Borejza: Wykorzystać rynek
[2008-10-29 18:34:01]
Wprawdzie chce także – poprzez pominięcie dwóch z jego trzech istotnych składników - przystosować ten oryginalny i skuteczny duński pomysł "do polskiej specyfiki". Mimo to, gdy PKPP namawia do promocji socjaldemokratycznych rozwiązań to nie można odmówić jej pomocy. Zatem co takiego ciekawego wymyślili Duńczycy, że mimo najwyższych w Europie podatków "Lewiatan" chce ich naśladować? Coś bardzo prostego i jednocześnie skutecznego. Warto dokładniej przyjrzeć się ich pomysłowi. Złoty trójkąt W zasadzie już sam termin "flexicurity" doskonale oddaje istotę duńskiego modelu polityki społecznej. Jest to zbitek dwóch angielskich słów: "flexibility" oznaczającego elastyczność oraz "security" oznaczającego bezpieczeństwo. W odniesieniu do polityki społecznej chodzi oczywiście o elastyczność rynku pracy – w sensie łatwości zwalniania i zatrudniania pracowników, ale także łatwości zmiany pracy – oraz zapewnienie bezpieczeństwa socjalnego, które opiera się na niespotykanie wysokich zasiłkach dla bezrobotnych. Cały system określany mianem "złotego trójkąta" został jeszcze uzupełniony o aktywną politykę rynku pracy. Podobnie jak nazwa, która jest stworzonym z dwóch słów neologizmem sam model jest – jak piszą eksperci z Uniwersytetu w Aalborgu - "określany jako hybryda. Niski poziom regulacji rynku pracy jest podobny do systemów liberalnych jakie można znaleźć np. w Wielkiej Brytanii. Z drugiej strony, pełny system zabezpieczenia socjalnego stoi na równi z systemami dominującymi w innych skandynawskich państwach dobrobytu". Duńczykom udało się połączyć efektywnie działający rynek z równie dobrze działającym państwem opiekuńczym. Właściwie można powiedzieć nawet więcej. Udało im się wykorzystać rynek tak, by przede wszystkim mógł służyć pracownikom. Dokonali tego naprawiając jedną z jego licznych niedoskonałości. Poprzez wprowadzenie dających bezpieczeństwo zasiłków wzmocnili pozycję pracownika wobec pracodawcy. Założyli, że mając poczucie zabezpieczonego bytu i całkiem przyzwoite pieniądze w wypadku straty pracy nikt nie będzie pracował za byle jakie pieniądze lub w złych warunkach, bo to po prostu przestaje się opłacać. Resztę zamiast kodeksu może załatwić rynek. I rzeczywiście 25 do 35 proc. Duńczyków każdego roku zmienia pracodawcę, a średni czas spędzany u jednego niewiele przekracza osiem lat i należy do najniższych w rozwiniętym świecie. 85 euro dziennie Zasiłki w Danii są niebagatelne. Niższe chyba tylko od podatków. Do tego dochodzi jeszcze bardzo długi czas ich wypłacania i – oczywisty w krajach zachodniej Europy – brak przymusu podjęcia byle jakiej pracy. Wysokość zasiłku dla bezrobotnych to 90 proc. średniej płacy z ostatnich 12 tygodni przed utratą zatrudnienia. Przy czym maksimum wynosi 85 euro dziennie przez pięć dni w tygodniu (ok. 1750 euro miesięcznie), co nawet przy duńskich cenach – chyba zresztą już nie tak wiele wyższych od polskich – stanowi przyzwoitą kwotę. W każdym razie kwotę niezagrażającą egzystencji. Jednocześnie dość łatwo nabyć prawo do zasiłku. Wystarczy przepracować 52 tygodnie w ciągu trzech lat – warto zaznaczyć, że brak tego prawa nie oznacza braku pomocy. Jest ona wtedy wypłacana z innych źródeł i nieco niższa. Prawo do zasiłku posiada się przez cztery lata. Jedynym przymusem jest konieczność włączenia się po roku (sześciu miesiącach w wypadku osób młodszych niż 25 lat) w aktywne programy rynku pracy, odbywanie finansowanych przez państwo szkoleń i zdobywanie nowych kwalifikacji. Zapewnienie tak dużej pomocy pozwoliło uzyskać zgodę duńskich związków zawodowych – których nawiasem mówiąc jest grubo ponad 100 – na znaczną liberalizację prawa