Dziś mafia
2008-10-09 01:25:23
W Kancelarii kolejka. Postanowiłem przyjmować co drugi dzień, więc ci z wczoraj dołączyli do tych z dzisiaj i przyszło jeszcze kilka "przypadków nadzwyczajnych". Pewna kobieta pożyczyła od mafii
mieszkaniowej na Woli 110 000 pod zastaw mieszkania, żeby ratować chore na raka dziecko
siostry. Mieszkanie obciążone było jeszcze kre- dytem hipotecznym w kwocie 75 000 zł. Uczynni po- życzkodawcy zamiast więc wręczyć jej sumę 110 000 zł, która wpisana była w akcie notarialnym
wydali większość tych pieniędzy na spłatę hipoteki. A kobiecie dali jakieś, po odliczeniu kosztów notariusza, kilka tysięcy. Lokatorka wcale nie chciała i nie wiedziała, że mają za te pieniądze wykupić hipotekę. Ona ich potrzebowała. Od stycznia, zgodnie z aktem notarialnym dług rośnie o 1% dziennie. Czyli o 1100 zł. Pokazała mi postanowienie sądu zatwierdzające jej eksmisję. W uproszczonym trybie art. 777 k.p.c. Słynne "trzy siódemki". Żadnej rozprawy, tylko tytuł wykonawczy i... fora ze dwora. Z początku nie wiedziałem co jej doradzić. Panikowałem. Ale w końcu sam sobie zadaję pytanie jak ma kobieta spłacić 110 000 długu, których nigdy nie dostała. Kolesie spłacili hipotekę, mimo, że w myśl aktu notarialnego mieli mieszkanie zwrócić po spłaceniu długu. Ale wiedzieli, że ona nie spłaci tej sumy, choćby dlatego, że nigdy jej nie otrzymała. Nie ma żadnego pokwitowania. Śmieszną sumę kilku tysięcy wręczyli przy notariuszu. Notariusz kazała szybko pieniądze schować. Nie zdążyła nawet tych groszy policzyć. Wreszcie mija kilka godzin, a kobieta dzwoni, że rozwiercili zamki i weszli. Twierdzą, że jej nie eksmitują. Będą z nią mieszkać. Tak jak się odgrażali. Bez komornika, mimo, że mieli wydany przez sąd tytuł wykonawczy. Kazałem jej wezwać policję. Dała mi jednego do telefonu. Śmiał mi się w nos. 50 metrów kwadratowych na Woli łyknęli za niecałe sto tysięcy, a klientka, która mieszkanie traci jest im winna już z pół miliona. A jednak to
wszystko śmierdzi. Skoro mieli tytuł egzekucyjny, klauzulę wykonalności. Dlaczego weszli bez
komornika? Powiedziałem tej mafijnej świni, że powstrzymaliśmy Miętusa, to ich też powstrzymamy. Mam nadzieję, że się nie mylę. To był jeden z tych dni. Większość klientów ma koszmarne sprawy. Na koniec przyszła bezdomna, którą kiwnęła inna wolska spółdzielnia - Centrum. Kiedy przyniosła
prezesowi książeczki z dowodami wpłat, żeby mu udowodnić, że niesłusznie twierdzi, że ona od trzech lat w ogóle nie płaci czynszu - uśmiechnął się ironicznie i powiedział: I co to pani da? Po co mi pani to pokazuje? Myśmy już swego dopięli, a pani jest już załatwiona. I rzeczywiście. Próbujemy jej załatwić pracę i jakiś kąt. Jednak trzymamy się zasady, jeżeli nie zechce podjąć pracy, dajemy na luz. Sprawa przeciwko spółdzielni powinna być pokazowa. Przetrzeć drogę innym. Na razie prawie nie mamy dokumentów. Eksmisja była donikąd, więc bezprawna, ale nie znamy nawet nazwiska komornika. To robota tak trochę dla detektywa. Po przyjęciu 11 osób czułem się jakbym odwalił szychtę w kopalni. Za duże emocje. Taki ładunek wystarczyłby normalnemu człowiekowi na miesiąc. Ale my nie jesteśmy normalni. Zaprosili mnie na jutro do Polsatu na debatę o upadku kapitalizmu. Mam tremę. Jak zawsze. Ciągle myślę co powiem. W końcu kapitalizm się nie sprawdził i sięga po metody etatystyczne, ale ten chaos, to jeszcze nie
musi być bliżej socjalizmu. Podobno trudno jest znaleźć liberała do programu. Wcięło ich gdzieś.
Sami keynsiści po świecie teraz chodzą.
Zdążyłem jeszcze pójść z Karolem na "Gwiezdne wojny. Wojna klonów". Po czym zmęczony, jak już się wypłakał napisał wypracowanie o tym jak z Rzymu do króla Sparty wiózł list od Cezara rydwanem, a rydwan mu złodzieje podpieprzyli i zaiwaniał na piechotę. Najgorsze okazało się rysowanie rydwanu. Jeszcze przeczytać rozdział z "Czarnoksiężnika z Archipelagu" (co dzień czytają) i czas na kolejną inwentaryzację zdarzeń dnia. Dziś nie pobiegliśmy z Agatą naszych 8 km. Jest trochę obrażona i ciągle się waham. Mam jednak dosyć tego zabiegania. Wolę biegać kiedy coś widać. Jutro o 10 mam "randkę" z komendantem straży miejskiej. Chodzi o to, że jak już postawili słupki blokujące wjazd na bazar, to nie powinni wlepiać mandatów za stawanie z towarem na pasie jezdni, do czasu aż ich przekonamy, żeby zdjęli słupki. Z ważnych rzeczy, to przyszedł do biura nasz dawny towarzysz z NL-u, Zbyszek Kaźmierczak, który teraz prowadzi warszawski oddział Ogólnopolskiego Związku Bezrobotnych.
Znalazł fajny lokal na Targowej, który możemy razem z OZB wynająć. I jak już go wynajmiemy to
bezrobotni, bezdomni i wściekli będziemy w tym nowym lokalu wspólnie wyczekiwać na upadek
kapitalizmu. Tak mi dopomóż Bóg! Dobranoc.

poprzedninastępny komentarze