Trans-Fuzja - ciąg dalszy
2011-01-07 04:53:51
Na stronie internetowej Fundacji Trans-Fuzja (http://transfuzja.org/pl/artykuly/ogloszenia_i_apele/dlaczego_potrzeba_rownosci_w_dostepie_do_sluzby_wojskowej.htm) pojawiła się odpowiedź na mój komentarz zatytułowany „Równe prawo do zabijania” (http://lewica.pl/?id=23157). Chciałbym, aby czytelnicy i czytelniczki lewica.pl mogli się z nią zapoznać, więc przedrukowuję ją w całości. Poniżej znajduje się również mój komentarz.

***********

Bartek Nowaczyk opublikował na portalu lewica.pl swój komentarz do wypowiedzi Trans-Fuzji w sprawie równego dostępu do służby wojskowej dla osób transseksualnych.

Uważa, że żądamy „równego prawa do zabijania”.

Posłuchaj Bartku, co Ci powiem:

Nie zamierzam wstąpić do wojska. Już kiedyś, nie ze swojej woli, byłam. Żadnej armii.

Nie zachęcałabym do tego swojego syna ani nikogo z przyjaciół. Szczególnie do armii, która uczestniczy w pacyfikowaniu Świata w imię zglobalizowanych odhumanizowanych pieniędzy.

Nie zgadzam się na zabijanie z jakiegokolwiek powodu.

Nie popieram także polityki liberalizmu gospodarczego, dla którego wskaźniki tempa rozwoju gospodarczego i wynik ekonomiczny są ważniejsze od losów ludzi uczestniczących w tym systemie.

Nie zgadzam się na też na szowinizm ubrany w patriotyczne szaty, a także na nienawiść i ksenofobię umalowaną w barwy narodowych tradycji.

Nie zgadzam się na krzyżacką okupację, na pająka, który osnuł pajęczyną dom, w którym mieszkam i wysysa z niego soki.

A jednak … Protestowałabym mimo wszystko przeciw zakazowi wstępu do kościołów dla osób niewierzących, wstępowaniu do PIS-u ludziom o ilorazie inteligencji wyższym od przeciętnej, czy uczęszczaniu na nasze uczelnie ekonomiczne socjalistom.

Nie zgadzam się także na to, aby komukolwiek zakazywać uczestniczenia w realnym życiu społecznym: pracy w międzynarodowych korporacjach, zapisania się do PO, czy wstąpienia do Policji, która strzeże aktualnego niedoskonałego ładu społecznego.

Nie zgadzam się z polityką, w myśl której mój kraj wysyła wojska do Iraku, Afganistanu, ale nie zgadzam się także na zakazywanie komukolwiek wstąpienia do wojska lub piętnowanie go za to, że wstępuje.

Naiwny pacyfizm, szczególnie jeśli jest motywowany bieżącym zapotrzebowaniem politycznym, nigdy nie był główną wartością, jaką lewica przyjmowała. W moim przekonaniu najważniejsze wartości, które decydują o lewicowości, to szacunek dla idei równości i godności wszystkich ludzi oraz polityka równych szans dla wszystkich, poszanowanie ludzkiej odmienności, różnorodności i wolności, a także internacjonalizm.

Dlatego sprzeciwiam się i będę się sprzeciwiała dyskryminacji poszczególnych grup ludzi i osób we wszystkich przejawach życia społecznego.

Anna Grodzka

***********

Na wstępie chciałbym powiedzieć, że cieszę się, że Anna Grodzka zechciała ustosunkować się do mojego komentarza. Brakuje nam konstruktywnych dyskusji na temat taktyki działań różnych ruchów społecznych, więc każda jaskółka, nawet jeśli wiosny nie uczyni, jest mile widziana. Cieszę się, również z jej jednoznacznego potępienia dla niesprawiedliwych wojen, w których Wojsko Polskie aktywnie uczestniczy.

Z całą pewnością przepis z automatu odmawiający osobom transpłciowym wstępowania do wojska jest sam w sobie dyskryminujący. Nota bene, zatrważający jest fakt, że wiele osób komentujących na lewica.pl nie zauważa (nie zna?) różnicy między osobami homoseksualnymi a transpłciowymi.

