2009-05-30 22:33:19
"Poszły wójty i plebany i walili w tarabany". Poszły oczywiście na wybory do europarlamentu, reklamując "spełnianie obywatelskiego obowiązku".
Przy okazji gmina z najwyższą frekwencją ma otrzymać tajemniczy tytuł "pępka europy".
Nikt nie wytłumaczył jednak jaki korzyści miałyby z tego płynąć
- uśmiech eurokomisarza... odciśnięty w betonie?
- Nowe wozy drabiniaste (najwyraźniej potrzebne, skoro Polska tak "nowocześnie" reklamuje udział w wyborach)?
- Przydział alkoholu (to zawsze się u nas przyda)?
- Przyjazd cyrku (najwyraźniej frekwencja wynika przecież z zainteresowania lokalnej społeczności tego typu rozrywkami)?
Czy też inne atrakcje.
Na razie perspektywa uzyskania zaszczytnego miana "pępka Europy" musi nam wystarczyć.
Czy oznacza to, że gmina z najniższą frekwencją otrzyma tytuł d... Europy? Jeśli tak, to kolejny powód do niepójścia na wybory. Wyobraźmy sobie jak wypromowałoby to gminę. Co tam jakiś prozaiczny pępek. Już widzę billboardy "Witamy w X - d... Europy".
Kolejny spot pokazuje natomiast całą prawdę o politykach z Polski.
Europoseł wybierający się do Brukseli zabiera ze sobą policyjny lizak (ewidentny symbol jazdy na tzw. "podwójnym gazie"), stanik (symbol cenienia sobie damskiego towarzystwa - nie wątpię że w celu promowania równouprawnienia) i bochen chleba (jak wiadomo posłowie to ludzie biedni, często bez oszczędności, a w Brukseli jedzenie drogie).
Oglądając te "zachęty" nie mogę się oprzeć wrażeniu że sam jako anarchista nie przygotowałbym ich lepiej... nawołując do bojkotu szopki mającej odbyć się 7 czerwca.