2011-12-01 10:46:49
Wbrew oskarżeniom polityków PiS treść berlińskiego wystąpienia ministra Sikorskiego nie jest wymierzona w interesy Polski. Jest wymierzona w interesy milionów zwykłych Europejczyków.
Globalny kryzys ekonomiczny to przede wszystkim kryzys demokracji i jej instytucji, które nie są dziś w stanie kontrolować w imieniu obywateli procesów gospodarczych, rynków finansowych, transakcji kapitałowych. Państwa narodowe okazały się bezradne wobec praktyk kasynowego kapitalizmu. Jak pisze Zygmunt Bauman, ich rola polega dziś jedynie na kuszeniu wędrującego ponad państwowymi granicami kapitału niskimi podatkami i jeszcze niższymi standardami pracy. Odpowiedzią na kryzys powinno być budowanie globalnych instytucji, które posiadałaby demokratyczną legitymację do kontrolowania i korygowania procesów gospodarczych.
Wystąpienie Radosława Sikorskiego w Niemieckim Towarzystwie Polityki Zagranicznej 28 listopada br. zostało odebrane jako apel o budowę europejskiej federacji. Warto przypomnieć, że jeszcze kilka lat temu Sikorski był członkiem rządu Prawa i Sprawiedliwości, który odrzucał jakiekolwiek projekty zmierzające do federalnego modelu UE. Dla polityków PiS bowiem silnie zintegrowany politycznie projekt europejski to coś sztucznego. Przeciwstawiają go państwu narodowemu, które traktują jako zjawisko nie wytworzone przez ludzi, lecz jako byt naturalny, odrębny i samoistny. Tymczasem Sikorski mówi o tworzeniu europejskiej tożsamości w oparciu o demokratyczne instytucje i polityczną wspólnotę Europejczyków. Dla PiS Unia to przede wszystkim obszar realizacji interesów narodowych, w którym Niemcy dążą do osiągnięcia pozycji dominującej, co, oczywiście, zagraża suwerenności Polski. Z kolei Sikorski domaga się od Niemiec większej aktywności i determinacji w wypełnianiu roli europejskiego lidera.
Nic zatem dziwnego, że reakcją polityków PiS na berlińskie wystąpienie Sikorskiego jest wniosek o odwołane go z funkcji ministra. Będziemy więc w ciągu najbliższych dni świadkami oskarżeń o zdradę narodową i rozdzierania szat w obronie rzekomo zagrożonej suwerenności Polski. Spór ten zapewne odciągnie uwagę od innych fragmentów wystąpienia Sikorskiego. A są one – paradoksalnie – wymierzone przeciwko zintegrowanemu modelowi europejskiemu.
Polski minister spraw zagranicznych upomniał się w Berlinie o wzmocnienie roli Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego. Uważna lektura wystąpienia Sikorskiego pozwala stwierdzić, że dla polityka PO główną rolą (jedyną opisaną w jego wystąpieniu) unijnych instytucji powinno być dbanie o finansową dyscyplinę państw członkowskich. „Tożsamość narodowa, religia, styl życia, moralność publiczna i stawki podatku dochodowego od osób prawnych i podatku VAT oraz wszystko to, co za tym idzie, powinny zawsze pozostać w gestii państw. Nasza jedność nie ucierpi na różnicach w godzinach pracy lub zapisach prawa rodzinnego.” – zastrzegł w swym przemówieniu Sikorski.
Co to w praktyce oznacza?
Oznacza to odrzucenie uniwersalnej koncepcji praw jednostki. Za słowami „tożsamość narodowa, religia, styl życia, moralność publiczna” kryje się sprzeciw wobec uznania za uniwersalne praw osób homoseksualnych do niedyskryminacji i życia w sformalizowanych związkach, praw kobiet do decydowania o własnym macierzyństwie. To także odrzucenie jako uniwersalnej zasady postulatu światopoglądowej neutralności państwa. Federalna Europa według pomysłu Sikorskiego nie będzie wspólnotą polityczną otwartą na mniejszości seksualne czy wyznaniowe oraz kobiety. Będzie to także Europa nieprzyjazna pracownikom.
