Jarosław Klebaniuk: Alicja bawi się bronią

[2010-03-18 16:50:46]

Wdowa po Kapuścińskim odstrzeliła sobie ucho wnosząc sprawę do sądu i ją przegrywając. Gdyby ją jednak wygrała, oznaczałoby to, że pistolet jej się nie omsknął i niechcący popełniła samobójstwo. Książka Artura Domosławskiego krążyłaby wtedy jako kultowy rarytas w drugim obiegu, być może nawet nie w całości, ale w formie co pikantniejszych fragmentów – a to o walkach zbrojnych w partyzantce, a to o kontaktach z kobietami. Nie byłyby to jednak pamiętane jeszcze z lat osiemdziesiątych XX wieku zgrzebne, zszyte biurowym zszywaczem powielaczowe broszurki, w których druk się rozmazywał pod wpływem dotyku. Zapewne byłyby to raczej pedeefy leżakujące w różnych sieciowych chomikach i torrentach, trudne do wytropienia i usunięcia, odradzające się w coraz to nowych miejscach, samopowielające się i nieznośne dla (po)tępicieli. Odkąd drugi obieg stał się, dzięki Internetowi, pierwszym obiegiem, wydawcy i księgarnie mogą tylko liczyć na to, że prawo autorskie ograniczy ekscesy. Mogą też żywić się apetytem na sensację, a raczej resztkami tego apetytu, pozostałymi po telewizji i portalach. W opisywanym przypadku dostali też nieoczekiwanie innego potężnego sprzymierzeńca.

Tak zwane kontrowersje wokół biografii Ryszarda Kapuścińskiego nie zaistniałyby przed jej publikacją, gdyby nie uruchomienie pewnego mechanizmu psychologicznego, na którego istnienie wskazał przed laty Jack Brehm (1966). Punktem wyjścia naszych rozważań niech będzie obserwacja, że człowiek przejawia naturalną tendencję do sprawowania kontroli, a więc do wywierania wpływu na rzeczywistość. Jednym z jej aspektów jest preferowanie takich sytuacji, w których mamy wolny wybór czyli możemy zainicjować i zaangażować się w jedno z wielu dostępnych zachowań. Jeżeli opcji jest zbyt dużo lub jeżeli jedna z nich wydaje się wyraźnie korzystniejsza (lub mniej niekorzystna) od innych, to odczuwamy mniejszą swobodę wyboru, niż wtedy gdy do dyspozycji mamy kilka równie atrakcyjnych możliwości. Wolność wyboru dostarcza przyjemne odczucia, jej ograniczenie zaś wiąże się z obniżonym nastrojem, napięciem i wrogością. Nic więc dziwnego, że pojawia się chęć odzyskania utraconej wolności wyboru. Nie tylko jako wartość (co jest podnoszone przez filozofów i politologów), ale też jako jeden z wyznaczników naszego emocjonalnego komfortu wolność ta jest zatem istotna.

Kiedy nasza wolność rozumiana jako swoboda wyboru jest zagrożona lub ograniczana, dążymy do jej odzyskania. Zakazy działają więc do pewnego stopnia odwrotnie do zamierzeń ich autorów. Różne formy cenzury skłaniają przynajmniej część odbiorców do zainteresowania się treściami, które wcześniej nie były dla nich interesujące. Czerwone kółka na ekranach telewizorów informują, nie tylko rodziców młodych widzów, ale i ich samych, że ktoś im nie chce na coś pozwolić. Owoc oznaczony jako zepsuty czy wręcz zatruty paradoksalnie zaczyna kusić. Jako owoc zakazany okazuje się bardziej atrakcyjny. Łamanie zakazu staje się bardziej pociągające niż treść filmu. W jednym z eksperymentów Brad Bushman i Angela Stack (1996) wykazali, że dodanie do opisów filmów etykietek ostrzegających o pokazywanej w nich przemocy i potencjalnej ich szkodliwości, wzbudzało większe zainteresowanie tymi filmami, zwłaszcza jeśli źródło ostrzeżenia było obdarzone autorytetem (Minister Zdrowia). W Polsce przed kilkunastu laty krytyka ze strony kościelnych autorytetów i pikiety przed kinami doprowadziły do wzrostu oglądalności filmu "Ksiądz" w reżyserii Antonii Bird, który bez tych potępiających zabiegów zapewne przeszedłby bez większego echa. Nie ma podstaw do przypuszczeń, że także wskazywanie na książkę jako szkodliwą, a właściwie do tego stopnia szkodliwą, że według osoby blisko związanej z jej tematem zasługującą na nie-druk, wywoła inne reakcje.

