Jakub Majmurek: Cyniczna mądrość "Wall Street"

[2010-10-20 20:39:32]

Reżyser Oliver Stone uchodzi za lewaka - zwłaszcza w oczach polskiej krytyki filmowej. Jego dokumenty o Hugo Chavezie i Fidelu Castro potwierdzają tę opinię. Stone ma bez wątpienia serce po właściwej stronie i miewa celne polityczne intuicje, zwłaszcza dotyczące imperialistycznej polityki Stanów Zjednoczonych w Ameryce Południowej ("Salwador"), czy w Wietnamie. Z drugiej strony, w swojej krytyce amerykańskiej rzeczywistości często popada w klisze. I to zarówno na poziomie filmowej formy (mimo wszystko jego filmy są bardzo konwencjonalne na poziomie dramaturgii, języka filmowego, typów bohaterów, sposobu prowadzenia aktorów), jak i w warstwie ideologicznej. Jak bardzo krytyczne wobec amerykańskiego politycznego mainstreamu nie byłoby jego kino, to i tak powiela bardzo mainstreamowe założenia i ideowe opozycje. Widać było to zwłaszcza w ostatnich latach. "Aleksander" (2004) był apologią liberalnego imperializmu charakteryzującego epokę Clintona, z kolei "World Trade Center" (2006) wpisywało się całkowicie w język bushowskiej "wojny z terroryzmem".

Podobnie jest z "Wall Street" (1987), uznawanym za rozliczenie z epoką Reagana. Cały problem z tym filmem polega na tym, że krytyka kapitalizmu jest tu tak samo radykalna, jak radykalną krytyką niewolnictwa była "Chata wuja Toma". Drapieżnemu, obsesyjnie chciwemu, nieliczącemu się z ludzkimi i społecznymi kosztami swoich działań Gordonowi Gekko, reżyser przeciwstawia sir Larry’ego Wildmana, przedstawiciela "odpowiedzialnego biznesu" - nastawionego na produkcję a nie spekulację, respektującego interesy społeczeństwa i świata pracy. Jedyną obecną w filmie Stone’a alternatywą dla reaganowskiego kapitalizmu jest bardziej konserwatywny paternalistyczny kapitalizm. "Wall Street" jest poza tym filmem bardzo po amerykańsku idealistycznym. Zły Gekko zostaje ukarany, dusza młodego i pełnego entuzjazmu bohatera (Buda Foxa) zostaje ocalona przed demoralizacją, tak jak przed bankructwem uratowane zostają linie lotnicze, w których pracuje jego ojciec - z pomocną inwestycją przychodzi im wspomniany Wildman. Mimo całego powierzchownego krytycyzmu film Stone’a pokazuje, że instytucje kapitalistycznej Ameryki w ostatecznym rachunku działają sprawnie, a kapitalistyczną pogoń za zyskiem można pogodzić z szerszym, społecznym interesem - idealizm spotyka się tu z naiwnością.

Do kin w Polsce właśnie weszła druga część "Wall Street". Jest poniekąd słabsza, ale paradoksalnie mądrzejsza od pierwszej. Jej mądrość jest jednak gorzka, cyniczna i konserwatywna. Pozornie powtarza się tu fabularny schemat pierwszej części. Shia LeBeouf gra tu dokładnie takiego samego bohatera, jakiego w pierwszej części kreował Charlie Sheen: młodego idealistycznego entuzjastę, pracującego co najmniej 18 godzin na dobę. Grany przez LeBeoufa Jake Moore pracuje w jednym z banków inwestycyjnych, zaś prywatnie związany jest z Winnie, redaktorką niewielkiego lewicowego portalu "Zamrożona prawda". Mamy też tu bardzo podobny do pierwszej części rozkład funkcji narracyjnych. Louis Zabel (grany przez Franka Langellę) odpowiada postaci granej w pierwszej części przez Martina Sheena - figurze ojca, protektora, reprezentanta podstawowych zasad etycznych. Złym kapitalistą wykorzystującym entuzjazm młodego człowieka i próbującym go zdemoralizować - zatem odpowiednikiem Gordona Gekko - jest Bretton James. Podobnie jak Gekko w 1987 roku, także on zostanie ukarany za swoją bezwzględną chciwość i ze szczytu strącony na dno. Gekko pojawia się w filmie także we własnej osobie. Po wyjściu z więzienia napisał książkę krytykującą absurdy gospodarki opartej na spekulacji. Objeżdża z nią wydziały ekonomiczne uniwersytetów w całych Stanach. Przede wszystkim zaś, jest ojcem Winnie, próbuje pojednać się z córką, która obwinia go o śmierć brata. Jednak gdy tylko zdobywa większą gotówkę (znów dzięki oszustwu), sam rzuca się w wir spekulacji.

