Elżbieta Drabkina - Na przełomie zimy [ Fragment 1 ]
2010-08-31 05:05:12


Elżbieta Drabkina (1901-74) to nie tylko autorka wielu książek wspominających czasy Lenina, lecz także uczestniczka Rewolucji Październikowej w Piotrogrodzie, biorąca udział także w rewolucji w Niemczech i jako sanitariuszka podczas szturmu przeciwko rebelii w Kronsztadzie. Jej wspomnienia odznaczają się dużą żywością, ale też dokładnością faktograficzną i zaskakującą szczerością. Dlatego warto zwrócić na nie uwagę.

*********************************
Elżbieta Drabkina
NA PRZEŁOMIE ZIMY


Tytuł oryginału Zimnij pieriewał
Przełożyli:
IRENA LEWANDOWSKA
i WITOLD DĄBROWSKI

Książka i Wiedza, Warszawa, marzec 1970

s.18-35



Stoi przede mną niezmiernie trudne zadanie — chcę opowiedzieć, jak potrafię, o latach, które zwykło się nazywać latami przechodzenia do nowej polityki ekonomicznej i które były latami najpłodniejszego wzlotu geniuszu twórczego Lenina.
Ogrom i złożoność tego zadania przekracza siły jednego człowieka. By wywiązać się z niego, jak należy, trzeba przekopać się przez góry najrozmaitszych materiałów, trzeba przez długie lata pracować „w głębinie archiwalnych rud".
Niech czytelnik nie oczekuje ode mnie zbyt wiele — ukażę mu nie ukończony obraz, ale zaledwie pierwszy szkic na wstępnie zagruntowanym płótnie. Jeśli los ofiaruje mi dość czasu i sił, będę nadal szukała nowych faktów, nowych dokumentów, linii i barw, które uczynią naszkicowane przeze mnie obrazy żywszymi, głębszymi, bardziej ważkimi.
Mimo to wydaję na osąd czytelnika tę opowieść.
Czynię tak dlatego, że przynagla mnie czas — i ten, który mi jeszcze pozostał, i ten, w którym żyjemy.

Książka moja nie jest opowiadaniem ani powieścią, nie jest to studium naukowe ani też pamiętnik. To raczej rozmowa o Leninie, rozmyślania o nim.
Przypominam sobie, że pewnego razu, kiedy byłam jeszcze młodziutką dziewczyną, znalazłyśmy się z mamą na południu Francji i tam w jakimś miasteczku trafiłyśmy na niezwykłą wystawę malarską. Składało się na nią dwadzieścia czy trzydzieści portretów tego samego człowieka, każdy innego pędzla. I stawał się cud — patrzyły na widza dwa czy trzy dziesiątki twarzy, była to zawsze ta sama twarz, a jednocześnie każda z nich była inna, niepowtarzalna, jedyna.
Doznaję tego samego uczucia, kiedy myślę o Leninie, kiedy wertuję moje o nim wspomnienia, kiedy czytam wspomnienia jego bliskich i współtowarzyszy. Wszystkie te wspomnienia są w jakiś sposób niepowtarzalne, każdy, kto się z nim stykał, stwarza sobie własny obraz Lenina. Zebrane jednak razem, wspomnienia te składają się na pełen myśli i ruchu obraz Lenina, przepojony indywidualnością relacjonujących i tym nowym, co przynosi nam ze sobą każdy kolejny dzień szybko rwącego życia.


Opowiadając o Włodzimierzu Iljiczu Leninie i o pierwszych latach przechodzenia do nowej polityki ekonomicznej będę mówiła o wielu sprawach z czasem tym związanych i o wielu ludziach, między innymi o sobie. Proszę, by czytelnik mi zaufał — kiedy mówię o sobie albo od siebie, robię to po to jedynie, by wyraziściej odtworzyć niewyretuszowany zarys epoki, o której będzie mowa, jej barwy, jej klimat, jej głosy w całej ich niepowtarzalnej prawdzie.