Najbardziej uderzającym przejawem reaktancji psychologicznej, bo o niej tutaj mowa, jest pojawienie się motywacji do zachowań, które nie były w ogóle brane pod uwagę, zanim pojawiło się ograniczenie wolności. Dotyczy to wielu możliwych sfer życia, włączając w to najbardziej pospolite. Niektórzy studenci, którym nigdy nie przyszłoby do głowy bazgranie po ścianach w publicznych toaletach, podjęli tę aktywność, gdy ujrzeli plakietki jej zakazujące. Bardziej pobazgrane były ściany, gdy zakazującym nie była jakiś anonimowy esteta, ale sam dyrektor administracyjny uczelnianego budynku, a więc zakaz był silniejszy. Czytanie książek jest oczywiście sprawą poważniejszą, a w wielu przypadkach nawet pożyteczną (nie w każdym, bo są gatunki bezwartościowe, na przykład literatura religijna i teologiczna), ale niekiedy zachęta pochodzi ze źródeł wielce odległych i od poznawczych walorów pracy, i od samej czynności czytania. Od znajomej pracującej w księgarni wiem, że ludzie, najwyraźniej nie zapamiętawszy żadnego nazwiska (sic!) pytają o "tę książkę, która miała być zakazana". Słusznie więc pisze znany publicysta, że "bez skandalu... mało kto kupowałby drobiazgową biografię: uczciwą, solidną, wnikliwą, rozwlekłą" (Urban, 2010, s. 2). W centrum tego skandalu tkwi oczywiście odrzucony później przez sąd pomysł, by zakazać publikacji.

Reaktancja pojawia się tylko wtedy, gdy objęty ograniczeniem obszar wyboru traktowany jest jako oczywista sfera wolności. W przypadku książek, jak się zdaje, zwłaszcza książek, które nie propagują zakazanej przez prawo ideologii, nie nawołują do nienawiści i tak dalej, taka wolność wyboru jest zakładana z góry, wydaje się więc naturalna. Nic więc dziwnego, że zagrożona zakazem publikacja nagle stała się, choćby na krótko, obszarem wolności do odzyskania. Zresztą jest nim, w nieco inny sposób, także obecnie, a to dlatego, że wiele, zwłaszcza prawicowych "autorytetów", w tym Władysław Bartoszewski próbuje zniechęcić do jej czytania (por. Kapela, 2010). To także ograniczanie sfery wolności, potencjalnie wywołujące reaktancję. Dodajmy, że głos człowieka, który nie obroniwszy nawet pracy magisterskiej został profesorem, ma zaiste dużą moc sprawczą. Szablę w dłoń, panie Władysławie!

Alicja Kapuścińska strzeliła sobie w stopę w momencie, kiedy zgodziła się na udostępnienie rodzinnych archiwów Arturowi Domosławskiemu. Jeśli chciała bronić jednoznacznie pozytywnego, brązowniczego wręcz wizerunku męża, nie powinna nikomu udostępniać żadnych informacji, a już zwłaszcza życzliwemu jej wprawdzie, ale rzetelnemu i nie idącemu na zawodowe kompromisy dziennikarzowi. Nawet jeśli była przekonana, że jej mąż był kryształową postacią (a miłość czyni cuda w tej mierze), to i tak powinna wziąć pod uwagę, że te same fakty w nie-jej-własnych rękach nabierają innego znaczenia. Ich obiektywizacja, dystansowanie się od nich sprawiają, że widać pęknięcia i skazy, które umykały najbliższej osobie. Jeśli zaś relacjonowany w Rzeczypospolitej Trzy i Pół życiorys pełen był ideologicznych deklaracji, także z bronią w ręku, i politycznych uwikłań, to Kapuścińska z zamkniętymi oczami celowała sobie w duży palec u nogi. Argument, że ktoś inny napisałby gorszą, oczerniającą, napastliwą biografię nie wydają się przekonujące. Bez współpracy z biografem najbliższych osób z otoczenia pisarza byłoby to dzieło ułomne i pozbawione wiarygodności. Sama analiza publikacji i dokumentów to za mało, przynajmniej jeśli chodzi o osobę tak niedawno jeszcze żyjącą.

