2009-09-24 21:37:28
W Warszawie jest taki zwyczaj, kiedy organizacja pozarządowa ma jakiś problem lub sugestię do Hanny Gronkiewicz - Waltz to zazwyczaj taka sprawa ląduje na biurku Wiceprezydenta Warszawy Włodzimierza Paszyńskiego. Podobno osobiście Pani Prezydent zajmuje się tylko prośbami organizacji katolickich, ale do rzeczy... Paszyński to człowiek odpowiedzialny między innymi za sprawy polityki społecznej w stołecznym ratuszu. Mimo, że kojarzony z Markiem Borowskim to jest bezpartyjny. Warszawskie SLD postanowiło się go pozbyć na rok przed wyborami samorządowymi…
Miałem okazję widzieć Paszyńskiego przy pracy kilkakrotnie podczas konsultacji społecznych i oceniam go bardzo dobrze. Kiedyś byłem nawet jego petentem, rozmawiałem o przyszłości Parady Równości w Warszawie. Notabene Paszyński jest regularnym uczestnikiem Parady, chociaż ze względów politycznych ( naciski polityczne HGW ) nigdy nie jest tam oficjalnie jako wiceprezydent miasta ale jako zwykły mieszkaniec. Włodzimierz Paszyński ma też bardzo dobrą opinię w samym środowisku pozarządowym. Rozmaite stowarzyszenia i fundacje znają go od lat i często liczą się z jego opinią. Ten skromny nauczyciel języka polskiego zrobił karierę polityczną nie dzięki przynależności partyjnej ale dzięki kompetencjom nabytym jako działacz społeczny. Za tym Panem stoi nie tyle zaplecze polityczne co zaplecze wielu organizacji pozarządowych. Został rekomendowany na to stanowisko przez Marka Borowskiego, ale nikt w SDPL nie wymagał, żeby z wdzięczności wstąpił do partii, mimo to wzbudza nieufność u niektórych polityków sojuszu. Paszyński jest niewygodny dla SLD jeszcze z jednego powodu - skutecznie opiera się naciskom i nie zatrudnia ludzi z klucza partyjnego. SLD jest partią etatystyczną i potrzebuje stanowisk dla swoich działaczy. Przez trzy lata SLD popierało Paszyńskiego jednak zbliżają się wybory samorządowe a tajemnicą poliszynela jest, że warszawskie SLD jest w fatalnej kondycji, kolejna okazja żeby zająć taki fajny stołek może długo się nie pojawić , a już na pewno nie uda się bez Marka Borowskiego jako kandydata na prezydenta Warszawy. To wywołuje frustrację.
Starożytni grecy mawiali, że kogo bogowie chcą zniszczyć, temu najpierw odbierają rozum. Jeśli SLD uda się odwołać Paszyńskiego, zdenerwują wielu warszawiaków i to głównie tych aktywnych społecznie a często i politycznie. Sojusz może zyskać wielu nowych wrogów dzięki swojej krótkowzroczności.
Ale to nie koniec warszawskiej "nawalanki" na lewicy. Ćwierkają wróbelki, że SLD szykuje kolejny atak, tym razem będą chcieli odwołać z funkcji szefa warszawskiej Komisji Zdrowia - Bartka Dominiaka, radnego i wiceprzewodniczącego SDPL. Bartek ma spore kompetencje na to stanowisko, był dwukrotnie doradcą ministra zdrowia a jego kadencja jako radnego obfituje w sukcesy. Wiceszef SDPL ma reelekcję jako radny w kieszeni, jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych polityków w mieście a to wzbudza zawiść. Jednak jest jeszcze ważniejsza sprawa… Dominiak jest ważnym ogniwem planowanych działań w stolicy na rzecz walki z AIDS. Najnowsze dane z Krajowego Centrum ds. AIDS mówią o gwałtownym wzroście liczby nowych zakażeń hiv, z czego 48 % zakażonych to geje. Oczywiście Warszawa bije wszelkie negatywne "rekordy" w tym temacie. Powstała nawet Rada Konsultacyjna przy Krajowym Centrum ds. AIDS żeby coś z tym zrobić (poproszono mnie o wstąpienie do tej rady jako człowieka związanego z mediami lgbt). Sprawa jest poważna. Geje to tylko papierek lakmusowy, małe środowisko gdzie zmiany łatwiej zauważyć, drugi problem to zauważyć i prowadzić skuteczną profilaktykę wśród osób heteroseksualnych. Dominiak jest jedynym radnym w warszawskim ratuszu który ma wystarczająco dużo wiedzy z zakresu ochrony zdrowia i dobrych relacji (także ze stołecznym środowiskiem gejowskim które wielokrotnie brał w obronę) żeby sprostać temu wyzwaniu. No ale władze SLD uznają kompetentnych członków SDPL za wrogów większych niż ludzi z PIS czy PO. Czy sld pozbawi warszawę dwóch kompetentnych urzędników ? tego dowiemy się być może już na najbliższym posiedzeniu Rady Warszawy.
