2015-02-02 20:50:53
Nie, nie chodzi o inwazję żołnierzy Putina, których, jeśli by wierzyć doniesieniom z Kijowa, powtarzanym przez polskie „wolne” media, przybywają codziennie tysiące („dziennikarze” muszą pamiętać, aby ich liczebność nie przekroczyła w końcu liczby wszystkich sił Federacji Rosyjskiej).
Wróg nadchodzi z innego kierunku i jest po stokroć straszliwszy, bo uderza za liniami frontu, w bezbronnych cywilów. Nazywa się... Leszek Balcerowicz. Po rozwaleniu polskiej gospodarki oraz przygodzie w Gruzji, gdzie bohatersko wspierał kraj, w którym luksusem stały się dostawy energii elektrycznej, dziś kieruje swój atak ku Ukrainie. Zaproszony przez głównego udziałowca biznesu zwanego Ukraina, Petro Poroszenkę, ma „ustabilizować” ukraińską gospodarkę.
To kolejna faza ataku. Już wcześniej polscy politycy doradzali Ukraińcom jak reformować samorząd, czyli nadać lokalnej oligarchii pozory demokracji.
Powstaje pytanie, gdzie jest największy, wieczny spokój? Na cmentarzu. Dzięki wspólnym wysiłkom Poroszenki i Balcerowicza ukraińska gospodarka ma wkrótce szansę przypominać właśnie... cmentarz.
Grafika www.facebook.com/SuperEtat