2011-07-15 13:24:05
Według ostatniej „Diagnozy społecznej” prof. Czapińskiego, aż 80% polskiego społeczeństwa uważa się za ludzi „szczęśliwych”. Mainstreomowe media od razu uznały ten fakt za dowód na to, że neoliberalny kierunek polskiej transformacji okazał się sukcesem uznawanym nie tylko przez elitę, ale także znakomitą większość społeczeństwa, i że tak naprawdę nie ma na co narzekać, bo polskie sprawy szły i idą w dobrym kierunku. Słowem- „jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej”. Tymczasem wynik badań prof. Czapińskiego nic takiego nie oznacza.
Zacznijmy od tego, że w badaniu zadawano pytanie o „poczucie szczęścia”. A przecież szczęście jest pojęciem filozoficznym, a nie ekonomicznym czy nawet społecznym. Można mieć przecież poczucie szczęścia nawet będąc ekonomicznie biednym. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, kiedy jednostka poddana jest wpływom ideologicznym czy religijnym. Religia katolicka mówi wręcz, że biednemu łatwiej będzie uzyskać zbawienie, a przecież Polacy to naród w większości katolicki… Wpływy religii jednak są coraz mniejsze. Dochodzą jednak wpływy ideologii neoliberalnej. Ta mówi z kolei, że podział na biednych i bogatych jest sprawiedliwy i należy się z nim pogodzić, zaakceptować go, a nawet pochwalać. To „pogodzenie z losem”, tym w wymiarze ekonomicznym, pozwala oprzeć ogólną ocenę swojego życia według innych jego aspektów, z pominięciem aspektu ekonomicznego, materialnego. O tym mówi „Diagnoza społeczna”- Polacy opierają swoje „poczucie szczęścia” np. na ocenie życia rodzinnego.
Znamienne, że „Gazeta Wyborcza” wydała niedawno poradnik „jak żyć”, w którym promuje m.in. filozofię zadowalania się „małymi rzeczami”. Pani filozof mówi, jak wielkim szczęściem było dla niej dostać kwiatek od redaktora… Jeden z aktualnych polskich przebojów brzmi w refrenie: „Cieszmy się małymi rzeczami/bo w nich szczęście zapisane jest”. Słowem- Polakowi do szczęścia ma być potrzebne nie np. wygodne mieszkanie czy dobrze płatna praca, ale drobne rzeczy, najlepiej bez wartości materialnej, tzn. takie które nic nikogo nie kosztują.
Do pełnego obrazu wpływów głównych prądów ideologicznych, których wypadkową jest „poczucie szczęścia” większości obywateli, należy dodać ideologię narodową. Jarosław Kaczyński, w swoim krytycznym wobec rządów Tuska tekście, wytyka szereg mankamentów społecznych i gospodarczych Polski, ale to co proponuje to przede wszystkim „duma z Polskości”- realizowana m.in. poprzez celebrowanie polskiej historii, ze szczególnym wyróżnieniem powstań i aktów martyrologicznych, które mają stawiać polski naród ponad innymi narodami, niezdolnymi do takich poświęceń… Innymi słowy- Polak może być nawet biedny, ale dumny z polskości i swojej historii, i to poczucie dumy ma mu zapewnić w ogólnym rozrachunku poczucie szczęścia….
W wywiadzie jakiego prof. Czapiński udzielił „Polityce” mówi on, że Polacy mają także coraz mniejsze oczekiwania co do swojej przyszłości. Jeszcze kilka lat temu oczekiwali oni wzrostu swoich dochodów w najbliższych latach o połowę, obecnie już tylko o 1/3. A wiadomo, że im mniejsze oczekiwania- tym łatwiej je spełnić, a także mniejsza frustracja w przypadku ich niespełnienia…
Ogólnie więc biorąc, w wymiarze ekonomicznym, Polacy są coraz bardziej zadowoleni z coraz mniejszych „osiągnięć”, a także mają coraz mniejsze oczekiwania co do „osiągnięć” w przyszłości. Są pogodzeni z teraźniejszością, od przyszłości zaś nie oczekują wielkiej poprawy- w końcu zadowoli ich nawet stabilizacja, a na ewentualną porażkę są mentalnie przygotowani jako coś nieodłącznie związanego z kapitalizmem i demokracją, w wersji neoliberalnej. Kompensację różnych niepowodzeń w życiu Polacy szukają w Kościele lub w oglądaniu seriali, które w Polsce cieszą się niebywałą popularnością. Pozwalają one niejako „zaliczyć” szczęście w sposób „wirtualny”.
