Destrukcyjna moc patriotyzmu
2023-04-24 07:28:42
Cud nad Wisłą, jednak cud, uratowaliśmy
Europę, potem Solidarność uratowała Europę,
pielgrzymki, ksiądz Skorupka, papież
Benedykt XVI coraz lepiej mówi po polsku

Józef HEN

Czy patriotyzm można dzielić na jakieś segmenty, osobno oceniane, wartościowane, opisywane, hierarchizowane ? Patriotyzm to przecież miłość własnej ojczyzny, własnego narodu połączona z gotowością ofiar dla niej. I to pojęcie ofiary jest tu zasadniczym idiomem, dla tzw. polskości, jako clou zrozumienia istoty patriotyzmu destrukcyjnego stojącego w opozycji do patriotyzmu cywilizowanego, odpowiadającego „duchowi epoki” czyli zmiennego w czasie i przestrzeni. Jak wszystko w życiu jednostki, ale i zbiorowości, społeczeństw, narodów, gatunku ludzkiego. Prof. Maria Szyszkowska uważa, że bezpieczeństwu narodu zagrażają przede wszystkim funkcjonujące uprzedzenia i stereotypy myślowe.
Problem faszyzmu – bo o nim tu winno się myśleć i mówić - oraz narastania na bazie niby-patriotycznego a de facto nacjonalistyczno-szowinistycznego wzmożenia traktowanego jako wyraz patriotyzmu, w latach 90. i pierwszej dekadzie XXI wieku był domena jedynie jakichś niepoprawnych sceptyków, pesymistów, na pewno lewaków, komunistów oraz związanych z tymi środowiskami jajogłowych. To też było kilka stowarzyszeń rejestrujących i prezentujących medialnie przestępstwa na tle rasizmu, ksenofobii, antysemityzmu itd. Ale w przekazie mainstreamu i mediów głównego nurtu był to problem nieistotny, marginalny, nie zagrażający prawnemu porządkowi kraju. Dziś widać, że taka „strusia polityka” do niczego nie prowadziła. Pojedyncze wybryki podczas corocznych Marszów Niepodległości z ksenofobiczną, nacjonalistyczną, niosącą skojarzenia z latami 30. XX w. oprawą (Niemcy, Italia, a także II RP) przechodziły wtedy bez echa. Faszyzm to ideologia upokorzonych, wyzutych, zdeklasowanych i stygmatyzowanych. Faszyzm wiążę się bezpośrednio z agresją, siłą, natywizmem i przez to z ……. ofiarami. Bo każdy musi być bohaterem, być heroicznym a śmierć jest godna kultu. Faszysta tęskni do śmierci, za Ojczyznę i wodza (może doskonale nim być Jezus Chrystus). Doskonale to opisuje Umberto Eco w eseju >WIECZNY FASZYZM< konkludując, że najczęściej „ …Ludzie bez zasad moralnych owijają się zwykle sztandarem, a bękarty powołują się zawsze na czystość swojej rasy. Narodowa tożsamość to jedyne bogactwo biedaków, a poczucie tożsamości oparte jest na nienawiści - na nienawiści wobec tych, którzy są inni”.
Ważnym w polskim patriotyzmie, niejako immanentna temu pojęciu, jest afirmacja ofiary i cierpienia. To w znaczeniu religijno-teologicznym jest darem składanym bóstwu przez wiernych i stanowi jeden z najistotniejszych elementów kultu. Dotyczy to zarówno form materialnych – ofiary z ludzi, zwierząt, płodów rolnych etc. – jak i duchowych: kadzidła, zaklęcia, recytacje fraz uznanych za święte czy magiczne. W chrześcijaństwie za najwyższą ofiarę uznaje się śmierć Jezusa traktowaną wielopłaszczyznowo i wielowątkowo. I tak też po polsku rozumie się najszerzej patriotyzm. To ofiara na tzw. ołtarzu Ojczyzny. Krew, krzyż, cierpienie. Współgra to - a może i znajduje tam swe źródła - doskonale z polską religijnością maryjną, pasją oblekającą miejscowy katolicyzm ludowy tym cierpieniem zbiorowym obecnym stale w kulturach przesiąkniętych do głębi agraryzmem i przed-nowoczesnymi stosunkami społecznymi.
Twórca polskiej szkoły reportażu, Melchior Wańkowicz, uważał, iż śmierć sama w sobie, w boju, na polu walki, podczas wojny (bo tak najczęściej w polskiej historiografii traktuje się pojęcie ofiary), która samą w sobie inne narody traktują z czcią i powagą, w Polsce jest wielbiona „sama dla siebie”. Śmierć i ofiara z nią bezpośrednio związana stanowią nierozerwalną kompozycję uważaną za pieczęć polskości i tego co my traktujemy jako nieodłączny element wolności i suwerenności w zbiorowej narracji i świadomości. To echo towiańszczyzny, romantycznego i mesjanistycznego amoku, niczym nie uzasadnionej tromtadracji starającej się traktować Polaków i państwo polskie jako „Chrystusa narodów”, mesjasza, swoisty „metr z Sevres” dla całej Europy w przedmiocie tzw. wartości wyższych, duchowości i moralności. Ba, często dotyczyć to ma całego świata. „Chrystus narodów” poświęca się - niczym Jezus biblijny – za całą ludzkość, za jej grzechy, starając się ją oświecić i dać przykład postępowania (a także i myślenia) swoją, często bezsensowną z tytułu racji rozumowych ofiarą.
