2019-04-12 07:53:59
wiele wspólnego i ręka w rękę pracują
dla polepszenia świata.
ks. Jozef TISO
Grzegorz Michał Bierecki (rocznik 1963) – polski działacz spółdzielczy, przedsiębiorca i polityk bliski PiS-owi, współtwórca spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych w Polsce, przewodniczący Światowej Rady Związków Kredytowych, senator VIII i IX kadencji. Jest również jednym z fundatorów i współzałożycieli zarejestrowanej w 2012 fundacji Polski Instytut Katolicki „Sursum Corda” w Gdańsku, której jednym z głównych celów statutowych jest tworzenie doktryny prawnej, mającej służyć obronie uczuć religijnych oraz dobrego imienia chrześcijan.
Podczas obchodów w Białej Podlaskiej 9 rocznicy katastrofy w Smoleńsku senator RP Grzegorz Bierecki był łaskaw stwierdzić, że Prawo i Sprawiedliwość nie ustanie w wysiłkach, póki „nie doprowadzi do pełnego oczyszczenia Polski z ludzi, którzy nie są godni należeć do naszej wspólnoty narodowej”. Sens tej wypowiedzi jest jawnie faszystowski, będąc jednocześnie klasyczną mową nienawiści, zapowiedzią rozprawy fizycznej z tymi, których władza uzna za wyrzutków, odpady, insekty i elementy szkodliwe dla zdrowego pnia polskości (definiowanej wedle prawicowo- religianckiego mniemania rządzących elit). Słowa te zszokowały nawet Joachima Brudzińskiego, partyjnego komilitona Biereckiego, również nie przebierającego w dyplomatycznych wypowiedziach, aktualnego Ministra Spraw Wewnętrznych w rządzie Zjednoczonej Prawicy. Mityczne mniemanie większości polskich obywateli, że godność polityka i senatora do czegoś zobowiązuje, że demokracja jako system społeczno-polityczny jest rodzajem Edenu i powszechnej szczęśliwości, racjonalności i mądrości – zresztą jak wiele innych fantasmagorii zalegających w nadwiślańskiej mentalności – po raz kolejny legła w gruzach.
Jak Polak z Polakiem - to hasło towarzyszy nam od powstania idei „Solidarności”. Powtarzali je zarówno twórcy tego ruchu – Lech Wałęsa i cała ówczesna Komisja Krajowa tego Związku Zawodowego – jak i partyjni przywódcy kraju czynnie zaangażowani w podpisywanie porozumień sierpniowych (Stanisław Ciosek, Stanisław Kociołek, Mieczysław Jagielski), a także hierarchowie Kościoła i duchowni (kard. Stefan Wyszyński, kard. Józef Glemp czy ks. Tischner). Tym co nadal tak uważają, co sądzą iż nadwiślańska zbiorowość jest wolna od przemocy i agresji, że nie możemy się nawzajem mordować (z racji bogobojności, religijnego uwielbienia Maryi i roli nauki Kościoła w polskiej kulturze) trzeba przypomnieć takie tylko fakty jak: zabójstwo Gabriela Narutowicza, pogromy w Pińsku i Wilno (tuż po I wojnie światowej) bądź w Przytyku (1936), Jedwabne, getto ławkowe getto i numerus clausus. Tu mieszczą się również ataki na obywateli państwa polskiego przez tzw. prawdziwych Polaków w postaci oblewania naftą produktów i bicie ich za to, iż zakupów dokonywali w sklepach żydowskich. M.in. w latach 30. policja z trudem powstrzymała dokonanie pogromu w Radziłowie. Nierzadko się zdarzało, iż na lekcjach religii dzieciom kazano trzymać bułkę w zębach przez całą lekcję jako karę za jej kupno w piekarni prowadzonej przez obywatela Polski pochodzenia żydowskiego. Bojkot Żydów i wszystkiego co z nimi związane uzasadniano ich zbiorową odpowiedzialnością za śmierć Jezusa. Efekty takiej propagandy i powszechnej narracji w życiu publicznym znajduje się masowo w świadectwach opisujących lata 1919-39/40. Przypominam - dotyczyły te wszystkie haniebne czyny obywateli polskich, jakich doznawali z rąk Polaków, tych prawdziwych, katolików.
