2012-10-22 01:43:00
Coraz biedniejsi i coraz bardziej upokorzeni Polacy wypełzają ze swych mieszkań (przynajmniej ci, którzy je mają) w poszukiwaniu jedzenia. Każdego dnia o jedzenie jest coraz trudniej. Po pierwsze szybko zmieniono więc definicję jedzenia i definicję tego co jadalne... to, co można nazwać jedzeniem ewoluuje tym szybciej, im szybciej zwiększa się liczba żyjących w naszym kraju ludzi ubogich.
Jedzenie niejedno ma imię.
Kapitalistycznie niewydolne sklepy ze zdrową żywnością, skrajnie nieefektywne niewielkie sklepiki osiedlowe i "samy" zdychają śmiercią (prawie)naturalną. W obliczu przemian w obrębie konsumpcji niezbędna była nowa idea, nowy pomysł na karmienie i zaopatrywanie obywatela. I nie chodzi tu o śmietniki. Potrzebny był więc sklep, który będzie możliwie jak najtańszy, gdzie (dzięki wstawiennictwu najświętszej panienki) niska cena nie oznaczałaby niskiej jakości, w którym będzie wszystko, który mógłby po prostu stać się elementem naszej wspaniałej religii neoliberalizmu i jej użytecznym bożkiem.
Tak właśnie, jako element nowej trójcy przenajświętszej balcerowiczyzmu narodziła się sieć sklepów Biedronka.
W ubiegłym roku spółka-właściciel Biedronki, Jeronimo Martins odnotowało zysk na poziomie 240 mln, z czego aż 70 procent z tego w Polsce(!). Właśnie otwarto u nas dwutysięczny sklep tej sieci (idą łeb w łeb z kościołem!), Biedronka sponsoruje nawet reprezentację polski w piłce nożnej, a w chwili obecnej łącznie zatrudnia już około 36 tysięcy osób.
Jak widać, na małżeństwie z Biedronką wychodzimy wyłącznie na nasze. Mamy pracę, mamy jedzenie, mamy reprezentację... czegoż chcieć więcej? Jedyny prawdziwy problem jaki nam pozostał to problem niedomkniętego dachu na Stadionie Narodowym - poza tym, wszystko idzie ku najlepszemu. Biedronka jest śmiertelnie wręcz skuteczna i efektywna, do tego stopnia, że możemy jej nawet wybaczyć wyroby czekolado/mięso-podobne i czasem zbyt inwazyjne wykorzystywanie cudu technologicznego, jakim bez wątpienia są ulepszacze dopełniaczy wypełniaczy, (pamiętajmy!) identyczne z naturalnym.
Państwo Polskie, jak dobrze wiemy, jest słabe. Biedronka natomiast - jest coraz większa i silniejsza.
Dlatego - w obliczu słabości państwa polskiego i skorumpowania łżeelit rządzących powinniśmy zastanowić się poważnie nad przekazaniem całości funkcji państwowych sieci sklepów Biedronka. Skoro wszyscy już i tak kupują w biedronkach i jedzą produkty z biedronek, to może czas też na biedronkowe szpitale, biedronkowe szkoły, biedronkową pocztę i biedronkową policję...
Biedronka z pewnością nie dopuściłaby do katastrofy smoleńskiej. Politycy w podróż do Smoleńska udaliby się nie samolotem, lecz hulajnogami z Biedronki.
I z tych powodów, jeśli pragniemy mieć naprawdę tanią pracę, a przecież wszyscy marzymy wyłącznie o tym, powinniśmy też dążyć ku taniości powszechnej. Tanie powinno być wszystko. Uniwersalnie. Na zawsze. Tak nam dopomóż Biedronka.
Przypuszczalnie Biedronkowa Rzesza Polska i tak będzie mniej nieprzyjazna obywatelowi i mniej tania niż taniość ultraneoliberalizmu naszych rządzących... wiele naprawdę nie trzeba, wystarczy jedynie orła z godła zdjąć i zastąpić go tłustą, okrągłą (niczym okrągły stół) biedronką. W tym zakresie problemów nie przewidujemy, kolory jednego i drugiego są nawet do siebie podobne.
