Rafał Majka: Lewica bez etyki?

[2009-12-13 09:33:34]

Rozumiem, czemu na forach i w kręgach katolickich oraz prawicowo-konserwatywnych szydzi się z parytetu i postulatów feministycznych. Również mogę zrozumieć niechęć do parytetów w środowiskach neoliberalnych. Jest we mnie jednak duży niepokój i zdziwienie, gdy z ostrą krytyką parytetu i szyderstwami z postulatów feministycznych spotykam się na forach organizacji czy w środowiskach identyfikujących się jako lewicowe (Choć tak naprawdę mnie to nie dziwi, ale staram się, jak tylko mogę, trwać w tym zdziwieniu. Dlaczego mnie to nie dziwi, o tym za moment). Ręce mi opadają, kiedy czytam lub słucham osób, które określają się mianem lewicowych, jak z przekonaniem powtarzają, że parytet to "wbrew demokracji", że krzywdzi ludzi inteligentnych i kompetentnych, że to upokarzające dla kobiet, że bardziej rozsądne jest zainwestować w pracę u podstaw, niż w piaskownicę dla beneficjentek kapitalizmu z klasy średniej; że kobiety same zadecydują i że nie powinno się im niczego narzucać; że to feminofaszyzm, liberalna fanaberia, bękart poprawności politycznej, itp., itd. Wywołuje to mimowolnie taką frustrującą myśl, że, jak to, lewica, a przeciwko równości szans i mechanizmom antydyskryminacyjnym?

Nie zamierzam jednak w tekście tym tłumaczyć łopatologicznie, czym jest parytet i dlaczego jest potrzebny, bo to zostało rewelacyjnie zrobione, na przykład, przez Magdalenę Środę i Kingę Dunin . Tekst stanowi próbę analizy źródeł tej rozczarowującej i szokującej "nielewicowości" na lewicy; jest również refleksją nad współczesną, polską lewicą.

No, właśnie: jak to się w ogóle dzieje, że na lewicy podczas dyskusji o ruchach tzw. "nowej lewicy", czyli, między innymi, feminizmie i społeczności LGBTIQ, słychać czasem dosyć donośne głosy, kopiujące retorykę prawicowo-konserwatywną albo wręcz katolicką? Ano można to spróbować wyjaśnić: jakiś czas temu Tomek Sikora zastanawiał się: "czy w ciągu ostatnich 20-30 lat Kościół rzymsko-katolicki tak gruntownie przeorał umysły Polek i Polaków, że jego monopol na 'autorytet moralny' rozciąga się nawet na elektorat lewicowy"? Coś w tym jest.

Hegemonia etyki katolickiej jest namacalna aż za bardzo – w szkołach, w programach zajęć o wychowaniu do życia w rodzinie, w polityce zdrowotnej rządu, w rozmowach dotyczących seksualności i płci, jak i wszystkich innych kwestii "drażliwych" dla Kościoła katolickiego. Co więcej, jednostka, wychowując się w takim środowisku i kulturze, a za "wzór" lewicowości mając centro-liberalny pod względem gospodarczym i zachowawczo-konserwatywny pod względem obyczajowym Sojusz Lewicy Demokratycznej, nasiąka pewnymi "zdroworozsądkowymi" stanowiskami oraz "konsensusami". Wiosną 2008 r. socjolożki i socjologowie z Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Wolnego Uniwersytetu w Brukseli anonimowo przebadały i przebadali 1569 delegatów zjazdów wojewódzkich SLD. Okazało się, że "w SLD prawie jedna trzecia badanych uważa, że homoseksualizm jest niezgodny z naturą człowieka, a prawie połowa sprzeciwia się legalizacji małżeństw osób tej samej płci. 34% sprzeciwia się legalizacji eutanazji, 15% - aborcji ze względów społecznych, a aż 45% chce przywrócenia kary śmierci. Prawie trzy czwarte nie chce legalizacji miękkich narkotyków. A prawie połowa twierdzi, że szkoła powinna uczyć przede wszystkim dyscypliny" ("Gazeta Wyborcza", 18.11.2008). Ten szokujący wynik wskazuje na kompletny brak zrozumienia, czym jest i do czego powinna dążyć nowoczesna lewica; oraz brutalnie pokazuje kondycję etyczną polskiej "lewicy" parlamentarnej - konserwatywno-katolicką.

