2013-01-25 13:03:57
Polskie związki zawodowe mają przejebane. To widać, słychać i czuć. Są traktowane jako swoisty balast, uniemożliwiający rządzącym oraz pracodawcom wdrażanie swoich antyspołecznych i co ważniejsze nieskutecznych metod. Tę niewidzialną rękę rynku widać gołym okiem. Kolej nie jest tu wyjątkiem.
Minister Sławomir Nowak jest typowym szefem resortu, którym kieruje. Na czym to polega? Tylko i wyłącznie na bucie i arogancji. W każdym cywilizowanym kraju bowiem, związki zawodowe są gwarantem ładu społecznego i nieodzownym wyznacznikiem relacji społecznych. „Mam wrażenie, że strona związkowa szuka wyłącznie pretekstów, aby zastrajkować. Jedynymi, którzy mają prawo strajkować, są pasażerowie” – mówił Nowak. Pretekstów? Syf, jaki jest na kolei widzi każdy. Nieogrzewane wagony, oszczane i wiecznie niedomykające się kible to chyba standard? Swoją drogą, idąc tokiem myślenia pana ministra, to górnicy nie mieliby moralnego prawa strajkować, gdyż jedynymi, którzy mieliby takie prawo to ci wszyscy, którzy opalają węglem mieszkania. Tak samo rolnicy, hutnicy, nauczyciele, pielęgniarki i wiele innych grup społecznych. To warcholstwo! Skąd my to znamy? Buta ministra Nowaka spotkać się musi ze zdecydowanym sprzeciwem związków zawodowych. Nikt inny bowiem, nie obroni ich miejsc pracy i nie stanie w obronie, nie przywilejów, lecz należnych im z racji wykonywanej pracy udogodnień. To swoisty paradoks. To co na zachodzie nazywane jest standardem u nas nazywa się przywilejem, reliktem przeszłości, który nie powinien mieć racji bytu.
To nie związkowcy odpowiadają za ten bałagan, tylko panowie prezesi, których wynagrodzenie jest nie adekwatne do standardów jakie panują na kolei. Sławomir Nowak ewidentnie ucieka przed odpowiedzialnością. Czy ktoś pamięta jeszcze jego przyrzeczenie, kiedy to po katastrofie pod Szczekocinami, ogłosił 10-punktowy plan naprawy bezpieczeństwa ruchu kolejowego?. Do dzisiaj nic nie zrobiono. Mówił, że będzie ustawa o szkoleniach maszynistów, żeby nie było tak jak jest teraz, że po dwóch miesiącach ktoś może usiąść za sterami lokomotywy - Do dzisiaj jej nie ma i nie wiadomo kiedy będzie uchwalona.
Jak na te 23 lata „wolnej” Polski to nasze związki zawodowe są cholernie grzeczne. Nie mam wątpliwości, że za bardzo. Lubię, gdy władz się boi. Wówczas to towarzyszy jej o wiele bardziej racjonalne podejmowanie decyzji.
Słowo, które budzi bulwers największy to te nieszczęsne przywileje. Co ciekawe, pada ono tylko i wyłącznie wówczas, gdy dotyczy tych, którzy bronią nie tylko praw swoich, ale i całej rzeczy ludzi i ich miejsc pracy. Jakież to przywileje mają np. nasze elity, które same sobie postanawiają przyznawać gigantyczne wynagrodzenia? Choć są na garnuszku społeczeństwa? Nie dość, że zarabiają kilkanaście razy więcej niż wynosi średnia krajowa, to na dodatek, posłowie i senatorowie mają przywilej korzystania z darmowej komunikacji miejskiej. Czy to nie absurd? Do elity należy również Kościół, który ma również wiele, wiele przywilejów, którzy przywoływać z racji ich nadmiaru nie będę. Jednak faktem jest, że rocznie, nasze państwo wydaje 8 miliardów złotych na finansowanie jedynie słusznej religii. Suma gigantyczna! Jakie korzyści ma z tego społeczeństwo? Oto wielka tajemnica wiary!
Chcę, aby ludzie pracy, związkowcy, posiadali z racji wykonywania swoich obowiązków przywileje. Nie wiem co społeczeństwo ma z funkcjonowania przywilejów, jakie posiadają politycy czy kler. Jeżeli coś ma to tylko i wyłącznie braki w budżecie. Jedynym obrońcą ludzi pracy przed potężną spółką kolejową, której w sukurs idzie władza i media są związki zawodowe. Ich niszczenie, od ponad dwóch dekad skutkuje rozkładem państwa i dziadowskimi standardami.
Strajk jest moralnie uprawniony, jeżeli jest środkiem nieuniknionym, a nawet koniecznym, ze względu na proporcjonalną korzyść. Staje się on moralnie nie do przyjęcia, gdy towarzyszy mu przemoc lub też gdy wyznacza mu się cele bezpośrednio nie związane z warunkami pracy lub sprzeczne z dobrem wspólnym- Katechizm Kościoła Katolickiego.
