2012-08-14 06:06:31
Jako gorący zwolennik tego rodzaju działań przyjąłem ten apel pozytywnie. Zostałem zaproszony do bycia jednym z ojców tej inicjatywy. Mówi się w nim o zachowaniu procedur demokratycznych. Realizacja tego zadania byłaby czymś pięknym i nad wyraz potrzebnym. A jednak inicjatywa nie jest przyjmowana jako szczera. A moja skromna osoba tylko staje się pośmiewiskiem, sądząc, że jest inaczej.
Przyczyną mojego zerwania współpracy z p. Hetmańskim nie jest także jego dwulicowa postawa wobec rewolucji kubańskiej, którą werbalnie popiera w naszych rozmowach, by dyskredytować ją w swoich publicznych wypowiedziach. Kuba wraz ze swymi przyjaciółmi na całym świecie poradzi sobie sama bez garstki fanatyków, którzy wbrew ludowi kubańskiemu lepiej wiedzą, co dla niego dobre i potrafi rozpoznać przyjaciół burżuazji. To, że każdemu chce się przypodobać, to już jego problem i może gdyby cały problem kończył się na maskowaniu ukrytych rozbieżności w jednej kwestii, można by to nawet zbagatelizować, albo dobrze się pośmiać.
To, że podnoszona werbalnie do miana absolutu rewolucyjna nauka w OCG leży i kwiczy, gdyż o dialektycznej zmienności społecznych zjawisk, ani o taktyce politycznej panowie ci nie mają pojęcia, traktując bazę społeczną wielkich ruchów rewolucyjnych jako niewzruszony zastygły monolit, gdy im to wygodnie, przy równoczesnym namolnym pouczaniu reszty lewicy, także wydaje się nawet dość zabawne, przypominając księdza, który uczy o celibacie i wstrzemięźliwości, mając przy okazji całe stado nieślubnych dzieci. To także nie bezpośrednia przyczyna naszego rozejścia się.
Trochę zabawne, że wyrywacie z kontekstu jedne wypowiedzi Mao, np. o narodowej burżuazji, przemilczając, że mówił on także o tym, że sprzeczność antagonistyczna między nią a proletariatem, może stać się sprzecznością nie antagonistyczną. Nie liczy się nauka spojrzenie realistyczne, ale radykalizm. Choć to wciąż tylko śmiesznostki nie prowadzące do rozstania.
Przyczyną jest ciągłe i nieustanne pogrywanie ze strony moich rzekomych przyjaciół. Bo jak inaczej nazwać to, że p. Hetmański w rozmowie ze mną stwierdzał, że Lenin był postacią tragiczną, hamletowską, i powinienem zabrać głos na konferencji, którą on będzie współorganizował, by wyjaśnić sytuację do jakiej doszło w ZSRR po jego śmierci, czyli wszechwładzę komisarzy. Następnie tenże p. Hetmański stwierdza w jednej z dyskusji bez cienia wątpliwości w grupie na facebooku Zwolennicy Socjalizmu:
O mój biedaku. Chodź, napij się herbatki i opowiedz mi jak to ponadklasowa "aparatura" tłamsiła rewolucjonistów którzy nie mieli problemów z walką z caratem, ale Stalin ich obezwładnij.
Prawda jest taka, że w ZSRR toczyła się walka klas - między proletariacką większością kierowaną przez Stalina a drobnoburżuazyjną opozycją Trockiego.
Lenin nigdy nie walczył ze Stalinem.
Pogratulować p. Hetmańskiemu konsekwencji, spójności myślenia i wiarygodności.
Następnie nasz geniusz na podstawie wyłącznie Listu do Zjazdu Lenina ( dokumentu dość niskich lotów – jak stwierdza, „gdzie Lenin zamiast przeanalizować wszystko klasowo, za pomocą materializmu dialektycznego, bawi się w jakieś mierne, bezwartościowe politycznie, oceny psychologiczne”) i fragmentu wspomnień siostry Iljicza „udowadnia”, że spór między Leninem a Stalinem był związany wyłącznie z obelgami genseka wobec Krupskiej, a cała reszta to bajeczki Trockiego.