WRZESIEŃ
PAŹDZIERNIK
1
Od jakiej jednak chwili zacząć naszą opowieść?
Zacznę ją od jesieni roku dwudziestego. A dokładniej — od pierwszego września.
Pierwszego września 1920 roku Włodzimierz Iljicz Lenin napisał do Biblioteki Muzeum imienia Rumiancewa kartkę, w której zobowiązując się do zwrotu wszystkich książek następnego dnia rano, prosił, ażeby na noc, na czas, kiedy biblioteka będzie zamknięta, wypożyczyć mu dwa najlepsze słowniki greki — grecko-francuski, grecko-niemiecki, grecko--rosyjski lub grecko-angielski, następnie najlepsze słowniki filozoficzne, słowniki terminów filozoficznych w językach niemieckim, francuskim, angielskim i rosyjskim oraz dzieła Zellera i Gomperza trak¬tujące o historii filozofii greckiej.
Dnia tego „Prawda" wyszła na dwóch stronach. W artykule wstępnym zatytułowanym „Kolejny krach władzy radzieckiej" była mowa o kampanii

oszczerstw prowadzonej przeciwko Rosji Radzieckiej przez zagraniczną prasę, a także o tym, że pańska Polska przewleka rozmowy o zawarciu pokoju. „W tych warunkach zadania nasze są jasne — pisała „Prawda". — O wszystkim zadecyduje realny stosunek sił".
Komunikat operacyjny donosił, że na froncie zachodnim w rejonie Białegostoku nieprzyjaciel odrzucił nasze jednostki, w. Puszczy Białowieskiej nieprzyjacielskie próby natarcia zostały odparte, walki trwają.
Pod wspólnym tytułem „Przeciw panom i b a r o n o m" wydrukowano szereg notatek o zaciągu w partii, w związkach zawodowych i w Komsomole na fronty polski i wranglowski.
Na pierwszej zaś stronie „Prawdy" zamieszczono materiały pod tytułem: „Światowy front proletariacki". Robotnicy portowi Gdańska odmówili wyładowywania przeznaczonych dla Polski materiałów wojennych. Kolejarze Karlsruhe wstrzymali zdążające do Polski transporty sprzętu wojskowego. Obradujący w Paryżu zjazd Republikańskiej Federacji Kombatantów Wojennych postanowił, że w razie wypowiedzenia nowej wojny kombatanci uczynią wszystko, aby do niej nie dopuścić. Włoska Powszechna Konfederacja Pracy zadeklarowała swoją solidarność z proletariatem rosyjskim.
Druga strona „Prawdy" poświęcona była wydarzeniom krajowym. Były tu komunikaty — niezbyt wesołe — o nadejściu transportów zboża, zarządzenie o normach przydziału żywności dla mieszkańców Moskwy: na kartki dla dorosłych — tylko bochenek chleba na dwa dni, na kartki dla dzieci — funt cukru, pół funta masła albo oleju, pół funta cukierków, a dla niemowląt poza tym trzy funty nafty i funt mydła do prania. Wszystko to, rozumie się, na cały miesiąc.

Dół tej strony zajmowała rubryka „Z życia robotników". Wydrukowano w niej kilka notatek, najdłuższa z nich nosiła tytuł „Trzeba się uczyć". Robotnik-korespondent z Myzy Rajewo donosił, że u nich powszechna rejestracja członków partii została już zakończona. Pytania, które w czasie rejestracji zadawała komisja, są teraz na ustach wszystkich i każdy szuka na nie odpowiedzi: Dlaczego nasza partia nazywa się partią bolszewików? Kto to był Karol Marks? Co to jest wartość dodatkowa? Masy partyjne poruszyły się, zamyśliły, zaczęły rozumieć, że komunizm to nauka.
Swoją notatkę autor kończył słowami: „Na koń, towarzysze! Na Wrangla! Tyły, do książek! Do nauki! Do sztuki proletariackiej! Do szkół partyjnych!"