Sikorski jest przeciwnikiem harmonizacji podatków i ujednolicaniu praw pracowniczych w skali kontynentu. Wspiera zatem politykę opartą na dumpingu socjalnym ze strony państw, w których podatki i standardy pracy są niskie. Jest to oczywiście w interesie Polski (ale nie polskich obywateli), która przeznacza w skali UE najmniejsze środki w stosunku do PKB na edukację, badania naukowe i rozwój. Polska gospodarka nie jest innowacyjna, dlatego na europejskim rynku może konkurować jedynie niskimi kosztami pracy. Polacy są najdłużej pracującymi obywatelami UE, zaś zarabiają najmniej. Liczba osób zatrudnionych w naszym kraju na tzw. elastycznych warunkach i umowach czasowych należy do najwyższych na kontynencie.
Brak harmonizacji podatkowej i ujednolicenia standardów pracy nie poprawi sytuacji polskich pracowników. Pogorszy za to warunki pracy Europejczyków w innych krajach, zwłaszcza tych bogatszych. W ramach Unii będzie trwał między poszczególnymi państwami wyścig na obniżanie podatków i praw socjalnych, by utrzymać miejsca pracy.
Unia według recepty Sikorskiego to zatem kontynent redukcji praw socjalnych oraz upowszechnienia elastycznych form zatrudnienia, na którym instytucje europejskie powołane są przede wszystkim do dyscyplinowania państw narodowych w kwestii deficytów budżetowych. Europejska solidarność zaś, to nie dbanie o socjalne bezpieczeństwo wszystkich obywateli UE poprzez podnoszenie standardów, lecz zapewnienie dopływu do Polski brukselskich funduszy na inwestycje infrastrukturalne, które pozwoliły nam zachować niezłą koniunkturę w trakcie kryzysu.
Berlińskie wystąpienie ministra Sikorskiego daje odpowiedź, dlaczego do dziś Polska nie ratyfikowała w całości Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej.
Kryzys ekonomiczny - kryzys demokratycznych instytucji
Globalny kryzys ekonomiczny to przede wszystkim kryzys demokracji i jej instytucji, które nie są dziś w stanie kontrolować w imieniu obywateli procesów gospodarczych, rynków finansowych, transakcji kapitałowych. Państwa narodowe okazały się bezradne wobec praktyk kasynowego kapitalizmu. Jak pisze Zygmunt Bauman, ich rola polega dziś jedynie na kuszeniu wędrującego ponad państwowymi granicami kapitału niskimi podatkami i jeszcze niższymi standardami pracy. Odpowiedzią na kryzys powinno być budowanie globalnych instytucji, które posiadałaby demokratyczną legitymację do kontrolowania i korygowania procesów gospodarczych.
Sikorskiego dojrzewanie do federalizmu
Wystąpienie Radosława Sikorskiego w Niemieckim Towarzystwie Polityki Zagranicznej 28 listopada br. zostało odebrane jako apel o budowę europejskiej federacji. Warto przypomnieć, że jeszcze kilka lat temu Sikorski był członkiem rządu Prawa i Sprawiedliwości, który odrzucał jakiekolwiek projekty zmierzające do federalnego modelu UE. Dla polityków PiS bowiem silnie zintegrowany politycznie projekt europejski to coś sztucznego. Przeciwstawiają go państwu narodowemu, które traktują jako zjawisko nie wytworzone przez ludzi, lecz jako byt naturalny, odrębny i samoistny. Tymczasem Sikorski mówi o tworzeniu europejskiej tożsamości w oparciu o demokratyczne instytucje i polityczną wspólnotę Europejczyków. Dla PiS Unia to przede wszystkim obszar realizacji interesów narodowych, w którym Niemcy dążą do osiągnięcia pozycji dominującej, co, oczywiście, zagraża suwerenności Polski. Z kolei Sikorski domaga się od Niemiec większej aktywności i determinacji w wypełnianiu roli europejskiego lidera.