Czy bajeczką Trockiego panie Hetmański są też dokumenty Lenina w kwestii gruzińskiej, gdzie nazywa on Stalina ni mniej ni więcej tylko wielkoruskim dzierżymordą ?
„Sądzę też, że w danym przypadku, gdy chodzi o naród gruziński, mamy typowy przykład, kiedy prawdziwie proletariacki stosunek do sprawy wymaga od nas szczególnej ostrożności, zapobiegliwości i ustępliwości. Gruzin, który z lekceważeniem traktuje tę stronę sprawy, lekkomyślnie rzuca oskarżenia o „socjalnacjonalizm" (podczas gdy sam jest nie tylko prawdziwym i autentycznym „socjalnacjonałem", lecz również brutalnym wielkoruskim dzierżymordą) — taki Gruzin, w istocie rzeczy, narusza interesy proletariackiej solidarności klasowej, gdyż nic tak nie hamuje rozwoju i nie podważa proletariackiej solidarności klasowej, jak niesprawiedliwość narodowa, i „skrzywdzeni" przedstawiciele narodowości na nic nie są tak czuli, jak na poczucie równości i na pogwałcenie tej równości, jeśli to się nawet dzieje na skutek niedbalstwa, czy nawet w formie żartu — na pogwałcenie tej równości przez własnych towarzyszy proletariuszy” – pisze o tym Lenin 31 grudnia 1922.
Żeby nie było wątpliwości o jakim Gruzinie mowa, Lenin dodał w przedłużeniu tej notatki:
„Polityczną odpowiedzialnością za całą tę naprawdę wielkoruską kampanię nacjonalistyczną należy obarczyć oczywiście Stalina i Dzierżyńskiego”.
Tutaj mamy już w czystej postaci zarzuty polityczne. Chociaż wymieniony przez Lenina Dzierżyński wielkorosyjskich ambicji nie posiadał i w krótkim czasie zrozumiał swój błąd, stwierdzając niebawem po śmierci Lenina, że polityki nowych władz on nie rozumie, nie popiera i nie widzi jej żadnego sensu.
O tym, że „bawiący się w bezwartościowe oceny psychologiczne” Lenin zażądał zupełnie nie psychologicznego zwiększenia składu KC o robotników i traktował swoje Uwagi o Inspekcji Robotniczo- Chłopskiej jako przedłużenie Listu do Zjazdu i o tym, że rzeczywiście zwiększono skład KC o zwolenników Stalina, p. Hetmański oczywiście nie wspomni.
Pytanie, czy to lenistwo umysłowe czy świadome mijanie się z prawdą. I drugie pytanie – po co pan udawał przede mną inne poglądy ? By doprowadzić do sytuacji, w której mnie publicznie ośmieszy ?
Takie pytania w kontekście znajomości z p. Hetmańskim zadaję sobie ostatnio coraz częściej. Bo nie obchodzą mnie nasze różnice polityczne i nie one są przyczyną mojego zerwania kontaktu z tą grupą. Nie lubię jednak i nie będę tolerował, gdy ktoś próbuje robić ze mnie idiotę, a potem przy pomocy fabrykowanego donosu na mnie wymuszać moją lojalność przy zerowym poziomie lojalności w stosunku do mnie.
Donosu, którego jednym z bardzo nieudolnie montowanych zarzutów było to o co sam p. Hetmański mnie prosił – czyli to, że za niemożność porozumienia z lewicą odpowiada były członek OCG i jej rzecznik prasowy, Aleksander Iwanow.
Pan Hetmański to człowiek tak chwiejny, że zmienia poglądy co pięć minut. Naszego wspólnego znajomego, którego przedtem nazywał swoim przyjacielem, określił niedawno wyrazem na "ch" motywując to tym, że miał nieco inne zdanie w kwestii grupy polonocentrystów niż on. I taki człowiek chce okrągłego stołu i mówi o demokracji ? Niech najpierw uporządkuje własny światopogląd albo przestanie kręcić, bo najwidoczniej wchodzi mu to w krew.
Panie Hetmański i Rakulski ! Nauczcie się raz na zawsze, że mnie nie interesują wasze donosy, kawały kto ma jaki prawdziwy kolor włosów, jakie nazwisko, kto aktualnie wylądował w karetce pogotowia czy w psychiatryku, podczas gdy siedzi obok was i śmieje się w kułak razem z wami, wasze włamania na moje prywatne poczty czy konta na portalach społecznościowych i inne tego typu skandaliczne działania.