Tego dnia, pierwszego września, Lenin miał referat o chwili bieżącej na Drugim Ogólnorosyjskim Zjeździe Pracowników Oświaty i Socjalistycznej Kultury oraz brał udział w posiedzeniu Biura Politycznego Komitetu Centralnego partii.
Na posiedzeniu Biura Politycznego omawiano wiele zagadnień — jakie środki należy podjąć, by skuteczniej strzec tajności szyfrowanych komunikatów w poczcie dyplomatycznej i wojskowo-operacyjnej; wyjazd Michała Iwanowicza Kalinina pociągiem agitacyjnym na Kubań; wniosek Ludowego Komisariatu Aprowizacji w sprawie partyjnej mobilizacji na front żywnościowy oraz zwolnienia pracowników aparatu aprowizacyjnego od mobilizacji wojskowej; skład nowej delegacji do pertraktacji pokojowych z Polską; powołanie komisji badania historii rewolucji październikowej; sytuacja na frontach; kwestia zakupu sprzętu wojskowego; prośba Stalina o zwolnienie go z obowiązków wojskowych; stworzenie rezerw bojowych — i wiele jeszcze spraw, równie dalekich od historii greckiej filozofii i słowników terminów, filozoficznych.
Czemu więc Lenin w taki dzień prosił, by przysłać mu słowniki filozoficzne i dzieła traktujące o filozofii greckiej? W jakiejś mierze było to zapewne związane z tym, że przygotowywał właśnie nowe wydanie swojej książki „Materializm a empiriokrytycyzm".
Myśl o wznowieniu „Materializmu a empiriokrytycyzmu" zrodziła się jeszcze w lecie, kiedy mieszkający podówczas w. Moskwie Bogdanów począł intensywnie propagować swoje poglądy, które nazywał „nauką o kulturze proletariackiej".
Początkowo Lenin miał nadzieję, że sam się zajmie analizą poglądów Bogdanowa i że zrobi to w przedmowie do nowego wydania „Materializmu a empiriokrytycyzmu", ale z braku czasu zlecił dokonanie takiej analizy Włodzimierzowi Iwanowiczowi Newskiemu.
Przed pierwszym września szkic Newskiego „Materializm dialektyczny a filozofia martwej reakcji" był już gotowy i Lenin powinien był jeszcze napisać tylko przedmowę do tego wydania swojej książki. Napisał ją albo w nocy z pierwszego na drugi września, albo drugiego września rankiem.
Przedmowa to niewielka, raptem pół stroniczki. Lenin wyraża w niej nadzieję, że wznawiana książka przyniesie niejaką korzyść jako materiał pomocniczy przy zaznajamianiu się z filozofią marksizmu, materializmem dialektycznym, a także z wnioskami filozoficznymi płynącymi z najnowszych odkryć przyrodoznawstwa, powiada także, że ostatnie prace Bogdanowa omówione są w wydrukowanym jako dodatek do książki szkicu Newskiego, który „…miał pełną możność przekonania się, że pod pozorem «kultury proletariackiej» lansuje A. A. Bogdanów burżuazyjne i reakcyjne poglądy".
Do napisania takiej przedmowy słowniki greckie i filozoficzne, podobnie jak i książki o historii greckiej filozofii, nie były Leninowi potrzebne.
A zatem przyświecała mu jakaś inna myśl, zrodzona, być może, wtedy, kiedy podjął decyzję wznowienia „Materializmu...". Nad czymś przemyśliwał, może coś zamierzył. Ale co? Nie wiemy tego i nigdy już się nie dowiemy.
Jakże przemożny jednak był ten pociąg do filozofii, skoro zdecydował się poświęcić na nią taką noc, jak noc z pierwszego na drugi września dwudziestego roku.
I — ile to trwało? Godzinę? Dwie? Całą noc? Lenin z westchnieniem odłożył książki — trudno, nie ma czasu.
Miewał niekiedy taki wyraz twarzy, jaki przekazało nam jedno ze zdjęć z dwudziestego roku — głowa odrobinę przechylona, spojrzenie głębokie, pełne zadumy, zatopione w sobie.
2
Tego dnia czy może poprzedniego my, grupa pracowników Komsomołu, spotkaliśmy przypadkiem Lenina. Było to na Kremlu, niedaleko Car-Dzwonu.
