PO traci - zyskuje Miller?
2013-06-03 19:52:01
30 proc. głosów dla PiS, 26 proc. dla PO, w Sejmie znalazłyby się też: SLD z 16 proc. poparcia, Ruch Palikota - 10 proc. oraz Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego i PSL - po 5 proc. Sondaż został przeprowadzony przez Millward Brown dla „Newsweeka” telefonicznie 28 i 29 maja na stosunkowo reprezentatywnej próbie 420 osób. Zdaniem dwóch trzecich respondentów (65 proc.) nie ma dziś na scenie politycznej partii, na którą warto głosować.
Komentatorzy tygodnika twierdzą, i chyba słusznie, że przewaga Kaczyńskiego nie wynika z działań programowych PiS, ale z rozczarowania Platformą., daje też o sobie znać, od dawna oczekiwane przez ekspertów, zmęczenie ekipy rządzącej. Spadki przynosi także wojenka, którą (zdaniem mediów) toczą Donald Tusk i Grzegorz Schetyna.
Warto natomiast zauważyć kto zyskuje. Spektakularny sukces odnosi Korwin Mikke, którego popierają młodzi radykałowie z gatunku „prawicujących studentów” którzy wierzą w liberalne doktrynerstwo, daje się też zauważyć odbudowa elektoratu Palikota, który jest do tamtych nieco podobny, tyle , że liberalny kulturowo. Zyskuje też SLD i, jak się wydaje, to jedyna partia rzeczywiście wzmacniająca się dzięki głosom rozczarowanych wyborców Platformy. I to chyba te dwie partie, gdyby wybory odbywały się dziś, podzieliłyby się głosami niezdecydowanych (tak po dodatkowych 5 proc.) I PiS i Korwin i Palikot, każde z tych środowisk radykalnych po swojemu, już, jak się wydaje, wyczerpały swoje rezerwy.
Dla lewicy najlepszą sytuacją byłoby, przed wyborami, połączenie sił SLD i Palikota, bo w ten sposób można by grać na dwóch fortepianach i przyciągnąć do głosowania na wspólną listę dwie, nie przystające do siebie grupy elektoratu, a przy okazji odebrać dodatkowe punkty za „jedność i porozumienie”. Ten patent, przez swą enigmatyczność programową, wykorzystywała dotąd Platforma, ale dziś przyciśnięta do muru rozłazi się w szwach ledwie sfastrygowanych...
JD

__________________________________________________
Mielony z buraczkami, czyli: przegląd tygodnia
__________________________________________________



Michalik musi się wtrącać



Zupełnie ignorując konstytucyjny rozdział kościoła od państwa, arcybiskup Michalik, przewodniczący episkopatu, usiłuje „negocjować” z władzami kształt przepisów o „in vitro”. Powołując się na słuszny, jego zdaniem, „kompromis” w sprawie aborcji, arcybiskup powiedział, że dzisiaj mamy najgorszy stan prawny, bo „wszystko w tej dziedzinie wolno”. Jego zdaniem „in vitro” pociąga za sobą likwidację istnień ludzkich, tymczasem bez sztucznych zabiegów te „istnienia” nigdy by nie powstały. Ponad to jeśli pan B. dopuszcza powołanie tą drogą do życia nowej istoty, i „obdarza ją duszą nieśmiertelną” to nic jego urzędnikom do decyzji szefa!

Dyskretnie opchną publiczną TV?


Telewizja publiczna ma problemy finansowe nie od dziś. Dlatego propozycja jej częściowej prywatyzacji wraca niczym bumerang. W grę wchodzą firmy, które interesowały się w 2011 roku TVN. Oprócz Vivendi były to Time Warner (nadawca m.in. CNN i Cartoon Network) oraz RTL. Pojawiały się też spekulacje na temat News Corporation oraz Discovery Communications, ale ze wszystkich koncernów najbardziej zdeterminowany był Time Warner.
Na razie jednak częściowa prywatyzacja polega na wyprowadzeniu do „podmiotów zewnętrznych” części załogi – dziennikarzy i montażystów. Związki zawodowe protestują – póki co, bez skutku.