Jeśli ktoś marzył, że powstanie "LiD 2" to się srogo zawiedzie. Na lewicy trwa wojna a politycy SLD mają największy kij i najmocniej biją ludzi z którymi jeszcze niedawno startowali na jednej liście. Z drugiej strony w samym sld jest wiele osób które marzą o szerokim porozumieniu na lewicy. Podczas ostatniej kampanii wyborczej sam widziałem na spotkaniu zorganizowanym przez SLD jak warszawscy członkowie tej partii przez bite 2 godziny besztali/mieszali z błotem Wojciecha Olejniczaka za to, że wsadził nóż w plecy LiDu. Zamiast spotkania wyborczego był wewnątrzpartyjny lincz. Nie mogę sobie darować, że nie wziąłem na to spotkanie kamery ! Ostatnie głosy, że Olejniczak będzie kandydatem SLD na Prezydenta Warszawy wywołują u mnie tylko uśmiech . Mam wrażenie, że to właśnie warszawski aktyw SLD najbardziej Olejniczaka nienawidzi. Przy takiej atmosferze wcale nie dziwi jego słaby wynik w stolicy podczas ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego.
Łukasz Pałucki
PS:
Poniżej wklejam komentarz Bartka Dominiaka nt. starań SLD o odwołanie Prezydenta Paszyńskiego
http://dominiak.blog.onet.pl/SLD-Nasz-Nie-To-odwolac,2,ID391717123,n
Dzisiejsza Gazeta Stołeczna pisze o tym, o czym w kuluarach warszawskiego ratusza słychać od kilku miesięcy. Warszawski SLD kombinuje jak usunąć ze stanowiska wiceprezydenta Włodzimierza Paszyńskiego i zastąpić go swoim działaczem. Bo Paszyński „nie działa na chwałę Sojuszu”. Bo od początku kadencji nie jest uznawany za „swojego”. Bo jest bezpartyjny, choć prezydent Warszawy wzięła go do swojej ekipy w zamian za wsparcie lewicy w Radzie Miasta. Bo Paszyński jest w gruncie rzeczy lewicowy, tylko nie tak lewicowy jak to rozumie warszawskie SLD.
Podszeptywanie prezydent Gronkiewicz-Waltz zamiany Paszyńskiego na „swojego” wpisuje się w szerszy scenariusz samorządowy napisany w gabinetach przy ul. Rozbrat. W Łodzi SLD zbiera podpisy za przeprowadzeniem referendum w sprawie odwołania prawicowego prezydenta Jerzego Kropiwnickiego (tego samego, co chce dnia wolnego w Święto Trzech Króli). W Częstochowie robi to samo tylko, że w stosunku do również prawicowego prezydenta Tadeusza Wrony. Podejmowane na rok przed kolejnymi wyborami samorządowymi próby odwołania prawicowych prezydentów mogą wydawać się uzasadnione (bez względu na wyniki referendów) i zarysować wyrazistość SLD. Tam gdzie Sojusz jest w opozycji, to warto pokazać, że jest to opozycja twarda.
Jednak odwoływanie wiceprezydenta, którego się popierało i broniło przez ostatnie trzy lata, tylko dlatego, że nie jest „swój”? Kuriozum, które mogli wymyślić tylko ci, którzy nie zauważyli, że ludzie mają dość partyjniactwa w samorządach. Polityka - tak, ale partyjniactwo – nie!
Włodzimierz Paszyński to chyba najlepszy z czterech wiceprezydentów Warszawy. Merytoryczny, koncyliacyjny, konsekwentnie reformujący stołeczną edukację, jak też rozwijający politykę społeczną w Warszawie. Czy takiego człowieka odwołuje się rok przed końcem kadencji tylko dlatego, że koniecznie się chce wypromować swojego działacza? Bo warszawski SLD cierpi na brak lokalnego polityka (a może polityczki?), który byłby znany, lubiany, a przez to atrakcyjny dla elektoratu. SLD chciałby wsadzić na stołek wiceprezydencki osobę, którą wykreuje na swojego stołecznego lidera. Bo dziś w wyborach prezydenta stolicy warszawscy działacze tej partii są zdani na zrzuty swoich partyjnych władz krajowych: chętny Olejniczak, obcy ideowo Rosati, niezależny Kalisz, dyżurna kandydatka prezydencka Szymanek-Deresz. Brak na tej liście osób wywodzących się z warszawskiego aktywu SLD. A to musi stołecznych samorządowców tej partii uwierać.
