2010-02-12 11:36:35
Kokardka jak na prezencie imieninowym, jak na choince, jak na kwiatku. Wygląda na to, że kobiety są podarkami. Zapakowanymi w bieliznę jak pudełko w papier. Same się w ten papierek pakują, żeby ktoś miał frajdę ze zgadywania, co jest w środku. Z odpakowywania. Zawiązują się figlarnie, by ktoś mógł pociągnąć za sznurek.
Kokardka jest atrybutem dziewczęcym. Noszą ją dziewczynki we włosach. Zawiązują na kokardki warkocze. Zawiązują je sobie nawzajem. Kokardka udziecinnia. Dorosłych infantylizuje. Najpierw ukobiecenie człowieka, potem udziecinnienie kobiety. Podwójne rozbrojenie. Podwójna degradacja. Wszak ani kobiety, ani dzieci nie rozporządzają własnym życiem na równi z mężczyznami. Nie dysponują równą im niezależnością.
Reklamy majtek i staników prezentują dwa towary: bieliznę i kobietę, która ją nosi. Bielizna jest towarem pomocniczym. Sprawi, że towar główny zasłuży na wzięcie. Nikt nie reklamuje majtek jako ciepłych, dobrych na upał, przewiewnych, wygodnych, nie wżynających się w tyłek, zrobionych z materiału nie wywołującego alergii. Producenci biustonoszy nie przekonują kobiet, że zapinka nie będzie drapać, druty nie będą obcierać, a rozliczne falbanki nie są zrobione z drapiącego materiału. Reklamy bielizny mają jeden przekaz: będziesz się podobać mężczyznom.
Dostać majtki bez kokardki graniczy niemal z cudem. Jeśli, to w najdroższych sklepach z bielizną. Im drobniejszy i cieńszy skrawek materiału, tym droższy. Ceny majtek bywają wyższe niż ceny zimowych kurtek, regałów albo używanych rowerów. Mają się one nijak do wynagrodzenia za ich uszycie ani do ceny materiału, z którego zostały wykonane. Ci, co je robią, dostają za nie tyle, by starczyło na miskę ryżu. Za to na "europejskich" ulicach zawisa kolejna reklama z kobiecym ciałem zapakowanym w kilka wstążeczek. Nic tylko wziąć i komuś ją wręczyć. Położyć pod choinkę. Dać synowi na osiemnaste urodziny. Kumplowi na wieczór kawalerski. Do używania.