Bardziej odległa historia naszego kraju to np. 13.07.1666. i Mątwy, gdzie podczas rokoszu Zebrzydowskiego polska szlachta wzajemnie się wyżynała i kiedy Polak-katolik mordował okrutnie Polaka-katolika. Co proponuje Pan Senator RP ? Może tradycję i praktykę idącą śladem Ernsta Röhma, założyciela i długoletniego dowódcy oddziałów szturmowych - czyli bojówek partyjnych zwanych "Sturmabteilung" (SA), tzw. brunatne koszule - utworzonych w Niemczech w 1920 jako ochrona zgromadzeń partyjnych. Stały się one masową, partyjną organizacją wojskową i głównym realizatorem terroru niemieckiej partii nazistowskiej w walce z sympatykami innych ugrupowań politycznych (głównie komunistami oraz mniejszościami narodowymi i seksualnymi). Taki klimat jest zawsze dobrym nawozem dla tendencji nietolerancyjnych, agresywnych, nienawistnych. Prowokującym przemoc i zamachy. SA wyrosły z atmosfery szczucia i nienawiści tworzonej przez polityków rządzących Republiką Weimarską a wywodzących się z SPD (prezydentem był też socjaldemokrata Friedrich Ebert). Stąd wziął się min. polityczny mord na Róży Luksemburg, Karlu Liebknechcie i Leonie Jogichesie. Egzemplifikacją takiej też aury w życiu publicznym owocującej podobnymi w intencjach enuncjacjami i zapowiedziami były zawsze płonące krzyże anonsujące akcje Ku Klux Klanu (ponownie zaczyna się ten ruch odradzać masowo w USA).
A może Panu Senatorowi śni się sytuacja z Ameryki Łacińskiej gdzie w latach 1960-1990 szalały na masową skalę sponsorowane przez Waszyngton tzw. szwadrony śmierci ? Koszmary, jakie miały wtedy tam miejsce, brutalność, skala tortur i liczby zabójstw są nieporównywalne z tym co działo się wówczas w Europie Wschodniej, a co dziś rządzący w Polsce post-solidarnościowe elity tak heroizują, budując na tym swą mityczną historię i opisując nierzeczywiste dzieje Polski Ludowej oraz swoją walkę z tzw. komuną. Pinochet i Chile, Meza i Boliwia, Montt i Gwatemala, Videla i Argentyna, Castelo-Branco i Brazylia, Bordaberry i Urugwaj, Stroessner i Paragwaj. Tak można wymieniać większość krajów latynoamerykańskich (oprócz socjalistycznej Kuby i Meksyku) gdzie operacja" Kondor" zbierała obfite, krwawe żniwo. I wszyscy ci dyktatorzy, członkowie paramilitarnych bojówek i szwadronów śmierci klasyfikowali się jako pobożni i pokorni synowie kościoła katolickiego, uczęszczali na msze, przystępowali do spowiedzi, otrzymywali rozgrzeszenia, przyjmowali komunię.
Fala oburzenia jaka wezbrała po tej enuncjacji senatora Biereckiego wymusiła na nim wyrazy ubolewania i tłumaczenie, iż został on źle zrozumiany, a jego słowa niewłaściwie i tendencyjnie zinterpretowane. Odnosząc się do sugestii, że jakoby chce dokonywać jakichś czystek oświadczył: „Oczywista bzdura. Słowa wyjęte z kontekstu. Zwracam uwagę, że nikt z obecnych na uroczystościach tak tego nie odebrał. Dopiero wyrwane z całości przemówienia i spreparowane przez media słowa nabierają takiego wydźwięku". Partyjni towarzysze senatora dziś już też bronią kolegi. „Ta wypowiedź to głupstwo. Senator, który nie jest w kierownictwie partii, palnął coś i każdy wie, że nie jest to linia PiS. To nie są mądre słowa, powinien się z nich wycofać” – tak skomentowała posłanka PiS Joanna Lichocka w programie TIŁT enuncjacje Biereckiego.
W moim wpisie nie ma zarzutów dot. linii partii. Staram się tylko pokazać do czego takie wypowiedzi, tworzące określony klimat i przyzwolenie na określone działania podburzonych, emocjonalnie ukierunkowanych tłumów czy bojówek – nie wchodzę w intencje, aksjologię które kierowały autorem wypowiadającym takie słowa czy jego zamierzenia wywołania np. szoku bądź refleksji – w różnych częściach świata, w różnych epokach i kontekstach kulturowo-politycznych mogą doprowadzać. I nie interesują mnie wiara, zamiary autora i jego aktualne zapewnienia. Będąc politykiem mającym aspiracje i wymagania co do powagi i uszanowania sprawowanego mandatu trzeba wiedzieć co się mówi (i przewidywać ewentualne skutki tych wypowiedzi), a nie mówić co się wie (lub że wydaje, iż się coś wie).