Dopiero co zakończył się Drugi Kongres Międzynarodówki Komunistycznej, w czasie którego odbyło się kilka konferencji międzynarodowych, między innymi konferencja młodzieżowa. Postanowiono na niej, że corocznie w pierwszą niedzielę września będzie się obchodzić Międzynarodowy Dzień Młodzieży.
Szliśmy od strony Wielkiego Pałacu Kremlowskie-go w kierunku Bramy Troickiej, kiedy zobaczyliśmy
Włodzimierza Iljicza. Kiedy mijaliśmy go, przystanął, zapytał, co u nas słychać.
Nie pamiętam treści tej rozmowy. Pamiętam tylko słowa Goethego, które Włodzimierz Iljicz zacytował we własnej trawestacji: „Sam osiągnij to, co otrzymałeś w spadku po twoich przodkach. Dopiero wtedy to dziedzictwo stanie się twoją własnością".
3
Włodzimierz Iljicz niedawno skończył pięćdziesiąt lat. Był wtedy nad podziw młodzieńczy i ożywiony, zarówno w ruchach, jak w pracy. Po części dlatego zapewne, że znajdował się podówczas u szczytu sił duchowych i fizycznych, ale niemałe znaczenie miała również sytuacja w kraju i w międzynarodowym ruchu robotniczym — była ona w dalszym ciągu bardzo ciężka, ale pozwalała mieć nadzieję, że wkrótce będzie nam łatwiej.
Pracował tyle, że, jak się wtedy mawiało, o północy mógłby powiedzieć: „Zaczynam szesnastą godzinę mojego ośmiogodzinnego dnia pracy". Nawet pobieżne wyliczenie spraw i problemów, które potrafił rozstrzygnąć w ciągu dowolnie wybranego tygodnia, zajęłoby kilka stron.
Sędziwa aktorka Teatru Małego Nikulina prosiła o pomoc, groziło jej wyrzucenie z mieszkania. „Zostawcie ją w spokoju" — napisał na liście Nikuliny Lenin.
Włościanie wsi Bogdanowo z powiatu podolskiego w guberni moskiewskiej pisali do Lenina o ciężkiej sytuacji w ich wsi. Lenin w depeszy do podolskiego powiatowego komitetu aprowizacyjnego potwierdzał, że chłopi piszą prawdę, i prosił, by w miarę możności zmniejszyć ściąganie nadwyżek. Wrangel przeszedł do natarcia, zajął Berdiańsk
i Mariupol. Lenin zaproponował, aby dowódcą frontu południowego mianować Michała Wasiljewicza Frunze.
Gorki prosił o drzewo opałowe dla piotrogrodzkich uczonych. Lenin poparł prośbę Gorkiego.
Zabrał głos na zebraniu partyjnym w szóstej kompanii Pierwszych Moskiewskich Kursów Obsługi Kulomiotów.
Długo rozmawiał z Adolfem Abramowiczem Joffe, którego mianowano przewodniczącym delegacji radzieckiej mającej prowadzić pertraktacje i podpi¬sać układy o zawieszeniu broni i o pokoju z Polską.
Rada Pracy i Obrony. Rada Komisarzy Ludowych. Biuro Polityczne KC.
Wypracowywanie linii, której należało się trzymać w pertraktacjach z Polską i Anglią. Zbieranie szyszek sosnowych i jodłowych na opał. Ogólnorosyjski spis ludności. Zakup u ludności wozów i uprzęży dla frontu południowego. Wzmożenie prac nad przygotowywaniem drewna na eksport. Łączność radiowa w Armii Czerwonej. Zboże dla Donbasu. Odbudowa transportu kolejowego. Mobilizacja koni, niezbędnych przy pracach badawczych nad kurską anomalią magnetyczną. Projekt uchwały o Autonomicznej Turkiestańskiej Socjalistycznej Republice. List Komitetu Centralnego „Do wszystkich członków partii".
Rozmowa z wyjeżdżającym na front południowy Frunzem.
Pokój dla pisarza Aleksandra Serafimowicza.
Rozmowa z delegatem z Syberii i list napisany po tej rozmowie do Syberyjskiego Komitetu Rewo¬lucyjnego, zaczynający się od słów: „Zwrócić uwagę na biedotę wiejską Syberii, zaopatrzyć... w żywność z lokalnych kontyngentów" i zakończony pytaniem: „Czy to prawda, że zdarzały się na Syberii wypadki używania masła do smarowania furmanek (zamiast dziegciu)?"
Notatka do Ludowego Komisariatu Spraw Zagranicznych:
