Marks powiedział, że był spalony.
2008-12-23 16:41:00
Niedawny bój o emerytury pomostowe przypominał nieco skecz Monty Pythona o wielkim meczu. Tym razem rezultat "grand derby" pomiędzy związkowcami, a liberałami będzie miał olbrzymie znaczenie dla miliona robotników i pracowników. Niestety rolę środkowych, a zarazem ostatnich obrońców odegrali Napieralski i Olejniczak.

Bramkarz drużyny związkowców - Sławomir Broniarz jeszcze przed rozpoczęciem meczu z rozbrajającą szczerością przyznał, że sprzedał mecz i wpuści każdy strzał bo platformersi zaproponowali mu przedłużenie kontraktu na następne sezony. Jednak libero - Napieralski, promowany na "nową nadzieje" lewicy zachęcał pomocników i napastników do gryzienia trawy, obiecując że do pod bramkę liberałów nie dopuści. Ostatecznie przepuścił przeciwników bez żadnej walki i gol dla neoliberałów padł. Tak samo jak na skeczu, przedstawiciele prawdziwej lewicy mogli by mówić o spalonym, bo przecież sld bliżej do drużyny liberałów i wystąpili w złym teamie. Jednak gol został już wpisany do protokołu, a nawet gdyby nie uznać występu sld nic by to nie dało, bracia Kaczyńscy nie byli w stanie załatać luki w obronie. Tak więc w pułapkę offsajdową nie wpadli liberałowie, za to wpadli w nią ci, którzy obiecywali jej postawienie.

SLD ma szanse uzyskać parę głosów liberalnej części elektoratu, straci za to gros poparcia związkowców, oprócz ZNP rzecz jasna. Drugą, bardzo ważną pochodną tego wydarzenia jest przedostanie się do opinii publicznej zasadniczego kryterium lewicowści - obrony robotników i walki o ich prawa. Czyja to zasługa ? Specjalistów od hegemonicznych dyskursów lub może bezkrytycznych fanów Chaveza i Naomi Klein ? Nie, stało się to dzięki...PiS. Wydaje się to być groteskowe i absurdalne, ale wypowiedź prezesa PiSu zrobiła dla lewicy więcej niż wiele nudnych spotkań i konferencji KryPola, fundacji im. Róży Luksemburg oraz innych podmiotów, które robiły za intelektualnych "imperatorów" na lewicy. O wiele bardziej pożyteczna była by już degustacja 10% piwa Imperator. Przynajmniej nastrój byłby dużo lepszy, na pewno lepszy niż taki po czytaniu newsów o pasjonujących konferencjach typu: "Czy wiesz, ża masz Gender ? ", nie mówiąc już o uczestnictwie w takowych. Ale wróćmy do tematu.

Tworzy się duża szansa dla autentycznej lewicy. Nie, nie na bicie pokłonów Kaczyńskim, nie o to tu idzie. Kompromitacja SLD sprawia, że zostają oni spaleni, że wszyscy w miarę trzeźwo myślący wiedzą, iż są oni agentami liberałów. Tak samo na status agentów zasługują wszyscy ci, którzy sądzą iż są obecnie jakieś ważniejsze bądź równie ważne sprawy niż walka klasy robotniczej o swoje prawa.Nie chodzi tu tylko o emerytury pomostowe, ale również takie sprawy jak zwolnienia działaczy Inicjatywy Pracowniczej.

Odnoszę wrażenie zarówno z rozmów jak i z obserwacji komentarzy, iż robi się klimat do powrotu starolewicowego myślenia. Coraz mniej osób jest przepełniona entuzjazmem wobec tak niezmiernie ważnej dla robotników kwestii typu - "Tata,a Żiżek powiedział !" , "Gdy Król gej, wtedy jest ok ! "Faszyzm w Pcimiu Dolnym - No Pasaran ! ". Nie chodzi mi o całkowitym odrzuceniu wszystkiego poza hardcorowym workeryzmem. Chodzi tu o ustawieniu priorytetu na jeden podmiot - klasę robotniczą. Oczywiście, nie jesteśmy potęgą czy to jako lewica pozaparlamentarna ogólnie czy jako samo GPR. Ja sam nigdy nie będę trybunem ludowym. Jednak jasny i prosty przekaz, otwarcie na współpracę z różnymi związkami zawodowymi(konkretnie ich członkami, uwzględniając rzeczową krytykę biurokratycznych zarządów) oraz co najważniejsze - cel, może spowodować kolejne małe kroki, które przybliżą do dobrej pozycji wyjściowej dla rewolucyjnej fali. Może ona nadciągnąć wraz z pogłębiającym się kryzysem. Jeżeli nie nadejdzie ? Cóż, zawsze poczyniliśmy krok naprzód.



Damian Winczewski


poprzedninastępny komentarze