Taki jest powód zabiegów działaczy z Rozbrat u drzwi prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Mam nadzieję, że zabiegów nieudanych.
Bartosz Dominiak
Miałem okazję widzieć Paszyńskiego przy pracy kilkakrotnie podczas konsultacji społecznych i oceniam go bardzo dobrze. Kiedyś byłem nawet jego petentem, rozmawiałem o przyszłości Parady Równości w Warszawie. Notabene Paszyński jest regularnym uczestnikiem Parady, chociaż ze względów politycznych ( naciski polityczne HGW ) nigdy nie jest tam oficjalnie jako wiceprezydent miasta ale jako zwykły mieszkaniec. Włodzimierz Paszyński ma też bardzo dobrą opinię w samym środowisku pozarządowym. Rozmaite stowarzyszenia i fundacje znają go od lat i często liczą się z jego opinią. Ten skromny nauczyciel języka polskiego zrobił karierę polityczną nie dzięki przynależności partyjnej ale dzięki kompetencjom nabytym jako działacz społeczny. Za tym Panem stoi nie tyle zaplecze polityczne co zaplecze wielu organizacji pozarządowych. Został rekomendowany na to stanowisko przez Marka Borowskiego, ale nikt w SDPL nie wymagał, żeby z wdzięczności wstąpił do partii, mimo to wzbudza nieufność u niektórych polityków sojuszu. Paszyński jest niewygodny dla SLD jeszcze z jednego powodu - skutecznie opiera się naciskom i nie zatrudnia ludzi z klucza partyjnego. SLD jest partią etatystyczną i potrzebuje stanowisk dla swoich działaczy. Przez trzy lata SLD popierało Paszyńskiego jednak zbliżają się wybory samorządowe a tajemnicą poliszynela jest, że warszawskie SLD jest w fatalnej kondycji, kolejna okazja żeby zająć taki fajny stołek może długo się nie pojawić , a już na pewno nie uda się bez Marka Borowskiego jako kandydata na prezydenta Warszawy. To wywołuje frustrację.
Starożytni grecy mawiali, że kogo bogowie chcą zniszczyć, temu najpierw odbierają rozum. Jeśli SLD uda się odwołać Paszyńskiego, zdenerwują wielu warszawiaków i to głównie tych aktywnych społecznie a często i politycznie. Sojusz może zyskać wielu nowych wrogów dzięki swojej krótkowzroczności.
Ale to nie koniec warszawskiej "nawalanki" na lewicy. Ćwierkają wróbelki, że SLD szykuje kolejny atak, tym razem będą chcieli odwołać z funkcji szefa warszawskiej Komisji Zdrowia - Bartka Dominiaka, radnego i wiceprzewodniczącego SDPL. Bartek ma spore kompetencje na to stanowisko, był dwukrotnie doradcą ministra zdrowia a jego kadencja jako radnego obfituje w sukcesy. Wiceszef SDPL ma reelekcję jako radny w kieszeni, jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych polityków w mieście a to wzbudza zawiść. Jednak jest jeszcze ważniejsza sprawa… Dominiak jest ważnym ogniwem planowanych działań w stolicy na rzecz walki z AIDS. Najnowsze dane z Krajowego Centrum ds. AIDS mówią o gwałtownym wzroście liczby nowych zakażeń hiv, z czego 48 % zakażonych to geje. Oczywiście Warszawa bije wszelkie negatywne "rekordy" w tym temacie. Powstała nawet Rada Konsultacyjna przy Krajowym Centrum ds. AIDS żeby coś z tym zrobić (poproszono mnie o wstąpienie do tej rady jako człowieka związanego z mediami lgbt). Sprawa jest poważna. Geje to tylko papierek lakmusowy, małe środowisko gdzie zmiany łatwiej zauważyć, drugi problem to zauważyć i prowadzić skuteczną profilaktykę wśród osób heteroseksualnych. Dominiak jest jedynym radnym w warszawskim ratuszu który ma wystarczająco dużo wiedzy z zakresu ochrony zdrowia i dobrych relacji (także ze stołecznym środowiskiem gejowskim które wielokrotnie brał w obronę) żeby sprostać temu wyzwaniu. No ale władze SLD uznają kompetentnych członków SDPL za wrogów większych niż ludzi z PIS czy PO. Czy sld pozbawi warszawę dwóch kompetentnych urzędników ? tego dowiemy się być może już na najbliższym posiedzeniu Rady Warszawy.