Na razie dostaliście ode mnie sporo historycznych dokumentów w wersji zdigitalizowanej, dwa wywiady z p. Hetmańskim, moje poświęcenie i dobrą wolę, nie licząc pieniędzy, które jeden z was jest mi winien za głupiego robotę, w którą mnie wrobił i dwóch książek, które sam obiecał, a co i rusz zmienia wersje, gdzie są. Zatkajcie się tym, co macie, bo więcej nie dostaniecie. Nie dla psa kiełbasa! Rzecz jasna nie obrażając psów. Po prostu "Nie dla waszeci owoc, nic z tego nie będzie" - cytując Pana Tadeusza.
Uważam, że musicie się zdecydować, czy jesteście poważnymi działaczami, czy awanturniczą gówniarzerią. Bo obecnie wszystko wskazuje, że to drugie. Musiałem to powiedzieć, by nie robić więcej za pierwszego naiwnego wśród wielu ludzi lewicy, z którymi rozmawiam. Poparcie jakie macie jest minimalne. Głupią reakcją na to, co miałem do powiedzenia, możecie je tylko zmniejszyć.
Nie zwiodą mnie już żadne łzawe opowieści o tym, jak to w waszych tekstach ani słowem nie odnosicie się do mojej osoby puszczając aluzje a to w postaci „tchórzliwego drobnomieszczanina, który w zaciszu domowym publikuje artykuły o minionej sławie wielkich rewolucjonistów, zamieniając ich w pacyfistyczne kreatury…”, a to „niepokornych historyków, którzy bez zażenowania nazywają siebie marksistami”.
Na nic wasze zapewnienia, że to o gdańskich MSach tak pisze p. Hetmański albo, że chomik, na którym prezentujecie teksty, w których przedmowach wasz usunięty działacz nazywa mnie agentem burżuazyjnej prokuratury. Na nic wasze opowieści, że nie mówiliście, że nie będziecie nagrywać mojego wystąpienia na konferencji antyimperialistycznej.
Na nic wasze machloje i działania w stylu drobnych aferzystów. Bo są tylko dowodem zwalania winy za waszą polityczną impotencję na moje rzekome zakulisowe działania, które staracie mi się przypisać. Otrzeźwiejcie z obłąkanego snu ! Ludzie są już zmęczeni waszymi gierkami.
Książki załatwię sobie sam. Nie chcę byście mieli poczucie, że możecie mnie kupić. Ciekaw jestem jaką prowokację kolejną szykowaliście przez ostatnie dni. Kto tym razem znalazł się na ojomie, na skraju życia. A może podpowiedzieć wam jakieś nowe bajki ?
Konferencja, którą zrobiliście była – jak wyraził się ktoś z moich znajomych – Everestem waszych możliwości. Jeśli nadal śledzicie czujnie moje rozmowy na gg, to wiecie kto.
Proszę mnie więcej nie zwodzić, nie atakować telefonami, mailami, rozmowami na komunikatorach i portalach społecznościowych. To koniec. Nie chciałem, by tak się to skończyło, ale po prostu jestem tym wypalony.
Tak panie Hetmański – twierdziłeś pan, że inne organizacje wypalają ludzi. A pan co robi ? Jestem wypalony naszą współpracą, która sprawia, że niemal nic innego nie robię, tylko zajmuję się sprawą poprawy wizerunku OCG. Czuję niesmak, zniechęcenie i przygnębienie całą tą sytuacją. Zapewne teraz będziecie próbować kolejnych włamań, ataków i paszkwili pod moim adresem. Dorośnijcie. Nikogo to już nie obchodzi.
Możecie mnie teraz wyzywać od takich czy innych agentów czy zdrajców, współpracowników prokuratury itd. Ale moim zamiarem do pewnego momentu było pogodzenie się nawet z tym spośród was, który uważa się za mojego wroga nr 1 – dla dobra sprawy byłem gotów podać mu rękę.