Czy jednakże każda dyskryminacja powinna wzbudzać naszą chęć do walki w równym stopniu? Jestem przekonany, że nie. Jak rozumiem, zgadzamy się w kwestii tego, że wojna o ropę rozpętana przez G.W. Busha i jego ludzi – Kwaśniewskiego, Millera nie zalicza się do działań które przyczyniają się wspierania idei „równości i godności wszystkich ludzi oraz polityki równych szans dla wszystkich, poszanowania ludzkiej odmienności, różnorodności i wolności” czy „internacjonalizmu”? Czy przyczynia się ona do większej równości między narodami? Czy dzięki niej mieszkańcy Iraku czy Afganistanu mają szansę na lepsze życie? Czy przestali cierpieć? To tylko retoryczne pytanie, na które świetnie znamy odpowiedź.

Ruchy takie jak Trans-Fuzja stają w takim momencie przed wyborem: czy dążyć za wszelką cenę do zniesienia wszelkiej formalnej dyskryminacji, nawet jeśli jej pokonanie wiązać się będzie z przyczynianiem się reprezentowanej przez siebie populacji do aktywnego opresjonowania innych? Tym bardziej, że postulat Trans-Fuzji pojawia się w czasach, w których dobrze wiemy o tym, że Polska bynajmniej nie powstrzymuje się przed aktywnym uczestnictwem w wojnach najeźdźczych. Czy nasza walka o równość powinna dotyczyć tych dziedzin, w których jej osiągnięcie będzie oznaczać przyłożenie ręki do odbierania innym ludziom ich prawa do życia w pokoju? Czy Trans-Fuzja bardziej przyczyni się do osiągnięcia równości walcząc o prawo do bycia okupantem, czy też włączając się w ruch antywojenny? Czy chodzi o równość dla wszystkich, czy jedynie dla nas?

Tym samym dochodzimy do drugiej ważnej kwestii. Komentarze pod wiadomością na lewica.pl zaroiły się wprost od uwag typu „ruchy LGBT to nie jest lewica”, „co to ma wspólnego z lewicą” itp. Warto więc się zastanowić czemu właściwie na lewicowym portalu rozważamy tę kwestię.

Z całą pewnością mogę zgodzić się z tym, że ruchy LGBTQ nie stają się ruchami lewicowymi „Z AUTOMATU”. Ale należy od razu dodać, że na podobnej zasadzie ŻADEN typ ruchu, ani działania podejmowane przez JAKĄKOLWIEK klasę / grupę społeczną nie stają się „Z AUTOMATU” lewicowe. Dotyczy to również ruchów robotniczych, które – podobnie jak osoby LGBTQ – mogą być lewicowe, liberalne czy prawicowe.

Wyobraźmy sobie związek zawodowy, który powstaje w celu obrony praw robotników pochodzących z jednej grupy narodowościowej, a którego głównym postulatem będzie odebranie prawa do pracy robotnikom pochodzący z mniejszości narodowych. Czy będzie on lewicowy? Albo czy robotnicy, którzy zbuntują się, przejmą zakład pracy i stworzą w nim samorząd, ale będą to robić, aby, wykorzystując pozycję monopolisty tego zakładu na danym terenie, znacząco podnieść ceny usług dla ludności i przejmować zwiększone zyski dla swojej osobistej korzyści, będzie lewicowy?

Kiedy więc moim zdaniem jest się lewicowym? Wtedy, kiedy nasze działania wpisują się w szeroki, a więc przekraczający nasze partykularne interesy, łańcuch ruchów działających na rzecz szeroko pojętej równości. Łańcuch ruchów, które wspólnie walczą o pokój, o zniesienie kapitalizmu, o likwidację patriarchatu, o równe prawa dla osób transpłciowych, po prostu o równość. Odnosi się to w takim samym zakresie do osób, które chciałyby ograniczyć równość do kwestii równości płci czy tożsamości seksualnych (typu M. Środa), jak i tych, które uważają, że jedynie sprawy robotnicze są warte rozważania, a reszta jest albo zupełnie nieważna, albo sama się rozwiąże, kiedy już kapitalizm zostanie obalony.

Jeśli nie będziemy o tym pamiętać, to pozostaniemy tu, gdzie znajdujemy się obecnie. W sytuacji, w której każdy z ruchów próbuje „ciągnąć wóz w swoją stronę”, prezentując siebie i swoje postulaty jako najważniejsze, jedyne godne rozważenia i realizacji. W efekcie stoimy w miejscu.

poprzedni komentarze