pracy. Niektóre z klasyfikacji umieszczają teraz Danię na trzecim miejscu na świecie pod względem łatwości zwalniania pracownika. Zaraz za Stanami Zjednoczonymi i Singapurem. W rzeczywistości aż tak łatwo nie jest, jednak długie okresy próbne, stosunkowo niewielkie odprawy i spora łatwość rozwiązania stosunku pracy sytuują ją gdzieś w okolicach liberalnych rozwiązań brytyjskich. Jednocześnie dla uzupełnienia "flexibility" i "security" Duńczycy prowadzą niezwykle rozbudowaną politykę rynku pracy. Jednym z głównych powodów jej wdrożenia była obawa o kwalifikacje pracowników. Uznano bowiem, że pracodawca nie będzie miał interesu w inwestowanie w rozwój zawodowy pracownika, który może w każdej chwili odejść. Powstałą lukę postanowiono wypełnić działaniami państwa. Warto zwrócić uwagę, że z powodzeniem, ponieważ poziom treningu zawodowego w Danii uchodzi za niezwykle wysoki. Oczywiście to sporo kosztuje. Dania na programy rynku pracy wydaje ok. 4,5 proc. PKB, w tym na same tylko aktywne programy ok. 2 proc. Dla porównania Polska na to samo wydaje niespełna 0,2 proc. PKB. Bezrobotnych brak Zdaniem rodzimych polityków i wszelkiej maści ekspertów taki system nie może funkcjonować. Wszak skoro są wysokie zasiłki to z całą pewnością nikt nie pracuje. Wiadomo jak to działa. Ludzie idą "na bezrobocie" i nic nie robią. Ludzie są leniwi. Ludzie to nieroby. Okazuje się, że nic bardziej mylnego. Bezrobocie w Danii... nie istnieje. To znaczy jest poniżej naturalnego progu (3 proc.), który oznacza, że nie pracują Ci, którzy właśnie zmieniają pracę lub dokształcają się, ew. wychowują dzieci. Więcej nawet Duńczycy narzekają na brak rąk do pracy – nieobsadzonych pozostaje 100 tys. stanowisk. Wytłumaczenie jest więcej niż proste. Tylko, żeby je zrozumieć trzeba na chwilę zapomnieć o Adamie Smithie i wyjść poza XIX wieczną teorię ekonomii. Po pierwsze – co jeszcze mieści się w "kanonie" - płace są znacznie od zasiłków wyższe, o czym decyduje rynek i zapotrzebowanie na pracę. Większość przedsiębiorców nie zrobi przecież wszystkiego własnymi rękoma. Po drugie rozbudowana opieka socjalna nie pozwala ludziom ulec marginalizacji. Powszechnie wiadomo, że im dłużej trwa bezrobocie tym trudniej z niego wyjść. I nie chodzi tylko o "przyzwyczajenie" i "lenistwo". Ba. Na ogół w ogóle nie chodzi o nie. Problemem jest to, że bieda odbiera poczucie zdolności kierowania własnym życiem. Zresztą nie tylko poczucie - także możliwości. W końcu jak szukać pracy nie mając na bilet? W krajach skandynawskich na bilet ma się zawsze. Można "móc". W chwili, gdy wprowadzano "flexicurity", a więc w pierwszej połowie lat 90-tych bezrobocie w Danii sięgało 9,6 proc. Był to poziom – na co warto zwrócić uwagę wszystkim piejącym z zachwytu nad jego brakiem w dzisiejszej Polsce – który powszechnie uważano za poważny i wymagający interwencji problem. Po wprowadzeniu nowego modelu polityki społecznej jego poziom szybko spadł poniżej 5 proc., by dziś znajdować się poniżej trzech. Flexibility Lewiatana Z notatki na stronach PKPP można wywnioskować, że jej autor chciałby sprowadzić "złoty trójkąt" do jednego z jego ramion. Oczywiście chodzi o elastyczność rynku pracy. Rozumowanie, które za tym stoi zdaje się być następujące. Uelastyczniamy rynek pracy, firmy mają się lepiej, zatrudniają więcej pracowników, "bezpieczeństwo pracy" zostaje zastąpione "bezpieczeństwem zatrudnienia". Nie trzeba chyba dodawać, że takie przekonania zaprzecza istocie duńskiego systemu, o czym wiedzą nawet przedstawiciele tamtejszej Partii Liberalnej. Anders Fogh Rasmussen, premier z ramienia tejże partii mówił w 2004 roku: "Według międzynarodowych standardów mamy bardzo elastyczny rynek pracy. Jest