Może jednak zdecydujecie się przemyśleć wasze dotychczasowe postępowanie nie tylko wobec mnie i czegoś was to nauczy. Jednak nie pomoże wam w tym powrót do stylu otwarcie paszkwilanckiego pod moim czy czyimkolwiek adresem. Albo uświadomicie sobie wasze błędy, przyznacie się do nich, składając samokrytykę, albo niezależnie od tego, jak obszczekacie mnie, czy resztę lewicy, będziecie coraz bardziej się marginalizować i zasługiwać na lekceważenie i zimną pogardę.
Możecie jeszcze zacząć udawać bardziej ograniczonych niż jesteście, pytając mnie za co właściwie się obraziłem. Za nic ! Po prostu zdaję sobie sprawę, bo przerobiłem to wiele razy, że jeśli ktoś bawi się czyimś kosztem, to coraz to narasta eskalacja zapotrzebowania na większą zabawę.
Nie mam ochoty być pośmiewiskiem lewicy, czekając co nowego wpadnie wam do głów. Sytuacja męczy mnie i wypala. Zamiast zajmować się konstruktywnymi dla lewicy sprawami poświęcam energię na dyskusje z wami ( czytaj zakrzykiwanie przez was ) i na bezowocną walkę o wasze dobre imię. Niech moje obecne wypalenie będzie przestrogą dla innych. Choć obawiam się, że dla niektórych jest za późno, by cokolwiek zrozumieć.
Wybór co z tym zrobicie należy do was. Czy spożytkujecie energię na bezproduktywne ataki na mnie, czy też przemyślicie patrząc w lustro, jak i dlaczego do tego doszło. Nasze drogi rozchodzą się definitywnie. Niezależnie od waszych prób wmawiania mi, że ulegam czyimś opiniom. Nie panowie – to ja mam dość.
Nie miejcie żalu, że nie chcę czekać na kolejne dziecinne zabawy z waszej strony. Bo one pokazują tylko, że nic z tego nie będzie.
Nie wystarczy usiłować tworzyć nowego światopoglądu, ale trzeba jeszcze umieć nie tylko przekonać ludzi, ale ich utrzymać. Wy tego niestety nie potraficie. Długo łudziłem się - dlatego muszę to zakończyć, nim sam zrażę się do działania po stronie rewolucyjnej lewicy. Nic z was nie będzie, jeśli nie zmienicie się naprawdę, a nie stosując jakieś pozorowane tricki i zagrania. Można strzepać popiół z papierosa, by nie było widać, co się zabrudziło, ale g.... miską się nie przykryje. Próbujecie to robić, ale wam nie wychodzi.
Miałeś chamie złoty róg – ostał ci się ino sznur.
Ludzie poznają się na was bez mojego udziału. Dlatego nie zarzucajcie mi kłamliwie, że to ja was znieważam.
Na ostateczne pożegnanie dedykuję wam pasujące do waszych praktyk jak ulał słowa szkalowanego dawniej na waszym portalu jako przedstawiciel interesów narodowej burżuazji Ernesto Che Guevary o politycznych szarlatanach udających rewolucjonistów:
„Złodzieje bydła”, których „wspaniałe uczynki” były wymierzone w masy wieśniaków mordowanych w Escambray, gdzie siali większy terror niż sama armia Batisty. Są oni częścią naszego sumienia. Przypominają nam o naszym grzechu, grzechu rewolucji, którego nie popełnimy już nigdy, lekcji, jaką odebraliśmy.
Historia rewolucji jest odzwierciedleniem rewolucyjnej wiary. Kiedy ktoś, kto nazywa się rewolucjonistą, nie zachowuje się jak przystało rewolucjoniście, jest tylko szarlatanem. Niech wszyscy oni uścisną sobie dłonie: Ventura i Tony Varona, którzy tak zaciekle ze sobą walczyli, Prio i Batista, Gutierrez Menoyo i Sanchez Mosquera, zabójcy, którzy mordowali, aby zaspokoić swoje żądze, i którzy robili to w imię wolności. Złodzieje i kupczący uczciwością, wszelkiego rodzaju oportuniści, kandydaci na prezydenta – wspaniała paczka.
Tak dużo się od was nauczyliśmy! Dziękujemy wam !
[ Ernesto Che Guevara – Rewolucja. Wspomnienia z kubańskiej wojny rewolucyjnej, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2009, s.293]