I to właśnie postać Gekko wywraca idealistyczny schemat fabularny znany z pierwszej części. Na końcu filmu Gekko jedna się z rodziną i wpłaca pieniądze, które ukradł własnej córce (100 milionów dolarów) na konto firmy pracującej nad odnawialnymi źródłami energii, w której sukces głęboko wierzy Jake. Ale szczęśliwe zakończenie - zwłaszcza ostatnia scena pojednania całej rodziny Jake’a - jest głęboko ironiczne. Choć dzięki obywatelskiemu dziennikarstwu portalu Winnie potęga Brettona Jamesa upada, choć firma, która ma szansę na opracowanie odnawialnych źródeł energii dostaje pieniądze na kontynuowanie badań, to widzimy, że tak naprawdę nic to nie zmienia w funkcjonowaniu systemu kapitalistycznego. Choć jest on zdolny generować wielkie bogactwo i uruchamiać potężne siły wytwórcze - to pozostaje przy tym skrajnie nieracjonalny, w małym stopniu liczy się ze społecznymi kosztami, zmuszony jest z samej swojej natury do marnotrawstwa.

Film "Wall Street. Pieniądz nie śpi" oparty jest na kanwie ostatniego kryzysu finansowego. Bank, w którym pracuje Jake, wyraźnie wzorowany jest na Lehman Brothers. Widzimy jak bank ten upada, prawie pociągając za sobą na dno cały amerykański system bankowy. ratuje go jedynie gigantyczna subwencja rządowa. Upadek Lehman Brothers i związany z nim kryzys spowodowane były przede wszystkim przez pęknięcie bańki kredytów hipotecznych. W filmie widzimy, jak zaraz po jej pęknięciu finansiści rzucają się na kolejną bańkę - surowcową. Motyw bańki ciągle powraca: Gekko w swoim mieszkaniu ma na ścianach ryciny przedstawiające w formie wykresów pęknięcie najstarszej bański spekulacyjnej w historii kapitalizmu - bańki tulipanowej; kilka razy - w tym w ostatniej scenie - powtarza się ujęcie baniek mydlanych puszczanych przez dzieci; gdy Gekko inwestuje w zielone technologie cynicznie stwierdza, że "następna bańka będzie miała kolor zielony". Widziany w tej perspektywie ostatni kryzys nie jest anomalią kapitalizmu, ale raczej jego symptomem. Kryzys nie pojawił się wyniku wypaczeń kapitalizmu, ale właśnie dlatego, że kapitalizm funkcjonował według swoich normalnych reguł.

Nowe "Wall Street" przenika zatem gorzka rezygnacja. Film z jednej strony roztacza wizję cynicznego, nieracjonalnego systemu, z drugiej zupełnie go naturalizuje, nie dopuszczając dla niego żadnej alternatywy - nawet w postaci paternalistycznego "odpowiedzialnego biznesu". I choć ta wizja kapitalizmu jest mi bliższa, niż naiwny idealizm pierwszej części "Wall Street" (w ogóle konserwatywni cynicy są zawsze ciekawsi od naiwnych idealistów - przynajmniej wiedzą, jak jest naprawdę), to trudno nie zauważyć, że film - w przeciwieństwie do swojego poprzednika - jakoś grzęźnie. Stone utracił nie tylko swój optymizm, ale także filmowy pazur. Film toczy się mozolnie, nie ma w nim w ogóle dynamiki formy, montażu, ruchów kamery, która cechowała od zawsze kino reżysera. Choć wypracowany wspólnie z operatorem Robertem Richardsonem język filmowy wczesnej twórczości Stone’a mógł drażnić efekciarstwem, to "Wall Street" z 2010 roku drażni ślimaczym tempem, irytuje statycznością. Paradoksalnie kapitalizm wyglądał o wiele bardziej "nowocześnie" i "dynamicznie" w filmie z roku 1987. Sam Stone jest chyba tego świadomy, czasami celowo zdaje się używać anachronicznych środków filmowych (charakterystyczne dla kina niemego zamknięcie przesłony kamery w scenie kończącej bal charytatywny), ale nie robi tego konsekwentnie. Gdyby do końca poszedł w tym kierunku - i w ogóle w stronę ironii - mogłoby to dać ciekawy efekt. Zamiast tego mamy jednak wrażenie zmęczenia przenikającego cały film, tak jakby nie mógł on ruszyć z miejsca, zaskoczyć. Może to zmęczenie jest po prostu ceną, jaką film musi zapłacić za swoją gorzką, cyniczną mądrość?

"Wall Street. Pieniądz nie śpi". Reż. Oliver Stone.

Jakub Majmurek


Recenzja ukazała się na stronie internetowej "Krytyki Politycznej" (www.krytykapolityczna.pl).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku