Ryszard Bugaj, Ewa Hołuszko, Danuta Kuroń, Barbara Labuda, Karol Modzelewski, Józef Pinior, Władysław Frasyniuk, Ewa Milewicz oraz Zbigniew i Zofia Romaszewscy napisali do prezydenta m.in. że liczą, że czasy, kiedy w Polsce działalność społeczna niosła ze sobą ryzyko więzienia minęły bezpowrotnie oraz, że proces, w którym skazano Piotra Ikonowicza był ich zdaniem kontrowersyjnie prowadzony.
Komorowski w swoim liście stwierdził, że z uwagą przeczytał głosy dotyczące ułaskawienia Ikonowicza oraz, że łączy go wspólna historia walki o wolność. List byłych opozycjonistów prezydent nazywa m.in. apelem o ułaskawienie wspólnego znajomego. Dalej Komorowski podkreśla, że Ikonowicz jest winny przestępstwa, że jako poseł winien być szczególnie zobowiązany do przestrzegania prawa oraz, że nie skorzystał z prawa do wniesienia apelacji. Prezydent kończy swój list deklaracją, że przy korzystaniu z prawa łaski opiera się na opiniach sądu i Prokuratora Generalnego oraz, że nie korzysta z tej prerogatywy, jeżeli przynajmniej jedna z tych instytucji nie odniesie się do ułaskawienia pozytywnie.
Listem prezydenta oburzony jest sam Ikonowicz. Według niego, prawnicy prezydenta nawet nie zapoznali się z aktami sądowymi jego sprawy. Mój adwokat był w sądzie i przeglądał akta, nie ma w nich najmniejszej wzmianki o wypożyczeniu dokumentów do Kancelarii Prezydenta. Pan Prezydent deklaruje więc, że jestem winny zarzucanego mi czynu bez zapoznania się z dokumentacją sądową.
Ikonowicz zwraca także uwagę, że prezydent w swoim liście nie odnosi się w ogóle do sedna sprawy, okoliczności związanych z blokadami eksmisji i jego działalnością społeczną. Z listu pana prezydenta wynika, że próbuję sobie załatwić ułaskawienie po dawnej, opozycyjnej znajomości. Za takie ułaskawienie, to ja podziękuję - skwitował Ikonowicz.
Fot. Wikimedia Commons