2009-11-28 19:19:03
UFO to skrót od: Unikatowy Festiwal Offowy. Nie taki znowu offowy. Offowy to on będzie jak słowa prof. Barbary Skargi: "„Podziwiam człowieka, który mimo swej okropnej małości jest zdolny stworzyć coś genialnego. Niestety, czynią to głównie mężczyźni, podziwiam ich za to. (…) Nie ulega wątpliwości, że jakiś geniusz w nich siedzi. Nie było tej miary kobiety”(GW, 27-28/10/2007) wywołają lawinę ripost. Póki co wywołały jeśli nie aprobatę, to ciche przyzwolenie.
Organizatorzy UFO dobrze się Skargi posłuchali. Na stronie internetowej zapraszają: "Każdy miłośnik kultury i sztuki, dobrej muzyki, oddany fan jakiegoś zespołu, znawca teatru lub kina, wielbiciel fotografii może zawitać do nas a na pewno znajdzie tu coś dla siebie". Są uczniowie, uczennic nie uświadczysz. Artystek też nie - są sami artyści.
Spróbujmy inaczej: "Każda miłośniczka kultury i sztuki, dobrej muzyki, oddana fanka jakiegoś zespołu, znawczyni teatru lub kina, wielbicielka fotografii może zawitać do nas a na pewno znajdzie tu coś dla siebie. Uczennice liceum zapraszają wszystkie artystki". Brzmi jak informacja o imprezie dla kobiet? No właśnie.
Więc UF. Tez nie, bo 'uf' to ulga, a od tego plakatu wyskakuje żyłka na czole.
Zatem U. Jak (b)uuuuu. I jak ups. Wiecie, ile dziewczyn, które "coś" robią, nie zgłosi swojego uczestnictwa? Nie przyjdzie na wasz Festiwal? A jeśli, to w charakterze pokrowca na gitarę swojego chłopaka lub fanki klasowych kolegów? Na stronie UFO znajduje się jeszcze jedno ciekawe zdjęcie: dwóch neutralnie ubranych chłopców gra na gitarze, a trzy dziewczyny robią pozy wokół ich instrumentów (już słyszę te komentarze). Ponętne, wygięte, żurnalowe. To jest ta twórczość, o której tyle słyszałam? No to chyba na UFO powinni zgłaszać się projektanci co drugiej reklamy.
Myślę: jątrzę. Dowalam w fajne, potrzebne, oddolne inicjatywy licealistów. Może po prostu organizatorzy sfotografowali samych siebie? Nie mieli kogo poprosić do zdjęcia? Plakat ma fajny charakter domowej wycinanki, rzecz robiona na pewno bez finansowych nakładów.
Na stronie UFO można jednak przeczytać, że dyrekcja festiwalu to jeden chłopak i dwie dziewczyny. Kto na zdjęciu dyrekcji jest w środku - proszę zgadywać. Nagród nie będzie, bo zagadka zbyt łatwa.
Moja tolerancja dla dziewczyn, które pchają się do roli paprotek, ozdób i maskotek maleje. Ja wiem, że przemoc symboliczna, że heteronormy, że ideologiom podlegamy wszyscy bez względu na płeć, że nie można od dziewczyn wymagać więcej wrażliwości. Że kobiety muszą gorąco wierzyć w patriarchat jako stan naturalny, by ten mógł się trzymać w posadach. Wiem też, że nie wszyscy uczniowie i uczennice z dobrych szkół mają w domu raj na ziemi. Ale w kontekście idei edukacji jako wyrównywania szans zatrważająca większość z nich pochodzi z rodzin zasobnych w rozmaite kapitały. A jeśli jakieś dzieciaki mają szanse nie ulegać stereotypom płciowym, to właśnie te: z dobrych, inteligenckich, stosunkowo zamożnych warszawskich domów. Uczennice i uczniowie prestiżowego liceum, drugiej po Bednarskiej/Raszyńskiej wylęgarni elit. Rozdawnictwa szczepionek na poczucie niepewności, braku wartości własnej, obawy przed zderzeniem marzeń z rzeczywistością. Dachu licealnego świata, podtrzymywanego przez tyleż sprawną, co niewidzialną selekcję: większość ludzi po prostu nigdy nie pomyśli, by próbować się do Batorego dostać. Wszak to jest szkoła dla tych "lepszych". To znaczy takich, którzy nie mają kompleksów, że są gorsi. Bo mają rodziców, którzy im to od dziecka wpoją. Którzy pozwolą im marzyć o wielkości i sławie, bo sami uważają, że to się ich dzieciom należy. I pomogą im te marzenia realizować.
I słusznie. I fajnie. I dobrze. Tylko co z tymi, którym nikt tego nie powie? Nie zbuduje w nich przekonania, że są świetne, wartościowe, mądre, że ich pomysły są cenne, a ich potrzeby i ambicje ważne? W tej grupie jest dużo więcej dziewczyn niż chłopców. Poniższy plakat nie wzbudzi w tych dziewczynach sprzeciwu. Nie wkurzy ich, nawet nie poczują się wykluczone. Będzie dla nich tak samo przeźroczysty jak fakt, że nikt nie traktuje ich poważnie.