Nic zatem dziwnego, że reakcją polityków PiS na berlińskie wystąpienie Sikorskiego jest wniosek o odwołane go z funkcji ministra. Będziemy więc w ciągu najbliższych dni świadkami oskarżeń o zdradę narodową i rozdzierania szat w obronie rzekomo zagrożonej suwerenności Polski. Spór ten zapewne odciągnie uwagę od innych fragmentów wystąpienia Sikorskiego. A są one – paradoksalnie – wymierzone przeciwko zintegrowanemu modelowi europejskiemu.
Dyscyplina finansowa - jedyne zadanie dla instytucji UE?
Polski minister spraw zagranicznych upomniał się w Berlinie o wzmocnienie roli Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego. Uważna lektura wystąpienia Sikorskiego pozwala stwierdzić, że dla polityka PO główną rolą (jedyną opisaną w jego wystąpieniu) unijnych instytucji powinno być dbanie o finansową dyscyplinę państw członkowskich. „Tożsamość narodowa, religia, styl życia, moralność publiczna i stawki podatku dochodowego od osób prawnych i podatku VAT oraz wszystko to, co za tym idzie, powinny zawsze pozostać w gestii państw. Nasza jedność nie ucierpi na różnicach w godzinach pracy lub zapisach prawa rodzinnego.” – zastrzegł w swym przemówieniu Sikorski.
Co to w praktyce oznacza?
Oznacza to odrzucenie uniwersalnej koncepcji praw jednostki. Za słowami „tożsamość narodowa, religia, styl życia, moralność publiczna” kryje się sprzeciw wobec uznania za uniwersalne praw osób homoseksualnych do niedyskryminacji i życia w sformalizowanych związkach, praw kobiet do decydowania o własnym macierzyństwie. To także odrzucenie jako uniwersalnej zasady postulatu światopoglądowej neutralności państwa. Federalna Europa według pomysłu Sikorskiego nie będzie wspólnotą polityczną otwartą na mniejszości seksualne czy wyznaniowe oraz kobiety. Będzie to także Europa nieprzyjazna pracownikom.
Przeciwko Europie socjalnej
Sikorski jest przeciwnikiem harmonizacji podatków i ujednolicaniu praw pracowniczych w skali kontynentu. Wspiera zatem politykę opartą na dumpingu socjalnym ze strony państw, w których podatki i standardy pracy są niskie. Jest to oczywiście w interesie Polski (ale nie polskich obywateli), która przeznacza w skali UE najmniejsze środki w stosunku do PKB na edukację, badania naukowe i rozwój. Polska gospodarka nie jest innowacyjna, dlatego na europejskim rynku może konkurować jedynie niskimi kosztami pracy. Polacy są najdłużej pracującymi obywatelami UE, zaś zarabiają najmniej. Liczba osób zatrudnionych w naszym kraju na tzw. elastycznych warunkach i umowach czasowych należy do najwyższych na kontynencie.
Brak harmonizacji podatkowej i ujednolicenia standardów pracy nie poprawi sytuacji polskich pracowników. Pogorszy za to warunki pracy Europejczyków w innych krajach, zwłaszcza tych bogatszych. W ramach Unii będzie trwał między poszczególnymi państwami wyścig na obniżanie podatków i praw socjalnych, by utrzymać miejsca pracy.
Wybiórczy federalizm
Unia według recepty Sikorskiego to zatem kontynent redukcji praw socjalnych oraz upowszechnienia elastycznych form zatrudnienia, na którym instytucje europejskie powołane są przede wszystkim do dyscyplinowania państw narodowych w kwestii deficytów budżetowych. Europejska solidarność zaś, to nie dbanie o socjalne bezpieczeństwo wszystkich obywateli UE poprzez podnoszenie standardów, lecz zapewnienie dopływu do Polski brukselskich funduszy na inwestycje infrastrukturalne, które pozwoliły nam zachować niezłą koniunkturę w trakcie kryzysu.
Berlińskie wystąpienie ministra Sikorskiego daje odpowiedź, dlaczego do dziś Polska nie ratyfikowała w całości Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej.