2010-06-22 22:25:24
W podstawówce i w liceum byłem mistrzem ortografii. W szkole koledzy ode mnie ściągali, nauczycielki wypychały mnie siłą na olimpiady języka polskiego. Jakoś zawsze wiedziałem (a właściwie słyszałem) kiedy powinno się pisać "rz" , "ó" a kiedy "ch". Wszystko się zmieniło gdy zacząłem regularnie używać internetu.
Internet - władca języków
Masowy internet w poważny sposób wpłynął na język. Jednym z najbardziej zaskakujących skutków informatyzacji był renesans pisania listów. Początek lat 90-tych był epoką telefonu i filmów video. Kultura obrazu i dźwięku miała być przyszłością. Tymczasem maile i fora internetowe dokonały tego czego nie mogły dokonać całe pokolenia polonistów - wielki powrót słowa pisanego. Dzisiaj pod koniec pierwszej dekady XXI wieku sztuka pisania jest jeszcze ważniejsza. Znajomość meandrów trudnego języka polskiego pozwala nie tylko na skuteczne komunikowanie się ale jest też niezbędna do umiejętności pełnego korzystania z sieci. Jeśli nie wiemy jakich (właściwych) słów użyć na szukane zjawisko to zwyczajnie wielka szklana kula - wyszukiwarka internetowa nie odpowie na nasze pytanie. Internet (ja lubię używać określenia "cyfrowa świadomość ludzkości") jest zbudowany tak jak zbudowany jest język. Niby to samo ale w każdym kraju to wygląda trochę inaczej. Nie chodzi tu też o język literacki ale o połączenie języka oficjalnego z potocznym. Taka hybryda jest najbardziej funkcjonalna. Język literacki jest zbyt konserwatywny jak na dzisiejszy pędzący świat, z kolei język potoczny jest zbyt niejednoznaczny.
Kiedy szukamy konkretnych i specyficznych zjawisk sięgamy do języka oficjalnego, emocje i pojęcia kompletnie nowe lepiej wyrażać slangiem.
To temat rzeka. Sam napisałem i obroniłem prace magisterską nt. komunikacji informatyków jednak to czym staje się dzisiejsza sieć (zwracam uwagę, że dla mnie to pojęcie szersze niż tylko internet) stanowi zagadkę dla socjologów i antropologów. Powstaje całkiem nowy gatunek. To już nie homo sapiens, to homo technologiae.
Ale do rzeczy bo płynę...
Jak pisałem wcześniej internet zniszczył moją ortografię. Nie chodzi tutaj o komputer bo z tym wynalazkiem miałem do czynienia od początku lat 90-tych. Internetu wtedy prawie nie znałem bo zwyczajnie nie było mnie na niego stać. W tych czasach we Włocławku jeszcze nie było sieci, a rozmowy międzymiastowe z Toruniem były zbyt drogie. Dopiero w XXI wieku postępowała moja wtórna analfabetyzacja. Zauważyłem, że podobnie działo się z moimi znajomymi. Także na portalach internetowych zaczęło się pojawiać (i nadal przybywa) coraz więcej błędów ortograficznych i literówek. Jest kilka teorii dlaczego tak się dzieje. Jedna z nich mówi, że kiedy rośnie ilość to zawsze spada jakość. Zwolennicy tej teorii podają przykłady pisarzy którzy zrobili karierę wraz z rozwojem informatyzacji. Siedzieli przed kompem godzinami, pisali, przysypiali przed klawiaturą a potem pisali znowu. Ich znak firmowy to książki mające po setki stron. No cóż, łatwo udowodnić, że na klawiaturze pisze się wielokrotnie szybciej niż ręcznie. Druga z teorii mówi, że ortografia zanika dlatego, że jest ... niepotrzebna. Wśród polonistów od dawna istnieje ruch mający na celu uproszczenie języka polskiego. Polski jest jednym z najtrudniejszych języków na świecie - to też da się udowodnić. A jakie to ma znaczenie czy pisze się przez ch czy h ? Oczywiście przy wymowie istnieje różnica w dźwięku - ja przynajmniej ją słyszę, ale umówmy się PO CO SOBIE UTRUDNIAĆ ŻYCIE ? Trzecia teoria mówi, że człowiek ma ograniczone zasoby poznawcze a internet zwiększa ilość bodźców (teksty + obrazki w krótkim przedziale czasowym). Tekst pisany wymaga więcej zasobów intelektualnych niż prosty obrazek w telewizji - umysł się broni i upraszcza. Przekaz mimo, że zaklęty w postać uproszczonego kodu nadal jest funkcjonalny.