Jeśli ktoś marzył, że powstanie "LiD 2" to się srogo zawiedzie. Na lewicy trwa wojna a politycy SLD mają największy kij i najmocniej biją ludzi z którymi jeszcze niedawno startowali na jednej liście. Z drugiej strony w samym sld jest wiele osób które marzą o szerokim porozumieniu na lewicy. Podczas ostatniej kampanii wyborczej sam widziałem na spotkaniu zorganizowanym przez SLD jak warszawscy członkowie tej partii przez bite 2 godziny besztali/mieszali z błotem Wojciecha Olejniczaka za to, że wsadził nóż w plecy LiDu. Zamiast spotkania wyborczego był wewnątrzpartyjny lincz. Nie mogę sobie darować, że nie wziąłem na to spotkanie kamery ! Ostatnie głosy, że Olejniczak będzie kandydatem SLD na Prezydenta Warszawy wywołują u mnie tylko uśmiech . Mam wrażenie, że to właśnie warszawski aktyw SLD najbardziej Olejniczaka nienawidzi. Przy takiej atmosferze wcale nie dziwi jego słaby wynik w stolicy podczas ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego.
Łukasz Pałucki
PS:
Poniżej wklejam komentarz Bartka Dominiaka nt. starań SLD o odwołanie Prezydenta Paszyńskiego
http://dominiak.blog.onet.pl/SLD-Nasz-Nie-To-odwolac,2,ID391717123,n
Dzisiejsza Gazeta Stołeczna pisze o tym, o czym w kuluarach warszawskiego ratusza słychać od kilku miesięcy. Warszawski SLD kombinuje jak usunąć ze stanowiska wiceprezydenta Włodzimierza Paszyńskiego i zastąpić go swoim działaczem. Bo Paszyński „nie działa na chwałę Sojuszu”. Bo od początku kadencji nie jest uznawany za „swojego”. Bo jest bezpartyjny, choć prezydent Warszawy wzięła go do swojej ekipy w zamian za wsparcie lewicy w Radzie Miasta. Bo Paszyński jest w gruncie rzeczy lewicowy, tylko nie tak lewicowy jak to rozumie warszawskie SLD.
Podszeptywanie prezydent Gronkiewicz-Waltz zamiany Paszyńskiego na „swojego” wpisuje się w szerszy scenariusz samorządowy napisany w gabinetach przy ul. Rozbrat. W Łodzi SLD zbiera podpisy za przeprowadzeniem referendum w sprawie odwołania prawicowego prezydenta Jerzego Kropiwnickiego (tego samego, co chce dnia wolnego w Święto Trzech Króli). W Częstochowie robi to samo tylko, że w stosunku do również prawicowego prezydenta Tadeusza Wrony. Podejmowane na rok przed kolejnymi wyborami samorządowymi próby odwołania prawicowych prezydentów mogą wydawać się uzasadnione (bez względu na wyniki referendów) i zarysować wyrazistość SLD. Tam gdzie Sojusz jest w opozycji, to warto pokazać, że jest to opozycja twarda.
Jednak odwoływanie wiceprezydenta, którego się popierało i broniło przez ostatnie trzy lata, tylko dlatego, że nie jest „swój”? Kuriozum, które mogli wymyślić tylko ci, którzy nie zauważyli, że ludzie mają dość partyjniactwa w samorządach. Polityka - tak, ale partyjniactwo – nie!
Włodzimierz Paszyński to chyba najlepszy z czterech wiceprezydentów Warszawy. Merytoryczny, koncyliacyjny, konsekwentnie reformujący stołeczną edukację, jak też rozwijający politykę społeczną w Warszawie. Czy takiego człowieka odwołuje się rok przed końcem kadencji tylko dlatego, że koniecznie się chce wypromować swojego działacza? Bo warszawski SLD cierpi na brak lokalnego polityka (a może polityczki?), który byłby znany, lubiany, a przez to atrakcyjny dla elektoratu. SLD chciałby wsadzić na stołek wiceprezydencki osobę, którą wykreuje na swojego stołecznego lidera. Bo dziś w wyborach prezydenta stolicy warszawscy działacze tej partii są zdani na zrzuty swoich partyjnych władz krajowych: chętny Olejniczak, obcy ideowo Rosati, niezależny Kalisz, dyżurna kandydatka prezydencka Szymanek-Deresz. Brak na tej liście osób wywodzących się z warszawskiego aktywu SLD. A to musi stołecznych samorządowców tej partii uwierać.
Taki jest powód zabiegów działaczy z Rozbrat u drzwi prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Mam nadzieję, że zabiegów nieudanych.
Bartosz Dominiak