Polityka historyczna
Tegoroczne targi w modelowy sposób pokazały, jak niebezpieczna jest tak zwana „polityka historyczna”. Wydawnictwa naukowe czy uniwersyteckie są powoli wypierane przez motywowane politycznie. W tym roku „gwiazdami” targów byli między innymi: znawca historii Stanisław Michalkiewicz, znany ekspert ksiądz Oko oraz popularny historyk Janusz Korwin-Mikke.
Wśród promowanych „historycznych” tytułów znalazły się dotyczące lobby żydowskiego w Polsce, czy „Wygaszanie Polski”, w którym jako jeden z autorów wypowiada się profesor Bogdan Chazan. Wystawiane były także książki autorstwa Jerzego Roberta Nowaka o spiskach. Autor ów po zmianie o 180 stopni swoich poglądów - wszak był swego czasu piszącym zgodnie z partyjną linią „historykiem” - stał się ulubieńcem części prawicy.
Wydawcy, wyczuwając koniunkturę, wystawili w tym roku nadzwyczaj dużo tytułów o „zamachu smoleńskim”. Ten historyczny spisek był w nich analizowany pod różnym kątem. Zabrakło wprawdzie czołowego eksperta od historii lotnictwa - Antoniego Macierewicza, który odwiedził targi w zeszłym roku, ale jego „myśl” znalazła godnych naśladowców. W tym roku prezentowane były też biografie znanych postaci historycznych, na przykład prezydenta Andrzeja Dudy.
Swoje stoisko wystawili wytwórcy “odzieży patriotycznej” RED IS BAD. Można więc było nabyć bluzy z emblematami różnych morderców z NSZ, albo poczuć się “potomkiem husarii”.
Science fiction
Historyczne science-fiction zawsze stanowiło istotną część literatury. Wystarczy wspomnieć „Człowieka z wysokiego zamku” Philipa K. Dicka i wizję świata, w którym państwa Osi wygrały II Wojnę Światową. Wątpliwe jednak, aby tego typu tytuły były prezentowane zagranicą na targach historycznych. Tymczasem w Warszawie, książki Piotra Zychowica „Pakt Ribbentrop-Beck” oraz „Pakt Piłsudski-Lenin” wystawione zostały jako pełnoprawne opracowania historyczne. Ba, w porównaniu z tropicielami zamachu smoleńskiego oraz lobby żydowskiego wypadały wręcz jak poważne tytuły. Obrazuje to nędzę obecnej polskiej historiografii. Publicysta udający historyka, dowolnie dobierający źródła oraz manipulujący nimi pod z góry ustawioną, sensacyjną tezę, staje się niestety jednym z najbardziej popularnych pisarzy. W dodatku nie ma wyraźnej reakcji historyków na jego książki. Nie powstały poważne tytuły demaskujące błędy publicysty. Brak również widocznej polemiki, co oznacza, że naukowcy uznali po raz kolejny, iż są ponad poziomem prostowania ewidentnych manipulacji. Z pozoru takie podejście jest zrozumiałe, ale w rzeczywistości zostawia na pastwę manipulacji całe rzesze czytelników, poznających historię za pośrednictwem powieści fantastycznych prezentowanych jako tytuły historyczne.
“Dobry smak” IPN-u
Na Targach Książki Historycznej nie mogło zabraknąć stoiska IPN-u, a na nim tytułów zarówno naukowych, jak i tych mniej lub bardziej zmanipulowanych, przygotowywanych zgodnie z politycznym zapotrzebowaniem. W tym roku uwagę przyciągały między innymi komiksy o chłopcu broniącym w 1939 roku Grodna czy uciekającym z gułagu. O ile komiks można uznać za dobry sposób dotarcia do młodego czytelnika oraz zainteresowania go historią, o tyle bardzo łatwo przy tym o manipulację, a także zgubienie dobrego smaku. Promowanie posyłania dzieci do walki z czołgami oraz opowiadanie w ten sposób o obozach jest właśnie zaprzeczeniem smaku. Szkoda, że finansowana z budżetu państwa instytucja do promowania politycznych manipulacji dołącza jeszcze kolejną przewinę.
Tematy nieobecne
Tegoroczne Targi Książki Historycznej pokazały, że do manipulacji dołącza również pomijanie tematów niewygodnych. Nawet wśród wydawnictw naukowych trudno znaleźć opracowania dotyczące tradycji polskiego ruchu robotniczego. Dotyczy to wszystkich jego odcieni, nie tylko komunistów. Tytuły o Polskiej Partii Socjalistycznej można było policzyć na palcach. Nawet tak zwana “lewica niepodległościowa” jest rugowana z pamięci historycznej. Co znamienne, w 110. rocznicę Rewolucji 1905 roku Uniwersytet Łódzki nie zaprezentował ani jednej pozycji dotyczącej powstania z czerwca 1905 roku.
W zalewie prawicowych manipulacji brak jest wydawnictw zajmujących się historią lewicy. Niestety lukę tę nie do końca wypełnia nawet obecna na targach Krytyka Polityczna, posiadająca w swoim asortymencie kilka ciekawych pozycji, jednak w dużej mierze skupiająca się na kwestiach kulturowych. Zabrakło stoiska na przykład polskiej edycji Le Monde Diplomatique czy Bractwa Trojka, czyli wydawnictw mających w ofercie wiele ważnych tytułów o historii lewicy.
Widać także brak czasopisma zajmującego się społecznym aspektem historii. Tutaj także dominują zakłamane tytuły, takie jak “Uważam Rze Historia”, lub popularnonaukowe “Mówią wieki”, stroniące od tematów pracowniczych.
Jarmarczna, przaśno-prawicowa wizja historii postępuje, ponieważ nie widać żadnego zorganizowanego oporu wobec manipulacji. Nawet część lewicy uwierzyła, że walka o pamięć historyczną jest nieistotna lub całkowicie przegrana. Czy za rok, za dwa Targi Książki Historycznej będzie można więc nazwać Targami Książki Spiskowo-Propagandowej? Czy „zamach smoleński" całkowicie wyprze z pamięci bitwy pod Smoleńskiem z lat 1633-1634 i 1812 roku?
Piotr Ciszewski