To jednak bynajmniej nie jest wesoły obraz kondycji polskiego społeczeństwa, lecz smutny. Tym bardziej smutny, że nie daje wielkiej szansy na poprawę tego stanu rzeczy- gdyż to właśnie niezadowolenie z własnego położenia jest motorem zmian na lepsze, m.in. poprzez przemiany polityczne... Zadowolenie zaś, choćby oparte na fałszywych, ideologicznych przesłankach, oznacza trwanie w złym położeniu…
Zacznijmy od tego, że w badaniu zadawano pytanie o „poczucie szczęścia”. A przecież szczęście jest pojęciem filozoficznym, a nie ekonomicznym czy nawet społecznym. Można mieć przecież poczucie szczęścia nawet będąc ekonomicznie biednym. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, kiedy jednostka poddana jest wpływom ideologicznym czy religijnym. Religia katolicka mówi wręcz, że biednemu łatwiej będzie uzyskać zbawienie, a przecież Polacy to naród w większości katolicki… Wpływy religii jednak są coraz mniejsze. Dochodzą jednak wpływy ideologii neoliberalnej. Ta mówi z kolei, że podział na biednych i bogatych jest sprawiedliwy i należy się z nim pogodzić, zaakceptować go, a nawet pochwalać. To „pogodzenie z losem”, tym w wymiarze ekonomicznym, pozwala oprzeć ogólną ocenę swojego życia według innych jego aspektów, z pominięciem aspektu ekonomicznego, materialnego. O tym mówi „Diagnoza społeczna”- Polacy opierają swoje „poczucie szczęścia” np. na ocenie życia rodzinnego.
Znamienne, że „Gazeta Wyborcza” wydała niedawno poradnik „jak żyć”, w którym promuje m.in. filozofię zadowalania się „małymi rzeczami”. Pani filozof mówi, jak wielkim szczęściem było dla niej dostać kwiatek od redaktora… Jeden z aktualnych polskich przebojów brzmi w refrenie: „Cieszmy się małymi rzeczami/bo w nich szczęście zapisane jest”. Słowem- Polakowi do szczęścia ma być potrzebne nie np. wygodne mieszkanie czy dobrze płatna praca, ale drobne rzeczy, najlepiej bez wartości materialnej, tzn. takie które nic nikogo nie kosztują.
Do pełnego obrazu wpływów głównych prądów ideologicznych, których wypadkową jest „poczucie szczęścia” większości obywateli, należy dodać ideologię narodową. Jarosław Kaczyński, w swoim krytycznym wobec rządów Tuska tekście, wytyka szereg mankamentów społecznych i gospodarczych Polski, ale to co proponuje to przede wszystkim „duma z Polskości”- realizowana m.in. poprzez celebrowanie polskiej historii, ze szczególnym wyróżnieniem powstań i aktów martyrologicznych, które mają stawiać polski naród ponad innymi narodami, niezdolnymi do takich poświęceń… Innymi słowy- Polak może być nawet biedny, ale dumny z polskości i swojej historii, i to poczucie dumy ma mu zapewnić w ogólnym rozrachunku poczucie szczęścia….
W wywiadzie jakiego prof. Czapiński udzielił „Polityce” mówi on, że Polacy mają także coraz mniejsze oczekiwania co do swojej przyszłości. Jeszcze kilka lat temu oczekiwali oni wzrostu swoich dochodów w najbliższych latach o połowę, obecnie już tylko o 1/3. A wiadomo, że im mniejsze oczekiwania- tym łatwiej je spełnić, a także mniejsza frustracja w przypadku ich niespełnienia…
Ogólnie więc biorąc, w wymiarze ekonomicznym, Polacy są coraz bardziej zadowoleni z coraz mniejszych „osiągnięć”, a także mają coraz mniejsze oczekiwania co do „osiągnięć” w przyszłości. Są pogodzeni z teraźniejszością, od przyszłości zaś nie oczekują wielkiej poprawy- w końcu zadowoli ich nawet stabilizacja, a na ewentualną porażkę są mentalnie przygotowani jako coś nieodłącznie związanego z kapitalizmem i demokracją, w wersji neoliberalnej. Kompensację różnych niepowodzeń w życiu Polacy szukają w Kościele lub w oglądaniu seriali, które w Polsce cieszą się niebywałą popularnością. Pozwalają one niejako „zaliczyć” szczęście w sposób „wirtualny”.
To jednak bynajmniej nie jest wesoły obraz kondycji polskiego społeczeństwa, lecz smutny. Tym bardziej smutny, że nie daje wielkiej szansy na poprawę tego stanu rzeczy- gdyż to właśnie niezadowolenie z własnego położenia jest motorem zmian na lepsze, m.in. poprzez przemiany polityczne... Zadowolenie zaś, choćby oparte na fałszywych, ideologicznych przesłankach, oznacza trwanie w złym położeniu…