„23 września 1920
t. Cziczerin. Oto granica-maximum. Zatwierdzona w KC. Trzeba ją dokładnie powtórzyć.
Lenin".
Dotyczyło to pertraktacji z Polską. I tak dzień po dniu. Dzień po dniu...
Pracy było tyle, że we wrześniu napisał chyba mniej niż w ciągu jakiegokolwiek innego miesiąca w swoim życiu — zaledwie ową króciutką przedmowę do „Materializmu...", list do robotników niemieckich i francuskich w związku z dyskusją na Drugim Kongresie Kominternu i jeszcze jeden niewielki artykuł, odpowiedź korespondentowi dziennika „Daily News" panu Segrew.
Ten pan Segrew nadesłał Leninowi list, w którym z ironią zapewniał, że relacje zagranicznych delegacji robotniczych powracających z Rosji Radzieckiej przyczyniły bolszewizmowi więcej szkód niż cała antybolszewicka propaganda.
„Zawrzyjmy umowę — z wesołym uśmieszkiem odpowiadał na to Lenin. — Pan z ramienia antybolszewickiej burżuazji wszystkich krajów, a ja z ramienia Radzieckiej Republiki Rosji. W myśl tej umowy niech przysyłają do nas, do Rosji, ze wszystkich krajów delegacje składające się z robotników i drobnych chłopów (tzn. z ludzi pracy, z tych, którzy swoją pracą wytwarzają zysk dla kapitału), z tym, by każda delegacja pobyła w Rosji ze dwa miesiące. Skoro sprawozdania takich delegacji przynoszą korzyść sprawie propagandy antybolszewickiej, to wszystkie wydatki związane z wysłaniem tych delegacji powinna by pokryć międzynarodowa burżuazja".
„Biorąc jednak pod uwagę — dodawał Lenin — że we wszystkich krajach świata burżuazja ta jest niezmiernie słaba i biedna, my zaś w Rosji jesteśmy bogaci i silni, godzę się na wyjednanie od rządu radzieckiego takich ulgowych warunków, by rząd radziecki podjął się pokrycia 3/4 wydatków i by tylko 1/4 spadła na barki milionerów wszystkich krajów".
Śmiano się w Moskwie, przypominano sobie czyjś dwuwiersz:
A na Kremlu ktoś złośliwy
chytre mądre oczy mruży...
Ten sam wesoły nastrój i tę samą energię wyczuwa się w odpowiedziach, których Lenin udzielił wypełniając ankietę w związku z prowadzoną podówczas powszechną rejestracją członków partii, tą właśnie, o której pisał w „Prawdzie" robotnik-korespondent z Myzy Rajewo.
Na pytania ankiety Lenin odpowiedział: pięćdziesiąt lat, Rosjanin; jakie zna języki? — francuski, niemiecki, angielski, wszystkie trzy słabo (on, który we wszystkich tych językach swobodnie wygłaszał przemówienia!); ukończyłem gimnazjum; w 1891 zdałem jako ekstern egzamin uniwersytecki na wydziale prawa, za granicą byłem w 1895, w latach 1900—1905, 1907—1917, na emigracji (Szwajcaria, Francja, Anglia, Niemcy, Galicja); w Rosji mieszkałem tylko na Powołżu i w stolicach; zawód podstawowy? — literat; gdzie pracuje? — w Radzie Komisarzy Ludowych.
Od kiedy jest członkiem Rosyjskiej Komunistycznej Partii?
Od jej założenia i wcześniej (1893).
Czy był sądzony przez sąd partyjny, kiedy i za co?
Przez mieńszewików w SDPRR przy rozłamach.
Jakie macie dokumenty lub zaświadczenia potwierdzające waszą przynależność do nielegalnych organizacji partyjnych?
Historię partii.
Co czytaliście z dzieł Marksa, Engelsa, Lenina, Kautskiego i Piecha nowa?
Prawie wszystko (podkreślonych autorów).
Czy pisujecie artykuły do gazet, do jakich gazet i na jakie tematy?
Rzadko, na tematy polityczne.
Czy możecie pisać ulotki, odezwy i co już w tej dziedzinie napisaliście?
Tak. Trudno wyliczyć, sporo tego było.
W jakiej dziedzinie wiedzy czujecie się szczególnie pewnie i na jakie tematy moglibyście wygłaszać prelekcje i prowadzić szkolenie?
Głównie na tematy polityczne.
4