Niestety taka "typowo polska" mentalność nie ogranicza się tylko do SLD. Można się z nią zetknąć również w innych polskich organizacjach, partiach, inicjatywach, uchodzących za lewicujące, lewicowe lub radykalnie lewicowe.

Analogią tutaj też może być opublikowany niedawno raport prof. Krzemińskiego o polskich gejach i lesbijkach – z raportu, do którego przebadano kilkaset osób, wynika, że polscy geje i lesbijki na cacy glancy spełniają oczekiwania przeciętnego, konserwatywnego Polaka co do tego, jak powinni/y żyć i czego powinni/y chcieć (przynajmniej takiego "przeciętnego Polaka", który w ogóle przyznaje odmieńcom prawo do jakiejś formy istnienia w przestrzeni publicznej). Okazało się zatem, że polskie środowisko LG jest "normalne": ma gdzieś organizacje LGBT, nie chce adopcji, jest monogamiczne i marzy o wielkiej, romantycznej miłości; polscy geje i lesbijki nie widzą sensu w paradach, odpychają ich marsze. Wychodzi na to, że społeczność gejowsko-lesbijska, mając na co dzień do czynienia z szeregiem kulturowych i społecznych stereotypów oraz przekonań dotyczących płci, seksualności, jak i modelu "dobrego", "właściwego" życia, z maskującą się jako "zdroworozsądkowy konsensus" etyką katolicką, zinternalizowała to wszystko, co jest o niej produkowane przez dominujące siły ideologiczne. Rezultat tego jest taki, że przeciętna polska lesbijka i przeciętny polski gej realizuje się w normatywnych, "bezpiecznych" schematach życia, relacji międzyludzkich, miłości i obywatelstwa.

Z socjologicznego i psychologicznego punktu widzenia, takie uwewnętrznienie to całkiem naturalny proces. Bo przecież nie wychowujemy i nie kształtujemy się w etycznej próżni, ale w określonej, zideologizowanej kulturze, której charakter uzależniony jest od układu sił: a u nas w Polsce po 1989 r. przysłowiowe karty rozdają katolicyzm, dyskurs prawicowo-konserwatywny oraz neoliberalizm. Niestety ta konserwatywno-katolicko-neoliberalna papka, którą się karmi społeczeństwo od kilkudziesięciu lat, ma swoje przełożenie na nastroje, jak i myślenie społeczne.

A poza tym, jak by nie patrzeć, w Polsce tak naprawdę przez dobrych kilkadziesiąt lat nie było aktywnie działającego środowiska lewicowego, nie było edukacji lewicowej – lewicowość zawłaszczyło SLD, bardziej przywiązane do idei karierowiczostwa, aniżeli do założeń ideowej lewicowości, nastawione na chłodną kalkulację sondażową i pragmatyzm społeczny; utwierdzające społeczeństwo w przekonaniu, że lewicowość to daleko posunięta ugodowość i konsensusy społeczne. Teraz jest inaczej - jak grzyby po deszczu, w całej Polsce powstają ośrodki Krytyki Politycznej oraz centra społeczne Młodych Socjalistów; lewicowe środowisko się konsoliduje, rozrasta, nadrabia zaległości w lekturach, debatuje, radykalizuje swoje horyzonty. A przede wszystkim, poznaje etykę lewicową i weryfikuje swą własną kompozycję światopoglądową z jej założeniami.

Nie jest to paradoksalne, że osoby, często młode, które uważają się za "prawdziwą", "nowoczesną" lewicę, często są przeciw parytetom, seksualność uważają za prywatną sprawę każdego/j obywatela/ki, są przeciwne aborcji ze względów społecznych czy parskają szyderczym śmiechem, jak słyszą o heteronormie, etnocentryzmie czy patriarchacie?