Komorowski podpisał


Prezydent podpisał ustawę o „środkach przymusu”. Ustala ona m.in., jakie konkretnie środki przysługują każdej z ponad 20 formacji które posługują się bronią, kajdankami, pałami, gazem etc., kiedy i na jakich zasadach mogą być „te środki” użyte lub wykorzystane oraz kroki, jakie należy podjąć przed i po sięgnięciu po środki przymusu lub broń. Przepisy pozostawiają obowiązek oddania strzału ostrzegawczego „w bezpiecznym kierunku”, a funkcjonariusz przed użyciem broni będzie musiał okrzykiem zidentyfikować formację, do której należy (np. „Policja!” lub „Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego” co musi potrwać!) i zawrzasnąć „Stój, bo strzelam!”.
Ustawa, co do zasady, zakazuje użycia broni palnej przez oddziały zwarte, jednak w efekcie wprowadzenia „stanu wyjątkowego”, oddziały policji lub wojska będą mogły strzelać. Dokładnie tak samo jak w II RP i za PRL.

Odruchy ratunkowe „bufetowej”


Trwają intensywne prace nad „Kartą Warszawiaka” która ma poprawić wizerunek pani prezydent Gronkiewicz-Waltz. Karta, będzie uprawniać mieszkańców do zakupu tańszych biletów 30- i 90-dniowych. Chodzi o to, by planowana na jesień trzecia już od 2011 roku podwyżka cen biletów komunikacji miejskiej, wydała się Warszawiakom bardziej strawna. W dodatku pani prezydent powiada, że być może uda się wprowadzić jeszcze kolejną zniżkę na bilety długoterminowe, o ile przeprowadzane oczywiście lud stolicy zostawi ją na posadzie.

Nabrani na OFE


15 lat temu propagandziści OFE sugerowali w reklamach, że dzięki OFE emerytury tak wzrosną, że będzie można sobie pozwolić na wakacje pod palmami. Kłamano i świadomie ukrywano, że reforma oznacza obniżkę emerytur o blisko 30 proc! Przeciętna emerytura i renta wypłacana przez ZUS w styczniu wynosiła 1855,39 zł. ZUS, który przejściowo wypłaca „łączoną” emeryturę /ZUS + OFE/, nie podaje średniej wysokości dla tej grupy. Można szacunkowo przyjąć, że ta średnia „łączona” wynosi ok. 1400 zł.

Co ma Krzysztof do Krakowa?


W Krakowie wręczono Medal św. Krzysztofa przyznawany osobom i instytucjom, wspierającym działalność miejskiego Muzeum Historycznego. Na czele kapituły Medalu św. Krzysztofa stoi Prezydent Krakowa. Laureatom gratulujemy, ale coś nas tu dziwi – po pierwsze prezydent - profesor Majchrowski ma na imię Jacek a nie Krzysztof, a pod drugie, jeśli już medal ma nosić imię św. Krzysztofa, to powinien go otrzymywać „zasłużony dla Muzeum Miejskiej Komunikacji”.
Tusk się sypie
W prowadzonym przez CBOS sondażu zaufania do polityków Jarosław Kaczyński dogonił w maju Donalda Tuska. Dotąd atutem Tuska była stabilność i przewidywalność - wchodził w takie konflikty, w których był pewien wygranej. Teraz próbował potwierdzić swoje przywództwo poprzez pognębienie oponentów, a nie łagodzenie konfliktów. Uderza też oświadczenie, że po wewnętrznych wyborach nie będzie już miejsca na krytykę przywództwa, czyżby próbował przetwarzać PO w coś na kształt zdyscyplinowanego „ludu smoleńskiego”?

PiS kupuje za posady


Prawo i Sprawiedliwość przejmuje władzę na Podkarpaciu. Odwołanego marszałka Mirosława Karapytę z PSL zastąpi Władysław Ortyl z PiS. Zdecydowały głosy Lucjana Kuźniar a z PSL i Jana Burka z PO, którzy za zdradę mają zostać wicemarszałkami. To potwierdza starą prawdę, że twardą antypisowską postawę prezentują tylko ludzie lewicy.

Gowin odejdzie?