Tak się złożyło, że wówczas, jesienią roku dwudziestego, widziało Lenina troje ludzi, którzy przyjechali do naszego kraju z zagranicy i którzy — wszyscy troje — swoje spotkanie z Leninem dokładnie opisali. Pierwsza z tych osób to kobieta, rewolucjonistka, druga — to mężczyzna, pisarz, uważający się za socjalistę, trzecia zaś... o trzeciej opowiem w swoim czasie.
Jednego z owych jesiennych dni w okrągłej sali na Kremlu, która nosi dziś imię Jakuba Swierdłowa, obradowała Dziewiąta Ogólnorosyjska Konferencja
Partyjna. Sekretarz KC Mikołaj Krestiński składał delegatom konferencji sprawozdanie z działalności organizacyjnej Komitetu Centralnego partii. Ale oto otworzyły się boczne drzwi i weszła na salę siwowłosa kobieta o płomiennych czarnych oczach — „młoda starucha", jak nazywali ją towarzysze.
Krestiński zamilkł. Wszyscy wstali. Zerwała się burza oklasków. Przewodniczący owemu zebraniu Lenin wybiegł z prezydium i chwycił tę kobietę w objęcia.
Była to Klara Zetkin.
Przed dwoma dniami przyjechała z Niemiec do Rosji Radzieckiej. Ponieważ trwała właśnie wojna z Polską, jechała przez Litwę i Estonię. W Piotrogrodzie zgotowano jej uroczyste powitanie. Spędziła tam jeden dzień. Zwiedziła fabrykę włókienniczą. Była na zebraniu w Smolnym. Pojechała na Wyspy, by zobaczyć pierwsze w Rosji Radzieckiej domy wypoczynkowe dla robotników.
Późnym wieczorem wyjechała do Moskwy. W Moskwie znowu wielotysięczne tłumy na placu, czerwone sztandary, powitania.
A teraz Klara jest na Kremlu. I widzi Lenina.
Wspominając te chwile Klara opowiadała później, że Lenin wydał jej się taki sam jak wtedy, kiedy widziała go ostatni raz, przed kilkoma laty, że wcale się nie zmienił ani nie postarzał. I mogłaby przysiąc, że tę samą skromną, starannie wyczyszczoną marynarkę miał na sobie, kiedy spotkali się po raz pierwszy, w roku 1907, w Stuttgarcie, na Kongresie Drugiej Międzynarodówki.
„Przyjrzyj się dobrze temu człowiekowi — powiedziała wtedy do Klary Róża Luksemburg. — To Lenin. Zwróć uwagę na jego upartą, samowolną głowę".
Teraz, siedząc w prezydium Ogólnorosyjskiej Konferencji Partyjnej, która kontynuowała swe obrady,Klara znowu widziała tę niezwykłą, wspaniale wy-rzeźbioną głowę.
Uważnie śledziła każdy ruch Lenina. Zauważyła, że jak dawniej na kongresach Drugiej Międzynarodówki, z niezwykłą uwagą przysłuchuje się dyskusji, która chwilami była niezmiernie ożywiona. Że jest opanowany i spokojny, za tym spokojem wyczuwa się skupienie wewnętrzne. Nic nie uchodzi jego przenikliwemu spojrzeniu i jasności jego umysłu.
Następnego dnia Klara wygłosiła na konferencji długie przemówienie. Autor gazetowego sprawozdania pisze, że przemówienie jej „pełne było ognia", i w odniesieniu do Klary słowa te nie są banalną metaforą. Klara, która przez cztery dziesięciolecia była aktywną działaczką ruchu robotniczego, która znała Fryderyka Engelsa i Wilhelma Liebknechta, Augusta Bebla, córkę Marksa Laurę i męża jej, Pawła Lafargue'a, Klara — towarzyszka walk Karola Liebknechta i Róży Luksemburg — zobaczyła w Rosji Radzieckiej urzeczywistnienie tych ideałów, którym poświęciła życie ona sama i jej wielcy przyjaciele. I wszystkie jej przemówienia do rosyjskich robotników i chłopów, do ludzi, którzy kierowali naszym krajem, i do szeregowych kraju tego obywateli doprawdy pełne były ognia.
„Jestem bardzo stara — powiedziała w jednym z tych przemówień. — Przez całe życie walczyłam, a czyniłam tak dlatego, że nie mogłam postępować inaczej. Tak jak ptak śpiewa, jak woda płynie, tak ja walczyłam, albowiem walka leżała w mojej naturze... I nie chcę śmierci innej niż śmierć na rewolucyjnym posterunku!"

