2012-10-17 08:17:54
Na początek premier Donald Tusk z szalikiem na szyi mówi o ogromnych korzyściach z turnieju. W kolejnym ujęciu tłum Panów Patafianów, również w szalikach, toczy pianę z ust, i bełkocząc bije brawo.
Następnie scena zawieszania transparentów EURO 2012 na ruderach warszawskiej Pragi Północ.
Później można by już przejść do sceny z deszczem i odsuniętym dachem. Kibice się denerwują, ale oto na murawę wbiegają dwie drużyny Panów Patafianów (np. jedna reprezentująca warszawskich samorządowców, a druga rząd) i rozgrywają ku uciesze publiczności mecz piłki wodnej.
Koniec odcinka musiałby być już jednak osadzony w konwencji czarnego humoru.
Dowiedzieliśmy się bowiem niedawno, że za promocję Wrocław oraz Poznań zapłaciły dziurą budżetową. Warszawa choć wydała na EURO tak wiele likwidowanych przedszkoli, szkół oraz stołówek szkolnych, nadal musi zaciskać pasa. Przesłane przez ratusz do dzielnic propozycje budżetów oznaczają wstrzymanie niemal wszystkich inwestycji. W większości przypadków są to najbardziej okrojone budżety w historii tych dzielnic.
Niedawni entuzjaści EURO będą więc musieli zacząć karmić dzieci szalikami (rząd i samorząd są akurat z tego wyłączone, bo same się wyżywią), edukować je i mieszkać na stadionie. Byłoby to o tyle praktyczne, że wówczas nie musieliby nigdzie dojeżdżać przedzierając się przez ulice będące w tragicznym stanie czy narzekać na coraz droższą komunikację miejską.