2011-11-12 14:54:25
„Nihilists! Fuck me. I mean, say what you like about the tenets of National Socialism, Dude, at least it's an ethos.”
(Nihiliści? Ja pierdolę! Mówcie co chcecie o doktrynie Narodowego Socjalizmu, ale to przynajmniej jakiś etos.)
Walter Sobchak, „Big Lebowski”.
Faszyści z Młodzieży Wszechpolskiej i ONR-u starają się odciąć od kiboli, którzy zdemolowali Plac Konstytucji, pojazdy TVNu, radiowozy itp., twierdząc, że byli to zwykli chuligani, którzy pojawili się nie wiadomo skąd, aby siać zamęt i robić rozróbę.
Cóż – z tym „nie wiadomo” to oczywiście kłamstwo, o wyjątkowo krótkich nogach. Tzw. Marsz Niepodległości był reklamowany na stadionach od kilku tygodni, organizatorzy dobrze wiedzieli, że sporą część uczestników demonstracji będą stanowić panowie w klubowych szalikach. Wystarczy spojrzeć chociażby na to zdjęcie z meczu Legia -Widzew:
Mniej oczywista jest jednak odpowiedź na pytanie, czy kibole są faktycznie nihilistycznymi chuliganami szukającymi po prostu rozróby, czy jednak coś ich z faszyzmem łączy.
Myślę, że łączy ich więcej, niż prawdziwi faszyści chcą przyznać. Łączy ich kult siły, łączy ich patriarchalny konserwatyzm obyczajowy, łączy ich ksenofobia, homofobia, szowinizm. Łączy ich dobra organizacja, dyscyplina i upodobanie do jednorodności - szaliki, barwy, flagi... Łączy ich w końcu nacjonalizm – w końcu hasło „Kosovo je Srbija” zrobiło na stadionach furorę.
Co ich dzieli? Cóż - prawdziwi faszyści w porównaniu z kibolami są prawie że intelektualistami. Nienawiść kiboli jest znacznie bardziej rozproszona niż nienawiść faszystów, bo poza Żydami, Romami, Arabami, Czarnymi, pedałami, lesbami, feministkami, lewakami, Unią Europejską itp. dotyczy także policji, niektórych korporacji medialnych, oraz – last but not least - szalikowców innych klubów.
Dlatego też mariaż prawdziwych faszystów z kibolami, chociaż naturalny, nie może być prosty, co pokazała wczorajsza demonstracja, na której kibole zamiast dumnie wypinać piersi, śpiewając pieśni patriotyczne, postanowili zaatakować policję oraz dziennikarzy.
Dobrze się stało, że miliony ludzi w całej Polsce zobaczyły, do czego prowadzi szowinizm i kult siły. Trzeba mieć nadzieję, że w przyszłym roku nie wybiorą się na imprezę o takim właśnie charakterze, przyjdą za to powiedzieć faszyzmowi „no pasaran”.
Można się spodziewać, że od dziś prawdziwi faszyści będą z dużo większą ostrożnością sięgali po wsparcie „grup sportowych”. Patrząc z punktu widzenia antyfaszysty – to dobrze. Walter Sobchak miał jednak trochę racji. Chwilami na blokadzie czułem, że to, co najbardziej rozwścieczyło by „niepodległościowców” to transparent z napisem „Polonia Warszawa”, który byłby najlepszym pretekstem do rozróby. Wolę już blokować przemarsz prawdziwych faszystów, co do których mam pewność, że wiem, jakie wyznają wartości. Wolę blokować przemarsz prawdziwych faszystów, których najbardziej wścieka właśnie kolorowa grupa „Żydów, lewaków, lesb, pedałów i feministek”, która nie zgadza się na ich zamkniętą i homogeniczną wizję Polski.
PS. W tym tekście nie zajmuje się w ogóle tym, czy czy blokada ma sens, i dlaczego - o tym możesz za to przeczytać w moim tekście Róbmy politykę. Blokujmy faszystów.