Kochamy Gowina od lat, ale, jak widać, bez wzajemności - tak list otwarty Jarosława Gowina do członków Platformy skomentował w „Gazecie Wyborczej” szef małopolskiej PO Ireneusz Raś. W podobnym tonie wypowiedział się też sam Tusk. Gowin w swoim liście skrytykował rząd i zaapelował o zmiany, po latach odkrył też, że PO „zaczyna cechować buta, partyjniactwo i budzące wątpliwości moralne korzystanie z przywilejów władzy”. W sejmowych kuluarach mówi się, że Gowin rozważa założenie własnego ugrupowania, do którego weszłyby sieroty po PO-PiSie. Do tego ugrupowania mieliby przystąpić m.in. Przemysław Wipler z PiS, ludzie z Solidarnej Polski, a także John Godson i Jacek Żalek z PO.

W którą stronę skręca Platforma


Od czasu odejścia z PO Palikota i jego grupki, wbrew temu co opowiadają różne Gowiny, PO skręciła w prawo, a nie w lewo i co gorsza próbuje przegonić w tym PiS. Dowodzi tego wprowadzana pod obrady sejmu nowa ustawa „dekomunizacyjna”, która nakaże samorządom zmianę różnych „niesłusznych” nazw ulic. I pytanie czy teraz powstanie szczegółowa lista „komunistycznych” nazw, czy znowu będzie to zależało od miejscowego klechy i kółka „Radia Maryja”? Znowu będziemy mieli kolejne likwidacje „Bitwy pod Lenino?” w której, wedle obecnych historyków nie ginęli Polacy, tylko żołnierze „polskojęzyczni”.

Skąd w sądach zatory?


Latem ub.r., pewien mężczyzna w namiocie rozbitym tuż obok urzędu miasta w Gdańsku, przez półtora miesiąca protestował przeciwko eksmisji z mieszkania, w którym dług z czynszu przekroczył już 40 tysięcy. Pikietującego odwiedził sam Jarosław Kaczyński wraz z TV Trwam Tadeusza Rydzyka. W czasie programu padło zdanie, że w wyniku antyspołecznej polityki miasta sześć osób popełniło samobójstwo a uzyskane w ten sposób lokale trafiają do „prokuratorów, sędziów, osób na stanowiskach”. Prezydent Gdańska Adamowicz domagał się sprostowania tych bzdur – bez skutku, więc skierował sprawę do sądu, który właśnie nakazał TV Trwam wygłosić na antenie sprostowanie. Teraz z kolei Rydzyk odwołał się do Sądu Apelacyjnego. Kołomyjka Trwa(m).

Pan komendant „pod kapeluszem”


Komendant policji z Opola gen. Leszek Marzec, który stał się ofiarą wykonanego przez samego siebie nagrania prywatnej rozmowy z kochanką na służbowe (także) tematy, poszedł do cywila z generalską emeryturą. Gorsza jest sytuacja jego kochanki (i podwładnej) której teraz zawistni koledzy obcięli apanaże i wytoczyli postępowanie dyscyplinarne.
Jak widać nawet generałów trzeba szkolić w obsłudze urządzeń elektronicznych - wbił kod “1111#” i tym samym uruchomił urządzenie do przeprowadzania telekonferencji. I poooooszło!

Mają to gdzieś, a szkoda!


W ostatnich latach 22 proc. osób do 30 lat, nie brało udziału w żadnych wyborach politycznych w Polscena poziomie lokalnym, regionalnym czy krajowym. – wynika z najnowszego badania Eurobarometr przygotowanego na zlecenie Komisji Europejskiej. Taka jest zresztą unijna średnia. Niestety młodzi Polacy rzadko udzielają się w organizacjach pozarządowych. W tej sferze średnia unijna wynosi 44 proc. u nas tylko 19 proc.

„Politykę wschodnią” mamy z głowy?


Usilnie lansowana i reklamowana przez różne prawicowe ugrupowania, „polityka wschodnia” Unii Europejskiej, w której Polska usiłowała grać pierwsze skrzypce, padła. Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz spotkał się w Soczi z Władimirem Putinem i choć o wynikach rozmów nie informowano, eksperci uważają, że Janukowycz zapewnił prezydenta Rosji, iż Ukraina jest gotowa do powołania wspólnego z Rosją konsorcjum ds. transportu gazu, oraz przyłączenia się – na razie na prawach obserwatora - do Unii Celnej Rosji, Białorusi i Kazachstanu. Efektem ma być obniżka cen gazu dla Kijowa.
Nie będzie więc zapewne planowanego na listopad podpisania umowy stowarzyszeniowej między Ukrainą a UE, no i Julia Timoszenko posiedzi co najmniej do przyszłych wyborów prezydenckich na Ukrainie.

Wciągną nas do wojny?


Pocisk odpalony z południowego Libanu spadł na Izrael. Okolice Mardż Ujun skąd wystartowała rakieta, są od lat pod kontrolą Hezbollahu, radykalnej religijnej bojówki która dopiero co oficjalnie oświadczyła, że przystąpiła do syryjskiej wojny domowej po stronie Baszara el-Asada. Kilka godzin wcześniej w Libanie przeprowadzono inny atak rakietowy, którego celem była południowa dzielnica Bejrutu, uznawana za bastion Hezbollahu. Tymczasem armia syryjska przejęła kontrolę nad lotniskiem w Ad-Dabie,i teraz siły rządowe kontrolują wszystkie drogi wiodące do miasta Al-Kusajr, które ma strategiczne znaczenie zarówno dla reżimu, jak i powstańców.
Rada Praw Człowieka ONZ przyjęła w środę w Genewie rezolucję w sprawie konfliktu w Syrii, w której domaga się śledztwa ws. udziału zagranicznych bojowników w wojnie domowej i „potępia interwencję zagranicznych bojowników, którzy walczą w Al-Kusajr po stronie syryjskiego reżimu”. Także Waszyngton zażądał od Hezbollahu „natychmiastowego wycofania bojowników z Syrii”.
Czyżby chodziło o dodatkowe argumenty, które mają spowodować interwencję NATO i kolejną wojenkę o dostęp do ropy?

„Turcy” zamiast „Żydów”?


Setki greckich neonazistów przeszło z pochodniami ulicami Aten w 560 rocznicę upadku Konstantynopola, wykrzykując głównie antyislamskie hasła. Członkowie ultra nacjonalistycznej organizacji Złoty Świt po kilku przemówieniach, w których atakowano Turków i komunistów, przemaszerowali pod budynek parlamentu, w którym od stycznia partia ta ma 18 przedstawicieli.

Nie wsadzą do kryminału za skręta


Na Słowacji osoby nakryte na paleniu marihuany nie muszą się już obawiać, że skończą w więzieniu, o ile miały przy sobie „towar” na mniej niż dziesięć skrętów.
W minionym tygodniu słowacki parlament zaakceptował nowelizację ustawy i nowe prawo zacznie obowiązywać jeszcze przed wakacjami. Dopiero wyraźne zwycięstwo lewicy w przedterminowych wyborach dwa lata temu spowodowało, że lewica słowacka, jak i inne lewicowe ugrupowania w Europie, zaczyna dostrzegać zmiany stylu życia młodych ludzi.

Serbowie z Kosowa chcą do Serbii


Lokalni samorządowcy serbscy ogłoszą niezależność zamieszkanych przez nich obszarów od władz w Prisztinie, a potem proklamują autonomię, „by przyłączyć się do Serbii”. Mniejszość serbska stanowiąca obecnie ok. 15 proc. mieszkańców Kosowa poddawana jest szykanom, niszczone są jej zabytki i cerkwie. W efekcie znaczna większość z nich nie zamierza przyjmować kosowskiego obywatelstwa ani kosowskich dokumentów. Praktyczne uznanie Prisztiny przez Belgrad, które nastąpiło w kwietniu, było warunkiem rozpoczęcia rozmów o stowarzyszeniu Serbii z Unią Europejską. Właściwie nie wiadomo dlaczego kilku pogranicznych gmin nie można przyłączyć do Serbii, skoro można było całą prowincję od Serbii odłączyć przemocą argumentując, że obywatele mają prawo do samostanowienia?

Kto zatrzymał czołgi


Zaaranżowana przez Lecha Kaczyńskiego wizyta przywódców Polski, Ukrainy, Litwy, Łotwy i Estonii w Tbilisi podczas wojny z Rosją była ogromnie ważna, ale rosyjskie czołgi już wtedy stały w miejscu, co Gruzini zawdzięczają ostremu wystąpieniu ówczesnego prezydenta USA Busha - powiedział Matthew Bryza, który w 2008 r. odpowiadał w Białym Domu za sprawy Kaukazu. To koniec pewnej legendy i jak tak dalej pójdzie, to może okazać się, że to nie Jarosław Kaczyński a jednak Wałęsa kierował strajkiem w Stoczni Gdańskiej i nie Jan Paweł II, a Gorbaczow wprowadził w ZSRR „pieriestrojkę”!

Seremet idzie w zaparte


Prokurator generalny Andrzej Seremet w w odpowiedzi na wątpliwości Rzecznika Praw Obywatelskich Ireny Lipowicz stwierdził, że okoliczności śmierci Blidy badano rzetelnie, wszechstronnie, wielowątkowo i wielokierunkowo, a ocena śledztw nie doprowadziła do zakwestionowania wydanych w nich decyzji. Zapowiedział też wydanie w tej sprawie "białej księgi".
Pomysł dobry, tylko trzeba w niej ujawnić wszystko, nie tylko wyniki prac prokuratury, także to co się działo na miejscu, kwestię różnych funkcjonariuszy pojawiających się po śmierci posłanki, a także okoliczności przekazania sprawy do prokuratury łódzkiej. W sprawie śmierci Barbary Blidy wciąż zbyt wiele kwestii pozostaje niewyjaśnionych – jak choćby sprawa roli, jaką odegrała w niej funkcjonariuszka, która miała towarzyszyć Blidzie w łazience, oraz tajemnica jej kurtki, na której nie znaleziono śladów prochu, które musiałyby się tam znaleźć gdyby, jak zeznaje, próbowała reanimować posłankę.

Skończyć z roamingiem!


Skończmy z opłatami za roaming w Unii Europejskiej! - apeluje Neelie Kroes, komisarz UE ds. agendy cyfrowej. Obiecuje nowe przepisy o wspólnym rynku telekomów na wiosnę 2014 r. - Go, Neelie, go! - dopingował ją duński liberał Jens Rohde na posiedzeniu odpowiadającej za rynek komunikacji podkomisji Parlamenty Europejskiego.
Sam fakt istnienia opłat roamingowych jest jawnym skandalem w sytuacji, gdy właścicielami sieci komórkowych w krajach Europy są ponadnarodowe korporacje jak np. Deutsche Telekom czy Orange.

PiS przeciw Unii


Tymczasem nasza ulubiona posłanka Pawłowicz (Zawsze dziewica – teraz i zawsze!) przyznała, że jest „z gruntu przeciwna Unii Europejskiej”. - Czekam i modlę się, żeby to się po prostu samo rozwaliło - mówi w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”. Posłanka PiS jest zdecydowanie przeciw naszemu członkostwu w UE, a ten pogląd podziela sam prezes Kaczyński, który to stanowisko zaaprobował.

(drat)


__________________________________________________
Państwo na wygnaniu (24)
__________________________________________________