Podczas konferencji Klara zamieniła z Leninem ledwie kilka słów. Na prawdziwą rozmowę Lenin zaprosił ją do siebie do domu.
Pierwsze, co zauważyła Klara, kiedy przekroczyła próg mieszkania na Kremlu, to było niezwykle skromne jego urządzenie.
Lenin nie wrócił jeszcze do domu, w mieszkaniu były tylko Nadieżda Konstantinowna i Maria Iljiniczna. Zaprosiły Klarę, żeby zjadła z nimi kolację. Odnotowała sobie w pamięci, że ta kolacja składa się z herbaty, razowego chleba, masła i sera. Potem przyszedł Włodzimierz Iljicz. Za nim maszerował puszysty kot, radośnie witany przez całą rodzinę.
Kot ten był ulubieńcem Włodzimierza Iljicza i na wielu zdjęciach z tego okresu widzimy Lenina, który siedzi w fotelu, rozmawiając i jednocześnie głaszcząc kota zwiniętego w kłębek na jego kolanach.
Nadieżda Konstantinowna nalała Leninowi herbaty. Zaczęła się ogólna rozmowa.
Tegoż wieczora Klara szczegółowo zanotowała przebieg owej rozmowy.
Kiedy to było? Kiedy Klara była u Lenina?
Nie wcześniej niż dwudziestego trzeciego września, bo właśnie dwudziestego trzeciego przyjechała do Moskwy. I nie później niż dwudziestego szóstego, ponieważ ze wszystkiego, co Klara pisze, wynika, że owego wieczora w rodzinie Włodzimierza Iljicza panował nastrój spokojny i szczęśliwy.
Tymczasem w nocy z dwudziestego szóstego na dwudziesty siódmy września na rodzinę tę spadło wielkie nieszczęście, które na długo omroczyło jej życie. Nieszczęście, o którym Klara nie mogłaby nie wiedzieć, którego nie mogłaby nie odczuć.

Ale najpierw opowiedzmy o rozmowie, która toczyła się owego wieczora.
Lenin wszedł do pokoju w chwili, kiedy Klara mówiła o tym, jak ją zachwyca i zdumiewa z niczym w dziejach nie dająca się porównać tytaniczna zaiste praca kulturalna prowadzona przez bolszewików, a także rozkwit sił twórczych, poszukujących nowych dróg w sztuce i w wychowaniu ludu.
Z właściwą sobie bezpośredniością mówiła także i o innych swoich wrażeniach, mówiła, że pierwsze kroki młodego państwa radzieckiego w dziedzinie sztuki bardzo są, jej zdaniem, niepewne, że wiele robi się na oślep, po omacku. Mówiła, że obok pełnych pasji poszukiwań nowych treści i nowych form wiele jest hołdowania modzie.
Klara była w Rosji Radzieckiej od dwóch czy trzech dni zaledwie, jej sąd o sztuce naszego kraju mógł się zatem ukształtować jedynie na podstawie widzianych przez nią jaskrawych plam, łamanych linii, rombów i kwadratów, którymi kubiści i futuryści ozdobili drewniane stragany na Ochotnym Riadzie i mury Strastnego Monasteru.
Te właśnie spostrzeżenia Klary stały się punktem wyjściowym dość znanej, długiej i ważkiej jej rozmowy z Leninem o sztuce, rozmowy, w której Lenin mówił, że sztuka stanowi własność ludu i że jej najgłębsze korzenie przeniknąć powinny do świadomości mas pracujących. Mówił, że sztuka powinna jednoczyć uczucia, myśli i wolę mas, powinna uczyć masy dobrego smaku, rozwijać je i podciągać na wyższy szczebel.
Właśnie podciągać. Stale podciągać. Przystępność sztuki zasadza się nie na prymitywizowaniu, ale na tym, że sztuka może być zrozumiana przez miliony ludzi — podkreślał Lenin w jednym z artykułów napisanych wkrótce po rozmowie z Klarą Zetkin. — Nie zniżać się do poziomu nierozwiniętego czytelnika, ale nieustannie — bardzo ostrożnie i stopniowo — podciągać go.
Aby sztuka przyszła do ludu, a lud przyszedł do sztuki, mówił do Klary Lenin, należy podnieść ogólny poziom wykształcenia i kultury ludu, a osiągnie się to wtedy dopiero, kiedy artyści będą tworzyli dla robotników i chłopów.
Rozmowa Lenina z Klarą Zetkin nie ograniczyła się tylko do problemów kultury i sztuki. Lenin widział w Klarze człowieka najbliższego mu w międzynarodowym ruchu robotniczym i podzielił się z tym przyjacielem swoimi troskami i niepokojami.
Źródłem niepokoju, który zawsze był dla Lenina czymś jak zadra w sercu, który nie opuszczał go aż do samej śmierci, był biurokratyzm.
—Nienawidzę go z całej duszy! — zawołał Lenin i wyjaśnił, że rna na myśli nie tego czy innego urzędnika, który może być skądinąd dobrym pracownikiem, ale biurokratyczny system państwowy.
—Ponieważ — mówił Lenin do Klary Zetkin — system ten paraliżuje i demoralizuje zarówno doły, jak i górę.
Lenin był zdania, że jednym z najważniejszych i decydujących czynników w walce z biurokratyzmem jest wszechstronne kształcenie mas i podnoszenie poziomu ich kultury.
I tu właśnie powracał nieustannie do siły sztuki, która zdolna jest przekształcać świat, uważał, że do zbudowania komunizmu absolutnie niezbędne jest oświecenie mas ludowych, stworzenie rzeczywiście nowej, wielkiej sztuki komunistycznej, której forma będzie odpowiadała jej treści. Inteligencja, zrozumiawszy i rozwiązawszy ten problem, spełni swój obowiązek wobec rewolucji proletariackiej, otwierającej przed nią rozległe perspektywy twórcze.
Wracając do hotelu późną zimną nocą Klara Zetkin rozmyślała o wszystkim, co zostało owego nieza-
pomnianego wieczora powiedziane, myślała o Leninie, o tym, jak bardzo niepodobny jest on do owych przywódców, którzy rozpatrują ludzi jedynie jako „kategorie historyczne" i beznamiętnie grają ludźmi niczym bezmyślnymi, niemymi bilami na stole bilardowym.


poprzedninastępny komentarze