nieskomplikowaną, realistyczną fabuła".

Niezrozumienie

Trudno się dziwić, że w takiej sytuacji Eisenstein razem z Aleksandrowem i swoim trzecim współpracownikiem Eduardem Tisse zdecydowali się opuścić stalinowski ZSRR. We trójkę odwiedzili wiele krajów Europy Zachodniej, wszędzie będąc entuzjastycznie witani przez tłumy lewicowych studentów i intelektualistów. Eisenstein spotkał się wówczas m.in. z Joycem, Marinettim, Einsteinem, Le Corbusierem, Brechtem oraz Gertrudą Stein.

Doszło wówczas również do spotkania z przedstawicielem hollywoodzkiej wytwórni Paramount Pictures, która zaoferowała genialnemu radzieckiemu reżyserowi zrealizowanie filmu w Ameryce. Przymierzano się do ekranizacji dzieł literackich Shawa, Wellsa oraz Londona. Ostatecznie jednak zdecydowano się zrealizować ekranizację "Amerykańskiej tragedii" Theodora Dreisera, którego reżyser spotkał swego czasu w Moskwie. W Ameryce doszło jednak do prawicowej kampanii propagandowej wymierzonej w radzieckiego twórcę, co w połączeniu z niezrozumieniem przez Amerykanów nowatorskich koncepcji kina intelektualnego zakończyło się zakupieniem przez wytwórnie trzech biletów lotniczych do Moskwy.
Eisenstein wraz z współpracownikami nie zdecydował się jednak wrócić do ZSRR. Na tą decyzję wpłynęły m.in. namowy Charliego Chaplina, którego reżyser poznał w tym czasie. Sprzyjający ideom socjalistycznym słynny amerykański aktor zaaranżował spotkanie reżysera z innym sympatykiem socjalizmu, pisarzem Uptonem Sinclairem. Wspólne namowy Sinclaira i innego artysty zafascynowanego komunizmem – Diego Rivery, zaowocowały ideą zrealizowania filmu w ojczyźnie słynnego malarza, czyli w Meksyku. Film "Que Viva Mexico!" nie został niestety nigdy przez samego reżysera ukończony, co uznał za swoją największą artystyczną porażkę.

Niepoprawne skojarzenie

Eisenstein zdecydował się więc wrócić po trzech latach nieobecności do Związku Radzieckiego. Zmiany, jakie zaszły w tym czasie, przede wszystkim stworzenie kultu Stalina oraz zniszczenie wszelkiej myśli krytycznej, przytłoczyły reżysera do tego stopnia, iż przeszedł załamanie nerwowe. Po odzyskaniu równowagi psychicznej zdecydował się on na zrealizowanie nowego filmu – "Łąk bieżańskich" (1937), które były pierwszym filmem dźwiękowym wyreżyserowanym przez Eisensteina. Fabuła filmu została oparta na jednej z nowel XIX-wiecznego pisarza Iwana Turgieniewa, do której reżyser dodał słynną historię pioniera Pawki Morozowa. Morozow – będący czołowym radzieckim bohaterem czasów stalinowskiej kolektywizacji – doniósł na NKWD, że jego rodzice nie przekazali państwu należnego mu zboża. W odwecie młody Pawka został zamordowany przez brata uczestniczącego w spisku kułaków. Nowemu bohaterowi stawiano pomniki, pisano o nim poematy, sztuki, pieśni, symfonie, nawet operę. Również Eisenstein postanowił zmierzyć się z tym tematem. Jego ujęcie dramatu chłopca spotkało się jednak z wściekłym atakiem ze strony stalinistów, jakby żywcem wziętym z kart powieści Bułhakowa, w której to z taką zaciekłością partyjni intelektualiści atakowali rzekomy "piłatyzm". Również w przypadku dzieła filmowego szczególnie ostro krytykowano biblijne odniesienia, którymi posiłkował się reżyser. W czasach stalinowskiego ateizmu nie mogło być mowy o korzystaniu z chrześcijańskiej ikonografii przy budowaniu obrazu socjalistycznego męczennika.

