Wywiad z Tomaszem Kalitą - pt. LiD to hit - ukazał się przed wyborami w pismie Le Monde Diplomatique. Edycja polska
mnie fragment z tekstu Machalicy: "W tradycji Abramowskiego, Krzywickiego i innych »niepokornych«, tak niegdyś cenionych przez lewicę KOR-owską”, pisał Walicki w „GW”. Tradycja ta bliska jest Grupie 2008... "
Grupa próbująca reanimować partię odwołuje się do anarchisty Abramowskiego??!! Buahaha!!!
byłaby żeczywiście(!) bliska tradycji Abramowskiego i Krzywickiego, gdyby wymienieni byli zawodowymi działaczami aparatu ówczesnej socjaldemokracji.
odwołuje się do Abramowskiego, a jednocześnie buduje partię i wierzy w odgórne zmiany, to znaczy że albo nie czytał "Rzeczpospolitej przyjaciół" czy "Zmowy powszechnej przeciwko rządowi", albo czytał i nic z tego nie pojął.A propos odwoływania się do ideologów lewicy, to nigdy nie zapomnę, gdy spytany na jednej z międzynarodowych konferencji o to jakich zna ideologów lewicy, jeden z młodych SLDowców bez wahania odparł - Leszek Miller i Marek Dyduch. Pamiętam że ryknąłem wtedy śmiechem.
Mam pytanie do ciebie - czy naprawdę chciałbyś pozostawić działaczy SLD czy FMS na pastwę oportunistycznego kierownictwa, które rychło zrobiłoby z nich cynicznych aparatczyków wyrywających się do sejmowych diet? Czy nie lepiej jest wniknąć w struktury i uparcie kąsać, wyjaśniać i pobudzać do dyskusji, pokazując konsekwentną, socjalistyczną alternatywę? Nawet jeśli nie uda się nigdy zmienić neoliberalnej polityki SLD, to czy nie warto tego robić choćby dla kilku osób, które uda się przekonać i wykorzystać do walki o wspólną sprawę?
Jest to bezproduktywne marnowanie sił i środków. Sam byłem swego czasu w FMUP. Przez długi czas wierzyłem w zmianę polityki UP i pozyskanie nowych ludzi za pomocą rzeczywiście lewicowej FMUP, która teoretycznie była dość liczną i prężną organizacją. Efekt był taki, że ani polityka UP się nie zmieniła, ani nie pozyskano nowych ludzi. Federacja rozleciała się jak domek z kart pod wpływem machinacji różnych Nałęczów i Morzyckich. Mówię więc z własnego doświadczenia. Jeśli jednak sam chcesz tego doświadczyć, to twój wybór, żebyś tylko nie mówił, że nie wiedziałeś jak to się skończy. Moim zdaniem o wiele bardziej przydatne byłoby abyś z lewicowymi ludźmi odszedł z tego bagna i tworzył np. jakieś lokalne stowarzyszenie.
Lokalne stowarzyszenia są ważnym elementem ruchu lewicowego ale wyborów nie wygrywają. Siedząc na kanapie albo w piwnicy można dyskutować o zmianie rzeczywistości ale bez współdziałania na polu kultury, pozarządówki i parlamentu jest ona w naszych realiach niemożliwa. Nie ma co się dziwić, że wielu młodych ideowców wybiera partie polityczne. Można rozdawać ulotki i lepić plakaty przez 30 lat tylko co to daje? W jaki sposób to cokolwiek zmienia? Marnowanie sił i środków to działalność w hermetycznych sektach.
Faktycznie, świetny pomysł. kolejne lokalne stowarzyszenie, które będzie sobie dyskutować o konieczności budowy socjalizmu w Polsce (czy na całym świecie może) i opluwać wszystkie inne lewicowe organizacje. Bez uczestnictwa w szerszej polityce się nie da. Inicjatywy lokalne są cenne i pożyteczne, ale są niejako z definicji ograniczone. Wszystkiego nie załatwią.
ale stawanie do wielkiej polityki bez zaplecza to robienie z siebie, a co najważniejsze też ze sprawy, pośmiewiska. O wejściu do wielkiej polityki to możemy pomyśleć jak w każdym większym mieście będą lewicowe środowiska i ruchy społeczne.
>Można rozdawać ulotki i lepić plakaty przez 30 lat tylko co to daje? W jaki sposób to cokolwiek zmienia? Marnowanie sił i środków to działalność w hermetycznych sektach.
Rozumiem, że chodziło Ci o rozdawanie ulotek i lepienie plakatów LiD'u, tak? :D