2011-10-24 13:00:09
Nie wiem po co te tony wydanych przez Krytykę Polityczną książek filozofów i teoretyków lewicy, żeby w pewnym momencie nazwać prawicowego liberała, Janusza Palikota, lewicowcem- nawet z zastrzeżeniem, że tylko „jednonożnym”, jak go nazwał Michał Sutowski z KP?
Odróżnienie lewicowego liberalizmu od prawicowego jest w miarę proste- wystarczy na przykład przywołać kryterium podziału wolności na wolność pozytywną i negatywną. Palikot reprezentuje właśnie opcję wolności negatywnej- zniesienia zakazów. Wolność pozytywna zaś to nie tylko zniesienie zakazów, ale także, a może nawet przede wszystkim, umożliwienie realizacji potrzeb wolnościowych człowieka.
W dodatku u Palikota, konserwatywnego, prawicowego liberała, mamy do czynienia z takim pojmowaniem wolności, które nie szanuje praw i wolności innych. To tak jakby postulat prawa do posiadania i noszenia broni palnej nazywać lewicowością, bo przecież chodzi o zwiększenie wolności…
Utożsamiając lub myląc wolność negatywną z pozytywną, a liberalizm konserwatywny z liberalizmem (jeżeli tak w ogóle można go nazwać) lewicowym, można przecież uzasadnić neoliberalizm… W tej ideologii przecież wolność jest stawiana na pierwszym miejscu- choć jako lewica wiemy, że jest to wolność w praktyce dla nielicznych, dla mniejszości, dla większości zaś oznaczająca zarazem mniej wolności i więcej podporządkowania, wynikającego ze stosunków ekonomicznych. Nie możemy tych na pozór niuansów, a w praktyce ogromnych różnic, nie dostrzegać na lewicy!
Odróżnienie lewicowego liberalizmu od prawicowego jest w miarę proste- wystarczy na przykład przywołać kryterium podziału wolności na wolność pozytywną i negatywną. Palikot reprezentuje właśnie opcję wolności negatywnej- zniesienia zakazów. Wolność pozytywna zaś to nie tylko zniesienie zakazów, ale także, a może nawet przede wszystkim, umożliwienie realizacji potrzeb wolnościowych człowieka.
W dodatku u Palikota, konserwatywnego, prawicowego liberała, mamy do czynienia z takim pojmowaniem wolności, które nie szanuje praw i wolności innych. To tak jakby postulat prawa do posiadania i noszenia broni palnej nazywać lewicowością, bo przecież chodzi o zwiększenie wolności…
Utożsamiając lub myląc wolność negatywną z pozytywną, a liberalizm konserwatywny z liberalizmem (jeżeli tak w ogóle można go nazwać) lewicowym, można przecież uzasadnić neoliberalizm… W tej ideologii przecież wolność jest stawiana na pierwszym miejscu- choć jako lewica wiemy, że jest to wolność w praktyce dla nielicznych, dla mniejszości, dla większości zaś oznaczająca zarazem mniej wolności i więcej podporządkowania, wynikającego ze stosunków ekonomicznych. Nie możemy tych na pozór niuansów, a w praktyce ogromnych różnic, nie dostrzegać na lewicy!