W atmosferze zacytowanej myśli Józefa Hena, stanowiącej motto, Tadeusz Konwicki mógł zauważyć, iż literatura, edukacja, przekaz medialny i narracja nastrój patriotyzmu heroicznego wytworzone w okresie międzywojennym stworzyły klimat poświęcenia, umierania „za Polskę” jako imperatyw ogólnie obowiązujący. I dziś w XXI w. jak widać i słychać znów odżyły te klimaty. Znów ktoś kto go kontestuje, ktoś przedstawiający alternatywę dla tak pojmowanego patriotyzmu i sensu życia jest oskarżany o jego brak, o komunizm, o bolszewizm i działania wedle agenturalnych, szkodzących Polsce, instrukcji. Widać, że polityka i narracja mainstreamu przez wszystkie dekady tzw. transformacji ustrojowej dały nowe życie w przestrzeni publicznej temu pospolitemu zombie. Liczne enuncjacje polityków polskich, różnych opcji i zapatrywań, doskonale w ten trend się wpisują.
Potrzeba mitu, nierzeczywistego przedstawiania zjawisk, sakralizacja realności świadczą o deficytach i kompleksach zagnieżdżonych w zbiorowej świadomości polskiego imaginarium. To przede wszystkim brak poczucia własnej wartości i dokonań oraz niechlujnego traktowania doczesnego życia pojedynczego człowieka. Ten cień to wynik przerostu narracji religijno-katolickiej w trydenckim, kontrreformacyjnym stylu, mesjanistycznego nauczania obecnego powszechnie tak w świeckiej jak i kościelnej edukacji, prymatu uczucia nad racjonalnością.
Wychowanie młodzieży „do ofiary”, do poświęcenia swego życia – bez względu na racje rozumowe i etyczne uzasadnienia takiego kroku (życie jest największym dobrem człowieka) – dawała zawsze w naszej historii traumatyczne, tragiczne i daleko idące konsekwencje. W wielu wymiarach: demograficznym, egzystencjalnym, kulturowym, społecznym i politycznym. Dziś ten sznyt patriotyzmu i związanego z nim wychowania tudzież edukacji, medialnej narracji czy mainstreamowego przekazu ponownie doszedł do głosu dmąc w surmy nierzeczywistości, irrealności, zupełnie anachronicznego sposobu spojrzenia na życie jednostki, zbiorowości, na historię i dzieje narodu. Przez to kalekie jest widzenie istoty patriotyzmu i wszystkiego co z nim jest związane.
Ofiara, której wymaga taka relacja obywatel / człowiek vs ojczyzna / Polska wiąże się bezpośrednio z cierpieniem. Prof. Maria Janion, zauważyła, iż zbiorowość nie umiejąca żyć bez cierpienia, podnosząca je do wartości wartej czci i kultu, musi ją sobie w masochistycznym geście, zadawać. Tu tkwią m.in. źródła sadystycznych fantazji zmuszających kobiety do rodzenia półmartwych dzieci czy rycie (symboliczne i rzeczywiste) w grobach ofiar katastrofy lotniczej w Smoleńsku. Janion wielokrotnie stwierdzała, iż polski mesjanizm, a już zwłaszcza państwowo-klerykalna jego wersja, jest przekleństwem, zgubą dla Polski. Podobnie o tym zjawisku wyraża się inny humanista, Bronisław Łagowski, nazywając go polski misjonizmem, Polskę określając krajem w którym symbole i mity pożarły rzeczywistość.
Mit polega na określonej prezentacji elementów kultury i natury, na ukazywaniu wytworów społecznych, ideologicznych, historycznych etc. oraz przedstawieniu bezpośrednich stosunków kulturowo-społecznych i związanych z nimi powikłań moralnych, estetycznych, ideowych jako powstałych samych z siebie. To w konsekwencji prowadzi do uznania ich za dobre prawa, głos opinii publicznej, powszechnie przyjęte normy, chwalebne zasady itd. Jednym słowem za rzeczy wrodzone. Jest to projekcja zdaniem jej akolitów i wyznawców oczywista i jedynie prawdziwa. Wiąże się on z tym co w kulturze pierwotne, starożytne, związane z magią i rytuałem. Mitologizacji ulega wszystko i zależy to od wielu czynników. Mit to pewna fabuła tworząca fikcję, fantasmagorie, iluzje rzeczywistości. Potęguje to chaos i nieprzewidywalność. Źródłem współczesnej mitologii i nierzeczywistości w spojrzeniu na świat i ludzi jest również nachalność, wszechobecność i agresywność reklamy, jako alternatywnego, nierzeczywistego i wydumanego świata.
Na takim pojmowaniu współczesności i rysującej się realności, na mitach nie zbuduje się racjonalnie rozumianego dobrostanu jakości życia. Tworzony jest – i został - dziwny konglomerat mitów, predylekcji do cierpienia i ofiary z para-faszystowskim tłem, eliminujący społeczno-kulturowy i ewolucyjny charakter ludzkiego bytu.




poprzedninastępny komentarze