Jest i zarazem nie jest. Jest, bo to świadczy o tym, jak bardzo do tyłu są z nowoczesnym pojęciem wrażliwości lewicowej i lewicowości we współczesnym świecie. Z drugiej strony nie jest, bo tyle lat bezpłciowych, zimno-pragmatycznych rządów i dominacji na lewej stronie partii, która lewicowość ma tylko w nazwie, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, jak i brak realnych, ideowych alternatyw lewicowych, zrobiły swoje.

Kolejnym, bardzo poważnym problemem na lewicy jest beznadziejny, odwieczny podział i konflikt między "poważną" lewicą gospodarczą a "niepoważną" lewicą kulturową. Ortodoksyjne marksistowskie stanowisko prawdziwą lewicowość upatruje w walce z biedą, strukturami klasowymi i kapitalistycznym wyzyskiem, powodującymi ekonomiczne wykluczenie i różnie rozumianą przemoc. Zakłada się, że jak tylko ludzie będą najedzeni i nie poddani wyzyskowi, to znikną punkty opresji, nie będzie powodów do wykluczania i dyskryminowania. Stąd też wszystkie prądy emancypacyjne, ruchy wolnościowe i działania, które nie koncentrują się bezpośrednio na "bazie" lewicowości, czyli walce z biedą, wykluczeniem ekonomicznym, kapitalizmem, a dotyczą opresji i wykluczenia społeczno-kulturowego (ze względu na, między innymi, płeć czy seksualność), traktowane są jako niedojrzałe i śmieszne próby upiększania liberalnym make-upem obrzydliwego potwora, jakim jest obecny system gospodarczo-społeczny (Krytyczna analiza paraliżującego ruch lewicowy podziału na "poważną" i "niepoważną" lewicę to temat na osoby tekst, więc nie będę się tym tutaj zajmował). Radykalizm na polu tej tzw. "lewicy gospodarczej" - zarzucający ruchom "nowej lewicy" fragmentaryzację i osłabienie szerokiego frontu lewicowego, zamiast dostrzec w nich raczej wzbogacenie i poszerzenie perspektywy - skutkuje nastawieniem antyfeministycznym i obyczajowym konserwatyzmem w kwestiach kulturowo-społecznych (np. neguje się wpływ kultury na społeczeństwo, patriarchat, heteronormę, etnocentryzm).

Podział ten na przestrzeni kilkudziesięciu lat został jeszcze zaostrzony przez neoliberalizm, któremu - poprzez systematyczną propagandę - udało się przesunąć punkt ciężkości na makropoziomie kulturowo-społecznym na samą tylko kwestię gospodarki, a na poziomie etycznym - ze wspólnoty na jednostkę. Język, którym się dzisiaj operuje - często nawet w środowiskach lewicowych i lewicujących, rozprawiając o stosunkach społecznych, relacjach międzyludzkich czy zjawiskach kulturowych, jest językiem kapitalistycznej ekonomii - często zastanawia się, czy dane działanie "się opłaca"; relacje międzyludzkie modelują się na wzór wymiany towarowej czy umowy na dostarczenie usług.

Świat od czasów Marksa i Engelsa się zmienił; a system, który Marks stworzył, nie był pomyślany jako skamienielina, którą, niezmienioną, trzeba na siłę odciskać na każdej teraźniejszości, tylko miał czynić "żywą" praktykę polityczną, idącą z duchem czasów, odnajdującą się w danym punkcie historyczno-materialnym i społeczno-kulturowym, otwartą na modyfikacje i przekształcenia. To, że w tamtym punkcie historyczno-materialnym nie istniały prężne i zwarte ruchy feministyczne czy LGBTIQA, nie oznacza, że obecnie powinno się negować ich zasadność i odbierać im prawo do lewicowości. Należy je potraktować jako przydatne narzędzia wzbogacające i poszerzające filozofię oraz praktykę lewicową. Współczesna "lewica" i "lewicowość" powinny bowiem stanowić etykę i praktykę polityczną, które opierają się na krytycznej analizie współczesnych systemów przemocy i wykluczania, jak i rozumieniu ścisłych współzależności między tymi systemami.