Radio Wolna Europa



RWE to obok berlińskiego muru jeden z największych symboli zimnowojennego podziału Świata. Zważywszy na okoliczności w jakim przyszło działać tej instytucji oraz, że radio to, działało w oparciu o amerykański wywiad CIA, jego działalności do dziś towarzyszy wiele sekretów i spekulacji. Podobnie jak zagadkową zdaje się być postać szefa sekcji polskiej RWE- Jana Nowaka-Jeziorańskiego.
Pod koniec lat 40 ubiegłego stulecia podział sił emigracyjnych ustabilizował się na poziomie trzech niezależnych ośrodków politycznych- obozu zamkowego związanego z prezydentem Augustem Zaleskim, Rady Politycznej na czele z byłym premierem Tomaszem Arciszewskim oraz Polskim Narodowym Komitetem Demokratycznym założonym przez zrejterowanego z Polski Stanisława Mikołajczyka.
W sierpniu 1950 roku zmarł premier emigracyjnego rządu Tadeusz Tomaszewski. Przed prezydentem stanęło znowu trudne zadanie wyboru jego następcy, aby w jakimś stopniu był do zaakceptowani przez i tak poróżnioną emigrację. Wybór padał na generała Romana Odzierzyńskiego, który w poprzednim gabinecie piastował urząd ministra spraw wewnętrznych. Jednak decydującym był fakt, że był to zaufany człowiek jednej z najbardziej wpływowych postaci emigracji polskiej- generała Władysława Andersa.
Wpływ czynników wojskowych na poczynania emigracyjnego rządu nie był przypadkowy. W czerwcu 1950 roku wybuchła wojna koreańska, a Świat znalazł się na krawędzi kolejnego wielkiego konfliktu spotęgowanego tym, że de facto stanęły naprzeciw siebie dwa mocarstwa posiadające broń nuklearną. Polskie środowiska emigracyjne powitały ten światowy dramat z nieskrywaną radością, gdyż odżyły nadzieje na wytęskniony konflikt zbrojny państw zachodnich z ZSRR. Polskim Londyńczykom zamarzyło się odtworzeniowe polskiej armii i wspólna u boku Anglosasów walka na półwyspie koreańskim oczywiście pod warunkiem oficjalnego uznania emigracyjnego rządu W tym celu próbowano poruszyć wszelkie nieliczne już atuty. Poważnym sojusznikiem zdawała się być rządzona przez faszystowskiego dyktatora Francisco Franco Hiszpania prowadząca w tym czasie rokowania z USA, zakończone podpisaniem w 1953 roku Paktu Madryckiego, który w pewnym sensie zrywał z izolacją Madrytu, a Amerykanie za zgodę na umieszczenie tam swoich baz wojskowych obiecali pomoc gospodarczą. Jeszcze wcześniej na tzw. zjeździe madryckim w 1951 roku, polski ambasador w Madrycie Józef Potocki oraz jego kolega przy Stolicy Apostolskiej Kazimierz Papee, wyrazili gotowość przystąpienia emigracyjnej Polski do wspólnej koalicji państw anglosaskich.
W podobnym celu jesienią 1950 roku udał się no Stanów Zjednoczonych generał Władysław Anders uważany za duchowego zwierzchnika nieistniejącej już polskiej armii na Zachodzie. Anders zamierzał przestawić amerykańskim przywódcom koncepcję przeprowadzenia wojny prewencyjnej z ZSRR, co miało zahamować ekspansję Sowietów, a nawet doprowadzić do wycofania się ZSRR z niektórych państw. Problem w tym, że z Andersem nie chciał już rozmawiać prezydent Harry Truman, ani inni znaczący amerykańscy przywódcy. Również przyjęcie ze strony tamtejszej Polonii było niejednoznaczne. Oczywiście dla wielu Polonusów Anders- jako niezłomny dowódca, który wyprowadził tysiące żołnierzy z rosyjskich łagrów, a przede wszystkim bohater spod Monte Casino był postrzegany jako gwarant polskiej niezłomności i tradycji narodowej. Jednak wielu sympatyków Rady Politycznej Tomasza Arciszewskiego oraz Komitetu Mikołajczyka obwiniała go o prowokowanie wewnętrznych konfliktów oraz nieuchronienie Polskich Sił Zbrojnych przed rozwiązaniem. Trudno dywagować czy te zarzuty były słuszne, nie mniej należy pamiętać, że uważająca się za emigracyjną awangardę amerykańska Polonia często inaczej postrzegała rzeczywistość, będąc w swych opiniach i poglądach zwykle odmienna od Polaków ze starego kontynentu.