Minister Sławomir Nowak jest typowym szefem resortu, którym kieruje. Na czym to polega? Tylko i wyłącznie na bucie i arogancji. W każdym cywilizowanym kraju bowiem, związki zawodowe są gwarantem ładu społecznego i nieodzownym wyznacznikiem relacji społecznych. „Mam wrażenie, że strona związkowa szuka wyłącznie pretekstów, aby zastrajkować. Jedynymi, którzy mają prawo strajkować, są pasażerowie” – mówił Nowak. Pretekstów? Syf, jaki jest na kolei widzi każdy. Nieogrzewane wagony, oszczane i wiecznie niedomykające się kible to chyba standard? Swoją drogą, idąc tokiem myślenia pana ministra, to górnicy nie mieliby moralnego prawa strajkować, gdyż jedynymi, którzy mieliby takie prawo to ci wszyscy, którzy opalają węglem mieszkania. Tak samo rolnicy, hutnicy, nauczyciele, pielęgniarki i wiele innych grup społecznych. To warcholstwo! Skąd my to znamy? Buta ministra Nowaka spotkać się musi ze zdecydowanym sprzeciwem związków zawodowych. Nikt inny bowiem, nie obroni ich miejsc pracy i nie stanie w obronie, nie przywilejów, lecz należnych im z racji wykonywanej pracy udogodnień. To swoisty paradoks. To co na zachodzie nazywane jest standardem u nas nazywa się przywilejem, reliktem przeszłości, który nie powinien mieć racji bytu.
To nie związkowcy odpowiadają za ten bałagan, tylko panowie prezesi, których wynagrodzenie jest nie adekwatne do standardów jakie panują na kolei. Sławomir Nowak ewidentnie ucieka przed odpowiedzialnością. Czy ktoś pamięta jeszcze jego przyrzeczenie, kiedy to po katastrofie pod Szczekocinami, ogłosił 10-punktowy plan naprawy bezpieczeństwa ruchu kolejowego?. Do dzisiaj nic nie zrobiono. Mówił, że będzie ustawa o szkoleniach maszynistów, żeby nie było tak jak jest teraz, że po dwóch miesiącach ktoś może usiąść za sterami lokomotywy - Do dzisiaj jej nie ma i nie wiadomo kiedy będzie uchwalona.
Jak na te 23 lata „wolnej” Polski to nasze związki zawodowe są cholernie grzeczne. Nie mam wątpliwości, że za bardzo. Lubię, gdy władz się boi. Wówczas to towarzyszy jej o wiele bardziej racjonalne podejmowanie decyzji.
Słowo, które budzi bulwers największy to te nieszczęsne przywileje. Co ciekawe, pada ono tylko i wyłącznie wówczas, gdy dotyczy tych, którzy bronią nie tylko praw swoich, ale i całej rzeczy ludzi i ich miejsc pracy. Jakież to przywileje mają np. nasze elity, które same sobie postanawiają przyznawać gigantyczne wynagrodzenia? Choć są na garnuszku społeczeństwa? Nie dość, że zarabiają kilkanaście razy więcej niż wynosi średnia krajowa, to na dodatek, posłowie i senatorowie mają przywilej korzystania z darmowej komunikacji miejskiej. Czy to nie absurd? Do elity należy również Kościół, który ma również wiele, wiele przywilejów, którzy przywoływać z racji ich nadmiaru nie będę. Jednak faktem jest, że rocznie, nasze państwo wydaje 8 miliardów złotych na finansowanie jedynie słusznej religii. Suma gigantyczna! Jakie korzyści ma z tego społeczeństwo? Oto wielka tajemnica wiary!
Chcę, aby ludzie pracy, związkowcy, posiadali z racji wykonywania swoich obowiązków przywileje. Nie wiem co społeczeństwo ma z funkcjonowania przywilejów, jakie posiadają politycy czy kler. Jeżeli coś ma to tylko i wyłącznie braki w budżecie. Jedynym obrońcą ludzi pracy przed potężną spółką kolejową, której w sukurs idzie władza i media są związki zawodowe. Ich niszczenie, od ponad dwóch dekad skutkuje rozkładem państwa i dziadowskimi standardami.
Strajk jest moralnie uprawniony, jeżeli jest środkiem nieuniknionym, a nawet koniecznym, ze względu na proporcjonalną korzyść. Staje się on moralnie nie do przyjęcia, gdy towarzyszy mu przemoc lub też gdy wyznacza mu się cele bezpośrednio nie związane z warunkami pracy lub sprzeczne z dobrem wspólnym- Katechizm Kościoła Katolickiego.