Wypadałoby też uzmysłowić sobie, że to nie ruchy tzw. "nowej lewicy" po 1968 roku są odpowiedzialne za osłabienie i "perspektywiczny" paraliż na lewicy, ale kapitalistyczny neoliberalizm, ten neoliberalny "program metodycznej destrukcji zbiorowości", który rozpuścił szerokie, przenikające się wzajemnie, ruchy społeczne do "przedsiębiorczych" organizacji pozarządowych i "lobbingowych" grup interesu, z których większość ma inne priorytety i inną grupę docelowej pomocy, a wszystkie oddelegowane do zajmowania się tylko jedną perspektywą ("ze względu na płeć", "ze względu na orientację seksualną", itd.). Takie rozdrobienie, rozczłonkowanie i "specjalizacja" są na rękę obecnemu systemowi: sprzyjają sekciarstwu oraz związanemu z nim zamknięciu się na inne perspektywy badawcze i strategiczne. Co więcej, taki stan redukuje prawie do zera szanse stworzenia silnego, szerokiego, lewicowego ruchu na rzecz zmiany społeczno-strukturalnej i kulturowej, który, łącząc różne perspektywy, kompleksowo rozprawiałby się z obecną konfiguracją systemu. Egoistyczny neoliberalny indywidualizm i ostra konkurencyjność w stosunkach społecznych rozłupały zbiorowość oraz zdemontowały poczucie wspólnoty: echa widać również na szeroko rozumianej lewicy, gdzie, zamiast wyobraźni perspektywicznej, działania obliczonego na poszerzenie przestrzeni lewicowej - działania makroperspektywicznego, tworzenia koalicji, konstruktywnych, międzypartyjnych debat, jest ostre sekciarstwo, są wyścigi w tym, jaka formacja czy partia jest bardziej lewicowa; trwa przerzucanie się, kto jest "prawdziwą lewicą".

Jeśli więc wziąć to wszystko pod uwagę - to znaczy, kompozycję ideologiczno-etyczną polskiego społeczeństwa, brak przed długi czas lewicowej edukacji i dostępu do radykalnej świadomości lewicowej, jak również tę paraliżującą marksistowską ortodoksję, zbywającą ruchy "nowej lewicy" jako bękarty poprawności politycznej, liberalne chimery i niepoważne zabawy w piaskownicy, nie powinno nas pewnie dziwić, że jakaś część lewicy jest przeciwna parytetom, małżeństwom jednopłciowym, adopcji dzieci przez gejów i lesbijki, marszom równości i paradom, dodatkowym punktom przyznawanym na uniwersytetach grupom dyskryminowanym, itp., itd. Niby nie powinno dziwić, a jednak musi dziwić i niepokoić, i pewnie irytować - bo nie można i nie wypada usprawiedliwiać konserwatywnego myślenia "zdroworozsądkowego", liberalnej etyki tolerowania Innego/Innej, patriarchalno-katolickiego podejścia do płci oraz do seksualności w wykonaniu tych, którzy i które mienią się lewicą; i wszystkich tych "konserwatywnych" młodych, którzy i które obwołują się, uwaga, "prawdziwą lewicą".

Jeśli lewica ma być taką siłą, która chce dokonać realnych zmian w strukturze systemu-świata, w którym żyjemy, nie może to być lewica myśląca w schematach udostępnianych jej przez obecny układ sił w przestrzeni kulturowo-społecznej. Osoba identyfikująca się jako lewicowa powinna umieć krytycznie patrzeć nie tylko na przedstawianą jej rzeczywistość, ale również na siebie - pracować nad sobą, rozpracowywać ograniczenia, burzyć mury, które gdzieś tam postawiło katolickie czy konserwatywne wychowanie, niwelować wpływ prawicowo-neoliberalnego środowiska na płaszczyźnie etyki i moralności. Umieć rozróżniać między konserwatywnym "zdroworozsądkowym" myśleniem, neoliberalnym konsensusem, katolickim podejściem etycznym a radykalną etyką lewicową - nie może być mish-mashu; prawdziwa, ideowa lewica nie może skończyć tak jak SLD.