Wojna na półwyspie koreańskim nie okazała się na tyle wielkim konfliktem aby naruszyć powojenny ład na świecie i zachwiać którymś z supermocarstw, nie mniej powiększyła między nimi wzajemną wrogość, a zimna wojna rozgorzała na dobre. Do swojej polityki Biały Dom postanowił zaprząc mieszkającą w USA emigrację z krajów bloku wschodniego. Przy aprobacie amerykańskich władz zaczęły powstawać różne komitety narodowe między in.: czeski, węgierski, czy rumuński, finansowane były one z budżetu amerykańskiego wywiadu (CIA) i koordynowane przez powstały w czerwcu 1949 roku Waszyngtonie Komitet do Spraw Wolnej Europy. Na jego czele stanęli politycy niepośledniej rangi jak gen. Dwight Eisenhower (głównodowodzący wojskami amerykańskimi w Europie w czasie II wojny światowej i przyszły prezydent USA), Allen Dulles (późniejszy dyrektor CIA), sekretarz stanu- John Foster Dulles, czy Arthur Bliss Lane (były ambasador amerykański w Warszawie). Choć w ten scenariusz doskonale wpisywały się polskie środowiska emigracyjne, to jednak nie powstał żaden polski komitet narodowy z prozaicznego bowiem powodu, iż skłócone polskie ośrodki polityczne nie były w stanie wyłonić wspólnych reprezentantów.
Można by przypuszczać, że ta cała polityczno propagandowa działalność Amerykanów przeszła by bez echa, gdyby nie pomysł stworzenia radia, na falach którego emitowano specjalnie aranżowane audycje skierowane do państw za żelazną kurtyną. Tak zrodziła się idea powstania Radia Wolna Europa, które stało się jednym z zimnowojennych symboli podziału świata.
Pierwsza audycja RWE została wyemitowana w lipcu 1950 roku i wysłana do Czechosłowacji. Programy powstawały w Nowym Jorku, a następnie nagrane taśmy przewożono do RFN, gdzie za pomocą tamtejszych radiostacji emitowano je na Wschód. Oczywiście w tym gronie nie mogło zabraknąć przedstawicieli Polski, jako największego kraju pod dominacją sowiecką. Jednak Amerykanie obawiali się przeniesienia na teren RWE wewnątrz polskich sporów, z drugiej też strony, ewidentne faworyzowanie przez Waszyngton Niemców (siedzibę KWE przeniesiono do Monachium), również w sporze o polską granicę zachodnią, budziły polskie obawy i nieufność wobec potężnego partnera.
Pomimo tych trudności miesiąc później udało się stworzyć sekcję polską RWE na czele której stanął Lesław Bodeński, były kierownik Referatu Prasy Polskiej w MSZ w latach 1935-1939. A 1951 roku jego miejsce zajął Stanisław Strzetelski, poprzednio kierownik Biura Studiów Komitetu Wolnej Europy. Kiedy centrum RWE przeniesiono do Monachium, tam szefem oddziału polskiego został Jana Nowak-Jeziorańskiego. Zważywszy, że obaj politycy nie umieli ze sobą współpracować, powstał problem dwuwładzy, nieustających konfliktów i rywalizacji.
4 sierpnia 1950 r. nadano pierwszą audycję radiową skierowaną do Polski - „Głos Wolnej Polski”. Później już z monachijskiego studia przez kilkanaście godzin dziennie, aż do 30 lipca 1994 roku, stale emitowano do kraju rozmaite programy i audycje, z czego najpopularniejszymi były: „Fakty, wydarzenia, opinie", „Panorama dnia", „Wędrujący reporter", "Na czerwonym indeksie" ( program poświęcony książkom objętym cenzurą w kraju), "List do komunisty" (skierowany do członków PZPR), czy audycja satyryczna -"Podwieczorek przy mikrofonie".