Przykład tutaj:
http://santi.moblog.pl/wpis/527795
Myślę, że przyszłość komunikacji w sieci to dalszy kompromis pomiędzy funkcjonalnością a szybkością, jednak język literacki nadal będzie odgrywał ważną rolę jako stabilna podstawa - pewien kodeks do którego każdy będzie mógł nawiązać w razie problemów. Tak będzie póki myślimy słowami (a nie obrazami) a terminalem między nami a siecią jest klawiatura zawierająca litery. Zmieni się to być może po bezpośrednim podłączeniu układy nerwowego do sieci - ale to już całkiem inna historia :)
Internet - władca języków
Masowy internet w poważny sposób wpłynął na język. Jednym z najbardziej zaskakujących skutków informatyzacji był renesans pisania listów. Początek lat 90-tych był epoką telefonu i filmów video. Kultura obrazu i dźwięku miała być przyszłością. Tymczasem maile i fora internetowe dokonały tego czego nie mogły dokonać całe pokolenia polonistów - wielki powrót słowa pisanego. Dzisiaj pod koniec pierwszej dekady XXI wieku sztuka pisania jest jeszcze ważniejsza. Znajomość meandrów trudnego języka polskiego pozwala nie tylko na skuteczne komunikowanie się ale jest też niezbędna do umiejętności pełnego korzystania z sieci. Jeśli nie wiemy jakich (właściwych) słów użyć na szukane zjawisko to zwyczajnie wielka szklana kula - wyszukiwarka internetowa nie odpowie na nasze pytanie. Internet (ja lubię używać określenia "cyfrowa świadomość ludzkości") jest zbudowany tak jak zbudowany jest język. Niby to samo ale w każdym kraju to wygląda trochę inaczej. Nie chodzi tu też o język literacki ale o połączenie języka oficjalnego z potocznym. Taka hybryda jest najbardziej funkcjonalna. Język literacki jest zbyt konserwatywny jak na dzisiejszy pędzący świat, z kolei język potoczny jest zbyt niejednoznaczny.
Kiedy szukamy konkretnych i specyficznych zjawisk sięgamy do języka oficjalnego, emocje i pojęcia kompletnie nowe lepiej wyrażać slangiem.
To temat rzeka. Sam napisałem i obroniłem prace magisterską nt. komunikacji informatyków jednak to czym staje się dzisiejsza sieć (zwracam uwagę, że dla mnie to pojęcie szersze niż tylko internet) stanowi zagadkę dla socjologów i antropologów. Powstaje całkiem nowy gatunek. To już nie homo sapiens, to homo technologiae.
Ale do rzeczy bo płynę...
Jak pisałem wcześniej internet zniszczył moją ortografię. Nie chodzi tutaj o komputer bo z tym wynalazkiem miałem do czynienia od początku lat 90-tych. Internetu wtedy prawie nie znałem bo zwyczajnie nie było mnie na niego stać. W tych czasach we Włocławku jeszcze nie było sieci, a rozmowy międzymiastowe z Toruniem były zbyt drogie. Dopiero w XXI wieku postępowała moja wtórna analfabetyzacja. Zauważyłem, że podobnie działo się z moimi znajomymi. Także na portalach internetowych zaczęło się pojawiać (i nadal przybywa) coraz więcej błędów ortograficznych i literówek. Jest kilka teorii dlaczego tak się dzieje. Jedna z nich mówi, że kiedy rośnie ilość to zawsze spada jakość. Zwolennicy tej teorii podają przykłady pisarzy którzy zrobili karierę wraz z rozwojem informatyzacji. Siedzieli przed kompem godzinami, pisali, przysypiali przed klawiaturą a potem pisali znowu. Ich znak firmowy to książki mające po setki stron. No cóż, łatwo udowodnić, że na klawiaturze pisze się wielokrotnie szybciej niż ręcznie. Druga z teorii mówi, że ortografia zanika dlatego, że jest ... niepotrzebna. Wśród polonistów od dawna istnieje ruch mający na celu uproszczenie języka polskiego. Polski jest jednym z najtrudniejszych języków na świecie - to też da się udowodnić. A jakie to ma znaczenie czy pisze się przez ch czy h ? Oczywiście przy wymowie istnieje różnica w dźwięku - ja przynajmniej ją słyszę, ale umówmy się PO CO SOBIE UTRUDNIAĆ ŻYCIE ? Trzecia teoria mówi, że człowiek ma ograniczone zasoby poznawcze a internet zwiększa ilość bodźców (teksty + obrazki w krótkim przedziale czasowym). Tekst pisany wymaga więcej zasobów intelektualnych niż prosty obrazek w telewizji - umysł się broni i upraszcza. Przekaz mimo, że zaklęty w postać uproszczonego kodu nadal jest funkcjonalny.
Przykład tutaj:
http://santi.moblog.pl/wpis/527795
Myślę, że przyszłość komunikacji w sieci to dalszy kompromis pomiędzy funkcjonalnością a szybkością, jednak język literacki nadal będzie odgrywał ważną rolę jako stabilna podstawa - pewien kodeks do którego każdy będzie mógł nawiązać w razie problemów. Tak będzie póki myślimy słowami (a nie obrazami) a terminalem między nami a siecią jest klawiatura zawierająca litery. Zmieni się to być może po bezpośrednim podłączeniu układy nerwowego do sieci - ale to już całkiem inna historia :)