2021-01-01 00:24:24
odpolitycznione, zmiany są w równej mierze subtelne
i spektakularne. W codziennym dyskursie język
polityczny zostaje postawiony na głowie, zgodnie
z przepowiednią Orwella w Roku 1984. Demokracja
uchodzi obecnie za instrument retoryczny. Pokój
jest wieczną wojną, globalny oznacza imperialistyczny,
a niegdyś pełne nadziei pojęcie reformy teraz jest
synonimem regres - nawet destrukcji. Oszczędności.
są narzuceniem ekstremalnego kapitalizmu biednym
oraz podarowaniem socjalizmu bogatym: pomysłowy
system w którym większość obsługuje
zadłużenie mniejszości
John PILGER
Istota myśląca, zdolna do przekształcania świata wedle swoich zdolności i możliwości nie może się obyć bez wartościowania. I tym samym bez pojęcia wartości. Musi jednak to być skorelowane z cywilizacyjnym rozwojem, co nie jest jednak immanencją kultury Zachodu uzurpującej sobie miano wiodącej i z wielu względów modelowej dla wszystkich pozostałych cywilizacji na Ziemi. Dziś i w przeszłości. Jednocześnie obserwuje się chęć ludzi Zachodu do ucieczki, do zapomnienia czy zminimalizowania swej tragicznej roli w historii świata. Kolonialnej, krucjatowej, imperialistycznej w epoce rozpoczętej wyprawami krzyżowymi, reconquistą i odkryciem Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Także udziału nie tylko intelektualnego, ideowego, kulturowego ale i politycznego w rozwoju faszyzmu i nazizmu. Gdyż to określone praktyki kolonialne na pozaeuropejskich teatrach działań, narracja i głoszone publicznie idee przez cały XIX wiek przygotowywały dramat Holocaustu w Europie. Problem ostatecznego rozwiązania dojrzewał długo w głowach Europejczyków i dopiero najbardziej cywilizowany, rozwinięty technologicznie i kulturowo naród jakim był (i są) na Starym Kontynencie Niemcy potrafił wdrożyć te metody i formy in situ. I Europejczycy się przerazili mimo, iż od dekad podobne lub tożsame metody stosowano w koloniach wobec tamtejszych, nie-europejskich autochtonów.
Taką ucieczką jest również uchwalona przez Parlament Europejski rezolucja pt. „O znaczeniu europejskiej pamięci dla przyszłości Europy”(17.10.2019), z okazji 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Owo zrównanie komunizmu z faszyzmem w kontekście wybuchu II wojny światowej oznacza nie tylko polityczną ale i historyczną ślepotę, koniunkturalność, hipokryzję, ale przede wszystkim – manipulację historią. Jest właśnie typową próbą zapomnienia własnych, zachodnio-europejskich niechlubnych epizodów z minionych dziejów, które stały się przyczynami z jednej strony zwycięstwa nazizmu w Niemczech (i popularności faszyzmu w wielu krajach Europy 1920-45) a z drugiej – ale grubo wcześniej bo w XIX wieku – doprowadziły do popularności idei komunistycznych i socjalistycznych. Poza tym wydźwięk tej rezolucji jest wybitnie krucjatowy i mentorski.
Kolonializm jest nieodłącznie sprzężony z rasizmem i wszelkimi jego hybrydami. Bez rasizmu nie byłoby kolonializmu. I na odwrót. Kolonializm XIX i XX wieczny były efektem, wisienką na torcie rozpoczętych procesów społecznych wraz z I wyprawą krzyżową (1099). Podbojom, eksploatacji, zyskom nadawano tylko różnie uzasadnienia: od religijnych, typowo mitycznych przez rasowe, kulturowe i cywilizacyjne (tu widać wyraźnie te rasistowsko podgrzaną wyższość kultury „białego człowieka” wobec kolonizowanych ludzi z innych kontynentów, innych ras, pozostających na innym – co nie oznacza gorszym – stopniu ewolucji). W dzisiejszych czasach sięga się po uzasadnienia humanitarne – interwencja humanitarna czy „uniwersalistyczna” w imię demokracji, wolności, praw człowieka. Efekty są zazwyczaj mizerne. Np. interwencja USA wspomagana przez tzw. koalicję w Afganistanie trwa już prawie 20 lat. O Iraku, Libii, Syrii czy wcześniej Somalii nawet wspominać już nie warto.
W całej tej narracji mówiącej o post-demokracji, post-prawdzie, post-modernizmie człowiek staje się post-obywatelem, kultura zachodnia – post-Zachodem, a swoboda wyrażania myśli i przekonań (w każdym wymiarze) post-wolnością. Stempel post – niweluje wszystko co do tej pory miało jakiekolwiek znaczenie, jakąkolwiek wartość, cokolwiek znaczyło. Zostają tylko zyski, dochody mega-korporacji i rekinów finansjery.
Zachowując się jak rycerze krzyżowi, nietolerancyjnie, wybiórczo traktując pojęcia wolności i demokracji, mimo woli wywołano wilka z lasu we własnym domu. Ofensywa wszelkiej konserwy jest o tyle niebezpieczna, że elity są wyalienowane ze społeczności lokalnych, narodów czy innych większych grup społecznych. Poczuwają się raczej do ponadnarodowych, ponadklasowych, ponad-rasowych czy ponad-konfesyjnych więzi korporacyjnych czy klanowych. To, iż po swej stronie mają liberalną prasę i media, o niczym jeszcze nie świadczy i nic nie znaczy. Bo przeciwnik też okopał się na tych samych pozycjach. Dżihad, walcząc z McŚwiatem (Benjamin Barber), posługuje się skutecznymi metodami utożsamianymi do tej pory jednoznacznie z nowoczesnością. A krucjata jest jedną (i nieodłączną) z form prozelityzmu czy apostolstwa immanentnych chrześcijaństwu, islamowi czy hinduizmowi. To połączenie walki i wiary religijnej: cnót rycerskich, męskich i sił witalnych z bogobojnością, idealizmem, potrzebą transcendencji i poddaństwem. Rewitalizacja wierzeń religijnych, wzrost liczby ortodoksyjnych adherentów i fanatycznych wyznawców grozi – przy równoczesnym postponowaniu wszystkiego co nowoczesne, modernistyczne czy neutralne światopoglądowo – powrotem dawnych czasów krucjat, ostracyzmu wobec INNEGO czy aktami przemocy w stosunku do niewiernych bądź inaczej myślących, wyznających inne idee i wartości. Zwłaszcza, gdy do tego dochodzi wszechobecny uwiąd racji rozumu i deprecjacja empirii wobec płaskiej mistyki, taniej ezoteryki, pop-okultyzmu, osjanizmu czy zwykłego transcendentalnego szaleństwa.
Tak post-kolonialnym, imperialnym i paternalistyczno-dogmatycznym postępowaniem i polityką Zachód „wywołał” recydywę sił wrogich ideom, które sam chciał eksportować uznając w swym egocentryzmie i egotyzmie za szczyt, za clou rozwoju ludzkości.