Jan Nowak-Jeziorański przez następnych wiele lat twardą ręką szefował polskiej rozgłośni RWE. W prawdzie audycje płynące zza żelaznej kurtyny stanowiły jakąś alternatywę dla nierzadko siermiężnych i bezbarwnych mediów PRL. Jednak sama wizja programowa nadawanych z Monachium wiadomości była dosyć infantylna i schematyczna, kręciła się bowiem wokół założenia, że wszystko co złe dzieje się w krajach pod kuratelą ZSRR, zaś wszystko co uczciwe i dobre ma miejsce na Zachodzie. Pojawiały się też zarzuty, iż RWE było czymś w rodzaju „ pralni brudnych sumień”, gdyż wiele osób uprzednio zaangażowanych i często odpowiedzialnych za najcięższe zbrodnie komunistycznego systemu, po ucieczce na Zachód swoje nowe życie rozpoczynało od „szczerych spowiedzi” na antenie RWE, czego jaskrawym przykładem był podpułkownik SB Józef Światło.
Radiowa kariera Jeziorańskiego zwanego też kurierem z warszawy zakończyła się w wyniku skandalu. Otóż na początku lat 70 z rożnych źródeł zaczęły napływać informacje jakoby Jan Jeziorański wraz z bratem Henrykiem Jeziorańskim, w latach 1940-1942 byli zatrudnieni jako nadkomisarze w Komisarycznym Zarządzie Zabezpieczonych Nieruchomości w Generalnym Gubernatorstwie Warszawie. Instytucja ta założona przez marszałka Rzeszy Hermanna Göringa zawiadowała nieruchomościami zabranymi prawowitym właścicielom, głównie Żydom.
Rewelacje te Jeziorański nazywał ubeckimi fałszywkami mającymi skompromitować szefa tak nielubianego w PRL Radia Wolna Europa. Jednak sprawa nabrała innego wymiaru kiedy 20 września 1974 r. wydawany w Kolonii tygodnik „Rheinischer Merkur" opublikował artykuł pióra Joachima . Gorlickiego- „Zastanawiające wpadki w Radiu Wolna Europa”. W tekście tym autor zarzucił Jeziorańskiemu że był nazistowskim Treuhänderem (administratorem-zarządcą - przyp. PP.). Wiarygodność informacji mieli potwierdzić świadkowie m.in. Johann Kassner, również pracownik Komisarycznego Zarządu, który przed sądem pod przysięgą potwierdził wspomniane oskarżenia.
Sprawa zaczęła roztaczać coraz szersze kręgi, w odpowiedzi Jeziorański wytoczył przeciwko kolońskiej gazecie i autorowi tekstu proces sądowy domagając się odwołania zarzutów i wypłacenia odszkodowania w kwocie 20 tys. marek. Jednak sąd w Koloni w dniu 2 lipca 1975 roku oddalił pozew Jeziorańskiego pisząc w uzasadnieniu: „ W notarialnym oświadczeniu wymienionego pana Kassnera, na które powołuje się autor książki, jest mowa, że powód w latach 1940-1942 był zatrudniony w Komisarycznym Zarządzie Zabezpieczonych Nieruchomości w Warszawie jako oficjalny i urzędowo zatwierdzony nadkomisarz. Ponadto stwierdza się tamże, że Komisaryczny Zarząd Zabezpieczonych Nieruchomości zarządzał jako oficjalny urząd władzy okupacyjnej nieruchomościami, z których zostali wywłaszczeni ich żydowscy właściciele. Opis funkcji i czynności powoda w Komisarycznym Zarządzie pozwala nieuprzedzonemu czytelnikowi na taką interpretację i takie wyciągnięcie wniosku, jakie jest zawarte w kwestionowanym artykule, mianowicie, że autor książki określa i oskarża powoda jako nazistowskiego Treuhändera. Zatem więc powód pracował wówczas - czemu też nie przeczy - w Komisarycznym Zarządzie Zabezpieczonych Nieruchomości jako urzędzie nazistowskiej władzy okupacyjnej, czyli w urzędzie, który zajmował się administracją nieruchomości, które należały względnie należały były do żydowskich właścicieli i które zostały przez władze okupacyjne co najmniej zarekwirowane.”
Kolejną próbą obrony Jeziorańskiego było stwierdzenie, że objął tą wysoką funkcję w aparacie hitlerowskiej administracji na polecenie dowództwa Związku Walki Zbrojnej (poprzednik Armii Krajowej), jednak jak pisał w swoich wspomnieniach kontakty z polskim podziemia nawiązał dopiero w czerwcu 1941 roku.
Po tym skandalu senat USA wymógł na Komitecie do Spraw Wolnej Europy dymisję Jeziorańskiego, jego następcą został w 1976 roku Zygmunt Michałowski.
Paweł Petryka

pawel.pt@op.pl

poprzedninastępny komentarze