on teraz bardzo chwalony zagranicą, jest też przedmiotem zazdrości wielu krajów. Jednym z powodów jest to, że jest elastyczny, ponieważ duńscy pracodawcy mogą bardzo łatwo zatrudniać i zwalniać pracowników. Ciężko znaleźć jakiekolwiek ograniczenia. To jest sposób w jaki postanowiliśmy zorganizować duński rynek pracy. Jest to jednak możliwe, jedynie dzięki wysokiemu poziomowi bezpieczeństwa socjalnego. Nasz poziom zasiłków dla bezrobotnych jest – w porównaniu z innymi krajami – wysoki i dla tych, którzy nie maja ubezpieczenia na wypadek bezrobocia mamy pomoc finansową, także na wysokim poziomie. Mamy elastyczność rynku pracy, bo mamy rynek pracy z wysokim poziomem zabezpieczeń socjalnych". Tak więc system działa nieco inaczej. Elastyczny jest z dwóch stron: pracodawcy i pracownika (ciekawe jak to się ma do proponowanych przez polskich pracodawców odszkodowań za porzucenie pracy?). Jednocześnie wysoki poziom zabezpieczeń daje duże poczucie bezpieczeństwa i – nieco tylko poprawiony rynek – załatwia resztę. Nie potrzeba rygorystycznych kodeksów, ani niezwykle skomplikowanego prawa pracy. Do złej pracy nikt nie pójdzie. Nie opłaca się. To oczywiście wymusza odpowiednie postawy duńskich pracodawców, którzy nota bene chyba nie dramatyzują. Mają bowiem świadomość, że to "gra o sumie dodatniej". Oni zyskują tak potrzebną w prowadzeniu biznesu zdolność adaptacji do zmieniającego się otoczenia. Pracownicy w zamian: bezpieczeństwo i podobną "wolność" zmiany pracy bez obaw o byt swój i swoich rodzin. Bez rogu trójkąta nazwanego "security" elastyczne formy zatrudnienia powodują, że rynek działa jak zawsze. Wygrywa "silniejszy". W tym wypadku pracodawca. W polskich warunkach oznaczałoby to wzrost liczby umów śmieciowych i prac sezonowych. Niepomiernie wzrosłaby także liczba "pracujących biednych". Wprowadzenie do systemu "bezpieczeństwa" wyrównuje szanse pracownika i pracodawcy. I to – jak widać na przykładzie Danii – świetnie działa. Warto jeszcze zwrócić uwagę na jedną sprawę, którą "Lewiatan" chcąc adaptować "flexicurity" do sytuacji Polski chyba przeoczył. Duńscy pracodawcy słono płacą za ową elastyczność. Wydatki publiczne w Danii to ponad 55 proc. PKB w UE jedynie Szwecja wydaje więcej. Podatki – przy sporej progresji – potrafią przekraczać 60 proc. Na koniec warto zwrócić uwagę, że "flexicurity" wprowadził socjaldemokratyczny rząd. Oparł się przy tym mocno o partnerstwo i dialog społeczny. Może to jest droga dla polskiej lewicy? W każdym razie warto się nad tym zastanowić, bo przynajmniej na pierwszy rzut oka Duńczycy wymyślili coś niezwykle skutecznego. Tekst ukazał się w dzienniku "Trybuna" |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Nauka o religiach winna łączyć a nie dzielić
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
28 listopada:
1820 - W Wuppertalu urodził się Fryderyk Engels.
1893 - Nowozelandki jako drugie w świecie - po mieszkankach stanu Wyoming (USA) - mogły zagłosować w wyborach.
1905 - W Irlandii powstała partia Sinn Féin.
1918 - Strajk 12 tys. robotników miejskich w Warszawie; żądania podwyżki płac oraz zwiększenia przydziałów żywności.
1918 - Dekretem Tymczasowego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego kobiety w Polsce uzyskały prawa wyborcze.
1942 - Oddział Gwardii Ludowej rozbił obóz pracy przymusowej w Zakrzówku koło Iłży i uwolnił ponad 100 więźniów.
1942 - W Warszawie został zamordowany w niewyjaśnionych okolicznościach I sekretarz KC PPR Marceli Nowotko.
2009 - Urzędujący prezydent Namibii Hifikepunye Pohamba (SWAPO) został wybrany na II kadencję, zdobywając ponad 75% poparcia.
2016 - Duško Marković z socjaldemokratycznej DPS został premierem Czarnogóry.
?