2009-10-05 10:27:08
Nie dziwię się, że Polański uciekał przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości. Kto wie, co by ten system zrobił z Polańskim swojego czasu, gdyby nie udało mu się przed nim uciec? Być może nawet skończyłoby się krzesłem elektrycznym? Prokuratorzy i sędziowie amerykańscy starają się bowiem przypodobać opinii publicznej- prokurator robi sobie kampanię wyborczą na prokuratora stanowego, a sędziowie- na sędziego Sądu Najwyższego. Chcieliby zapewne przykładnie ukarać „zepsutego filmowca”, ku uciesze publiki, bo takie były wtedy nastroje społeczne. Ława przysięgłych, wyłoniona zgodnie z zasadami spośród „zwykłych ludzi”, z pewnością uznałaby wszystkie winy Polańskiego. Do tego znamy przecież jakże świeże przypadki stosowania tortur w czasie przesłuchań, podłączania do aparatury „wykrywacza kłamstw” itp… technik dochodzeniowo-śledczych.
Teraz jeszcze kwestia przedawnienia… Prawodawstwo amerykańskie, jak również część opinii publicznej w Polsce, której podobają się amerykańskie rozwiązania- nie przewiduje instytucji przedawnienia. W Europie natomiast, już od czasów rzymskich, stosuje się zasadę przedawnienia. Bo jaki sens ma karanie kogoś po wielu latach od popełnienia przestępstwa, skoro jest on już zupełnie innym człowiekiem- więc ukarany byłby zupełnie inny człowiek, nierzadko lepszy po prostu? To wynika też z sensu kary- czy ma ona być odwetem społeczeństwa na przestępcy, a czymś takim wydaje się być w przypadku gdy nie stosuje się przedawnienia, czy też ma być sposobem jego resocjalizacji? Oczywiście kara ma być też przestrogą dla innych, potencjalnych przestępców- tyle że przedawnienie tego nie wyklucza, bo przecież wszystkich przestępców ściga się natychmiast po popełnieniu przez nich przestępstwa i znakomitą większość z nich udaje się ukarać zanim minie okres przedawnienia.
W sprawie Polańskiego należy rozdzielić dwie kwestie- winy i kary. Co do winy, to jest ona bezsprzeczna. Nawet sam Polański nie wypiera się, że popełnił przestępstwo. Natomiast inną kwestią jest kara- która nie powinna być w tym przypadku wymierzana, gdyż karanie człowieka za czyn popełniony 32 lata wcześniej, człowieka który już nigdy więcej podobnego czynu nie popełnił (a więc „poprawił się”), jest po prostu niehumanitarne- przynajmniej według norm kultury europejskiej. Dlatego nie należy oddawać Polańskiego w szpony amerykańskiego, z europejskiego punktu widzenia barbarzyńskiego systemu sprawiedliwości.
Teraz jeszcze kwestia przedawnienia… Prawodawstwo amerykańskie, jak również część opinii publicznej w Polsce, której podobają się amerykańskie rozwiązania- nie przewiduje instytucji przedawnienia. W Europie natomiast, już od czasów rzymskich, stosuje się zasadę przedawnienia. Bo jaki sens ma karanie kogoś po wielu latach od popełnienia przestępstwa, skoro jest on już zupełnie innym człowiekiem- więc ukarany byłby zupełnie inny człowiek, nierzadko lepszy po prostu? To wynika też z sensu kary- czy ma ona być odwetem społeczeństwa na przestępcy, a czymś takim wydaje się być w przypadku gdy nie stosuje się przedawnienia, czy też ma być sposobem jego resocjalizacji? Oczywiście kara ma być też przestrogą dla innych, potencjalnych przestępców- tyle że przedawnienie tego nie wyklucza, bo przecież wszystkich przestępców ściga się natychmiast po popełnieniu przez nich przestępstwa i znakomitą większość z nich udaje się ukarać zanim minie okres przedawnienia.
W sprawie Polańskiego należy rozdzielić dwie kwestie- winy i kary. Co do winy, to jest ona bezsprzeczna. Nawet sam Polański nie wypiera się, że popełnił przestępstwo. Natomiast inną kwestią jest kara- która nie powinna być w tym przypadku wymierzana, gdyż karanie człowieka za czyn popełniony 32 lata wcześniej, człowieka który już nigdy więcej podobnego czynu nie popełnił (a więc „poprawił się”), jest po prostu niehumanitarne- przynajmniej według norm kultury europejskiej. Dlatego nie należy oddawać Polańskiego w szpony amerykańskiego, z europejskiego punktu widzenia barbarzyńskiego systemu sprawiedliwości.