Oczywiście, nie kształtujemy się samodzielnie, w próżni, ale jesteśmy konstruktami pewnej określonej konfiguracji społeczno-kulturowej, w ramach określonego systemu historyczno-materialnego: nasiąkamy pewnym zideologizowanym myśleniem i internalizujemy pewne schematy. Dlatego właśnie niezmiernie ważne jest, żeby cały czas krytycznie siebie weryfikować w oparciu o założenia radykalnej etyki lewicowej – wolnościowej, równościowej; czułej na przemoc kulturową, społeczną, ekonomiczną; dostrzegającej współistnienie i zależność różnego typu opresji, wykluczeń i dyskryminacji; koncentrującej się na kompleksowej analizie i nastawionej na kompleksową zmianę systemu-świata; niehierarchizującej problemów i kwestii, a zajmującej się wszystkimi równie ideowo i konsekwentnie.

Na rękę obecnemu systemowi jest bowiem lewica bez etyki, tej radykalnie lewicowej etyki; lewica, której system etyczny jest troszkę bardziej liberalną twarzą konserwatyzmu obyczajowego czy lewica, która, wzdychając sentymentalnie do przeszłości, nie nadąża z etyką za zmianami społeczno-kulturowymi współczesności. Tak wyprana i "sprawiciała" lewica jest dla dominującego systemu-świata jak foka dla publiczności w cyrku, zabawna i nieszkodliwa.

Rafał Majka


Autor jest działaczem Młodych Socjalistów. Tekst ukazał się na stronie Feminoteki (www.feminoteka.pl).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



25 LAT POLSKI W NATO(WSKICH WOJNACH)
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
13 marca 2024 (środa), godz. 18.30
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1
Szukam muzyków, realizatorów dźwięku do wspólnego projektu.
wszędzie
zawsze

Więcej ogłoszeń...


16 kwietnia:

1775 - Urodził się Wojciech Gutkowski, inżynier wojskowy, uczestnik insurekcji kościuszkowskiej i wojen napoleońskich, autor oświeceniowej utopii "Podróż do Kalopei", w której opisał nierzeczywiste, demokratyczne społeczeństwo.

1844 - W Paryżu urodził się Anatol France, poeta, powieściopisarz i krytyk francuski o postępowych poglądach; laureat Nagrody Nobla.

1889 - W Londynie urodził się Charles Chaplin, reżyser, scenarzysta, aktor, producent filmowy i kompozytor muzyki do swoich filmów; jeden z najwybitniejszych artystów w historii kina.

1896 - W Moineşti urodził się Tristan Tzara, francuski malarz i eseista pochodzenia rumuńskiego, twórca dadaizmu, zwolennikiem marksizmu, wstąpił w 1937 r. do FPK, brał udział w hiszpańskiej wojnie domowej, a w czasie II wojny światowej w Resistance.

1919 - W Warszawie odbył się zjazd Związku Polskiej Młodzieży Socjalistycznej; przewodniczącym Komitetu Centralnego wybrano Stanisława Dubois.

1920 - Początek 10-dniowego strajku ekonomicznego 50 tys. włókniarzy okręgu łódzkiego, Żyrardowa, Zawiercia i Częstochowy.

1936 - "Krwawy czwartek" we Lwowie: w czasie pogrzebu zabitego przez policję bezrobotnego Antoniego Kozaka policja zabiła 49 demonstrantów.

2020 - W Oviedo zmarł na COVID-19 Luis Sepúlveda, chilijski pisarz, dziennikarz, reżyser i scenarzysta filmowy, aktywista polityczny i ekologiczny.


?
Lewica.pl na Facebooku