Nie będę odosobniony, gdy uznam Ryszarda Kapuścińskiego za pisarza oryginalnego, a nade wszystko wytrwałego i konsekwentnego w swojej literackiej karierze. Lubię jego książki, a "Heban" jest według mnie jedną z najlepszych kiedykolwiek napisanych przez polskiego autora. Potrzeba jednak ponadprzeciętnej naiwności, by uwierzyć, że jest to tylko reporterska relacja. Za dużo tu i piękna, i nieprawdopodobnych historii, i humoru, który jest kreacją świata, nie jego odtwarzaniem. Trudno więc uznawać Kapuścińskiego za dziennikarza w większym stopniu niż za pisarza. W każdym razie reportaże bez literackiej dowolności nie zapewniłyby mu tak dużego uznania. Mógł przy tym w twórczym zapale zszargać lokalne świętości i nie dostrzeganie tego jest rzeczywiście przejawem etnocentryzmu. Wielbiący swoich przywódców obywatele egzotycznych dla nas krajów mogą czuć się urażeni. "Boliwijczycy czy Meksykanie mają takie samo prawo do sprawdzania prawdziwości faktów historycznych, co Amerykanie oraz Europejczycy, w tym przeczuleni na punkcie własnej historii Polacy" (Machalica, 2010). Nie sądzę jednak (choć może się mylę), żeby "Cesarz" z powodu godzących w narodową dumę nieścisłości faktograficznych trafił na listę ksiąg zakazanych w Etiopii. "Kapuściński non-fiction" w Polsce miał natomiast taką szansę. I to nie z powodu przekłamań czy podrasowania faktów literaturą, ale właśnie z powodu niekompatybilności tej prawdy z rodzącą się świecką legendą.

O ile wiem, Alicja Kapuścińska (poza retoryką tego tekstu) nie odniosła ran: może chodzić i to z odsłoniętą głową. Zapewne broń palną zna raczej w relacji męża niż z domowego użytku. Życzę jej długiego życia w zdrowiu i spokoju ducha. Artur Domosławski zrobił więcej dla chlubnej pamięci jej męża niż ktokolwiek inny. A ona mu w tym, najpierw świadomie, później niechcący pomogła.

Źródła cytowane:
Brehm, Jack (1966). "A Theory of Psychological Reactance". New York: Academic Press.
Bushman, Brad J., Stack, Angela D. (1996). "Forbidden fruit versus tainted fruit: Effects of warning labels on attraction to television violence". "Journal of Experimental Psychology: Applied", 2, 207-226.
Kapela, Jaś (2010). "Bartoszewski non-fiction". http://www.krytykapolityczna.pl/Jas-Kapela/Bartoszewski-non-fiction/menu-id-244.html Link zweryfikowano 12 marca 2010.
Machalica, Bartosz (2010). "Piesek Lulu sika na orientalizm". http://www.krytykapolityczna.pl/Bartosz-Machalica/Piesek-Lulu-sika-na-orientalizm-/menu-id-195.html Link zweryfikowano 12 marca 2010.
Urban, Jerzy (2010). "Kapuściana wdowa". "Nie", 11(1015), 11 marca 2010.

Jarosław Klebaniuk


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



25 LAT POLSKI W NATO(WSKICH WOJNACH)
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
13 marca 2024 (środa), godz. 18.30
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1
Szukam muzyków, realizatorów dźwięku do wspólnego projektu.
wszędzie
zawsze

Więcej ogłoszeń...


24 kwietnia:

1794 - W Warszawie ukonstytuował się klub jakobinów pod nazwą Zgromadzenie Obywateli Ofiarujących Posługę i Pomoc Magistraturom Narodowym w Celu Dobra Ojczyzny.

1906 - Organizacja Techniczno-Bojowa PPS odbiła 10 więźniów Pawiaka.

1916 - Wybuch powstania wielkanocnego w Dublinie; jedną z głównych sił antybrytyjskich była socjalistyczna Irlandzka Armia Obywatelska (ICA) pod dowództwem Jamesa Connolly’ego.

1983 - Socjalistyczna Partia Austrii (SPÖ) wygrała wybory parlamentarne.

1988 - W I turze wyborów prezydenckich we Francji François Mitterrand zdobył 34,1% głosów.

2013 - Niedaleko stolicy Bangladeszu Dhaki zawalił się ośmiokondygnacyjny budynek Rana Plaza, mieszczący kilka zakładów odzieżowych. Zginęło 1127 osób, a około 2500 zostało rannych.


?
Lewica.pl na Facebooku