Pokrętność stalizmu

Jednak już niedługo Eisenstein miał powrócić do łask partii i Stalina, który zlecił mu realizację historycznego filmu "Aleksander Newski" (1938). Dzieło przedstawiające wydarzenia z roku 1242, kiedy to książe włodzimierski Aleksander Jarosławicz, zwany Newskim, pokonał na skutym lodem Jeziorze Czudzkim (Pejpus) wojska zakonu krzyżackiego. Film ten stanowił krok wstecz w nowatorskich koncepcjach Eisensteina. Pomimo tego zapisał się on złotymi zgłoskami w historii światowego kina. Przede wszystkim warte zauważanie jest zastosowanie montażu polifonicznego, stanowiącego syntezę obrazu, słowa i muzyki, którą nazwał mianem filmowej opery. To monumentalne przedsięwzięcie kostiumowe powstało w czasie ostrych napięć pomiędzy ZSRR a hitlerowskimi Niemcami. W okresie tym, gdy nastroje antyniemieckie stawały się coraz powszechniejsze w całej niemal Europie, film Eisensteina święcił triumfy w większości krajów Starego Kontynentu. Również w samym Związku Radzieckim spotkał się z bardzo pozytywnym przyjęciem, czego dowodem jest uhonorowanie Eisensteina Orderem Lenina. Film nie gościł jednak zbyt długo na radzieckich ekranach. Został zdjęty po podpisaniu przez ZSRR i hitlerowskie Niemcy aktu o nieagresji, zwanego potocznie paktem Ribbentrop-Mołotow. W nowej sytuacji Eisensteinowi powierzono wyreżyserowanie opery Ryszarda Wagnera – "Walkirii" – która miała być wystawiona w Teatrze Balszoj. Interpretacja radzieckiego reżysera nie przypadła jednak do gustu hitlerowskim dyplomatom rezydującym w Moskwie, którzy uznali ją za stek "żydowskich sztuczek". Na szczęście romans hitlerowsko-stalinowski nie trwał zbyt długo, zaś jednym z symboli jego końca był powrót na ekrany kin antyniemieckiego "Aleksandra Newskiego".

Triumf sztuki, triumf prawdy

Partia zadowolona z tego dzieła powierzyła Eisensteinowi realizację jeszcze większej historycznej produkcji przedstawiającej panowanie Iwana IV Groźnego. Film zrealizowano w roku 1943 w Ałma Acie, gdzie przeniesiono Mosfilm. Stalin był zachwycony pierwszą częścią filmu przedstawiającą cara jako wielkiego męża stanu – twórcę nowożytnego państwa rosyjskiego. Oczywiście utożsamiał się on z Iwanem, widząc w nim swojego poprzednika sprzed wieków. Porównanie to było aż nadto prawdziwe. Miało się to okazać w roku 1946, kiedy to nakręcono drugą część filmu – "Spisek bojarów". Eisenstein pokazał w nim carskie okrucieństwo i dokonane zbrodnie, co z kolei nie spodobało się radzieckiemu przywódcy. Analogie były zbyt wstrząsające. Po raz pierwszy "Spisek bojarów" pokazano dopiero w roku 1958 w 60. rocznicę urodzin wielkiego reżysera. Sam Eisenstein jednak nie dożył tej chwili. Nie wytrzymał zmasowanej kampanii nienawiści rozpętanej po zrealizowaniu "Spisku bojarów". Umarł w roku 1948 otoczony wielkimi wizjami i planami filmów, które nigdy nie zostały zrealizowane.

Geniusz i nadzieja

W życiu Eisensteina zogniskowała się cała prawda o historii politycznej pierwszej połowy XX wieku. Wielki twórca marzący o artystycznej rewolucji został zniszczony przez tych, którzy zniszczyli rewolucję polityczną i społeczną. Los wielkiego reżysera i wielu pokrewnych mu ideowo intelektualistów napawa smutkiem i wzbudza poczucie zgorzknienia. Jednak pomimo swego dramatu Eisenstein zostawił nam swoją wspaniałą artystyczną spuściznę, która obok estetycznych i intelektualnych rozkoszy obcowania z geniuszem napawa – mimo wszystko – optymizmem. Istniały bowiem czasy, kiedy robotnicy po obejrzeniu jednego filmu wychodzili z kina świadomi swoich praw i interesów.

Bartosz Machalica


Tekst ukazał się w kwartalniku "Przegląd Socjalistyczny".