Reszta zrobi(ła) się już sama.
Jedzenie niejedno ma imię.
Kapitalistycznie niewydolne sklepy ze zdrową żywnością, skrajnie nieefektywne niewielkie sklepiki osiedlowe i "samy" zdychają śmiercią (prawie)naturalną. W obliczu przemian w obrębie konsumpcji niezbędna była nowa idea, nowy pomysł na karmienie i zaopatrywanie obywatela. I nie chodzi tu o śmietniki. Potrzebny był więc sklep, który będzie możliwie jak najtańszy, gdzie (dzięki wstawiennictwu najświętszej panienki) niska cena nie oznaczałaby niskiej jakości, w którym będzie wszystko, który mógłby po prostu stać się elementem naszej wspaniałej religii neoliberalizmu i jej użytecznym bożkiem.
Tak właśnie, jako element nowej trójcy przenajświętszej balcerowiczyzmu narodziła się sieć sklepów Biedronka.
W ubiegłym roku spółka-właściciel Biedronki, Jeronimo Martins odnotowało zysk na poziomie 240 mln, z czego aż 70 procent z tego w Polsce(!). Właśnie otwarto u nas dwutysięczny sklep tej sieci (idą łeb w łeb z kościołem!), Biedronka sponsoruje nawet reprezentację polski w piłce nożnej, a w chwili obecnej łącznie zatrudnia już około 36 tysięcy osób.
Jak widać, na małżeństwie z Biedronką wychodzimy wyłącznie na nasze. Mamy pracę, mamy jedzenie, mamy reprezentację... czegoż chcieć więcej? Jedyny prawdziwy problem jaki nam pozostał to problem niedomkniętego dachu na Stadionie Narodowym - poza tym, wszystko idzie ku najlepszemu. Biedronka jest śmiertelnie wręcz skuteczna i efektywna, do tego stopnia, że możemy jej nawet wybaczyć wyroby czekolado/mięso-podobne i czasem zbyt inwazyjne wykorzystywanie cudu technologicznego, jakim bez wątpienia są ulepszacze dopełniaczy wypełniaczy, (pamiętajmy!) identyczne z naturalnym.
Państwo Polskie, jak dobrze wiemy, jest słabe. Biedronka natomiast - jest coraz większa i silniejsza.
Dlatego - w obliczu słabości państwa polskiego i skorumpowania łżeelit rządzących powinniśmy zastanowić się poważnie nad przekazaniem całości funkcji państwowych sieci sklepów Biedronka. Skoro wszyscy już i tak kupują w biedronkach i jedzą produkty z biedronek, to może czas też na biedronkowe szpitale, biedronkowe szkoły, biedronkową pocztę i biedronkową policję...
Biedronka z pewnością nie dopuściłaby do katastrofy smoleńskiej. Politycy w podróż do Smoleńska udaliby się nie samolotem, lecz hulajnogami z Biedronki.
I z tych powodów, jeśli pragniemy mieć naprawdę tanią pracę, a przecież wszyscy marzymy wyłącznie o tym, powinniśmy też dążyć ku taniości powszechnej. Tanie powinno być wszystko. Uniwersalnie. Na zawsze. Tak nam dopomóż Biedronka.
Przypuszczalnie Biedronkowa Rzesza Polska i tak będzie mniej nieprzyjazna obywatelowi i mniej tania niż taniość ultraneoliberalizmu naszych rządzących... wiele naprawdę nie trzeba, wystarczy jedynie orła z godła zdjąć i zastąpić go tłustą, okrągłą (niczym okrągły stół) biedronką. W tym zakresie problemów nie przewidujemy, kolory jednego i drugiego są nawet do siebie podobne.
Reszta zrobi(ła) się już sama.